Piea, niestety wszystkie fotki diabli wzięło, bo miałam je na blog.pl a on został zamknięty. Postaram się kiedys nadrobić, ale ciągle mam w planach wyjazdy to nie ma czasu na stare rzeczy.
Motocykl to dla mnie chyba najlepsza metoda zwiedzania.
Moja druga połówka pojechała w czwartek do Azji, wyprawa motocyklowo-samochodowa. Jadą z Kirgistanu przez Chiny, Pakistan aż do Indii.
Zazdrość mnie zżera, ale cóż musiałabym się chyba już zwolnić z pracy, bo to wyprawa miesięczna.
Cetinje to niewielkie miasteczko, z serii tych raczej baaardzo sennych – przynajmniej przed sezonem …
Pewnie dlatego tak jest , że ma dość "pechowe" położenie, bo nie leży nad morzem, więc mało turystów się tu zapuszcza, choć dla mnie ten „pech” - to prawdziwy atut! ; ale i atrakcje turystyczne tutaj nie należą raczej do tych z górnej półki; są tu ładne miejsca, jakieś powtarzalne zabytki, ale powiedzmy sobie szczerze po Budvie i Kotorze – w nikim ta mieścina nie wzbudzi żadnego Łał! Ot takie to bardziej miejsce historyczne niż urokliwe…
Pałac króla Mikołaja - obecnie w jego murach mieści się Muzeum Miejskie; nie zaglądałam do środka...
trochę lepiej prezentuje się tutejszy tzw Niebieski Pałac – wybudowany w stylu późnego imperium w latach 1894-95 dla lokalnego księcia. Budynek był wzorem dla budowy budynków innych członków rodziny królewskiej Petrović Niegosz w całej Czarnogórze. Po gruntownym remoncie z 2006 roku, budynek jest obecnie rezydencją prezydenta Czarnogóry
jak tylko stajemy vis a vis pałacowej bramy - w drzwiach natychmiast ukazują się wartownicy;
no bardzo ładnie chłopaki nam "pozują" do zdjęć
idziemy do centrum, a tam jakiś lokalny jarmark...
i tyle jeśli chodzi o baaardzo senne Cetinje;
za to kolejną atrakcją na czarnogórskiej mapie - jest dzień na łonie natury - jedziemy więc ku przyrodzie i wodzie
- zapraszam nad największe jezioro na Bałkanach - Skodersko jezero
Jest takie fajne miejsce w Czarnogórze, a w zasadzie na granicy czarnogórsko-albańskiej, które niewątpliwie należy do jednych z czołowych atrakcji przyrodniczych tego kraju - to największy akwen śródlądowy na całym Półwyspie Bałkańskim – a mowa jest oczywiście o Jeziorze Szkoderskim , które przez miejscowych nazywane jest tu swojsko Skadarsko Blato (szkoderskie bagno).
Sam zbiornik wodny tego jeziora jest w istocie swoistą doliną zatopioną przez przepływające tutaj rzeki krasowe; lustro jeziora położone jest na wysokości 6 m n.p.m., a jego głębokość sięga do 8 m, a więc dno znajduje się poniżej poziomu morza - to tak zwana kryptodepresja; a samo jezioro jest olbrzymie; ma powierzchnię od 300 do ponad 500 km2, bo ta jest zmienna w zależności zmienności wpływających i wypływających tu rzek, również od miejsca i pory roku; ta wielkość pewnie nie wszystkim coś mówi, ale bardziej obrazowo będzie jak powiem, że w jest prawie pięciokrotnie większe od naszego jeziora Śniardwy.
Znaczną część tego jeziora obejmuje Park Narodowy Jeziora Szkoderskiego, co mogliście zobaczyć na pierwszych tej Relacji, bowiem obłędne widoki na zielone porastające część jeziora szuwary i lilie wodne – fenomenalnie widać z lądującego w Podgoricy samolotu.
Z góry jezioro wygląda obłednie, ale z dołu prezentuje sie zbacznie ciekawiej...
Z miejscowości Virpazar - która jest tutejszą bazą wypadową do rejsów po jeziorze wypływamy niewielką łódką na przyrodniczy rejs po jeziorze szkoderskim w poszukiwaniu żyjących tu ptaków ale głównie też dla podziwiania wspaniałych widoków, bowiem w tej części – jezioro otoczone jest górami i wzgórzami - od strony Adriatyku pasmem górskim Rumija ze szczytami sięgającymi ponad 1500 m n.p.m, a od strony albańskiej – z majaczącymi w oddali Górami Przeklętymi ze szczytem Maja e Jezercës (2694 m n.p.m.);
Wzdłuż linii brzegowej jeziora i na licznych wysepkach znajdują się urokliwe pozostałości różnych twierdz i monastyrów, co dodaje tylko malowniczości okolicy, ale akwen ten jest głównie i przede wszystkim rajem dla miłośników przyrody - w szczególności dla ornitologów i innych miłośników ptaszków, bowiem jezioro to jest największym rezerwatem ptaków w Europie, a zarazem ostatnim siedliskiem pelikanów kędzierzawych w tej części świata, które są głównym celem przybywających tu i „polujących” na nie lufami aparatów i lornetami - birdwatcherów; na wodach tego jeziora żyje ok. 280 gatunków ptaków, w tym ok. 100 wędrownych, przylatujących tutaj z północnych regionów Azji i Europy.
wyruszamy z Virpazar:
no i widoki i widoczki.... lecz ani ptaszka ani foczki...
ptaki są strasznie płochliwe jak usłyszą warkot, a raczej ryk silnika łodzi motorowej... trzeba wyłącznik silnik i wpłynąć nieco w szuwary, inaczej się schowają na amen ...
perkoz dwuczuby
pani Czapla łaskawie się zaprezentowała
piękne grążele a jest ich tu wiele
coś tam siedzi i nas śledzi
Pani Perkozowa z maluchami (te małe mają śmieszne pręgowane główki, a jak się zmęczą to płyną na grzbiecie mamy , cwaniaki…
o rany! - widzę kormorany!
no i pelikane kędzierzawe, z daleka- ale są ...
podobno i tak mieliśmy dużego farta że pelikany dały się zobaczyć i tam akurat były, bo choć to jezioro "słynie" ponoć z tych pelikanów, ale większość wycieczek na oczy ich nie widzi :(; ciężko je tam spotkać, są strasznie płochliwe i chowają się jak usłyszą silnik łódki...
płyniemy dalej po Szkoderskim ; po lewej widać malutką wysepkę , która majaczy w oddali to ruiny Grmozur - wyspy-więzienia
Mała Twierdza na Grmozur była czynnym więzieniem w latach 1878-1912 gdzie osadzano przeciwników politycznych króla Mikołaja I; tutejsza legenda mówi, że jeśli strażnik nie upilnuje więźniów i któryś ucieknie, to ów strażnik odsiedzi jego karę ... - tyle lat ile zostało uciekinierowi do końca kary
- podobno raz - taka brawurowa ucieczka się udała - gdzie dwóch więźniów uciekło na przysłowiowych drzwiach od stodoły (a tak naprawdę to były to drzwi od celi, które posłużyły im za tratwę, którą to uciekinierzy pożeglowali w siną dal... a biedny strażnik skończył za to oczywiście za kratkami
dziś Grmozur jest domem dla przebywających tu ptaków ( akurat obsiadły ruinki kormorany) , bo poza nimi tylko wiatr tu hula... i może jeszcze duch tego strażnika- biedaka ...
a my dopływamy do jedenj z wielu tutejszych wiosek rybackich niedaleko Godinje
gdzie czeka na nas karpiowa uczta pod gołym niebem, bowiem jezioro Szkoderskie oprócz- wspomnianego pelikana słynie również z licznie zamieszkujacego jego wody - m.in. karpia , którego próbowaliśmy w wersji smażonej i marynowanej (oba warianty pyszne) ; a właśnie tytaj w okolicy j. szkoderskiego - większość knajpek serwuje właśnie karpia- w dzisiątkach wersji .... (tudzież wspommę tylko tak dla przyzwoitości , że na pelikany nikt tu nie poluje i nie próbuje częstować nimi przyjezdnych , więc żadnych steków z pelikana tu na szczęście nie zjemy ) ; za to karpie były wyśmienite
widok zza stoła, a raczej ławy
otoczenie przybytku nad jeziorem gdzie po uczcie mielismy czas na plażowanko ( dla chętnych oczywiście)
i oczywiście czas na Niksicko!
i czas odpływać; nasza łajba czeka ....
widoki w drodze powrotnej są nieco "pod słońce" - ale bardzo malownicze....
i jesteśmy z powrotem w Virpazar
stary kamienny most- podobno jeszcze z czasów tureckich
i to już koniec naszej przygody z jeziorem szkoderskim
Piea, oczarowana jestem Czarnogórą , muszę tam kiedyś pojechać. Zaczęło się od relacji motocyklowej Megi a teraz ty dodajesz jeszcze kolejne wrażenia ..
Przepiękny jest Kotor ,ale i te mniejsze miasteczka co pokazujesz są pełne uroku i klimatu.
Przepiękne widoczki z samolotu !! super udało ci się je uchwycić
Birdwatching bardzo udane, oj moj mąż by tam poszalał z aparatem
Podobnie jak Asia , cieżko wybrać jakieś ulubione zdjęcie, bo wszystkie piękne,ale chyba to mi najbardziej przypadło do gustu..
Witaj Nelciu powrócona , no własnie te motory Megi.. relacja jest, ale tylko tekst, bo wszystkie foty gdzies wywiało, ale megi obiecała, że może kiedys uzupełni... więc poczekam cierpliwie; Monteneggro jest MEGA! - mimo, ze takie malutkie
Nie będę już dłużej przynudzać o tym jeziorze; kto zainteresuje się bardziej tym miejscem – na pewno kiedyś tu w końcu dotrze (szczególnie miłośnicy ptaszków) - jedni - właśnie dla tych obserwacji ptaków , inni dla możliwości zrobienia ptasiej foto galerii; my rozkoszowałyśmy się tu po trochu z obu powodów, choć ja nie jestem ani znawcą ptaków ani nie mam umiejętności i cierpliwości focenia ich ale podziwiać je w takich okolicznościach przyrody mogę godzinami…
No to w końcu czas na Bar… bo zabiorę Was dziś do pewnego niezwykłego Baru… - i choć o czarnogórskich barach można by snuć baaaaardzo dłuuuuuugie opowieści, to jednak nie o taki bar chodzi
Piękne, starożytne miasto Bar w Czarnogórze, a w zasadzie to Stari Bar, bo Bary są dwa - stary i nowy – kiedyś ogromne, tętniące życiem centrum handlu konkurujące nawet z samym Dubrownikiem, obecnie to opuszczone ruiny pełne starych kamieni..., cieni ... i nostalgii.... które przypominają odwiedzającym o dawnej świetności.
Nie będę tu opisywała historii dawnych czasów ; greckich, rzymskich czy tureckich – bo Ci, co są tego naprawdę ciekawi- zapewne znajdą sobie takie informacje, ale warto tylko wspomnieć, że Rzymianie nazwali tą osadę Antibarum, którą nazwano tak z powodu swojego położenia – dokładnie naprzeciwko miasta Bari – po drugiej stronie Adriatyku. Oba te miasta: i czarnogórski Bar i włoskie Bari, (które mieliśmy z Mężowskim przyjemność zwiedzać dokładnie rok wcześniej) - mają mnóstwo uroku i pięknych klimatycznych zakamarków, choć Bari może poszczycić się przepiękną Starówką, czego nie ma już niestety w czarnogórskim Barze, bo owy Stari Bar w zasadzie został „zamieciony” przez potężne trzęsienie ziemi na Bałkanach w 1979 roku, gdzie padło mnóstwo zabytkowych budowli w tym rejonie. W murach Starego Baru do owego 1979 roku normalnie mieszkali ludzie i wszystko funkcjonowało, niestety po tym kataklizmie z miasta zostały już tylko ruiny… wprawdzie bardzo malownicze, ale nie nadające się zupełnie do dalszego użytkowania ; ludzi przesiedlono, a barskie ruiny stoją do dzisiaj… zachwycając plenerami już tylko turystów.
żeby dojść do ruin Starego Baru- trzeba ciutek podreptac pod górę...
to zapraszam Was na spacer- ciąg dalszy po ruinach Baru, bardzo malowniczego Baru, w którym juz niczego dziś się nie serwuje...
widoczek na Bar w dole
bardzo "podróżnicza" ta Podróżniczka
torba z Kuby, parasolka z Malty, wisior z Maroka i bluzka z Cypru
ach te kwitnące granaty....
wąskie uliczki dawnego miasta....
Podobno Czarnogórcy tworzą jakieś projekty na temat odbudowy staromiejskiej części Baru, i jakieś tam rekonstrukcje już nawet poczyniono, ale do dawnego blasku Starego Baru droga jest wciąż bardzo bardzo daleka….
oczywiście jak ktoś nie przepada za ruinkami - to pewnie będzie się tu nudził ziewając, ale mnie sie genaralnie podobało; bardzo malownicze te ruinki, no i to położenie i widoki wokół...!
jedynie Amfiteatr oszpecono paradnymi plastikowymi krzesełkami... , które baaardzo tu nie pasują... , nawet jak spełniają swoją rolę, bo organizuja tu jakieś imprezy plenerowe , są więc potrzebne, no ale paskudne... naturalny kamień nie znosi plastiku!
i opuszczamy to urokliwe miejsce kierując się w stronę nowszego Baru
od razu wiadomo, że świeże soczki!
kudłaci mieszkańcy Baru
moja natura kociary - nie pozwala mi przejść koło nich obojętnie ...
ten cały w rzepach
znajdujemy baaaaardzo przyjemny bar w Barze
miejsce jest kameralne i bardzo klimatyczne... zatem zasiadamy w kącie pod ścianą ....
oczywiście zamawiamy kawusię i ziiiimniutkie Niksicko!
i Nowy Bar z ładną promenadą nadmorską
Uściski z samego Baru!
brzydki port
tuż obok pasa promenady stoi XIX wieczny Pałac Krola Mikołaja zbudowany w 1885 roku
i ciekawostka- jakiś prehistoryczny grobowiec
a to najnowsze dziecko Baru
nowo wybudowany Sobór św. Jana Włodzimierza , oddany do uzytku 2 lata temu, czyli nówka-funkiel-nie śmigana
akurat trafiamy na jakies zielonoświatkowe uroczystości, jest otwarte- to wchodzimy, a tam... WOW!
totalnie mnie zaskoczyły te wnętrza... Sobór z zewnątrz prezentuje się naprawdę okazale, wielki jest no i kopuły błyszczą w słońcu, ale urodą…. nie powala jakoś specjalnie, no ale te wnętrza zaskakują… całość robi ogromne wrażenie, zupełnie nie spodziewałam się aż tak bogatych wymalowań w tak nowoczesnej świątyni
idziemy jeszcze połazic po pobliskim parku
jakaś stara ( zabytkowa? ) oranzeria/palmiarnia przed nami...
wchodzimy... tadaaam! a tu knajpa! i to taka w klimatach "wystroju meczetowego"
Piea, niestety wszystkie fotki diabli wzięło, bo miałam je na blog.pl a on został zamknięty. Postaram się kiedys nadrobić, ale ciągle mam w planach wyjazdy to nie ma czasu na stare rzeczy.
Motocykl to dla mnie chyba najlepsza metoda zwiedzania.
Moja druga połówka pojechała w czwartek do Azji, wyprawa motocyklowo-samochodowa. Jadą z Kirgistanu przez Chiny, Pakistan aż do Indii.
Zazdrość mnie zżera, ale cóż musiałabym się chyba już zwolnić z pracy, bo to wyprawa miesięczna.
megi zakopane
Cetinje to niewielkie miasteczko, z serii tych raczej baaardzo sennych – przynajmniej przed sezonem …
Pewnie dlatego tak jest , że ma dość "pechowe" położenie, bo nie leży nad morzem, więc mało turystów się tu zapuszcza, choć dla mnie ten „pech” - to prawdziwy atut! ; ale i atrakcje turystyczne tutaj nie należą raczej do tych z górnej półki; są tu ładne miejsca, jakieś powtarzalne zabytki, ale powiedzmy sobie szczerze po Budvie i Kotorze – w nikim ta mieścina nie wzbudzi żadnego Łał! Ot takie to bardziej miejsce historyczne niż urokliwe…
Pałac króla Mikołaja - obecnie w jego murach mieści się Muzeum Miejskie; nie zaglądałam do środka...
trochę lepiej prezentuje się tutejszy tzw Niebieski Pałac – wybudowany w stylu późnego imperium w latach 1894-95 dla lokalnego księcia. Budynek był wzorem dla budowy budynków innych członków rodziny królewskiej Petrović Niegosz w całej Czarnogórze. Po gruntownym remoncie z 2006 roku, budynek jest obecnie rezydencją prezydenta Czarnogóry
jak tylko stajemy vis a vis pałacowej bramy - w drzwiach natychmiast ukazują się wartownicy;
no bardzo ładnie chłopaki nam "pozują" do zdjęć
idziemy do centrum, a tam jakiś lokalny jarmark...
i tyle jeśli chodzi o baaardzo senne Cetinje;
za to kolejną atrakcją na czarnogórskiej mapie - jest dzień na łonie natury - jedziemy więc ku przyrodzie i wodzie
- zapraszam nad największe jezioro na Bałkanach - Skodersko jezero
Jest takie fajne miejsce w Czarnogórze, a w zasadzie na granicy czarnogórsko-albańskiej, które niewątpliwie należy do jednych z czołowych atrakcji przyrodniczych tego kraju - to największy akwen śródlądowy na całym Półwyspie Bałkańskim – a mowa jest oczywiście o Jeziorze Szkoderskim , które przez miejscowych nazywane jest tu swojsko Skadarsko Blato (szkoderskie bagno).
Sam zbiornik wodny tego jeziora jest w istocie swoistą doliną zatopioną przez przepływające tutaj rzeki krasowe; lustro jeziora położone jest na wysokości 6 m n.p.m., a jego głębokość sięga do 8 m, a więc dno znajduje się poniżej poziomu morza - to tak zwana kryptodepresja; a samo jezioro jest olbrzymie; ma powierzchnię od 300 do ponad 500 km2, bo ta jest zmienna w zależności zmienności wpływających i wypływających tu rzek, również od miejsca i pory roku; ta wielkość pewnie nie wszystkim coś mówi, ale bardziej obrazowo będzie jak powiem, że w jest prawie pięciokrotnie większe od naszego jeziora Śniardwy.
Znaczną część tego jeziora obejmuje Park Narodowy Jeziora Szkoderskiego, co mogliście zobaczyć na pierwszych tej Relacji, bowiem obłędne widoki na zielone porastające część jeziora szuwary i lilie wodne – fenomenalnie widać z lądującego w Podgoricy samolotu.
Z góry jezioro wygląda obłednie, ale z dołu prezentuje sie zbacznie ciekawiej...
Z miejscowości Virpazar - która jest tutejszą bazą wypadową do rejsów po jeziorze wypływamy niewielką łódką na przyrodniczy rejs po jeziorze szkoderskim w poszukiwaniu żyjących tu ptaków ale głównie też dla podziwiania wspaniałych widoków, bowiem w tej części – jezioro otoczone jest górami i wzgórzami - od strony Adriatyku pasmem górskim Rumija ze szczytami sięgającymi ponad 1500 m n.p.m, a od strony albańskiej – z majaczącymi w oddali Górami Przeklętymi ze szczytem Maja e Jezercës (2694 m n.p.m.);
Wzdłuż linii brzegowej jeziora i na licznych wysepkach znajdują się urokliwe pozostałości różnych twierdz i monastyrów, co dodaje tylko malowniczości okolicy, ale akwen ten jest głównie i przede wszystkim rajem dla miłośników przyrody - w szczególności dla ornitologów i innych miłośników ptaszków, bowiem jezioro to jest największym rezerwatem ptaków w Europie, a zarazem ostatnim siedliskiem pelikanów kędzierzawych w tej części świata, które są głównym celem przybywających tu i „polujących” na nie lufami aparatów i lornetami - birdwatcherów; na wodach tego jeziora żyje ok. 280 gatunków ptaków, w tym ok. 100 wędrownych, przylatujących tutaj z północnych regionów Azji i Europy.
wyruszamy z Virpazar:
no i widoki i widoczki.... lecz ani ptaszka ani foczki...
ptaki są strasznie płochliwe jak usłyszą warkot, a raczej ryk silnika łodzi motorowej... trzeba wyłącznik silnik i wpłynąć nieco w szuwary, inaczej się schowają na amen ...
perkoz dwuczuby
pani Czapla łaskawie się zaprezentowała
piękne grążele a jest ich tu wiele
coś tam siedzi i nas śledzi
Pani Perkozowa z maluchami (te małe mają śmieszne pręgowane główki, a jak się zmęczą to płyną na grzbiecie mamy , cwaniaki…
o rany! - widzę kormorany!
no i pelikane kędzierzawe, z daleka- ale są ...
podobno i tak mieliśmy dużego farta że pelikany dały się zobaczyć i tam akurat były, bo choć to jezioro "słynie" ponoć z tych pelikanów, ale większość wycieczek na oczy ich nie widzi :(; ciężko je tam spotkać, są strasznie płochliwe i chowają się jak usłyszą silnik łódki...
wypływamy w końcu z szuwarów na otwarte jezioro
c.d.n.....
Piea
Piękne zdjęcia i widoczki na nich, Nie mogę się zdecydować, które zdjęcie najładniejsze . Przeczytałam wszystko i dołączam do wycieczki.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Witaj Asiu, fajnie, że zwiedzasz razem ze mną; zdjęcia? - ja się nigdy nie mogę zdecydować...dlatego tyle ich tu wrzucam
(moje the best of the best (jak do tej pory) są te z kotorskich agrafek, ale później priorytety się zmienią )
Piea
płyniemy dalej po Szkoderskim ; po lewej widać malutką wysepkę , która majaczy w oddali to ruiny Grmozur - wyspy-więzienia
Mała Twierdza na Grmozur była czynnym więzieniem w latach 1878-1912 gdzie osadzano przeciwników politycznych króla Mikołaja I; tutejsza legenda mówi, że jeśli strażnik nie upilnuje więźniów i któryś ucieknie, to ów strażnik odsiedzi jego karę ... - tyle lat ile zostało uciekinierowi do końca kary
- podobno raz - taka brawurowa ucieczka się udała - gdzie dwóch więźniów uciekło na przysłowiowych drzwiach od stodoły (a tak naprawdę to były to drzwi od celi, które posłużyły im za tratwę, którą to uciekinierzy pożeglowali w siną dal... a biedny strażnik skończył za to oczywiście za kratkami
dziś Grmozur jest domem dla przebywających tu ptaków ( akurat obsiadły ruinki kormorany) , bo poza nimi tylko wiatr tu hula... i może jeszcze duch tego strażnika- biedaka ...
a my dopływamy do jedenj z wielu tutejszych wiosek rybackich niedaleko Godinje
gdzie czeka na nas karpiowa uczta pod gołym niebem, bowiem jezioro Szkoderskie oprócz- wspomnianego pelikana słynie również z licznie zamieszkujacego jego wody - m.in. karpia , którego próbowaliśmy w wersji smażonej i marynowanej (oba warianty pyszne) ; a właśnie tytaj w okolicy j. szkoderskiego - większość knajpek serwuje właśnie karpia- w dzisiątkach wersji .... (tudzież wspommę tylko tak dla przyzwoitości , że na pelikany nikt tu nie poluje i nie próbuje częstować nimi przyjezdnych , więc żadnych steków z pelikana tu na szczęście nie zjemy ) ; za to karpie były wyśmienite
widok zza stoła, a raczej ławy
otoczenie przybytku nad jeziorem gdzie po uczcie mielismy czas na plażowanko ( dla chętnych oczywiście)
i oczywiście czas na Niksicko!
i czas odpływać; nasza łajba czeka ....
widoki w drodze powrotnej są nieco "pod słońce" - ale bardzo malownicze....
i jesteśmy z powrotem w Virpazar
stary kamienny most- podobno jeszcze z czasów tureckich
i to już koniec naszej przygody z jeziorem szkoderskim
Piea
Piea, oczarowana jestem Czarnogórą , muszę tam kiedyś pojechać. Zaczęło się od relacji motocyklowej Megi a teraz ty dodajesz jeszcze kolejne wrażenia ..
Przepiękny jest Kotor ,ale i te mniejsze miasteczka co pokazujesz są pełne uroku i klimatu.
Przepiękne widoczki z samolotu !! super udało ci się je uchwycić
Birdwatching bardzo udane, oj moj mąż by tam poszalał z aparatem
Podobnie jak Asia , cieżko wybrać jakieś ulubione zdjęcie, bo wszystkie piękne,ale chyba to mi najbardziej przypadło do gustu..
No trip no life
Witaj Nelciu powrócona , no własnie te motory Megi.. relacja jest, ale tylko tekst, bo wszystkie foty gdzies wywiało, ale megi obiecała, że może kiedys uzupełni... więc poczekam cierpliwie; Monteneggro jest MEGA! - mimo, ze takie malutkie
Piea
Nie będę już dłużej przynudzać o tym jeziorze; kto zainteresuje się bardziej tym miejscem – na pewno kiedyś tu w końcu dotrze (szczególnie miłośnicy ptaszków) - jedni - właśnie dla tych obserwacji ptaków , inni dla możliwości zrobienia ptasiej foto galerii; my rozkoszowałyśmy się tu po trochu z obu powodów, choć ja nie jestem ani znawcą ptaków ani nie mam umiejętności i cierpliwości focenia ich ale podziwiać je w takich okolicznościach przyrody mogę godzinami…
No to w końcu czas na Bar… bo zabiorę Was dziś do pewnego niezwykłego Baru… - i choć o czarnogórskich barach można by snuć baaaaardzo dłuuuuuugie opowieści, to jednak nie o taki bar chodzi
Piękne, starożytne miasto Bar w Czarnogórze, a w zasadzie to Stari Bar, bo Bary są dwa - stary i nowy – kiedyś ogromne, tętniące życiem centrum handlu konkurujące nawet z samym Dubrownikiem, obecnie to opuszczone ruiny pełne starych kamieni..., cieni ... i nostalgii.... które przypominają odwiedzającym o dawnej świetności.
Nie będę tu opisywała historii dawnych czasów ; greckich, rzymskich czy tureckich – bo Ci, co są tego naprawdę ciekawi- zapewne znajdą sobie takie informacje, ale warto tylko wspomnieć, że Rzymianie nazwali tą osadę Antibarum, którą nazwano tak z powodu swojego położenia – dokładnie naprzeciwko miasta Bari – po drugiej stronie Adriatyku. Oba te miasta: i czarnogórski Bar i włoskie Bari, (które mieliśmy z Mężowskim przyjemność zwiedzać dokładnie rok wcześniej) - mają mnóstwo uroku i pięknych klimatycznych zakamarków, choć Bari może poszczycić się przepiękną Starówką, czego nie ma już niestety w czarnogórskim Barze, bo owy Stari Bar w zasadzie został „zamieciony” przez potężne trzęsienie ziemi na Bałkanach w 1979 roku, gdzie padło mnóstwo zabytkowych budowli w tym rejonie. W murach Starego Baru do owego 1979 roku normalnie mieszkali ludzie i wszystko funkcjonowało, niestety po tym kataklizmie z miasta zostały już tylko ruiny… wprawdzie bardzo malownicze, ale nie nadające się zupełnie do dalszego użytkowania ; ludzi przesiedlono, a barskie ruiny stoją do dzisiaj… zachwycając plenerami już tylko turystów.
żeby dojść do ruin Starego Baru- trzeba ciutek podreptac pod górę...
za nami ...
cdn...
Piea
to zapraszam Was na spacer- ciąg dalszy po ruinach Baru, bardzo malowniczego Baru, w którym juz niczego dziś się nie serwuje...
widoczek na Bar w dole
bardzo "podróżnicza" ta Podróżniczka
torba z Kuby, parasolka z Malty, wisior z Maroka i bluzka z Cypru
ach te kwitnące granaty....
wąskie uliczki dawnego miasta....
Podobno Czarnogórcy tworzą jakieś projekty na temat odbudowy staromiejskiej części Baru, i jakieś tam rekonstrukcje już nawet poczyniono, ale do dawnego blasku Starego Baru droga jest wciąż bardzo bardzo daleka….
oczywiście jak ktoś nie przepada za ruinkami - to pewnie będzie się tu nudził ziewając, ale mnie sie genaralnie podobało; bardzo malownicze te ruinki, no i to położenie i widoki wokół...!
jedynie Amfiteatr oszpecono paradnymi plastikowymi krzesełkami... , które baaardzo tu nie pasują... , nawet jak spełniają swoją rolę, bo organizuja tu jakieś imprezy plenerowe , są więc potrzebne, no ale paskudne... naturalny kamień nie znosi plastiku!
i opuszczamy to urokliwe miejsce kierując się w stronę nowszego Baru
od razu wiadomo, że świeże soczki!
kudłaci mieszkańcy Baru
moja natura kociary - nie pozwala mi przejść koło nich obojętnie ...
ten cały w rzepach
znajdujemy baaaaardzo przyjemny bar w Barze
miejsce jest kameralne i bardzo klimatyczne... zatem zasiadamy w kącie pod ścianą ....
oczywiście zamawiamy kawusię i ziiiimniutkie Niksicko!
i Nowy Bar z ładną promenadą nadmorską
Uściski z samego Baru!
brzydki port
tuż obok pasa promenady stoi XIX wieczny Pałac Krola Mikołaja zbudowany w 1885 roku
i ciekawostka- jakiś prehistoryczny grobowiec
a to najnowsze dziecko Baru
nowo wybudowany Sobór św. Jana Włodzimierza , oddany do uzytku 2 lata temu, czyli nówka-funkiel-nie śmigana
akurat trafiamy na jakies zielonoświatkowe uroczystości, jest otwarte- to wchodzimy, a tam... WOW!
totalnie mnie zaskoczyły te wnętrza... Sobór z zewnątrz prezentuje się naprawdę okazale, wielki jest no i kopuły błyszczą w słońcu, ale urodą…. nie powala jakoś specjalnie, no ale te wnętrza zaskakują… całość robi ogromne wrażenie, zupełnie nie spodziewałam się aż tak bogatych wymalowań w tak nowoczesnej świątyni
idziemy jeszcze połazic po pobliskim parku
jakaś stara ( zabytkowa? ) oranzeria/palmiarnia przed nami...
wchodzimy... tadaaam! a tu knajpa! i to taka w klimatach "wystroju meczetowego"
troszku wina tu im poszło...
Piea
Noooo nieżle zaskoczyłaś z tym Barem he he ,ale jak widać świetnie połączyłaś bar z Barem
Kicie piekne
No trip no life