Piea, kolorków to faktycznie jeszcze nie było, pojawiają się zwykle w początkach października. Pogoda dopisała i to jest najważniejsze.
Nel „czerwone” wręcz pozowały do zdjęć. Przepiękna „rodzina” rosła na skarpie przy samym szlaku, po drugiej stronie drogi były już zabudowania Szczyrku.
Jeśli nie zmęczyła was górka i zbieranie grzybków to zabieram was do Szczyrku na skocznie (są trzy). Tam właśnie się udajemy (jest to w odwrotną stronę niż do samochodu). Po drodze jeszcze wstępujemy na grillowanego oscypka, ale malusi i tylko podrażnia nasze apetyty.
Z za płota oglądamy i naraz widać, że uruchomiły się zraszacze z wodą i wyciąg krzesełkowy na górę skoczni. No to cierpliwie czekamy. Widać jak skoczkowie wjeżdżają.
Po dobrej chwili zaczynają się skoki na wszystkich trzech skoczniach. Jak się przyjrzycie zdjęciom to widać skoczków.
Wracając ze skoczni rozglądamy się za knajpką z jakimś regionalnym żarełkiem. Zatrzymujemy się na żurek, kwaśnicę i pierożki. Jedzonko bylo bardzo dobre.
Najedzeni wracamy do autka. Przyglądamy się straganom. Basia wypatrzyła chustę w nietypowym kolorze brudny róż. Tego dnia jednak nie kupiłyśmy bo brak było jeszcze rozeznania co chcemy. W następnych dniach nigdzie już takiej nie było i koniec końców trzeba było wrócić do Szczyrku.
Tego dnia kupiliśmy tylko ciupagi (jak nie przywieźć z gór?
Wieczorem zastanawiamy się co robić dnia następnego. Wysyłam pozdrowienia z telefonu i dostaję od dwóch osób pytanie „a byliście na Górze Żar?”. Jedna z nich, koleżanka z pracy, która pochodzi z Bielska napisała, że widok z góry zapiera dech w piersiach i jest lepszy niż w Szwajcarii (była w Szwajcarii???) . Druga ma chatę koło Żywca więc chyba wie co pisze. To rano jedziemy na Górę Żar. Słoneczka nie widać, ale nie jest źle.
Drogą udaje się wjechać wysoko, ale na sam szczyt nie próbujemy (podobno na sam szczyt mogą wjechać tylko pojazdy uprzywilejowane) . Zatrzymujemy się na parkingu przy stacji kolejki linowo – terenowej (3 góra trzeci rodzaj kolejki). Ludzi niewiele, ale parking płatny. Zastanawiamy się czy jest jakiś szlak na górę. W sklepiku z pamiątkami pan mówi, że wzdłuż płotu idzie do góry szlak, ale turyści chodzą stokiem „narciarskim”. Kupujemy bilety na górę i w drogę.
Żar (761 m ) to szczyt w Beskidzie Małym. Góra jest bardzo dobrym punktem widokowym. Ze szczytu góry rozciąga się panorama na Kotlinę Żywiecką z Jeziorem Żywieckim, i wiele okolicznych szczytów. Dzisiaj pogoda nie pozwala w pełni delektować się widokami (chwilami nawet kropi deszcz), ale panorama jest przepiękna. Zapraszam na widoczki.
Widoczki zostały również wykorzystane do zdjęć czapek, w tym w odcieniach różu, która poprzedniego wieczoru została skończona.
Na szczycie góry znajduje się zbiornik wodny elektrowni szczytowo-pompowej (Elektrownia Porąbka-Żar), oddany do użytku w 1979, który całkowicie zmienił jej wygląd. Ma on 650 m długości oraz 250 m szerokości w najszerszym miejscu i mieści 2 310 000 m³ wody, której maksymalna głębokość wynosi 28 m. Zbiornik jest uszczelniony kilkoma warstwami asfaltu, przełożonymi żelbetem. Obwałowania mają ponad 30 m wysokości. Jest to najwyżej w Polsce położony zbiornik wodny tego typu i ma największą wysokość tłoczenia wody – 440 m.
Zbiornik jest ogrodzony.
Na górze jest też tor saneczkowy. Basia i Mąż są chętni na tą atrakcję.
Zejście z góry dało mi w kość. Stok narciarski, wydawałoby się, że łatwy do zejścia lecz spadek spory, nierówno i kamieniście. Nogi jeszcze zmęczone wczorajszym zejściem, a stopa jeszcze niewyleczona. Po powrocie do domu miałam paluch u jednej nogi siny choć buty wcale nie były za małe (i tak je wyrzucę w diabły).
U podnóża góry znajduje się szybowcowe lotnisko Żar. Działa tam Górska Szkoła Szybowcowa „Żar” i uprawiane jest paralotniarstwo. W trakcie naszego zejścia parokrotnie szybowce były wynoszone do góry. Podobno połączenie wody i gór to tworzy korzystne prądy powietrzne do szybowania.
Ha.. i grzybobranie przy okazji wyszło. Te czerwone jakie ładne
No trip no life
Piea, kolorków to faktycznie jeszcze nie było, pojawiają się zwykle w początkach października. Pogoda dopisała i to jest najważniejsze.
Nel „czerwone” wręcz pozowały do zdjęć. Przepiękna „rodzina” rosła na skarpie przy samym szlaku, po drugiej stronie drogi były już zabudowania Szczyrku.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jeśli nie zmęczyła was górka i zbieranie grzybków to zabieram was do Szczyrku na skocznie (są trzy). Tam właśnie się udajemy (jest to w odwrotną stronę niż do samochodu). Po drodze jeszcze wstępujemy na grillowanego oscypka, ale malusi i tylko podrażnia nasze apetyty.
Z za płota oglądamy i naraz widać, że uruchomiły się zraszacze z wodą i wyciąg krzesełkowy na górę skoczni. No to cierpliwie czekamy. Widać jak skoczkowie wjeżdżają.
Po dobrej chwili zaczynają się skoki na wszystkich trzech skoczniach. Jak się przyjrzycie zdjęciom to widać skoczków.
Wracając ze skoczni rozglądamy się za knajpką z jakimś regionalnym żarełkiem. Zatrzymujemy się na żurek, kwaśnicę i pierożki. Jedzonko bylo bardzo dobre.
Najedzeni wracamy do autka. Przyglądamy się straganom. Basia wypatrzyła chustę w nietypowym kolorze brudny róż. Tego dnia jednak nie kupiłyśmy bo brak było jeszcze rozeznania co chcemy. W następnych dniach nigdzie już takiej nie było i koniec końców trzeba było wrócić do Szczyrku.
Tego dnia kupiliśmy tylko ciupagi (jak nie przywieźć z gór?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Też bardzo mi sie podoba cała rodzinnka czerwonych muchomorków.
Bardzo lubię fotografować grzyby i lubię oglądać zdjęcia grzybów.
Myślę,że kwaśnica i pierogi były pyszne
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia
Wieczorem zastanawiamy się co robić dnia następnego. Wysyłam pozdrowienia z telefonu i dostaję od dwóch osób pytanie „a byliście na Górze Żar?”. Jedna z nich, koleżanka z pracy, która pochodzi z Bielska napisała, że widok z góry zapiera dech w piersiach i jest lepszy niż w Szwajcarii (była w Szwajcarii???) . Druga ma chatę koło Żywca więc chyba wie co pisze. To rano jedziemy na Górę Żar. Słoneczka nie widać, ale nie jest źle.
Drogą udaje się wjechać wysoko, ale na sam szczyt nie próbujemy (podobno na sam szczyt mogą wjechać tylko pojazdy uprzywilejowane) . Zatrzymujemy się na parkingu przy stacji kolejki linowo – terenowej (3 góra trzeci rodzaj kolejki). Ludzi niewiele, ale parking płatny. Zastanawiamy się czy jest jakiś szlak na górę. W sklepiku z pamiątkami pan mówi, że wzdłuż płotu idzie do góry szlak, ale turyści chodzą stokiem „narciarskim”. Kupujemy bilety na górę i w drogę.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Żar (761 m ) to szczyt w Beskidzie Małym. Góra jest bardzo dobrym punktem widokowym. Ze szczytu góry rozciąga się panorama na Kotlinę Żywiecką z Jeziorem Żywieckim, i wiele okolicznych szczytów. Dzisiaj pogoda nie pozwala w pełni delektować się widokami (chwilami nawet kropi deszcz), ale panorama jest przepiękna. Zapraszam na widoczki.
Widoczki zostały również wykorzystane do zdjęć czapek, w tym w odcieniach różu, która poprzedniego wieczoru została skończona.
Wujek google zaproponował mi takie zdjecie.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Na szczycie góry znajduje się zbiornik wodny elektrowni szczytowo-pompowej (Elektrownia Porąbka-Żar), oddany do użytku w 1979, który całkowicie zmienił jej wygląd. Ma on 650 m długości oraz 250 m szerokości w najszerszym miejscu i mieści 2 310 000 m³ wody, której maksymalna głębokość wynosi 28 m. Zbiornik jest uszczelniony kilkoma warstwami asfaltu, przełożonymi żelbetem. Obwałowania mają ponad 30 m wysokości. Jest to najwyżej w Polsce położony zbiornik wodny tego typu i ma największą wysokość tłoczenia wody – 440 m.
Zbiornik jest ogrodzony.
Na górze jest też tor saneczkowy. Basia i Mąż są chętni na tą atrakcję.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Zejście z góry dało mi w kość. Stok narciarski, wydawałoby się, że łatwy do zejścia lecz spadek spory, nierówno i kamieniście. Nogi jeszcze zmęczone wczorajszym zejściem, a stopa jeszcze niewyleczona. Po powrocie do domu miałam paluch u jednej nogi siny choć buty wcale nie były za małe (i tak je wyrzucę w diabły).
W okresie zimowym działa wyciąg narciarski .
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
U podnóża góry znajduje się szybowcowe lotnisko Żar. Działa tam Górska Szkoła Szybowcowa „Żar” i uprawiane jest paralotniarstwo. W trakcie naszego zejścia parokrotnie szybowce były wynoszone do góry. Podobno połączenie wody i gór to tworzy korzystne prądy powietrzne do szybowania.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Tor saneczkowy wygląda super teś bym się przejechała tym bardziej ,że nigdy w ten sposób na sankach nie zjeżdżałam. Jak się podobało BAsi i mężowi ?
Fajna okolica na narty . To jeziorko w dole musi tez pięknie wyglądać w białym otoczeniu
To nieżle nogę sforsowałaś Dlaczego buty chcesz wyrzucać ?
No trip no life