Lazur wokół nas, ryby na wyciągnięcie ręki, obok nas, a przed nami TE widoki. Ja tu zostaję!
Jeśli ktoś chciałby z tego miejsca pojechać na kolejne plaże to należy wyjeżdżając z parku skręcić w prawo przy budce, w której kupuje się do niego bilety. I cudnym lasem, w cieniu kipiących zielenią drzew, dających odpoczynek od upalnego słońca wystarczy przejechać 15 minut…może więcej…by znaleźć się w kolejnym raju. A tutaj już tryptyk. Trzy piękne plaże – Grand Anse, Petite Anse i Anse Cocos.
Zacznijmy od tej pierwszej, najdłuższej na wyspie. Jest faktycznie pocztówkowa. Można by zapytać – a która plaża na tej wyspie nie jest? Wszystkie zachwycają. Można zatem powiedzieć, że na Filipinach uprawia się Island Hopping, a na Seszelach – Beach Hopping.
Na Gran Asne poszaleliśmy na skałach i poleniuchowaliśmy i gdy już znudziło nam się leżenie na tym miękkim piaseczku, poszliśmy odszukać kolejną plażę, czyli Petite Anse. No nie wiem czy nie bardziej mi się podobała. Na pewno cudownie się pływało w tym turkusie niczym Lenor. Woda była fantastyczna.
Skały na tej plaży chyba najbardziej nam się podobały. Ale najpierw trzeba do niej dotrzeć…
Będąc tak blisko kolejnej plaży postanowiliśmy i ją zobaczyć. Mowa oczywiście o Anse Cocos. Dojście do niej nie jest takie łatwe…lasem, czasami pod górę, często przedzierając się przez gałęzie…może ta droga do najprzyjemniejszych nie należała, ale plaża była tego warta.
Rowery na cały dzień to ogromna wygoda. Można narzucić sobie dowolne tempo, podziwiać, a wiaterek, daje odpocząć od upału.
Rowerami jeździliśmy na jedzonko. To może kilka słów o nim.
– Miejscowi i wielu turystów stołuje się w tzw Take Away. To bary, budki, lub wozy z jedzeniem. Serwowane jest różnie, ale najczęściej w styropianowych pudełkach. Na La Dique mieliśmy zaszczyt jadać dania podawane na talerzach, przy stołach z obrusami, ale to wyjątek.
Co można zjeść? Na pewno ryż i kurczaka pod różną postacią, ale i inne mięsa. Jest dużo curry, ostrych past i trochę warzyw. Cena – od 12 zł do 20 zł
To przykład naprawdę dobrego Take Away na La Dique
A tutaj już uboższe wersje na Praslin
plenerowa opcja na Mahe
Mnie najbardziej smakowały naleśniki z karmelizowanym kokosem ( 3 zł ) i sałatka z mango…uwaga…na ostro z cebulą. Pyszna. Kosztuje 2,5 zł
– stragany z owocami – raj na ziemi- jest tam wszystko co uwielbiam,
grillowane ryby 25 zł za sztukę
Jedzenie oceniam średnio - oczywiście generalizując - biorę w tej ocenie pod uwagę: ilość lokali, miejsc, różnorodność, ale i smak. Wyspa mająca różne wpływy na pewno mogłaby oferować coś więcej pod względem smaków. Niemniej nie byliśmy głodni. Zawsze coś dobrego skosztowaliśmy i choć nie były to takie uczty smaków jak w Indiach, Tajlandii, Indonezji to i tu pojawiły się takie dania które nas zaskoczyły np naleśniki z kokosem czy mango na ostro
czy widzicie paszcze hipopotama?
Może żółwia? (a może głowę ptaka - tu wyobraźnia może dowolnie szaleć)
Edyta pokaz jeszcze pare fotek, bo miejsce przepiekne.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Wow jak zazdroszę Radkowi,że niedługo tam będzie
Trochę sie rozmażyłam oglądając te piękne zdjęcia, i wcale nas nie zanudzasz kamieniami, wręcz przeciwnie
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Lazur wokół nas, ryby na wyciągnięcie ręki, obok nas, a przed nami TE widoki. Ja tu zostaję!
Jeśli ktoś chciałby z tego miejsca pojechać na kolejne plaże to należy wyjeżdżając z parku skręcić w prawo przy budce, w której kupuje się do niego bilety. I cudnym lasem, w cieniu kipiących zielenią drzew, dających odpoczynek od upalnego słońca wystarczy przejechać 15 minut…może więcej…by znaleźć się w kolejnym raju. A tutaj już tryptyk. Trzy piękne plaże – Grand Anse, Petite Anse i Anse Cocos.
Zacznijmy od tej pierwszej, najdłuższej na wyspie. Jest faktycznie pocztówkowa. Można by zapytać – a która plaża na tej wyspie nie jest? Wszystkie zachwycają. Można zatem powiedzieć, że na Filipinach uprawia się Island Hopping, a na Seszelach – Beach Hopping.
Na Gran Asne poszaleliśmy na skałach i poleniuchowaliśmy i gdy już znudziło nam się leżenie na tym miękkim piaseczku, poszliśmy odszukać kolejną plażę, czyli Petite Anse. No nie wiem czy nie bardziej mi się podobała. Na pewno cudownie się pływało w tym turkusie niczym Lenor. Woda była fantastyczna.
Skały na tej plaży chyba najbardziej nam się podobały. Ale najpierw trzeba do niej dotrzeć…
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Jak dla mnie prawdziwy raj!
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia - no coś w tym jest
Biorę Was do następnych rajskich miejsc. Nadal jesteśmy na naj naj La Dique
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Będąc tak blisko kolejnej plaży postanowiliśmy i ją zobaczyć. Mowa oczywiście o Anse Cocos. Dojście do niej nie jest takie łatwe…lasem, czasami pod górę, często przedzierając się przez gałęzie…może ta droga do najprzyjemniejszych nie należała, ale plaża była tego warta.
Rowery na cały dzień to ogromna wygoda. Można narzucić sobie dowolne tempo, podziwiać, a wiaterek, daje odpocząć od upału.
Rowerami jeździliśmy na jedzonko. To może kilka słów o nim.
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
JEDZENIE NA SESZELACH
– Miejscowi i wielu turystów stołuje się w tzw Take Away. To bary, budki, lub wozy z jedzeniem. Serwowane jest różnie, ale najczęściej w styropianowych pudełkach. Na La Dique mieliśmy zaszczyt jadać dania podawane na talerzach, przy stołach z obrusami, ale to wyjątek.
Co można zjeść? Na pewno ryż i kurczaka pod różną postacią, ale i inne mięsa. Jest dużo curry, ostrych past i trochę warzyw. Cena – od 12 zł do 20 zł
To przykład naprawdę dobrego Take Away na La Dique
A tutaj już uboższe wersje na Praslin
plenerowa opcja na Mahe
Mnie najbardziej smakowały naleśniki z karmelizowanym kokosem ( 3 zł ) i sałatka z mango…uwaga…na ostro z cebulą. Pyszna. Kosztuje 2,5 zł
– stragany z owocami – raj na ziemi- jest tam wszystko co uwielbiam,
grillowane ryby 25 zł za sztukę
Jedzenie oceniam średnio - oczywiście generalizując - biorę w tej ocenie pod uwagę: ilość lokali, miejsc, różnorodność, ale i smak. Wyspa mająca różne wpływy na pewno mogłaby oferować coś więcej pod względem smaków. Niemniej nie byliśmy głodni. Zawsze coś dobrego skosztowaliśmy i choć nie były to takie uczty smaków jak w Indiach, Tajlandii, Indonezji to i tu pojawiły się takie dania które nas zaskoczyły np naleśniki z kokosem czy mango na ostro
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Edzia, jedziemy dalej z rajskimi Seszelkami ? daj nacieszyc oko
No trip no life
Edi, edytowałam twoje wspomnienia i przełożyłam je do działu RELACJE Seszele
No trip no life
Piękne rajskie plaże
Jeżeli kiedyś tam pojadę, to dzięki za podpowiedż też wypożyczę rower
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia