Na prawo od wejścia na plażę znajduje się pięknie położony hotel Villa Royale.Żałuję,ze wcześniej o tym miejscu nie słyszałam i przeoczyłam je przegladając hotele na Phuket bo z pewnością to by była nasza miejscówka.
Weszlismy tutaj do baru na drinka i przy okazji obeszliśmy kawałek hotelowego terenu oj pieknie tutaj było.Widoczki z hotelu cudowne a basen i jego położenie to idealna sceneria udanego urlopowego relaksu
No właśnie-plaża to plaża a ,że ja kocham plaże to zabirę Was teraz na następną...no może dwie-jedna ,która była dla tylko punktem koniecznym -Karon Beach a druga to dzięki której mozna smiało powiedzieć,że na Phuket są rajskie plaże-plaża wolności
Freedom Beach-o niej mowa bezapelacyjnie skradła moje serducho.Znajduje się mniej więcej w połowie drogi pomiedzy Karon beach a Patong beach.W sezonie można tutaj dopłynąć long-tails z Karon za około 2000 baht a z Patong za 1000-1500baht.My postanowiliśmy dopłynąć tutaj z Karon bo ta plaża była bliżej naszego hotelu.Jazda autobusem do Karoon zajęła nam może 15 minut.
Karon Beach...totalnie nas rozczarowała moze to kwestia pogody bo przedpołudnie ,w które tutaj dotarlismy było dosyc pochmurne ,może ciemy piasek i szary kolor wody przypominający balijski Seminyak tak zle wpłynęły na jej odbiór może rosjanie,których tylko było tutaj słychać a może fakt ,że własnie w ten dzień nikt łodzią nie chciał z nami połynąć na Freedom Beach ze względu na spore fale.
Wiedzieli już juz z Karon nie uda nam się tam dopłynąć a ryzyko ,że z Patong nas jakaś łódz zabierze tez było wielkie więc postanowiliśmy dojśc na plażę pieszo.Nasi przyjaciele odpadli od tego wyzwania bo troszke przeraziła ich perspektywa w uaple i słońcu-bo zaczęło się mocno przejaśniać więc wrócili sobie do hotelu a ruszylismy do upatrzonego celu.
Jesli ktoś wpadnie na pomysł dotarcia tutaj od strony lądu to warto wypozyczyć skuterek.Droga jest kreta ,jest żwirowa i miejscami stroma ale powoli jadąc z pewnościa da się radę a skuter przed samym zejsciem na plażę mozna zostawic na parkingu-płatny chyba 100 baht. Na upartego za 700 baht znajdzie sie równiez jakiś kierowca co dowiezie do tego parkingu ale my te niecałe 3 km postanowilismy przejśc pieszo czego nie żałujemy
Pot bo dupie leciał,słonko okrutnie paliło,japonki w nogi się wrzynały,wody nam zabrakło ale widoki i klimat dzungli i zatopinych w niej walących się chat i ogólny syf tam panujący wszystko zrekompensowały))
ssstu-całkowicie się z Tobą zgadzam a co jeszcze to bardzo mie sie bajzel tam podoba czego nie mogłam znieść na Bali.Tutaj to mimo tych rupci i smieci jest nie ma odpadów i nie smierdzi a na Bali nie dośc ,że syf to jeszcze smród.
Asisko ja też nie przepadam za tłumami i mimo tego,że na Phuket mielismy miejaca "tylko da siebie" to nie polecę Ci tej wyspy na pierwszy raz.My pierwszy raz w Tajlandi bylismy na Koh Chang-Koh Mak-Koh Kood i to był strzał w 10-tkę to są całkowicie dwa rózne kawałki Tajlandii-ten własnie polecam i z ochotą był wróciła ale nie wracam dokładnie w te same miejsca.
Na prawo od wejścia na plażę znajduje się pięknie położony hotel Villa Royale.Żałuję,ze wcześniej o tym miejscu nie słyszałam i przeoczyłam je przegladając hotele na Phuket bo z pewnością to by była nasza miejscówka.
Weszlismy tutaj do baru na drinka i przy okazji obeszliśmy kawałek hotelowego terenu oj pieknie tutaj było.Widoczki z hotelu cudowne a basen i jego położenie to idealna sceneria udanego urlopowego relaksu
...heee, basenik faktycznie oryginalny a i widok z niego całkiem,całkiem !!!
ale...co plaża...TO PLAŻA ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
I mi basenik by podpasował
No trip no life
No właśnie-plaża to plaża a ,że ja kocham plaże to zabirę Was teraz na następną...no może dwie-jedna ,która była dla tylko punktem koniecznym -Karon Beach a druga to dzięki której mozna smiało powiedzieć,że na Phuket są rajskie plaże-plaża wolności
Freedom Beach-o niej mowa bezapelacyjnie skradła moje serducho.Znajduje się mniej więcej w połowie drogi pomiedzy Karon beach a Patong beach.W sezonie można tutaj dopłynąć long-tails z Karon za około 2000 baht a z Patong za 1000-1500baht.My postanowiliśmy dopłynąć tutaj z Karon bo ta plaża była bliżej naszego hotelu.Jazda autobusem do Karoon zajęła nam może 15 minut.
Karon Beach...totalnie nas rozczarowała moze to kwestia pogody bo przedpołudnie ,w które tutaj dotarlismy było dosyc pochmurne ,może ciemy piasek i szary kolor wody przypominający balijski Seminyak tak zle wpłynęły na jej odbiór może rosjanie,których tylko było tutaj słychać a może fakt ,że własnie w ten dzień nikt łodzią nie chciał z nami połynąć na Freedom Beach ze względu na spore fale.
Wiedzieli już juz z Karon nie uda nam się tam dopłynąć a ryzyko ,że z Patong nas jakaś łódz zabierze tez było wielkie więc postanowiliśmy dojśc na plażę pieszo.Nasi przyjaciele odpadli od tego wyzwania bo troszke przeraziła ich perspektywa w uaple i słońcu-bo zaczęło się mocno przejaśniać więc wrócili sobie do hotelu a ruszylismy do upatrzonego celu.
Z głównej drogi bierzemy wrzeszczacego tuk tuka i za 300 baht docieramy do rozwidlenia przed Patong,którym pieszo przez dzungle idziemy na plażę.
Jesli ktoś wpadnie na pomysł dotarcia tutaj od strony lądu to warto wypozyczyć skuterek.Droga jest kreta ,jest żwirowa i miejscami stroma ale powoli jadąc z pewnościa da się radę a skuter przed samym zejsciem na plażę mozna zostawic na parkingu-płatny chyba 100 baht. Na upartego za 700 baht znajdzie sie równiez jakiś kierowca co dowiezie do tego parkingu ale my te niecałe 3 km postanowilismy przejśc pieszo czego nie żałujemy
Pot bo dupie leciał,słonko okrutnie paliło,japonki w nogi się wrzynały,wody nam zabrakło ale widoki i klimat dzungli i zatopinych w niej walących się chat i ogólny syf tam panujący wszystko zrekompensowały))
...wiesz co,ten "azjatycki bajzel" sprawia mimo wszystko,wrażenie..."bezpiecznego"
pamietam,że "bez strachu" łaziliśmy tak za dnia jak i wieczorkiem po podobnych lokacjach !!!
...w afryce,nie podjąłbym ryzyka ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Żeluś, wędruję razem z Tobą Jak zwykle wyczerpująca relacja - można jechać do Tajlandii Twoim śladem jak po sznurku
Którą wyspę poleciłabyś na pierwszy wyjazd do Tajlandii, przy założeniu, że nie przepadam za tłumami i wolę chillować zamiast imprezować?
ssstu-całkowicie się z Tobą zgadzam a co jeszcze to bardzo mie sie bajzel tam podoba czego nie mogłam znieść na Bali.Tutaj to mimo tych rupci i smieci jest nie ma odpadów i nie smierdzi a na Bali nie dośc ,że syf to jeszcze smród.
Asisko ja też nie przepadam za tłumami i mimo tego,że na Phuket mielismy miejaca "tylko da siebie" to nie polecę Ci tej wyspy na pierwszy raz.My pierwszy raz w Tajlandi bylismy na Koh Chang-Koh Mak-Koh Kood i to był strzał w 10-tkę to są całkowicie dwa rózne kawałki Tajlandii-ten własnie polecam i z ochotą był wróciła ale nie wracam dokładnie w te same miejsca.