To jeszcze dociągnę drugi dzień pobytu; bowiem dwa pierwsze dni błakałysmy się po Benalmadenie i jeździłyśmy autobusami po okolicy.
W Benalmadenie nie można ominąć pięknego parku miejskiego "La Paloma" z urodziwym jeziorkiem, fontanną, kawiarenką i pięknym kaktusarium. W parku jest niewielka zagroda gdzie mieszkają kozy, te atrakcje powinny odwiedzić osoby przebywające tu z dziećmi ; dzieciaki uwielbiają obserwować zwierzaki; a jak najmłodszym znudzi się słuchanie koziego bekania i myczenia, to jest dla nich mini park linowy gdzie mogą dać upust swojej dziecięcej energii
w parku spotykamy w krzaczorach takiego jegomościa trusia - chyba to jakaś krzyżówka królika z lwem
Przechadzając się promenadą Benalmadeny nie sposób nie natknąć się na znany tu i dość charakterystyczny Castillo el Bil-Bil; to ładny, zbudowany w 1934 roku w mauretańskim stylu niewielki zameczek obecnie pełniący rolę centrum kulturalnego i wystawienniczego, gdzie organizuje sie wystawy sztuki, koncerty, konferencje, a nawet wesela, itd. Urodziwe wnętrze Bil-Bil to ładne patio z arkadami i kilkoma salami w których można pooglądać sezonowe wystawy (zamożne wyposażenie arabskich domów i pałacyków z czasów niedawnych).
Malaga okazała się bardzo ciekawym i ładnym miastem ; jest jednak traktowana przez większość turystów trochę po macoszemu traktujących to miasto tylko jako punkt tranzytowy wyłącznie z i na lotnisko.
Malagę miałyśmy na tyle blisko Benalmadeny, że postanowiłyśmy tam jechać sobie choćby na trochę.
Już w Benalmadenie kupujemy więc bilet na czerwony autobus Malaga City Sightseeing, gdzie przez 48 godzin możemy dowolną ilość razy hop on i hop off:); Najpierw wysiadamy przy Katedrze „La Manquita”, co oznacza „Jednoręka” - z powodu braku symetrii, ponieważ katedra posiada tylko jedna wieżę - ale budowla robi wrazęnie juz na pierwszy rzut oka; jest ogromna a ilośc zdobień imponujaco zachwyca oglądających ; Katedra robi wrażenie nie tylko ogromem i ilością zdobień, ale też mieszaniną stylów architektonicznych; jest niestety zamknięta, więc nie obejrzymy jej z pewnością zachwycających wnętrz. Z zewnątrz widoczna jest wyraźna mieszanina stylów, z przewagą renesansu. Dolne partie są typowo gotyckie ale już górne prezentują barok.
La Manqita- totalne pomieszanie stylów: romantyzm z gotykiem i elementami baroku, a to wszystko stoi w miejscu dawnego meczetu
Tuz obok Katedry stoi wspaniały gmach Palacio Episcopal w słonecznym stylu andaluzyjskiego renesansu. Włóczymy się dalej po starej części Malagi na zasadzie gdzie nas oczy poniosą.
W Maladze wsiadamy i wysiadamy kilkakrotnie do- i -z naszego czerwonego tour busa w różnych miejscach miasta ale w pewnym momencie dokonujemy szalonego wyboru: zamiast wjechać na górę wygodnie jak wszyscy turyści, to zachciało nam się ambitnie popylać pieszo i postanawiamy wejść na wzgórze, gdzie znajduje się mauretańska Alcazaba i Zamek Gibralfaro; - tyle, że nie wzięłyśmy pod uwagę, że jest bardzo gorąco, że nie mamy po dzieśia lat i że to wzgórze wcale nie jest takie niewysokie, jak wydawało się z dołu idziemy więc dziarsko i ochoczo, za chwilkę juz tylko ochoczo.... a za kolejną już i ochota odeszła ; ale okazuje się, że wcale nie jesteśmy tu same, sporo tu takich świrusów-śmiałków jak my, chociaż w tym upale mało nie poumierałyśmy od łomotania serca, a bratowa tak podniosła sobie ciśnienie, że się aż przestraszyłam - ale jak już doczłapałyśmy się na samą górę, to radość była podwójna!!! ; warto było się pomęczyć - dla widoków oczywiście też ale przede wszystkim dla wewnętrznej satysfakcji - że dałyśmy radę i nie zeszłyśmy nagle z tego padołu bo, ha!, wjechać każdy potrafi, a wejść pieszo się nie chce...
ach te "Dziurki od klucza" .... uwielbiam te mauretańskie bramy i drzwi....
Przez tzw. Bramę Chrystusa docieramy do arabskich ogrodów z cudownymi alejkami otoczonymi przez fontanny, bugenwille, kwitnące jaśminy i inne wonne kwiecie.
Nasze zwiedzanie kontynuujemy od Alcazaby- potężnej fortecy, której początki datuje się na koniec lat 700-nych n.e, chociaż duża jej część jest późniejsza. Forteca jest jedną z największych, muzułmańskich budowli militarnych, jakie zachowały się w tej części Hiszpanii; stanowiła część systemu obronnego arabskiej Malaki. Alcazaba wznosi się ponad potężnym murem obronnym z charakterystycznymi wieżami a na górę do twierdzy prowadzi kręta droga ze wspaniałymi widokami na całą panoramę miasta. Mijamy kolejne ufortyfikowane bramy ozdobione kolumnami i rzymskimi wersalikami, a spacer przez labirynt bram i zakrętów staje się naprawdę bardzo przyjemny.
no i widoki na dół
urodziwy gmach Ayutamiento de Malaga - Ratusza w Maladze
Na górze czekają na odwiedzających wspaniałe panoramy na wszystkie strony miasta i okolic. Imponująco wyglada stąd arena corridy - gdzie dopiero z góry widac jak jest wielka
Dalej zmierzamy do Zamku Gibralfaro, ale żeby się do niego dostać , trzeba zejść na dół i wejść ponownie innym wejściem pod górę ponieważ nie ma połączenia z Alcazaby. Tym razem jednak nie pokonujemy kolejnych naszych prób wytrzymałościowych i pakujemy sie wygodnie do naszego hop on -hop off
Gibralfaro został wzniesiony w XIV wieku przez muzułmańskiego władcę Jusufa I na wcześniej znajdujących się tu zabudowaniach fenickich. Położony jest na górze wznoszącej się na wysokość 130m n.p.m., istnieje tu przejście do fortyfikacji Alcazaby, ale obecnie jest zamknięte i nie można się dostać bezpośrednio z Alcazaby do Gibralfaro.
Od czasów jego powstania aż do 1925 r pełnił bezustannie funkcje militarną. Po zdobyciu przez Hiszpanów Malagi - zamek został rezydencją króla Ferdynanda II Katolickiego i jego żony Izabeli.
Ze szczytu możemy podziwiać piekną panoramę miasta, a przy pięknej pogodzie (tzn. klarownej widoczności) zobaczyć stąd można nawet Gibraltar i góry Atlas.
niestety, z Gibralfaro zachowały sie tylko fragmenty murów; reszta została pochłonięta przez wieki historii...
niewielkie Muzeum poświęcone Twierdzy Gibralfaro
ciekawa makieta Malagi, z promenadą nadmorską; dopiero teraz widać jak wysoko jesteśmy ponad miastem; na pierwszym wzgórzu (zaraz za Katedrą) widac potężne mury i wewnętrzne budynki dawnych pałaców Alcazaby, a tam na samej górze to juz militarna Twierdza Gibralfaro, w której właśnie jesteśmy
.
wystawa związana z historią wojen hiszpańskich
i jeszcze jeden dzielny rycerz; same Don Kichoty
i czas wracać na dół....
idziemy schować się cienia w pięknym ogrodzie, który znajdujemy na dole
Signor ma sjestę
łazimy sobie po Maladze
plażowicze
usiadłyśmy w klimatycznej knajpce ;
i posiedziałyśmy z 1,5 godzinki....okazało się że do "El Pimpi" zaglądają lokalni artyści , literaci... i cała bohema Malagi
najpierw malaga w Maladze
a za chwilkę jeszcze pifffko
podpisy sławnych i bogatych na knajpianych beczkach
podpisywała się tam tez Banderas (w końcu to tez mieszkaniec Malagi)
(fota z sieci)
we wnętrzach El Pimpi:
Malaga to też miasto Picassa
stamtąd jeszcze idziemy do ruin Teatro Romano
widok na Alcazabę z Teatro Romano
i wracamy do Benalmadeny; jutro dalszy ciąg atrakcji...
Kolejny dzień i mamy rozterkę? gdzieś w końcu trzeba by wyruszyć dalej? ale dokąd? jak? wynając autko? kupić wycieczkę? a może autobusem?
(kierowcy to z nas tacy, że w obcych miejscach bez błądzenia i stresu ani rusz? ) lepiej więc nie ryzykować. Mamy więc dylemat: bo chciałoby się jechać i tu i tam i jeszcze gdzieś, patrzymy na mapę: może Grenada? oj tak.... cudnie tam..... ale szybko dochodzi do naszej świadomości, że może być ciężko z biletami do Alhambry, wiadomo- limitowane wejścia i żadnej gwarancji, że jak staniemy w kolejce i odstoimy swoje, to dostaniemy bilety; nie, w takim razie dziś nie Grenada, znacznie bezpieczniej będzie kupić tam po prostu wycieczkę razem z biletami wstępu , no to może Kordoba? - mapa mówi, że to strasznie daleko z Malagi, będziemy jechac i jechać.... to samo mamy z Sewillą; odległości są naprawdę tęgie, a pokonac to sprawnie bez autka raczej nie da rady, no i kolejna rozterka.... a dni upływają nieubłaganie i nie starczy ich, żeby i tak zobaczyć wszystko co trzeba zobaczyć w Andaluzji ; nie ma zmiłuj - tydzień to za mało; w końcu po długich namysłach decydujemy się na przecudną Rondę.
Ogarniamy rozkład jazdy autobusów i wyruszamy z samego rana bladym świtem..... mamy jeszcze ważne bilety na turystyczny hop on-hop off i wraz z nim na 4 najbardziej popularne linie autobusowe z Benalmadeny, więc pakujemy się i jedziemy do Malagi, a tam łapiemy busa do Rondy
i jesteśmy na miejscu - dworzec autobusowy w Rondzie
Mawia się, że Ronda to miasto przecięte na pół:), bo jedną z najbardziej charakterystycznych cech tego miasta jest jego wyjątkowe położenie - na płaskowyżu przeciętym głęboką, urwistą rozpadliną- zjawiskowym wąwozem El Tajo, na dnie którego płynie sobie leniwie rzeka Guadalevín.
Na prawym brzegu rzeki leży dzielnica Mercadillo, zbudowana przez chrześcijan po rekonkwiście, po lewej stronie brzegu znajdziemy piękną, starą dzielnicę arabską, zwaną tu - La Ciudad, a na południu dzielnicę San Francisco.
wspaniały El Balcon del Cano- Punkt widokowy przy Dehesa del Mercadillo
El Balcon del Cano
widoki że ho ho !
tuż obok tarasów widokowych w ładnym parku rozstawiają stragany, szykuje się jakiś lokalny jarmark pysznoci; idziemy....
no to czas na Rondę....
Rondę łaczą trzy mosty: najstarszy - Puente Romano, nieco młodszy Puente Viejo, i wreszcie najpóźniejszy i ten najsłynniejszy, łukowy most o długości 100 m, poprowadzony na wysokości 120 m nad dnem wąwozu El Tajo - spektakularny most zwany Puente Nuevo, zbudowany w latach 1751-1793 przez José Martína de Aldehuela, a dziś uchodzący za jedną z największych atrakcji turystycznych Rondy a na pewno najczęściej i najchętniej fotografowany obiekt.
Okolice mostu ze wszystkich stron powodują opadnięcie moich szczęk - widok doprawdy jest niezwykły, a żadne zdjęcie z tego miejsca nie oddaje tak naprawdę całego piękna okolicy.
całe miasto Ronda położone jest po obydwu stronach przecinającego je skalistego wąwozu Tajo de Ronda, który jest głęboki na około 160 m i szeroki w niektórych miejscach na niemal 100 m. Wokół wąwozu stoją pięknie wkomponowane tzw.casas colgadas- czyli wiszące domy
casas colgadas wiszące wysoko nad Tajo
Most ten jest wybitnym przykładem XVIII-wiecznej sztuki inżynieryjnej; ma około 100 metrów wysokości i tworzą go potężne filary z podwójnym łukiem pośrodku oraz dwa mniejsze po każdej ze stron a niezwykłego uroku dodają mu wiszące po obu stronach tuż nad wąwozem śliczne białe domki zwane casas colgadas, które służyły tu już ludziom podobno za czasów fenickich.
Wąwozy, kaniony i wszelkie głębokie parowy zwykle kojarzą nam się z pięknymi, górskimi plenerami, gdzie w naturalnych okolicznościach przyrody możemy podziwiać te przepiękne twory natury jakimi wąwozy z pewnością są, ale czegoś takiego w samym sercu miasta nie zobaczycie codziennie!
Dla mnie to jest podwójne cudo: sam wąwóz Tajo, którego skały są niezwykle malowniczo uformowane plus do tego samo to miasto nad nim położone - przepiękna, cudowna, stara Ronda urzekająca architekturą, klimatem i atmosferą. Mogę z powodzeniem powiedzieć, że Ronda podobała mi się w Andaluzji zdecydowanie najbardziej, ale o tym później...
wybaczcie mi te fotki z tego miejsca, ale oszalałam tam po prostu... aparat sam mi je cykał
no dobrze...most cudny i te widoki wokół.... , ale przecież nie przyjechałyśmy tu, żeby cały dzień patrzeć tylko na most , nawet taki cudowny jak ten.
Zaraz niedaleko za Puente Nuevo, leży spory, ładny plac Plaza de Espana, a tuż na nim zaczyna się Calle Virgen de la Paz, którą dojdziemy do Plaza de Toros, słynnej na cały świat areny ”walk byków”.
ano Hercules!
idziemy w końcu do Areny
Arena w Rondzie jest trzecią co do wielkości w całej Hiszpanii,
ale jest za to najstarszą i najbogatszą w tradycję w całym kraju; jej trybuny mogą jednak pomieścić niewiele, bo tylko 5 000 osób
kupujemy bilety i wchodzimy do środka
we wnętrzach Areny znajduje się ciekawe Muzeum Corridy
W Muzeum Corridy; (w dole po lewej stronie znajduje się znaczek zakazujący fotografowania!, takie znaczki są specjalnie dla mnie
Radek, ja tam wolę motyle od jaszczurów
Nel, gdybym mieszkała na tak ukwieconej uliczce, to ogród byłby mi zupełnie niepotrzebny
Piea
To jeszcze dociągnę drugi dzień pobytu; bowiem dwa pierwsze dni błakałysmy się po Benalmadenie i jeździłyśmy autobusami po okolicy.
W Benalmadenie nie można ominąć pięknego parku miejskiego "La Paloma" z urodziwym jeziorkiem, fontanną, kawiarenką i pięknym kaktusarium. W parku jest niewielka zagroda gdzie mieszkają kozy, te atrakcje powinny odwiedzić osoby przebywające tu z dziećmi ; dzieciaki uwielbiają obserwować zwierzaki; a jak najmłodszym znudzi się słuchanie koziego bekania i myczenia, to jest dla nich mini park linowy gdzie mogą dać upust swojej dziecięcej energii
w parku spotykamy w krzaczorach takiego jegomościa trusia - chyba to jakaś krzyżówka królika z lwem
Przechadzając się promenadą Benalmadeny nie sposób nie natknąć się na znany tu i dość charakterystyczny Castillo el Bil-Bil; to ładny, zbudowany w 1934 roku w mauretańskim stylu niewielki zameczek obecnie pełniący rolę centrum kulturalnego i wystawienniczego, gdzie organizuje sie wystawy sztuki, koncerty, konferencje, a nawet wesela, itd. Urodziwe wnętrze Bil-Bil to ładne patio z arkadami i kilkoma salami w których można pooglądać sezonowe wystawy (zamożne wyposażenie arabskich domów i pałacyków z czasów niedawnych).
i wieczorową porą....
Puerto Marina nocą
Piea
Dziś pobuszujemy troche po Maladze...
Malaga okazała się bardzo ciekawym i ładnym miastem ; jest jednak traktowana przez większość turystów trochę po macoszemu traktujących to miasto tylko jako punkt tranzytowy wyłącznie z i na lotnisko.
Malagę miałyśmy na tyle blisko Benalmadeny, że postanowiłyśmy tam jechać sobie choćby na trochę.
Już w Benalmadenie kupujemy więc bilet na czerwony autobus Malaga City Sightseeing, gdzie przez 48 godzin możemy dowolną ilość razy hop on i hop off:); Najpierw wysiadamy przy Katedrze „La Manquita”, co oznacza „Jednoręka” - z powodu braku symetrii, ponieważ katedra posiada tylko jedna wieżę - ale budowla robi wrazęnie juz na pierwszy rzut oka; jest ogromna a ilośc zdobień imponujaco zachwyca oglądających ; Katedra robi wrażenie nie tylko ogromem i ilością zdobień, ale też mieszaniną stylów architektonicznych; jest niestety zamknięta, więc nie obejrzymy jej z pewnością zachwycających wnętrz. Z zewnątrz widoczna jest wyraźna mieszanina stylów, z przewagą renesansu. Dolne partie są typowo gotyckie ale już górne prezentują barok.
La Manqita- totalne pomieszanie stylów: romantyzm z gotykiem i elementami baroku, a to wszystko stoi w miejscu dawnego meczetu
Tuz obok Katedry stoi wspaniały gmach Palacio Episcopal w słonecznym stylu andaluzyjskiego renesansu.
Włóczymy się dalej po starej części Malagi na zasadzie gdzie nas oczy poniosą.
Piea
W takim apartamencie z widokiem na marinę i własną zacumowaną łódką mogę mieszkać już do konca życia i nigdzie nie jeżdzić tylko pływać , petarda
Siemka Wiktor, no tak... Ty przecież Wilk Morski jesteś- to i nie dziwota, że mariny wszelakie Cię kręcą
Piea
W Maladze wsiadamy i wysiadamy kilkakrotnie do- i -z naszego czerwonego tour busa w różnych miejscach miasta ale w pewnym momencie dokonujemy szalonego wyboru: zamiast wjechać na górę wygodnie jak wszyscy turyści, to zachciało nam się ambitnie popylać pieszo i postanawiamy wejść na wzgórze, gdzie znajduje się mauretańska Alcazaba i Zamek Gibralfaro; - tyle, że nie wzięłyśmy pod uwagę, że jest bardzo gorąco, że nie mamy po dzieśia lat i że to wzgórze wcale nie jest takie niewysokie, jak wydawało się z dołu idziemy więc dziarsko i ochoczo, za chwilkę juz tylko ochoczo.... a za kolejną już i ochota odeszła ; ale okazuje się, że wcale nie jesteśmy tu same, sporo tu takich świrusów-śmiałków jak my, chociaż w tym upale mało nie poumierałyśmy od łomotania serca, a bratowa tak podniosła sobie ciśnienie, że się aż przestraszyłam - ale jak już doczłapałyśmy się na samą górę, to radość była podwójna!!! ; warto było się pomęczyć - dla widoków oczywiście też ale przede wszystkim dla wewnętrznej satysfakcji - że dałyśmy radę i nie zeszłyśmy nagle z tego padołu bo, ha!, wjechać każdy potrafi, a wejść pieszo się nie chce...
ach te "Dziurki od klucza" .... uwielbiam te mauretańskie bramy i drzwi....
Przez tzw. Bramę Chrystusa docieramy do arabskich ogrodów z cudownymi alejkami otoczonymi przez fontanny, bugenwille, kwitnące jaśminy i inne wonne kwiecie.
Nasze zwiedzanie kontynuujemy od Alcazaby- potężnej fortecy, której początki datuje się na koniec lat 700-nych n.e, chociaż duża jej część jest późniejsza. Forteca jest jedną z największych, muzułmańskich budowli militarnych, jakie zachowały się w tej części Hiszpanii; stanowiła część systemu obronnego arabskiej Malaki. Alcazaba wznosi się ponad potężnym murem obronnym z charakterystycznymi wieżami a na górę do twierdzy prowadzi kręta droga ze wspaniałymi widokami na całą panoramę miasta. Mijamy kolejne ufortyfikowane bramy ozdobione kolumnami i rzymskimi wersalikami, a spacer przez labirynt bram i zakrętów staje się naprawdę bardzo przyjemny.
no i widoki na dół
urodziwy gmach Ayutamiento de Malaga - Ratusza w Maladze
Na górze czekają na odwiedzających wspaniałe panoramy na wszystkie strony miasta i okolic. Imponująco wyglada stąd arena corridy - gdzie dopiero z góry widac jak jest wielka
Dalej zmierzamy do Zamku Gibralfaro, ale żeby się do niego dostać , trzeba zejść na dół i wejść ponownie innym wejściem pod górę ponieważ nie ma połączenia z Alcazaby. Tym razem jednak nie pokonujemy kolejnych naszych prób wytrzymałościowych i pakujemy sie wygodnie do naszego hop on -hop off
Gibralfaro został wzniesiony w XIV wieku przez muzułmańskiego władcę Jusufa I na wcześniej znajdujących się tu zabudowaniach fenickich. Położony jest na górze wznoszącej się na wysokość 130m n.p.m., istnieje tu przejście do fortyfikacji Alcazaby, ale obecnie jest zamknięte i nie można się dostać bezpośrednio z Alcazaby do Gibralfaro.
Od czasów jego powstania aż do 1925 r pełnił bezustannie funkcje militarną. Po zdobyciu przez Hiszpanów Malagi - zamek został rezydencją króla Ferdynanda II Katolickiego i jego żony Izabeli.
Ze szczytu możemy podziwiać piekną panoramę miasta, a przy pięknej pogodzie (tzn. klarownej widoczności) zobaczyć stąd można nawet Gibraltar i góry Atlas.
niestety, z Gibralfaro zachowały sie tylko fragmenty murów; reszta została pochłonięta przez wieki historii...
niewielkie Muzeum poświęcone Twierdzy Gibralfaro
ciekawa makieta Malagi, z promenadą nadmorską; dopiero teraz widać jak wysoko jesteśmy ponad miastem; na pierwszym wzgórzu (zaraz za Katedrą) widac potężne mury i wewnętrzne budynki dawnych pałaców Alcazaby, a tam na samej górze to juz militarna Twierdza Gibralfaro, w której właśnie jesteśmy
.
wystawa związana z historią wojen hiszpańskich
i jeszcze jeden dzielny rycerz; same Don Kichoty
i czas wracać na dół....
idziemy schować się cienia w pięknym ogrodzie, który znajdujemy na dole
Signor ma sjestę
łazimy sobie po Maladze
plażowicze
usiadłyśmy w klimatycznej knajpce ;
i posiedziałyśmy z 1,5 godzinki....okazało się że do "El Pimpi" zaglądają lokalni artyści , literaci... i cała bohema Malagi
najpierw malaga w Maladze
a za chwilkę jeszcze pifffko
podpisy sławnych i bogatych na knajpianych beczkach
podpisywała się tam tez Banderas (w końcu to tez mieszkaniec Malagi)
(fota z sieci)
we wnętrzach El Pimpi:
Malaga to też miasto Picassa
stamtąd jeszcze idziemy do ruin Teatro Romano
widok na Alcazabę z Teatro Romano
i wracamy do Benalmadeny; jutro dalszy ciąg atrakcji...
Piea
Piea, ja też na górę na piechotkę wchodziłam he he
Niestety El Pimpi nie zaliczyłam
No trip no life
El Pimpi fajne, bardzo klimatyczne miejsce...
Piea
Kolejny dzień i mamy rozterkę? gdzieś w końcu trzeba by wyruszyć dalej? ale dokąd? jak? wynając autko? kupić wycieczkę? a może autobusem?
(kierowcy to z nas tacy, że w obcych miejscach bez błądzenia i stresu ani rusz? ) lepiej więc nie ryzykować. Mamy więc dylemat: bo chciałoby się jechać i tu i tam i jeszcze gdzieś, patrzymy na mapę: może Grenada? oj tak.... cudnie tam..... ale szybko dochodzi do naszej świadomości, że może być ciężko z biletami do Alhambry, wiadomo- limitowane wejścia i żadnej gwarancji, że jak staniemy w kolejce i odstoimy swoje, to dostaniemy bilety; nie, w takim razie dziś nie Grenada, znacznie bezpieczniej będzie kupić tam po prostu wycieczkę razem z biletami wstępu , no to może Kordoba? - mapa mówi, że to strasznie daleko z Malagi, będziemy jechac i jechać.... to samo mamy z Sewillą; odległości są naprawdę tęgie, a pokonac to sprawnie bez autka raczej nie da rady, no i kolejna rozterka.... a dni upływają nieubłaganie i nie starczy ich, żeby i tak zobaczyć wszystko co trzeba zobaczyć w Andaluzji ; nie ma zmiłuj - tydzień to za mało; w końcu po długich namysłach decydujemy się na przecudną Rondę.
Ogarniamy rozkład jazdy autobusów i wyruszamy z samego rana bladym świtem..... mamy jeszcze ważne bilety na turystyczny hop on-hop off i wraz z nim na 4 najbardziej popularne linie autobusowe z Benalmadeny, więc pakujemy się i jedziemy do Malagi, a tam łapiemy busa do Rondy
i jesteśmy na miejscu - dworzec autobusowy w Rondzie
Mawia się, że Ronda to miasto przecięte na pół:), bo jedną z najbardziej charakterystycznych cech tego miasta jest jego wyjątkowe położenie - na płaskowyżu przeciętym głęboką, urwistą rozpadliną- zjawiskowym wąwozem El Tajo, na dnie którego płynie sobie leniwie rzeka Guadalevín.
Na prawym brzegu rzeki leży dzielnica Mercadillo, zbudowana przez chrześcijan po rekonkwiście, po lewej stronie brzegu znajdziemy piękną, starą dzielnicę arabską, zwaną tu - La Ciudad, a na południu dzielnicę San Francisco.
wspaniały El Balcon del Cano- Punkt widokowy przy Dehesa del Mercadillo
El Balcon del Cano
widoki że ho ho !
tuż obok tarasów widokowych w ładnym parku rozstawiają stragany, szykuje się jakiś lokalny jarmark pysznoci; idziemy....
no to czas na Rondę....
Rondę łaczą trzy mosty: najstarszy - Puente Romano, nieco młodszy Puente Viejo, i wreszcie najpóźniejszy i ten najsłynniejszy, łukowy most o długości 100 m, poprowadzony na wysokości 120 m nad dnem wąwozu El Tajo - spektakularny most zwany Puente Nuevo, zbudowany w latach 1751-1793 przez José Martína de Aldehuela, a dziś uchodzący za jedną z największych atrakcji turystycznych Rondy a na pewno najczęściej i najchętniej fotografowany obiekt.
Okolice mostu ze wszystkich stron powodują opadnięcie moich szczęk - widok doprawdy jest niezwykły, a żadne zdjęcie z tego miejsca nie oddaje tak naprawdę całego piękna okolicy.
całe miasto Ronda położone jest po obydwu stronach przecinającego je skalistego wąwozu Tajo de Ronda, który jest głęboki na około 160 m i szeroki w niektórych miejscach na niemal 100 m. Wokół wąwozu stoją pięknie wkomponowane tzw.casas colgadas- czyli wiszące domy
casas colgadas wiszące wysoko nad Tajo
Most ten jest wybitnym przykładem XVIII-wiecznej sztuki inżynieryjnej; ma około 100 metrów wysokości i tworzą go potężne filary z podwójnym łukiem pośrodku oraz dwa mniejsze po każdej ze stron a niezwykłego uroku dodają mu wiszące po obu stronach tuż nad wąwozem śliczne białe domki zwane casas colgadas, które służyły tu już ludziom podobno za czasów fenickich.
Wąwozy, kaniony i wszelkie głębokie parowy zwykle kojarzą nam się z pięknymi, górskimi plenerami, gdzie w naturalnych okolicznościach przyrody możemy podziwiać te przepiękne twory natury jakimi wąwozy z pewnością są, ale czegoś takiego w samym sercu miasta nie zobaczycie codziennie!
Dla mnie to jest podwójne cudo: sam wąwóz Tajo, którego skały są niezwykle malowniczo uformowane plus do tego samo to miasto nad nim położone - przepiękna, cudowna, stara Ronda urzekająca architekturą, klimatem i atmosferą. Mogę z powodzeniem powiedzieć, że Ronda podobała mi się w Andaluzji zdecydowanie najbardziej, ale o tym później...
Piea
wybaczcie mi te fotki z tego miejsca, ale oszalałam tam po prostu... aparat sam mi je cykał
no dobrze...most cudny i te widoki wokół.... , ale przecież nie przyjechałyśmy tu, żeby cały dzień patrzeć tylko na most , nawet taki cudowny jak ten.
Zaraz niedaleko za Puente Nuevo, leży spory, ładny plac Plaza de Espana, a tuż na nim zaczyna się Calle Virgen de la Paz, którą dojdziemy do Plaza de Toros, słynnej na cały świat areny ”walk byków”.
ano Hercules!
idziemy w końcu do Areny
Arena w Rondzie jest trzecią co do wielkości w całej Hiszpanii,
ale jest za to najstarszą i najbogatszą w tradycję w całym kraju; jej trybuny mogą jednak pomieścić niewiele, bo tylko 5 000 osób
kupujemy bilety i wchodzimy do środka
we wnętrzach Areny znajduje się ciekawe Muzeum Corridy
W Muzeum Corridy;
(w dole po lewej stronie znajduje się znaczek zakazujący fotografowania!, takie znaczki są specjalnie dla mnie
Piea