Czas na przyrodnicze cudo, specjalność Jukatanu, którymi bez wątpienia są fenomenalne, przepiękne, słynne cenotes – czyli rodzaj naturalnych studni krasowych utworzonych w wapiennych skałach często jako jaskiniowe zapadliska.
Zawsze marzyłam sobie, że jak już kiedyś wreszcie pojadę do tego Meksyku...., to bezwzględnie muszę taką cenotę zobaczyć na własne oczy, bo jakby nie było nie są to powszechnie występujące wszędzie - popularne atrakcje.
Cenoty z reguły są połączone z podziemnymi zasobami wody gruntowej, która zbiera się na ich dnie, ale nie zawsze posiadają lustro wodne widoczne na powierzchni, niektóre bywają suche, ale zdecydowana większość posiada krystalicznie czystą wodę przefiltrowaną przez skały wapienne.
Półwysep Jukatan jest bardzo ubogi w wodę słodką, w zasadzie nie występują tu rzeki ani naturalne jeziora, a opady deszczu są bardzo ograniczone, dlatego cenoty od wieków były wręcz czczone przez tutejszą ludność i traktowane po bosku z wielkim szacunkiem – jako matki karmicielki dostarczającej cennej wody na tym suchym terenie, a dla Majów istnienie cenot było powodem do rytualnego kult Boga Deszczu - Chaaka, gdzie składano również ofiary.
a Jukatanie znajduje się ok 1400 cenot, w tym ponad 800 wypełnionych wodą, ale szacunki mówią, że Jukatan skrywa ich ok 3000, więc sporo ich zostało jeszcze do odkrycia; my odwiedzamy jedną z nich – tę, którą odwiedza większość turystów, znaną cenotę Ik-Kil nieopodal Chichen Itza. Dziś centoty pełnią już tylko funkcje rekreacyjne i cieszą oczy odwiedzających je turystów; można w nich oczywiście popływać, co turyści chętnie tu czynią i choć ja sama pływam tylko jak czuję grunt pod nogami , to miałam taki zamiar, zwłaszcza, że pilot namawiał tych, którzy nie za pewnie czują się w wodzie, że z kapokiem można zupełnie bezpiecznie się popluskać… mój zamiar jednak prysł, jak się dowiedziałam że głębokość tej cenoty wynosi ponad 60 metrów! to nawet kapok nie uchronił mnie przed paniką , więc skończyło się tylko na podziwianiu i foceniu, ale i tak uważam, że po stokroć warto się było wybrać do tej cenoty nawet bez pływania w niej (dodatkowo płatny fakultet), choć miejsce jest naprawdę zatłoczone, ponieważ najprawdopodobniej odwiedzają je wszyscy wynurzający nosy z nadmorskich kurortów Riviera Maya i Cancun, więc lepiej byłoby gdyby program przewidywał jakąś bardziej oddaloną od riwiery cenotę, ale to są już niezbadane tajemnice biura Rainbow… dlaczego biuro proponuje akurat wizytę w tej najbardziej zatłoczonej cenocie ???
wychodząc z cenoty - poszłam jeszcze do pobliskiego ogrodu nieopodal pozachwycać się tropikalną roślinnością i atmosferką....
dzięki naszemu pilotowi Arturowi - wreszcie wiem, że to różowe, kwitnące cudo to drzewko - lapacho!słynne meksykańskie ławeczki tete-a-tete
to jeszcze maseczkowo...
to moze cóś mocniejszego z rana... tak dla odkażenia przed wszechpanujacą nam zarazą
no to jeszcze po odpowiednim piwku!
to chyba najlepsza nazwa na obecne czasy!!!!
Piea
Maski piękne !!
sama nabyłam drogą kupna i wiszą sobie w domku, obok masek z innych krajów
No trip no life
Dla mnie te drewniane(?) ozdoby piekne!
Jak to się ma z cenami na "nasze"?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asiu, to kalendarz Majów w wersji turystycznej .
Tez mi się spodobał i kupiłam, ale oczywiście mniejszy , nie taki duży..
No trip no life
Nel, ja tez bym kupila mniejszy, ale na zdjęciu super!!
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Ja sobie kupiłabym kalendarz Majów, bardzo mi sie podoba
I na pewno buteleczkę Tequilii
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
A te "talerze" z drewna czy z kamienia?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asiu, te "talerze" to majańskie kalendarze; niestety te na tej powyższej fotce to tanie podróby gipsowe; te kamienne prawdziwe to takie:
ale tu już była cena zaporowa!
a najcenniejszy i prawdziwy, wiekowy (z czasów Azteków) jaki widziałam w tym kraju, to ten:
ale obawiam się, że jest nie do kupienia! ; ma średnicę 3,5 metra i waży 24 tony! no i wisi w Muzeum Antropologii w CDMX
Piea
Czas na przyrodnicze cudo, specjalność Jukatanu, którymi bez wątpienia są fenomenalne, przepiękne, słynne cenotes – czyli rodzaj naturalnych studni krasowych utworzonych w wapiennych skałach często jako jaskiniowe zapadliska.
Zawsze marzyłam sobie, że jak już kiedyś wreszcie pojadę do tego Meksyku...., to bezwzględnie muszę taką cenotę zobaczyć na własne oczy, bo jakby nie było nie są to powszechnie występujące wszędzie - popularne atrakcje.
Cenoty z reguły są połączone z podziemnymi zasobami wody gruntowej, która zbiera się na ich dnie, ale nie zawsze posiadają lustro wodne widoczne na powierzchni, niektóre bywają suche, ale zdecydowana większość posiada krystalicznie czystą wodę przefiltrowaną przez skały wapienne.
Półwysep Jukatan jest bardzo ubogi w wodę słodką, w zasadzie nie występują tu rzeki ani naturalne jeziora, a opady deszczu są bardzo ograniczone, dlatego cenoty od wieków były wręcz czczone przez tutejszą ludność i traktowane po bosku z wielkim szacunkiem – jako matki karmicielki dostarczającej cennej wody na tym suchym terenie, a dla Majów istnienie cenot było powodem do rytualnego kult Boga Deszczu - Chaaka, gdzie składano również ofiary.
a Jukatanie znajduje się ok 1400 cenot, w tym ponad 800 wypełnionych wodą, ale szacunki mówią, że Jukatan skrywa ich ok 3000, więc sporo ich zostało jeszcze do odkrycia; my odwiedzamy jedną z nich – tę, którą odwiedza większość turystów, znaną cenotę Ik-Kil nieopodal Chichen Itza. Dziś centoty pełnią już tylko funkcje rekreacyjne i cieszą oczy odwiedzających je turystów; można w nich oczywiście popływać, co turyści chętnie tu czynią i choć ja sama pływam tylko jak czuję grunt pod nogami , to miałam taki zamiar, zwłaszcza, że pilot namawiał tych, którzy nie za pewnie czują się w wodzie, że z kapokiem można zupełnie bezpiecznie się popluskać… mój zamiar jednak prysł, jak się dowiedziałam że głębokość tej cenoty wynosi ponad 60 metrów! to nawet kapok nie uchronił mnie przed paniką , więc skończyło się tylko na podziwianiu i foceniu, ale i tak uważam, że po stokroć warto się było wybrać do tej cenoty nawet bez pływania w niej (dodatkowo płatny fakultet), choć miejsce jest naprawdę zatłoczone, ponieważ najprawdopodobniej odwiedzają je wszyscy wynurzający nosy z nadmorskich kurortów Riviera Maya i Cancun, więc lepiej byłoby gdyby program przewidywał jakąś bardziej oddaloną od riwiery cenotę, ale to są już niezbadane tajemnice biura Rainbow… dlaczego biuro proponuje akurat wizytę w tej najbardziej zatłoczonej cenocie ???
wychodząc z cenoty - poszłam jeszcze do pobliskiego ogrodu nieopodal pozachwycać się tropikalną roślinnością i atmosferką....
dzięki naszemu pilotowi Arturowi - wreszcie wiem, że to różowe, kwitnące cudo to drzewko - lapacho! słynne meksykańskie ławeczki tete-a-tete10 lat temu zorganizowano tu zawody w nurkowaniu
Piea
Piea, tłumy w tej cenocie chyba dlatego, że taka piękna. Ja tam zazdroszczę.
Jorguś