Jednym z ciekawych punktów programu są na statku tematyczne lektoraty związane z Antarktydą wykładane przez specjalistów typu geolog, biolog etc.
Pierwszy na jaki idziemy jest o wielorybach i fokach żyjących na kontynencie. Całe szczęście ,że jest dużo zdjęć i opisów, więc coś tam łapiemy.Niesamowite są też odgłosy zwierzaków, które możemy posłuchać
Druga prezentacja , jest o zasadach jakie trzeba przestrzegać po wylądowaniu na lądzie.Np nie wolno jeść, pić, wyrzucać śmieci,sikać etc. Minimalny dystans jaki należy trzymać od pingwinów to 5 m,nie wolno im wchodzić w drogę i chodzić ich trasami ( pingwinostrady)
Na ląd będziemy dopływać zodiakami Pasażerowie podzieleni są na grupy, my otrzymujemy kolor zielony. Jesteśmy razem z grupą fińską, co ma ten plus ,że cała grupa jest anglojęzyczna. Pokazywane jest jak wchodzić, schodzić z zodiaka, jak zejść na ląd etc
Trochę zaczyna bujać, fale się robią coraz większe... nic dziwnego płyniemy przecież przez cieśninę Drake'a
Nie ma tragedii,ale idealnie też nie jest, trochę czuję fale. Idziemy więc na pokład na świeże powietrze.
Mamy kabinę wewnętrzną, więc w ciągu dnia staramy się w niej przebywać jak najmniej Na czytanie książek ( głównie mąż) czy pisanie dziennika pokładowego ( głównie ja) chodzimy do biblioteki albo na wygodne fotele obok, gdzie są duże okna.
Wieczorem w końcu przeciera się Po kolacji idziemy na zachód słońca. Tym razem jest spektakl ! Jest co oglądać, niebo mieni się na pomarańczowo czerwono żółto. Bajeczka Nawet statkowe oświetlenie ładnie się komponuje do tych barw
Zagadka, dlaczego te latarnie obwiązane są sznurem ?
Ale komunikatow w radiu w stylu-"dzsiaj na pingwinostradzie A2 podczas obfitych opadow sniegu doszlo do powaznego incydentu.Roztargniony pingwin A przez nieuwage doprowadzil do kolizji z pingwinem B slizgiem uderzajac w jego kufer" - nie ma chyba?;)
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
ło Matko Nel, co za fotki! ja w takich miejscach staję się natychmiast zimnolubna! tzn. stałabym się, gdybym tam dotarła! , bo gdzie jak gdzie ale Antarktyda i inne Patagonie raczej mi w tym życiu nie grożą, ale gdyby jednak zagroziły... to śmiało biore kocyk albo i dwa i dla takich widoków jadę w ciemno!
No fantastyczne!!!
PS. a o co chodzi z tymi linami na lampach? - wciąz nierozwiązana zagadka; uszczkniesz tajemnicy?
Tez ne wiem o co chodzi z tymi linami,ale mam trzy teorie.(jakies natchnienie kreatywnosci chyba dzisiaj mam )
Teoria 1)
Pasazerowie podczas mrozow moze probowali jezyki do lamp przykladac,zby zobaczyc czy sie nie przykleja do metalu i po kilku interwencjach z bolesnym odrywaniem ich od nich zaloga postanowila linami lampy obwiazac
albo
Teoria 2
Jakby doszlo do oblodzenia statku w tych regionach to latwiej line zerwac z lampy niz skuwac lod kawalek po kawalku z wysokich lamp.
albo
Teoria 3
tam tak ostro buja tym statkiem,ze to ochrona dla pasazerow zeby podczas spaceru po pokladzie podczas sztormu sobie glowy nie rozbili o ten metal,aczkolwiek przy ostrym bujaniu chyba poklad by zamkneli dla pasazerow,
wiec pewnie zadna z tych teorii sie nie zgadza:)
—
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Piea, cieszę się że widoczki ci sie podobają ale tak naprawdę najciekawsze dopiero przed nami, muszę tylko wrócić do pisania . Kocyki w dowolnej ilości sa dostępne na pokładzie , więc można się otulić z każdej strony. A w środku na statku ciepło. Zresztą te koce nie były nam w ogóle potrzebne. Na Antarktydzie było ok -2/+2 i było to mniej więcej tyle co w Wwie w tym czasie, a czasem było nawet parę stopni cieplej. Nie taki więc diabeł straszny Oczywiście jak dochodzi wiatr to odczuwalna temp. jest nieco niższa,ale naprawdę nie ma w tym czasie tęgich mrozów
Huragan BINGO *good*, dobrze kombinujesz. Nr 3 jest tą właściwą odpowiedzią ! Statkiem buja i jest to normalne zjawisko. Bujało w zeszłym roku w ciesninie Drake'a, w tym również przeżyliśmy 11 w skali Beauf.Mam chorobę morską, ale walczę z tym i są efekty.Zimne ,świeże powietrze pomaga. Różnie jednak ludzie reagują na sztormy. Poza tym organizm pomału dostosowuje się do statku i stałego lekkiego bujania.Co mogłoby byc problemem pierwszego dnia, po paru dniach juz może być prawie nieodczuwalne.
Liny są właśnie ze względów bezpieczeństwa, aby przy wietrze czy wiekszym czy mniejszym bujaniu nie rozbic się o metal.
Po wyjazdowej przerwie, wracam do pisania, tylko czy będziecie czytać ?
DZIEŃ 4
Dziś będzie piękny i fascynujący dzień, wiem o tym więc od samego rana mam banana na twarzy .
Po pierwsze w planach jest pierwsze zejście na ląd , oczywiście jeśli pogoda nam nie pokrzyżuje planów, jest więc szansa na jakieś pingwinki
Po drugie są moje urodziny. Co prawda jakoś specjalnie ich na ogół nie celebruję, ale tu na Antarktydzie, wszystko ma inny wymiar.
Dzien zaczynamy więc od szampana Jest on oczywiście ogólnie dostępny na śniadaniu he he
Po śniadaniu pędzę na gimnastykę , potem na jogę a potem już na pokładzie wypatrujemy naszej pierwszej wysepki tj Greenwich Island . W końcu ...JEST !!! Niestety pogoda nie rozpieszcza. Niebo zakryte chmurami..wyspa tonie w mgłach,pada drobny śnieg. Z daleka ledwo wyspę widać..
Podpływamy bliżej i oglądamy jak odbywa się spuszczanie zodiaków na wodę.
To właśnie nimi będziemy grupami transportowani na brzeg.
Wypłynięcie odbywa się grupami, które mają swoje kolory. Jest 7 barw, nasz kolor jest zielony, co oznacza drugą grupę do wyjścia.
Przy okazji odświeżam sobie kolory po niemiecku. Na ogłoszoną info ,że pora na grupę zieloną, idziemy do punktu spotkań czyli deck 4. Stamtąd całą juz grupą udajemy się do zejścia ze statku i zodiaków.
Przed zejściem do zodiaka, konieczna jest dezynfekcja obuwia. Robimy to za każdym razem przy zejściu na Antarktyde.
Jednym z ciekawych punktów programu są na statku tematyczne lektoraty związane z Antarktydą wykładane przez specjalistów typu geolog, biolog etc.
Pierwszy na jaki idziemy jest o wielorybach i fokach żyjących na kontynencie. Całe szczęście ,że jest dużo zdjęć i opisów, więc coś tam łapiemy.Niesamowite są też odgłosy zwierzaków, które możemy posłuchać
Druga prezentacja , jest o zasadach jakie trzeba przestrzegać po wylądowaniu na lądzie.Np nie wolno jeść, pić, wyrzucać śmieci,sikać etc. Minimalny dystans jaki należy trzymać od pingwinów to 5 m,nie wolno im wchodzić w drogę i chodzić ich trasami ( pingwinostrady)
Na ląd będziemy dopływać zodiakami Pasażerowie podzieleni są na grupy, my otrzymujemy kolor zielony. Jesteśmy razem z grupą fińską, co ma ten plus ,że cała grupa jest anglojęzyczna. Pokazywane jest jak wchodzić, schodzić z zodiaka, jak zejść na ląd etc
Trochę zaczyna bujać, fale się robią coraz większe... nic dziwnego płyniemy przecież przez cieśninę Drake'a
Nie ma tragedii,ale idealnie też nie jest, trochę czuję fale. Idziemy więc na pokład na świeże powietrze.
Obserwujemy albatrosy
No trip no life
Mamy kabinę wewnętrzną, więc w ciągu dnia staramy się w niej przebywać jak najmniej
Na czytanie książek ( głównie mąż) czy pisanie dziennika pokładowego ( głównie ja) chodzimy do biblioteki albo na wygodne fotele obok, gdzie są duże okna.
Wieczorem w końcu przeciera się
Po kolacji idziemy na zachód słońca. Tym razem jest spektakl ! Jest co oglądać, niebo mieni się na pomarańczowo czerwono żółto. Bajeczka
Nawet statkowe oświetlenie ładnie się komponuje do tych barw
Zagadka, dlaczego te latarnie obwiązane są sznurem ?
No trip no life
Pingwinostrady -hehe
Ale komunikatow w radiu w stylu-"dzsiaj na pingwinostradzie A2 podczas obfitych opadow sniegu doszlo do powaznego incydentu.Roztargniony pingwin A przez nieuwage doprowadzil do kolizji z pingwinem B slizgiem uderzajac w jego kufer" - nie ma chyba?;)
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Huragan , pingiwnki cieżko pracują nad swoimi drogami W zamarżniętym śniegu wręcz "wydeptują" swoje trasy. Tak to wygląda już po wydeptaniu...
No trip no life
ło Matko Nel, co za fotki! ja w takich miejscach staję się natychmiast zimnolubna! tzn. stałabym się, gdybym tam dotarła! , bo gdzie jak gdzie ale Antarktyda i inne Patagonie raczej mi w tym życiu nie grożą, ale gdyby jednak zagroziły... to śmiało biore kocyk albo i dwa i dla takich widoków jadę w ciemno!
No fantastyczne!!!
PS. a o co chodzi z tymi linami na lampach? - wciąz nierozwiązana zagadka; uszczkniesz tajemnicy?
Piea
Tez ne wiem o co chodzi z tymi linami,ale mam trzy teorie.(jakies natchnienie kreatywnosci chyba dzisiaj mam )
Teoria 1)
Pasazerowie podczas mrozow moze probowali jezyki do lamp przykladac,zby zobaczyc czy sie nie przykleja do metalu i po kilku interwencjach z bolesnym odrywaniem ich od nich zaloga postanowila linami lampy obwiazac
albo
Teoria 2
Jakby doszlo do oblodzenia statku w tych regionach to latwiej line zerwac z lampy niz skuwac lod kawalek po kawalku z wysokich lamp.
albo
Teoria 3
tam tak ostro buja tym statkiem,ze to ochrona dla pasazerow zeby podczas spaceru po pokladzie podczas sztormu sobie glowy nie rozbili o ten metal,aczkolwiek przy ostrym bujaniu chyba poklad by zamkneli dla pasazerow,
wiec pewnie zadna z tych teorii sie nie zgadza:)
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Piea, cieszę się że widoczki ci sie podobają ale tak naprawdę najciekawsze dopiero przed nami, muszę tylko wrócić do pisania . Kocyki w dowolnej ilości sa dostępne na pokładzie , więc można się otulić z każdej strony. A w środku na statku ciepło. Zresztą te koce nie były nam w ogóle potrzebne. Na Antarktydzie było ok -2/+2 i było to mniej więcej tyle co w Wwie w tym czasie, a czasem było nawet parę stopni cieplej. Nie taki więc diabeł straszny Oczywiście jak dochodzi wiatr to odczuwalna temp. jest nieco niższa,ale naprawdę nie ma w tym czasie tęgich mrozów
Huragan BINGO *good*, dobrze kombinujesz. Nr 3 jest tą właściwą odpowiedzią ! Statkiem buja i jest to normalne zjawisko. Bujało w zeszłym roku w ciesninie Drake'a, w tym również przeżyliśmy 11 w skali Beauf.Mam chorobę morską, ale walczę z tym i są efekty.Zimne ,świeże powietrze pomaga. Różnie jednak ludzie reagują na sztormy. Poza tym organizm pomału dostosowuje się do statku i stałego lekkiego bujania.Co mogłoby byc problemem pierwszego dnia, po paru dniach juz może być prawie nieodczuwalne.
Liny są właśnie ze względów bezpieczeństwa, aby przy wietrze czy wiekszym czy mniejszym bujaniu nie rozbic się o metal.
No trip no life
Po wyjazdowej przerwie, wracam do pisania, tylko czy będziecie czytać ?
DZIEŃ 4
Dziś będzie piękny i fascynujący dzień, wiem o tym więc od samego rana mam banana na twarzy .
Po pierwsze w planach jest pierwsze zejście na ląd , oczywiście jeśli pogoda nam nie pokrzyżuje planów, jest więc szansa na jakieś pingwinki
Po drugie są moje urodziny. Co prawda jakoś specjalnie ich na ogół nie celebruję, ale tu na Antarktydzie, wszystko ma inny wymiar.
Dzien zaczynamy więc od szampana Jest on oczywiście ogólnie dostępny na śniadaniu he he
Po śniadaniu pędzę na gimnastykę , potem na jogę a potem już na pokładzie wypatrujemy naszej pierwszej wysepki tj Greenwich Island . W końcu ...JEST !!! Niestety pogoda nie rozpieszcza. Niebo zakryte chmurami..wyspa tonie w mgłach,pada drobny śnieg. Z daleka ledwo wyspę widać..
Podpływamy bliżej i oglądamy jak odbywa się spuszczanie zodiaków na wodę.
To właśnie nimi będziemy grupami transportowani na brzeg.
Wypłynięcie odbywa się grupami, które mają swoje kolory. Jest 7 barw, nasz kolor jest zielony, co oznacza drugą grupę do wyjścia.
Przy okazji odświeżam sobie kolory po niemiecku. Na ogłoszoną info ,że pora na grupę zieloną, idziemy do punktu spotkań czyli deck 4. Stamtąd całą juz grupą udajemy się do zejścia ze statku i zodiaków.
Przed zejściem do zodiaka, konieczna jest dezynfekcja obuwia. Robimy to za każdym razem przy zejściu na Antarktyde.
No trip no life
Oglądamy jak odpływa grupa przed nami.
Niesamowite jest wrażenie, jak zodiak w oddali wydaje się maleńką łupinką orzecha w zestawieniu z otoczeniem
Po chwili i my wskakujemy do zodiaka
Udaje się cyknąć parę zdjęć przed zejściem na wyspę. Im bliżej tym wiecej widać , a przede wszystkim widać ...niesamowite ilości pingwinków.
Co za piękny widok !
No trip no life
Czytam! Pisz dalej, czuję że chętnych do czytania i oglądania jest więcej.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!