Ja tez wracam wspomnieniami do tego miejsca. Pamietam dokladnie te "muszelkowe" krany i te restauracje.
Niestety wspomnienia nie sa dobre. Ja tam pilam tylko pina colade, ktora byla dobra, ale kilku uczestnikow( nie mowiacych po angielsku) prosilo mnie o pomoc w skladaniu reklamacji co do ceny, nieadekwatnej do zamowionego posilku. Okazalo sie, ze ludzie, ktorzy zamowili podwojne porcje homara (langusty?? ja niestety nie rozpoznaje owocow morza, bo ich nie jadam ), dostali pojedyncze..ale zaplacic musieli za dwie.
Dla potomnych...badzcie uwazni! I nie dajcie sie oszukac.
Siedzi pani w budce, bierze paszport i wpisuje dane ręcznie do komputera. I tak 40 osób. Myślę sobie, że nie mają sprzętu do odczytu danych biometrycznych, ale suprice. Następna budka, siedzi facet przykłada okładką paszport do czytnika i co? Można, można... Jeszcze pieczątka i można przejść z 50 metrów ziemi niczyjej.
Jesteśmy w Gwatemali. Odprawa też trochę trwa, bo jest czynne tylko jedno okienko.
Trzeba było do niego dojść takim korytarzem z blachy falistej. Ale nie każdy usłyszał i wali prosto. Na poniższym zdjęciu widać - koło niebieskiej budki z napisem SAT. Tyle tylko, że to jest wyjazd dla samochodów. Jaka różnica? Brak pieczątki poświadczającej opuszczenie Belize. Dla Meksykanów to nielegalny emigrant. Kilka osób wraca przejściem samochodowym i ustawia się karnie po pieczątkę.
Na moście nad jakąś rzeką to już prawdziwa Gwatemala.
Na nocleg jedziemy do Flores. Docieramy po 21-ej. Potem jeszcze kolacja.
Hotel znajduje się na wyspie. Most jest uszkodzony, więc przewożą nas dwie łodzie motorowe. Autokar zostaje na brzegu, a bagaże są przewożone przez most busem.
Za kilka godzin (przed 5 rano) wyruszymy do Tikal i historia sie powtórzy. Bagaże do busa, my do łodzi i na drugi brzeg do autokaru. W obie strony po ciemku.
Na pytanie do pilotki po co to, nie można było załatwić noclegu wcześniej? Nie, bo Flores to piękne miasto. Zapewne, tylko kto to widział?!!! Ten tekst pojawia się też w komentarzach na stronie RT.
Ale hotel był super, szkoda, że na kilka nocnych godzin.
Nocowaliśmy w tym samym hotelu, a Flores jest piękne nocą...mąż, który musiał wybrać spacerowanie zamiast snu, też tak twierdzi... i ten śpiew tysięcy ptaków przed wschodem słońca ....
Tam też zakupiłam, chyba najdroższe na świecie, chusteczki higieniczne
Rekinki super !! tam gdzie ja byłam na rafie, nie było ich ale rafa rzeczywiście cudo
Bardzo pomyslowy zlew he he
No trip no life
Miło wrócić wspomnieniami.
Po wypłynięciu na "rafę" i zacumowaniu pierwsza wskoczyłam do wody reszta, razem z załogą i moim mężem, patrzyli .... może byłam na przynętę?
Na widok tylu rekinków i płaszczek zapomniałam, że ja tak naprawdę to nie pływam
I widzę Jorguś, że jedliśmy langustę w tej samej knajpce
Margerytka
Ja tez wracam wspomnieniami do tego miejsca. Pamietam dokladnie te "muszelkowe" krany i te restauracje.
Niestety wspomnienia nie sa dobre. Ja tam pilam tylko pina colade, ktora byla dobra, ale kilku uczestnikow( nie mowiacych po angielsku) prosilo mnie o pomoc w skladaniu reklamacji co do ceny, nieadekwatnej do zamowionego posilku. Okazalo sie, ze ludzie, ktorzy zamowili podwojne porcje homara (langusty?? ja niestety nie rozpoznaje owocow morza, bo ich nie jadam ), dostali pojedyncze..ale zaplacic musieli za dwie.
Dla potomnych...badzcie uwazni! I nie dajcie sie oszukac.
nooo... pływanie z tymi rekinkami - to chyba musi być niezłe przeżycie!
Piea
Cudna wycieczka.
Podróżnik
Z wyspy wracamy do Belize City.
Teraz bedzie coś dla Nel - ciemniejsza strona miasta.
Wszędzie są cmentarze. Prawdopodobnie były na obrzeżach miasta, po jego rozbudowie znalazły sie w centrum.
Ale to co zadziwia, a niektórych pewnie szokuje, to ich lokalizacja wspólnie wraz z placami zabaw dla dzieci.
Autokar wraz z bagażami czeka pod hotelem i wyruszamy w stronę granicy z Gwatemalą.
Wyjazd z miasta przez środek cmentarza.
Jorguś
Przekraczanie granicy to bajka.
Siedzi pani w budce, bierze paszport i wpisuje dane ręcznie do komputera. I tak 40 osób. Myślę sobie, że nie mają sprzętu do odczytu danych biometrycznych, ale suprice. Następna budka, siedzi facet przykłada okładką paszport do czytnika i co? Można, można... Jeszcze pieczątka i można przejść z 50 metrów ziemi niczyjej.
Jesteśmy w Gwatemali.
Odprawa też trochę trwa, bo jest czynne tylko jedno okienko.
Trzeba było do niego dojść takim korytarzem z blachy falistej. Ale nie każdy usłyszał i wali prosto. Na poniższym zdjęciu widać - koło niebieskiej budki z napisem SAT. Tyle tylko, że to jest wyjazd dla samochodów. Jaka różnica? Brak pieczątki poświadczającej opuszczenie Belize. Dla Meksykanów to nielegalny emigrant. Kilka osób wraca przejściem samochodowym i ustawia się karnie po pieczątkę.
Na moście nad jakąś rzeką to już prawdziwa Gwatemala.
Jorguś
Na nocleg jedziemy do Flores. Docieramy po 21-ej. Potem jeszcze kolacja.
Hotel znajduje się na wyspie. Most jest uszkodzony, więc przewożą nas dwie łodzie motorowe. Autokar zostaje na brzegu, a bagaże są przewożone przez most busem.
Za kilka godzin (przed 5 rano) wyruszymy do Tikal i historia sie powtórzy. Bagaże do busa, my do łodzi i na drugi brzeg do autokaru. W obie strony po ciemku.
Na pytanie do pilotki po co to, nie można było załatwić noclegu wcześniej? Nie, bo Flores to piękne miasto. Zapewne, tylko kto to widział?!!! Ten tekst pojawia się też w komentarzach na stronie RT.
Ale hotel był super, szkoda, że na kilka nocnych godzin.
Jorguś
Faktycznie troche bez sensu z tym hotelem
Czekam na Tikal niestety ja nie dotarłam
No trip no life
Nocowaliśmy w tym samym hotelu, a Flores jest piękne nocą...mąż, który musiał wybrać spacerowanie zamiast snu, też tak twierdzi... i ten śpiew tysięcy ptaków przed wschodem słońca ....
Tam też zakupiłam, chyba najdroższe na świecie, chusteczki higieniczne
Margerytka