Etosha National Park to jeden z najsłynniejszych i największych na świecie parków narodowych - jego powierzchnia jest równa mniej więcej obszarowi Holandii albo Izraela. Został założony w 1907 roku (początkowo jako rezerawat zwierzyny). Występuje w nim wiele gatunków ssaków, ptaków, gadów i płazów a nawet jeden gatunek ryby. Ciekawostką jest to, że nie ma tu bawołów (ostatecznie wyginęły w połowie XX w.) ale są za to oryksy południowe. Dużą atrakcję stanowi ogromna depresja z solniskiem o nazwie Etosha Pan - zajmuje ona około 1/4 powierzchni parku.
Nie będę już rozpisywać się szczegółowo na temat Parku bo każdy może znaleźć w necie wiele informacji o jego historii, faunie, florze itp. - lepiej zaproszę Was na poszukiwanie i obserwację zwierzaków
Do Parku prowadzą 4 bramy, otwierane o wschodzie słońca i zamykane o zachodzie. My wjeżdżamy od strony najstarszego kempingu dla turystów - Okaukuejo
W pobliżu rozkładają swoje stoiska z pamiątkami kobiety z plemienia Himba ale my nie zatrzymujemy się przy nich bowiem mamy w późniejszych planach wizytę w wiosce Himba
Uff, trochę mnie tu nie było ale trafił mi się wyjazd święteczno-noworoczny a potem musiałam nadrabiać zaległości w pracy Teraz już wracam na dobre do podróży po Namibii
Pierwsze wrażenia z terenu parku Etosha nie są zbyt dobre... Teren jest płaski i prawie pozbawiony roślinności. Tam gdzie coś rośnie jest w żółto-brązowym kolorze a na dodatek pokryte białym pyłem z wysuszonej ziemi A wszystko to dlatego, że jest końcówka pory suchej.
Ku mojemu zdziwieniu, w tym pustynnym terenie, spotykamy kwitnące, cierniste krzewy
Niestety nie ma żadnych zwierzaków Czasami tylko trafi się jakiś ptak ale nasz kierowca nie zaprząta nim sobie głowy i gna dalej...
W aucie robi się kiepska atmosfera - wszyscy skuleni z zimna, opatuleni czym się da, próbują po prostu zdrzemnąć się chwilę bo pobudka była wcześnie a "za oknem" nic się nie dzieje... Trwa to może pół godziny lub nieco więcej. Nagle kierowca zwalnia... Na horyzoncie pojawiają się pierwsze zwierzaki. Są wprawdzie dość daleko ale widać, że zmierzają do wodopoju, wzniecając tumany białego kurzu
Podjeżdżamy bliżej. Teraz zwierzęta przechodzą przez drogę tuż przed naszymi samochodami
Robi się coraz cieplej, słońce pięknie świeci, przybywa roślinności, no i wyczekiwanych zwierzaków jest coraz więcej Nie będę się teraz zbytnio trzymać chronologii i po prostu pokażę Wam co udało mi się zobaczyć i uwiecznić na zdjęciach po drodze do pierwszego wodopoju
Po pewnym czasie dojeżdżamy do pierwszego wodopoju. W parku jest około 40 oczek wodnych. Część z nich jest naturalna a część utworzona przez człowieka. W porze suchej gromadzą się przy nich spragnione zwierzęta.
Pierwsze oczko jest naturalne i leży na białym, bezkresnym pustkowiu. Gromadzą się tu głównie zebry i antylopy. Niektóre pija wodę z brzegu a inne wchodzą do wody. Stoimy tu jakiś czas i obserwujemy zwierzęta...
Kolejne, spragnione zebry grzecznie czekają w kolejce
Etosha National Park to jeden z najsłynniejszych i największych na świecie parków narodowych - jego powierzchnia jest równa mniej więcej obszarowi Holandii albo Izraela. Został założony w 1907 roku (początkowo jako rezerawat zwierzyny). Występuje w nim wiele gatunków ssaków, ptaków, gadów i płazów a nawet jeden gatunek ryby. Ciekawostką jest to, że nie ma tu bawołów (ostatecznie wyginęły w połowie XX w.) ale są za to oryksy południowe. Dużą atrakcję stanowi ogromna depresja z solniskiem o nazwie Etosha Pan - zajmuje ona około 1/4 powierzchni parku.
Nie będę już rozpisywać się szczegółowo na temat Parku bo każdy może znaleźć w necie wiele informacji o jego historii, faunie, florze itp. - lepiej zaproszę Was na poszukiwanie i obserwację zwierzaków
Do Parku prowadzą 4 bramy, otwierane o wschodzie słońca i zamykane o zachodzie. My wjeżdżamy od strony najstarszego kempingu dla turystów - Okaukuejo
W pobliżu rozkładają swoje stoiska z pamiątkami kobiety z plemienia Himba ale my nie zatrzymujemy się przy nich bowiem mamy w późniejszych planach wizytę w wiosce Himba
Wiktor, niestety na zwierzaki musisz jeszcze poczekać - skasowałam niechcący wszystko, co napisałam
Mabro, współczuje ci . Wiem jak to jest ,mi tez się to razy przytrafiło..
Cierpliwie czekamy na zwierzaczki
No trip no life
Mabro, skoro wróciłaś to czekamy na twój powrót do Namibii
No trip no life
Uff, trochę mnie tu nie było ale trafił mi się wyjazd święteczno-noworoczny a potem musiałam nadrabiać zaległości w pracy Teraz już wracam na dobre do podróży po Namibii
Pierwsze wrażenia z terenu parku Etosha nie są zbyt dobre... Teren jest płaski i prawie pozbawiony roślinności. Tam gdzie coś rośnie jest w żółto-brązowym kolorze a na dodatek pokryte białym pyłem z wysuszonej ziemi A wszystko to dlatego, że jest końcówka pory suchej.
Ku mojemu zdziwieniu, w tym pustynnym terenie, spotykamy kwitnące, cierniste krzewy
Niestety nie ma żadnych zwierzaków Czasami tylko trafi się jakiś ptak ale nasz kierowca nie zaprząta nim sobie głowy i gna dalej...
W aucie robi się kiepska atmosfera - wszyscy skuleni z zimna, opatuleni czym się da, próbują po prostu zdrzemnąć się chwilę bo pobudka była wcześnie a "za oknem" nic się nie dzieje... Trwa to może pół godziny lub nieco więcej. Nagle kierowca zwalnia... Na horyzoncie pojawiają się pierwsze zwierzaki. Są wprawdzie dość daleko ale widać, że zmierzają do wodopoju, wzniecając tumany białego kurzu
Podjeżdżamy bliżej. Teraz zwierzęta przechodzą przez drogę tuż przed naszymi samochodami
Wszyscy się ożywiają i aparaty idą w ruch
Robi się coraz cieplej, słońce pięknie świeci, przybywa roślinności, no i wyczekiwanych zwierzaków jest coraz więcej Nie będę się teraz zbytnio trzymać chronologii i po prostu pokażę Wam co udało mi się zobaczyć i uwiecznić na zdjęciach po drodze do pierwszego wodopoju
Zebry i springboki aż po horyzont
Stadko antylop gnu
Po pewnym czasie dojeżdżamy do pierwszego wodopoju. W parku jest około 40 oczek wodnych. Część z nich jest naturalna a część utworzona przez człowieka. W porze suchej gromadzą się przy nich spragnione zwierzęta.
Pierwsze oczko jest naturalne i leży na białym, bezkresnym pustkowiu. Gromadzą się tu głównie zebry i antylopy. Niektóre pija wodę z brzegu a inne wchodzą do wody. Stoimy tu jakiś czas i obserwujemy zwierzęta...
Kolejne, spragnione zebry grzecznie czekają w kolejce
Ostatni rzut oka na wodopój i jedziemy dalej.
wow , zwierzaki cudo czyli warto było wyjechać tak rano , prawda?
Mabro wspaniale,że piszesz dalej Nie możesz chować takich wspaniałych widoków do szuflady, gdzie nikt ich nie zobaczy
No trip no life
Nel, dzięki za miły komentarz Lejesz miód na moje serce i bardzo zachęcasz do dalszego pisania