Asiu, widoki cudowne z każdej strony. Stałam na statku absolutnie zahipnotyzowana tymi krajobrazami..
Alamed, w Ushuaia temperatura była ok 10-12 C ,na Antarktydzie między -2 a +2 C w dzień. Za to nieraz był silny wiatr, więc odczuwalnie było dużo chłodniej.
Morsowanie na Antarkydzie jak najbardziej możliwe To coś dla ciebie morsie he he , byłabyś w swoim żywiole prawda ?
Z gazetki pokładowej ( niestety jest tylko po niemiecku) doczytujemy , że już tego właśnie pierwszego wieczora, organizowany jest gala dinner i spotkanie z szefostwem i ekipą ze statku Mamy przez chwilę dylemat co robić, ale po bardzo krótkiej chwili wahania, decydujemy się na szybką i na luzie kolację w Palmgarden, Nie idziemy więc na wydanie specjalne kolacji. Dlaczego ? po prostu żal nam cudnych widoków w Beagle Channel. Wcinamy więc szybko, bez gali ale i tak żarełko jest przepyszne a do tego pięknie ozdobione
Wracamy na otwarty pokład. Jest trochę spacerowiczów jak my, ale niewiele osób. Znakomita większość paraduje w wieczornych strojach na gali. My zostawiamy ten show na następny raz Za to oglądamy przepiękny spektakl na wodzie. Przed g.22 pomału zaczyna zachodzić słońce i zaczyna się gra barw Latam po pokładzie to na prawą to na lewą burta, z każdej strony cudne widoki ...i wiem,że pozostanie na pokładzie to była słuszna decyzja
Po tak pieknym dniu, nastawiłam się , że kolejny będzie podobny. Wstaję więc o 4 rano aby zobaczyć pierwszy wschód słońca na statku. Wychodzę a tu doopa blada, żadnego wschodu niet. Niebo całe zakryte, chmury, mgła i jeszcze siąpi.Oczywiście na pokładzie nie ma absolutnie nikogo. W samotności podziwiam tą piękną aurę. Zawiedziona wracam do kajuty i idę z powrotem spać
Cały ranek pokapuje ,ale już mniej. Spacerujemy po pokładzie, inni też, ale tłumów nie ma. Wpatrujemy się tak prostu w wodę, na fale jak się fajnie rozbijają, wszystko jest dla nas ciekawe.
Rano jeszcze przed sniadaniem idę przetestowac gimnastykę a potem jogę. Zainteresowania zbyt dużego nie ma . Na sali jest 10 osób, na jodze jeszcze mniej. Ćwiczenia są bardzo proste , nie ma się jak zmęczyć, dopasowane raczej do dość wysokiej sredniej wieku na statku
Idziemy na śniadanie, które serwowane jest w restauracji głównej i w tej bardziej na luzie Palmgarden.
Wybór wszystkiego bardzo duży i na ciepło i na zimno, jest nawet szampan ( na zimno he he ) . Od g. 12 serwowany jest lunch , więc nawet nie zdąży człowiek zgłodnieć a tu już nowe apetyczne zapachy kuszą, oj kuszą..
Jakie widoki, nie wiem który piękniejszy.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Nel a jaka była temperatura ?
Czy były możliwości do morsowania ?
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Asiu, widoki cudowne z każdej strony. Stałam na statku absolutnie zahipnotyzowana tymi krajobrazami..
Alamed, w Ushuaia temperatura była ok 10-12 C ,na Antarktydzie między -2 a +2 C w dzień. Za to nieraz był silny wiatr, więc odczuwalnie było dużo chłodniej.
Morsowanie na Antarkydzie jak najbardziej możliwe To coś dla ciebie morsie he he , byłabyś w swoim żywiole prawda ?
Z gazetki pokładowej ( niestety jest tylko po niemiecku) doczytujemy , że już tego właśnie pierwszego wieczora, organizowany jest gala dinner i spotkanie z szefostwem i ekipą ze statku
Mamy przez chwilę dylemat co robić, ale po bardzo krótkiej chwili wahania, decydujemy się na szybką i na luzie kolację w Palmgarden, Nie idziemy więc na wydanie specjalne kolacji. Dlaczego ? po prostu żal nam cudnych widoków w Beagle Channel.
Wcinamy więc szybko, bez gali ale i tak żarełko jest przepyszne a do tego pięknie ozdobione
Wracamy na otwarty pokład. Jest trochę spacerowiczów jak my, ale niewiele osób. Znakomita większość paraduje w wieczornych strojach na gali. My zostawiamy ten show na następny raz
Za to oglądamy przepiękny spektakl na wodzie. Przed g.22 pomału zaczyna zachodzić słońce i zaczyna się gra barw Latam po pokładzie to na prawą to na lewą burta, z każdej strony cudne widoki ...i wiem,że pozostanie na pokładzie to była słuszna decyzja
No trip no life
Chyba rzadko sie zdarza,ze jz na samym poczatku podrozy ma sie takie cudowne widoki-malo ktory port to oferuje raczej.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Nel, co ja mam powiedzieć? Chyba tylko Czekam na cd
Brak mi słów,
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Huragan, tak to był cudowny wstęp do tego co nasz czekalo jeszcze dalej. A potem było jeszcze tylko piekniej , choc chłodniej he he
Mabro ciesze ,że podobają ci się te zimne klimaty, choć wiem ,że to trochę nie twój kierunek
Alamed, morsie ty byś tam pewnie z wody nie wychodziła ?
No dobra, to jeszcze końcówka cudownego zachodu nad Beagle Channel
No trip no life
Też zaglądam
basia35
Nel, tak bardzo kusisz zdjęciami, że może zmienię swoje upodobania podróżnicze...
Basia 35, Mabro,Trinka fajnie ,że czytacie ,wasze zdrówko
DZIEŃ 3
Po tak pieknym dniu, nastawiłam się , że kolejny będzie podobny. Wstaję więc o 4 rano aby zobaczyć pierwszy wschód słońca na statku. Wychodzę a tu doopa blada, żadnego wschodu niet. Niebo całe zakryte, chmury, mgła i jeszcze siąpi.Oczywiście na pokładzie nie ma absolutnie nikogo. W samotności podziwiam tą piękną aurę. Zawiedziona wracam do kajuty i idę z powrotem spać
Cały ranek pokapuje ,ale już mniej. Spacerujemy po pokładzie, inni też, ale tłumów nie ma. Wpatrujemy się tak prostu w wodę, na fale jak się fajnie rozbijają, wszystko jest dla nas ciekawe.
Rano jeszcze przed sniadaniem idę przetestowac gimnastykę a potem jogę. Zainteresowania zbyt dużego nie ma . Na sali jest 10 osób, na jodze jeszcze mniej. Ćwiczenia są bardzo proste , nie ma się jak zmęczyć, dopasowane raczej do dość wysokiej sredniej wieku na statku
Idziemy na śniadanie, które serwowane jest w restauracji głównej i w tej bardziej na luzie Palmgarden.
Wybór wszystkiego bardzo duży i na ciepło i na zimno, jest nawet szampan ( na zimno he he ) . Od g. 12 serwowany jest lunch , więc nawet nie zdąży człowiek zgłodnieć a tu już nowe apetyczne zapachy kuszą, oj kuszą..
No trip no life