Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
W tym roku wszystkim pandemia pokrzyżowała plany wyjazdowe ! i nam oczywiście też, bo nic nie wyszło z tego co było planowane…. ; a pod koniec lata koleżanka mocno namawiała mnie na Bułgarię…, a potem kolejna na Grecję…., ale najpierw kręciłam nosem, że nieee…., że zaraza…., że niebezpiecznie…. itd, ale potem jak zaczęłam podczytywać opinie tych co już wrócili , jak to wszystko wygląda na tych wyjazdach? to nawet nabrałam ochoty…. ale zeszło mi się z tą decyzją …. bo nastał już wrzesień i w zasadzie prawie że się zgodziłam ; a obranym celem był Rodos, (na którym byłam kiedyś króciutko płynąc z Turcji z Fethiye, ale to tylko w ramach 1 dniowej wycieczki fakultatywwnej); no więc już nawet wyprasowałam ciuchy do walizki no i jakiś czort mnie podkusił, że sprawdziłam pogodę … patrzę…, a tam we wrześniu prognozy na 15 dni do przodu 35-37C! Ło Jezusie!!!, nieeee, nie… takie upały to już nie dla mnie! toż to męczarnia będzie zamiast przyjemności! ;
dzwonię do kumpeli i mówię, że ok, polecimy..., ale odłóżmy to na październik aż się tam nieco schłodzi… no a potem to już wiecie.... druga fala przybrała nagle na mocy i pośpiechu i wprowadzili obowiązkowe testy dla turystów przybywających do Grecji a w końcu cała Polska została czerwoną strefą, więc nie było już sensu nigdzie się wybierać…., a że ten mój wciąż niewykorzystany urlop ciągnie się za mną jak …. nie powiem co, i szef, który regularnie do mnie dzwoni i pyta: - kiedy w końcu wykorzystam ten zaległy urlop???! to zaczęłam kombinować i namawiać Małża: a może byśmy tak sobie czmychnęli gdzieś na kilka dni w nasze góry??? - ale zanim jednak namówiłam Małża...., zanim się zgodził.... i ogarnęliśmy co i jak? czyli gdzie dokładnie i jak to ma wyglądać? to już nas zastał październik…
No i tak od pomysłu do realizacji… wylądowaliśmy w końcu w Pieninach! (byliśmy tu już kiedyś wcześniej - ale Ło matko! w poprzedniej epoce to było! baaardzo dawno temu..., ale wówczas osobno: Małż nie był jeszcze wtedy oczywiście moim Małżem bo nawet go wtedy jeszcze nie znałam... był w jakichś zamierzchłych czasach na wycieczce z Technikum (chyba w klasie maturalnej?) ; a ja ponad 20 lat temu na turnusie z dziećmi!) ;
więc mimo kombinowania kolejnego powrotu w Karkonosze.. padło pytanie: a może byśmy tak odwiedzili Pieniny?
no i trach! niech będą Pieniny!
cdn...
Piea
No to trach i jedziemy razem
Fajny pomysł z tym obazowym kolażem . A pogoda na landszaftach bardziej lipcowa niz pażdziernikowa . Dobrze trafiłaś, choc o tej porze roku to u nas przecież totalna loteria. Zresztą chyba zaraz po twoim powrocie zrobiło się zimno i mokro
No trip no life
...heee, patrząc na "mix",wybór jak najbardziej trafny !!! ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
W Szczawnicy bywałam jako dziecko więc chętnie popatrzę na "współczesne" Pieniny A kolaż super W jakim programie można robić takie fajne obrazki?
Hejka, Witajcie chętni na Pieniny!
Nel, tak, już nazajutrz jak wrócilismy zaczęła się pogodowa padaczka... , ale po tygodniu "bryndzy" było znowu ładnie i słonecznie... ( u nas, bo w Szczawnicy niestety, dalej było szaro-mokro-buro...);
Mabro, ja tez, jak pisałam byłam tam wieki temu! no i byłam w szoku! pamiętam tą siermiężną , podupadłą Szczawnicę w klimatach komuny! a tu nagle : no kurort Panie! Plac Dietla olśniewa urodą! stare domy w większości piękne! no a ta promenada nad Grajcarkiem..... cudo! jest gdzie spacerować w pięknym miejscu!
(Mabro, kolażowych gotowych stronek, gdzie możesz sobie pokombinować jest mnóstwo w sieci...; na te fajniejsze trzeba wykupicć oczywiście jakiś abonament, ale pełno jest też opcji za darmoszkę! a ja z nich czasem korzystam ) ; jeśli już chce mi się z tym bawić, to najczęściej zaglądam do: Kizoa, Canva, Montagesfoto, Photofancy... , ale najczęściej robię je jednak po prostu w Googlach, bo jest najszybciej i najprościej choć niestety bez "photo-efektów" )
Piea
Byłam w Pieninach jako nastolatka, na krótkim wypadzie. Pamiętam spływ Dunajcem i widok z Trzech Koron nic więcej a i to jak przez mgłę (minęło więcej niż sporo lat) . Chętnie dołączę do wycieczki .
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Piea
Ten urlop od samego początku był zaplanowany zupełnie inaczej niż wszystkie nasze dotychczasowe krajowe wyjazdy; przede wszystkim ustaliliśmy, że ze względów wiadomych nie będziemy się narażać i będziemy unikać miejsc, gdzie kumulują się ludzie, a więc żadnych knajp, barów, kawiarni, muzeów, itd….. no i potrzebne było jakieś odpowiednie lokum? najlepiej takie z dala od popularnych miejscowości, na tzw „zadupiu”! i umyśliliśmy sobie, że poszukamy nie pensjonatu czy hotelu tylko jakiejś niewielkiej kwatery z jak najmniejszą ilością pokoi dla gości a warunkiem głównym był: pokój z indywidualnym aneksem kuchennym!, żeby móc gdzie sobie samemu coś upichcić tak na szybko czy podgrzać coś kupionego na wynos, a więc żadnych wspólnych kuchni, lodówek itd… no pełna izolacja!
Jednak okazało się , że znaleźć coś takiego na tzw prowincji jest trudno, owszem wybór pokoi – ogromny! jest ich wszędzie mnóstwo, ale w większości niestety albo „wspólna kuchnia” albo sam pokój w ogóle bez żadnej kuchni ; więc zmieniliśmy zakres poszukiwań; bowiem coś takiego co spełniało nasze oczekiwania można znaleźć bez problemu - ale w tych większych, bardziej znanych miejscowościach!; no i w końcu padło na Szczawnicę, gdzie ulokowaliśmy się w bardzo fajnym apartamencie z takim właśnie aneksikiem kuchennym i sypialnią na pięterku w dodatku w bardzo dobrej lokalizacji bo w samym centrum kurortu nad samiutkim Grajcarkiem! – miałam trochę obawy co do takiej formy podróży- no bo kto to słyszał garami się zajmować na urlopie? - w życiu jeszcze nie byłam na czymś takim! no i baliśmy się trochę tej Szczawnicy, że tam to będzie jednak mnóstwo ludzi więc i ryzyko większe i co się okazało? :
a no Armagedon jakiś czy jak? tak wyludnionego, opustoszałego górskiego kurortu ( w końcu w Polsce Szczawnica jest druga po Zakopanem!) się nie spodziewaliśmy! w sumie dla nas to dobrze, ale te pustki wszędzie jednak dawały do myślenia… no niby październik, więc mocno po sezonie, ale przy tak pięknym i słonecznym tygodniu to nawet o tej porze roku było to dziwne! No fajnie, że tych ludzi wszędzie jest o wiele, wiele mniej to i ryzyko mniejsze, no ale żeby w Wąwozie Homole przy pięknej słonecznej pogodzie nie spotkać nikogusieńko? no dacie wiarę?
no to jedziemy z tymi Pieninami
Piękna promenada nad Grajcarkiem, dla mnie to nowość, bo podczas mojego ostatniego pobytu w Szczawnicy jej tu rzecz jasna jeszcze nie było!
nad Grajcarek przychodziliśmy codziennie , szczególnie popołudniami i wieczorami, głównie na spacerki i przy okazji pokarmić kaczki
zwróćcie uwagę jak jest tam pusto ! normalnie luda jest tu zawsze od groma! ale nie tym razem...
Promenada została oddana do użytku dokładnie 9 la temu - w 2011 roku! obecnie jest to najdłuższy tego typu deptak spacerowy w Polsce - ma prawie 2 km długości!
i łączy się ze ścieżką pieszo – rowerową prowadzącą na Słowację wzdłuż Dunajca; znajdziemy tu mnóstwo ławeczkek, altanek, pergoli z ozdobnymi roslinami oraz mostki prowadzące na drugą stronę Grajcarka a wieczorne oświetlenie sprzyja spacerom nawet po zmroku.
a sam Grajcarek... pięknie szumi i opada kaskadowo w kierunku Dunajca a pływa na nim mnóstwo dzikich kaczek, które bardzo oswoiły się z turystami... na widok ludzi wyłażą z wody wprost na chodniki i żebrzą o chlebek!
pustki... wszędzie pustki... i to po obu stronach Promenady!
Piea
Piea, zdjęć nie widać, zerknij czy udostępniłaś.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
czyli znowu się zaczyna? !!! ( tak,album jest udostępniony od 3 tygodni!!!!)
to chyba sie poddam i zaprzestanę ?
dajcie znać, czy inni też nic nie widzą! ( u mnie jest ok, ale tylko jak się nie wyloguję, ale to już wiele razy tak było... )
Piea
Teraz widzę wszystko. Przepiękna ta promenada.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!