--------------------

____________________

 

 

 



Od Nowego Jorku do Key West

18 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
achernar51swiat
Obrazek użytkownika achernar51swiat
Offline
Ostatnio: 1 dzień 19 godzin temu
Rejestracja: 01 cze 2020

Nel, Alaska musi być niesamowita. Też chciałbym kiedyś tam dotrzeć. Pozdrawiam. Biggrin

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 10 godzin 48 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Dzięki Achernar za fajną relację z US Preved

Teraz czytając tą drugą część znowu odnalazłam fajne ciekawostki historyczne np że statua pierwotnie była koloru ...miedzianego . Jakoś ciężko mi sobie to sobie wyobrazić he he 

No trip no life

achernar51swiat
Obrazek użytkownika achernar51swiat
Offline
Ostatnio: 1 dzień 19 godzin temu
Rejestracja: 01 cze 2020

Park Narodowy Everglades

 

In the shade of a palm-grown highland,
In the mystical Everglade;
‘Neath a mound of hammock island,
Is a Seminole warrior laid.
In the midst of the Vista of grasses;
Desolate, forgotten, lone:
And the wind that continually passes,
Sweeps the land he had thought his own...

 

Niemal przez połowę drogi z Key West do Parku Narodowego Everglades towarzyszyła nam rzęsista, tropikalna ulewa. Zaczęło padać, gdy tylko wyjechaliśmy z miasta, a potem było coraz gorzej - wycieraczki na najwyższych obrotach ledwo radziły sobie z nawałą deszczu, widoczność spadła do kilkunastu metrów i poruszać można było się bardzo, bardzo wolno. Deszcz osłabł dopiero przed Islamorada, a przy Anne’s Beach ustał zupełnie, tak że można było nieco zrelaksować się i pochodzić po tym pięknym miejscu. Niestety, była to krótka przerwa. Niebo ponownie obdarzyło nas strugami wody. Padało, choć nie tak gwałtownie jak przedtem, aż do wjazdu na kontynentalną część Florydy. Później aura zaczęła się stopniowo poprawiać. Kilkanaście kilometrów za Homestad dojechaliśmy do Visitor Center przy wjeździe do Everglades National Park.

 

Już na kilka kilometrów przed wjazdem na teren parku, po obu stronach drogi aż po horyzont rozpościera się płaska, porośnięta wysoką trawą podmokła równina, na której gdzie niegdzie wyrastają pojedyncze palmy lub kępy krzewów i drzew. Można zrozumieć, dlaczego Everglades nazywane jest "Morzem Traw". Park jest największym obszarem dzikiej przyrody subtropikalnej, zachowanym w Stanach Zjednoczonych. Ma powierzchnię 6.105 km² i jest trzecim co do wielkości parkiem narodowym w kontynentalnej części USA. Park został stworzony w celu ochrony delikatnego ekosystemu lasów namorzynowych. Stanowi jedno z najważniejszych miejsc rozrodu tropikalnych ptaków brodzących. Ma również znaczenie gospodarcze - zaopatruje w wodę całą południową część Florydy. Rocznie odwiedza go ponad milion turystów.

 

Izba Reprezentantów Stanów Zjednoczonych ustanowiła Park Narodowy Everglades aktem prawnym z 30 maja 1934 roku, jednak nie przyznała żadnych funduszy na rozwój parku i ostatecznie został on oficjalnie otwarty przez prezydenta Harry'ego Trumana (1884-1972) dopiero 6 grudnia 1947 roku. Park został uznany przez UNESCO za rezerwat biosfery 26 października 1976 roku, a trzy lata później, 24 października 1979 roku, ta sama organizacja wpisała go na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Ludzkości. Jak wszystkie parki narodowe w Stanach Zjednoczonych, zarządzany jest przez National Park Service.

 

Mokradła subtropikalne Everglades to system wolnopłynących rzek, w których szybkość przepływu wody wynosi ok. 0,4 km/dzień. Teren ten jest nawadniany przez rzekę Kissimmee i jezioro Okeechobee. Park jest położony na wysokości 0-8 m n.p.m. i obejmuje bagna, wysepki oraz słodko- i słonowodne rozlewiska. Wśród roślin na terenie parku występują między innymi namorzyny, szuwary, paprocie i palmy. W parku żyje ponad 350 gatunków ptaków, 300 gatunków ryb słodkowodnych i morskich, 40 gatunków ssaków i 50 gatunków gadów. Występuje tu 36 gatunków zagrożonych lub chronionych, między innymi pantera florydzka, krokodyl amerykański i manat karaibski. Pora sucha w Parku Everglades trwa od grudnia do marca. W tym okresie temperatura waha się od 12°C do 25°C, a wilgotność powietrza jest stosunkowo niska. Obniża się wtedy także poziom wody i zwierzęta gromadzą się w środkowej części parku, gdzie wody jest więcej. W porze wilgotnej, trwającej od maja do listopada, temperatura utrzymuje się stale powyżej 33°C, a wilgotność powietrza sięga ponad 90%. Występują również obfite deszcze.

 

Przez Everglades przejechaliśmy 65-kilometrową drogą, prowadzącą do Flamingo na brzegu Zatoki Florydzkiej, zatrzymując się po drodze w najciekawszych miejscach. Duże wrażenie zrobił na nas widok bezkresnych, trawiastych mokradeł w północnej części parku oraz gęste lasy mangrowe na południu. Mniej więcej w połowie trasy do Flamingo zatrzymaliśmy się w pobliżu punktu, z którego po drewnianych pomostach można było wejść nieco w głąb bagien by obejrzeć przykłady roślinności, tworzącej tutejszy ekosystem. Gdy wróciliśmy do pozostawionego na poboczu samochodu zauważyliśmy piękny okaz aligatora, wylegującego się w odległości ok. 2 m od naszego pojazdu. Nasze nadejście spłoszyło gada, który zaczął wycofywać się w zarośla, na tyle wolno jednak, że udało się nam zrobić kilka zdjęć. Mieliśmy nadzieję, że uda nam się zobaczyć więcej tych zwierząt, lecz niestety - był to nasz jedyny aligator, spotkany w Everglades. Sama miejscowość Flamingo była jak wymarła - Visitor Center i wszelkie inne obiekty (poza stacją benzynową) były zamknięte na cztery spusty - dowiedzieliśmy się, że jest to jeszcze skutek ubiegłorocznego huraganu. Szkoda, bo liczyliśmy na wyprawę na bagna łodzią, a informację o takiej atrakcji Flamingo znaleźliśmy w Internecie. W tej sytuacji nie pozostało nam nic innego, jak powrót tą samą drogą do Homestead i dalsza jazda na północ. Po zmroku dojechaliśmy do Fort Pierce, gdzie zdecydowaliśmy się zatrzymać na nocleg.

 

-----

 

Po wyjeździe z Key West mijamy kolejne wysepki Florida Keys, a gdy pogoda poprawia się robimy sobie krótki postój na Lower Matecumbe Key koło Islamorada. Spacerujemu po ładnej Anne's Beach, położonej od strony Atlantyku, której nazwa upamiętnia lokalną działaczkę ruchu na rzecz ochrony środowiska Annę Eaton. Tutejsze ławice piasku składają się niemal w całości z węglanu wapnia, zaś przy plaży możemy oglądać namorzyny - wiecznie zieloną formację roślinną, typową dla tropików. Powstają one na przybrzeżnych płyciznach morskich, w miejscach osłoniętych (rafami koralowymi, w zatokach, lagunach i ujściach rzek). Przez namorzyny poprowadzono drewniane kładki, z których można oglądać zarówno samą roślinność, jak i żyjące tam ptaki.

Wjeżdżamy do Parku Narodowego Everglades. Porośnięte trawą tereny bagienne rozpościerające się aż po horyzont robią duże wrażenie.

Zatrzymujemy się kilkanaście kilometrów dalej i idziemy na wytyczone wśród bagien szlaki Anhinga Trail i Gumbo Limbo Trail. Po drodze spotykamy wiele różnych ptaków. W Everglades żyje wiele ich gatunków, wśród nich są ibisy, bociany leśne, czaple, bieliki amerykańskie, warzęchy białe, sępy, sowy i inne.

Kolejny przystanek robimy sobie w pobliżu Pine Glades Lake w okolicy punktu widokowego Pa-hay-okee. Zbudowane drewniane pomosty umożliwiają wejście w głąb bagien i podziwianie ich krajobrazu. Wracając do samochodu spotykamy sporego aligatora, który jednak ucieka w pobliskie zarośla i nie daje się sfotografować w pełnej krasie...

Docieramy do niewielkiej miejscowości Flamingo, leżącej wewnątrz Parku Everglades na wybrzeżu Zatoki Florydzkiej. Niestety, spotkane tu ptaki w niczym nie przypominały flamingów...

Mrazek Pond w pobliżu Flamingo.

W lasach namorzynowych koło West Lake.

Na bagnach okolicach Nine Mile Pond.

Na bagnach w okolicach Mahoganny Hammock.

Po opuszczeniu Parku Narodowego Everglades zajechaliśmy w Homestad na stację benzynową, na której spotkaliśmy taki piękny samochód. A po zatankowaniu ruszyliśmy w kierunku Fort Pierce.

-----

Na bagnach w okolicach Melbourne

 

Hurrah for the storm-clouds sweeping!
Hurrah for the driving rain!
The dull earth out of her sleeping
Is wakened to life again...

 

Gdy opuszczaliśmy Everglades czuliśmy pewien niedosyt, że nie udało się nam odbyć wycieczki łodzią nieco dalej w głąb bagien. Tymczasem rankiem następnego dnia w hotelu w Fort Pierce wpadł nam w ręce folder reklamowy firmy spod położonego nieco na północ Melbourne, która organizuje podobne przejażdżki po rzece St. Johns, okolicznych jeziorach, bagnach i rozlewiskach. Ponieważ Melbourne i tak leżało na naszej trasie, postanowiliśmy odbić 10 mil na zachód od autostrady i po chwili znaleźliśmy się na przystani Camp Holly na brzegu Sawgrass Lake. Cena godzinnej przejażdżki była niewygórowana, a okolica wyglądała zachęcająco, więc zdecydowaliśmy się skorzystać z oferty. Do wycieczki zachęcała także piękna, słoneczna pogoda, choć na niebie zaczęły się już wypiętrzać białe cumulusy, a daleko na horyzoncie pojawiły się ciemniejsze chmury, zapowiadające możliwość deszczu. Niestety, na rozpoczęcie rejsu trzeba było poczekać ok. godziny. Czas ten 

umilaliśmy sobie spacerem nad brzegiem jeziora i udało nam się nawet wypatrzyć i nagrać na wideo kilka pływających po nim dorodnych aligatorów - niestety były za daleko dla aparatu, by zrobić im zdjęcia. Gdy wreszcie zasiedliśmy w łodzi, na niebie królowały już chmury i coraz bardziej zanosiło się na deszcz. Ale, póki co, wszystko przebiegało normalnie. Z dość dużą szybkością płynęliśmy wzdłuż porośniętych bujną roślinnością brzegów Sawgrass Lake, mając okazję do podziwiania wielu ptaków i kwiatów. Niestety, aligatorów nie było - myślę, że dość skutecznie płoszył je warkot silnika. Dopiero gdy dopłynęliśmy do niewielkiej zatoczki, z wody wychylił się jeden osobnik, lecz zanim zdążyłem wyciągnąć aparat, skrył się ponownie w toni jeziora. Popłynęliśmy na podobne, nieco mniejsze jezioro Little Sawgrass Lake, a następnie ruszyliśmy na wody kolejnego - Lake Helen Blazes. W tym momencie nadciągnęły ciemne, ołowiane chmury. Zaczęło kapać, a po chwili niebo zafundowało nam intensywny prysznic. Lało jak z cebra i nic nie zapowiadało na razie końca tej kąpieli. Kierujący naszą łodzią zdecydował się wrócić do Camp Holly. Gdy po kwadransie wychodziliśmy na pomost przystani byliśmy przemoczeni do cna. Od organizatorów wycieczki dostaliśmy koce do ogrzania się oraz po szklance gorącej herbaty. Mimo wszystko, nie żałowaliśmy tej przygody…

 

-----

 

Firma Camp Holly wygląda może niepozornie, ale istnieje od 1923 roku. Organizuje wędkowanie, polowania i przejażdżki łodziami motorowymi po okolicznych jeziorach i rzece St. Johns. Wycieczka, którą sobie zafundowaliśmy obejmuje rejs po Sawgrass Lake, Little Sawgrass Lake, Lake Helen Blazes i łączącej je St. Johns River. Odbywa się ona widocznymi na zdjęciach łodziami i trwa ok. godziny.

 

 

 

 

Na swoją kolej musieliśmy poczekać ok. godziny. Było ciepło, świeciło słońce, więc spacerowaliśmy po okolicy. Udało nam się zaobserwować kilka aligatorów pływających po jeziorze, niestety, nie na tyle blisko, by zrobić im zdjęcia. Po jakimś czasie na horyzoncie pojawiły się jednak niosące deszcz chmury.

 

 

 

 

 

Wreszcie ruszamy na rejs i płyniemy początkowo wzdłuż brzegów Sawgrass Lake. Okoliczne jeziora, rzeka St. Johns oraz ich brzegi są siedliskiem licznych zwierząt: ptaków, aligatorów, wielu gatunków ryb, robaków, węży, pająków, owadów, żółwi. Nie brakuje także szopów, gryzoni i innych zwierząt.

 

 

 

 

 

 

Zaczyna się chmurzyć, ale kontynuujemy wycieczkę. Wpływamy na Little Sawgarss Lake, a potem na Lake Helen Blazes. Chmur przybywa i pokrywają one całe niebo. Floryda jest wprawdzie słonecznym stanem, ale i deszcze nie są jej obce. Mieliśmy okazję tego doświadczyć. Lunęło jak z cebra. Powrotna podróż do Camp Holly trwała 15-20 minut. Gdy dotarliśmy do celu wciąż lało, a wszyscy uczestnicy rejsu byli przemoczeni od stóp do głów. Na przystani czekały na nas ręczniki, koce i gorąca herbata. Po krótkim odpoczynku i przebraniu się ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku Daytona Beach.

 

 

 

 

 

Kolejne ciężkie deszczowe chmury towarzyszyły nam na początku drogi na północ autostradą I-95, lecz przed tą ulewą już uciekliśmy...

 

 

-----

Daytona Beach

 

Daytona Beach, A1A.

Harley Thunder is here to stay.

Over the years the numbers have risen,

To 3/4 million from 25,000...

 

Przez Daytona Beach przejeżdżaliśmy po zwiedzeniu Saint Augustine, ale ponieważ tego dnia chcieliśmy dojechać nieco bliżej Cape Canaveral, wizytę na słynnej plaży odłożyliśmy do czasu naszego powrotu na Północ. Gdy wjeżdża się do miasta ma się wrażenie, że są tam tylko hotele, kluby i ośrodki wypoczynkowe. I w dużej mierze jest to prawda. Choć samo miasto nie powala na kolana, to jego główna atrakcja, wspaniała, szeroka piaszczysta plaża i możliwość kąpieli w ciepłych wodach oceanu zadowolą najbardziej wybrednych…

 

Miejscowość Daytona Beach została założona w 1870 roku, a prawa miejskie uzyskała sześć lat później. Większość źródeł podaje zgodnie, że nazwę wzięła od swego założyciela Matthiasa D. Daya, potentata biznesowego z Mansfield w stanie Ohio. W roku 1926, trzy oddzielne miasta: Daytona, Daytona Beach i Seabreeze połączyły się w jeden ogranizm pod nazwą Daytona Beach. Słynna ze swoich szerokich plaż z delikatnego, ubitego piasku Daytona Beach, stała się szeroko znana na początku XX wieku, dzięki testowaniu prędkości, a następnie - wyścigom samochodowym. Tutejsza plaża stała się istną Mekką dla ich entuzjastów. W latach 20. XX wieku okrzyknięto ją “najsłynniejszą plażą świata.” Nieustannie rosnąca popularność wyścigów była impulsem do budowy słynnego toru, znanego jako Daytona International Speedway. Inicjatorem budowy toru był późniejszy założyciel NASCAR (National Association for Stock Car Auto Racing - Narodowej Organizacji Wyścigów Samochodów Seryjnych), William Henry Getty France Sr. (1909-1992). Na plaży ścigają się też motocykliści, do czego nawiązuje cytowane wierszowane motto. 

 

Dziś łagodne, pokryte aksamitnym piaskiem brzegi, ciepłe wody Atlantyku i liczne hoele, kluby i restauracje przyciągają co roku miliony turystów. Daytona Beach szczyci się jedną z nielicznych plaż, na których dozwolone jest parkowanie i jazda samochodami. Jest to zarazem idealne miejsce do zabaw dziecięcych, jazdy na rowerach, uprawiania joggingu, surfingu, pływania, wędkowania, czy po prostu spędzania czasu w ciepłych promieniach słońca.

 

W mieście ma też siedzibę 5 wyższych uczelni - Bethune-Cookman University, Daytona State College, Embry-Riddle Aeronautical University, Keiser College oraz filia University of Central Florida. Warto pamiętać, że w Daytona Beach mieszkała po wojnie i zmarła Halina Konopacka (1900-1989), pierwsza polska złota medalistka olimpijska.

 

A teraz zapraszam na plażę. Vamos a la playa...

 

-----

 

Piękna, piaszczysta plaża ciągnie się przez ok. 30 km. Na początku XX wieku pionierzy automobilizmu, tacy jak Louis-Joseph Chevrolet (1878-1941), Ransom Eli Olds (1864-1950), czy Henry Ford (1863-1947) zaczęli organizować na tutejszych plażach wyścigi prototypów samochodów. W roku 1935 Malcolm Campbell (1885-1948) osiągnął tu prędkość ponad 440 km/h. Później dla celów wyścigów zbudowano słynny tor Daytona International Speedway. Samochody nie zniknęły jednak z tutejszych plaż. Biały, ubity drobniutki piasek pozwala dotrzeć na plaże pojazdom zarówno 4WD, jak i tym z klasycznym napędem. Pojazdy mogą jeździć i parkować na plaży od wschodu do zachodu słońca w okresie od 1 listopada do 30 kwietnia, oraz od 8.00 do 17.00 w pozostałej części roku. Wjazd na plażę jest płatny. Abonament na cały sezon kosztuje 20 USD dla mieszkańców hrabstwa Volussia oraz 40 USD dla pozostałych osób. Są też opłaty jednorazowe, pobierane przy wjeździe. Od pieszych i cyklistów nie są pobierane opłaty. Wydzielono nawet drogi, którymi mają poruszać się samochody i wprowadzono drastyczne ograniczenia prędkości. Za zbyt szybką jazdę grożą mandaty od 116 USD w górę.

 

 

 

 

 

Plaża jest niewątpliwie największą atrakcją Daytona Beach. Jej walory to aksamitny, drobniutki piasek i łagodne wejście do cieplutkiej wody. W czasie odpływu szerokość plaży osiąga nawet 150 m. Wzdłuż plaży ulokowało się wiele hoteli. Warto pamiętać, że w wodach Atlantyku żyją m.in. żółwie morskie, które w sezonie lęgowym składają na piasku jaja. Za płoszenie żółwi i jakiekolwiek zakłócanie ich spokoju w oznaczonych przez rangersów miejscach grożą wysokie kary. Z tego powodu ruch samochodowy w sezonie letnim jest ograniczony, a piesi po zmroku nie powinni używać na plaży latarek.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeden z hoteli przy Atlantic Avenue.

 

 

Popołudniowa sjesta...

 

 

Nadciągająca ulewa wygoniła nas z plaży. Jedziemy dalej...

 

 

-----

Appomattox

I stand here on this dusty road,
My rifle by my side.
They say we must surrender
And yet I’m filled with pride.
In knowing deep within my heart,
I gave my Southland all,
Like every man who took up arms
And answered Freedoms’ call.
Throughout the years that follow,
This tragic fateful day,
We’ll be proud of our fair flag
And how we wore the Gray...

http://www.youtube.com/watch?v=XHIz5l9LRBg

GENERAL LEE'S SURRENDER AT APPOMATTOX VA - Bing video

Przez Appomattox wiodła nasza droga powrotna na Północ USA i tu wypadł nasz nocleg. Jest to niewielkie miasteczko w Wirginii, położone w pobliżu Lynchburga. Ok. 4 km na północny wschód od miasta znajduje się historyczny obszar chroniony Appomattox Court House - miejsce, gdzie 9 kwietnia 1865 roku rozegrała się ostatnia bitwa wojny secesyjnej, w której dowodzona przez gen. Ulyssesa Simpsona Granta (1822-1885) armia Unii otoczyła oddziały Skonfederowanych Stanów Ameryki pod dowództwem gen. Roberta Edwarda Lee (1807-1870) i zmusiła je do kapitulacji. Wbrew temu, co podaje większość źródeł, sama kapitulacja nie została podpisana w budynku sądu w Appomattox, lecz w położonym obok niego domu lokalnego hurtownika artykułów spożywczych Wilmera McLeana (1814-1882). Droga do Appomattox Court House National Historical Park biegnie wśród porośniętych zieloną trawą, lekko pofałdowanych niewysokich pagórków, które były teatrem zmagań obu armii. W Visitor Center, mieszczącym się w dawnym budynku sądu można obejrzeć film, fotografie i eksponaty, przybliżające wydarzenia, które rozegrały się tu w 1865 roku. Rozległy teren parku zajmują w części zachowane, lecz głównie zrekonstruowane, historyczne budynki. Stosunkowo mała ilość turystów pozwala na spokojny spacer, zwiedzanie wnętrz i chłonięcie atmosfery tego miejsca.

-----

Zbliżając się do Appomattox przejeżdżaliśmy przez malownicze okolice na skraju łańcucha Appalachów.

Rano następnego dnia, pojechaliśmy zwiedzić Appomattox Court House National Historical Park. Na jego terenie można obejrzeć 27 pieczołowicie zrekonstruowanych budynków, które były świadkami zakończenia wyniszczającego konfliktu, który pochłonął życie ok. 620 tysięcy żołnierzy obu stron. W widocznym na zdjęciach poniżej zrekonstruowanym budynku sądu mieści się Visitor Center i niewielkie muzeum.

Istniejąca tu wioska była początkowo znana pod nazwą Clover Hill Village. Była to mała, licząca kilka domów osada, położona na szlaku z Richmond do Lynchburga. Gdy w 1845 roku utworzono hrabstwo Appomattox, wybrano ją na siedzibę władz i przemianowano na Appomatox Court House. Sam sąd został zbudowany w 1846 roku. Stopniowo, w miejscowości wznoszono nowe domy mieszkalne, sklepy i budynki kancelarii prawniczych. Na zdjęciach poniżej widzimy jeden z zachowanych oryginalnych budynków. Mieścił on sklep i został zbudowany w 1852 roku przez Johna Hilla Plunketta (1801-1865), a na początku lat 60. XIX wieku odkupiony przez Alberta Francisa Meeksa (1803-?), lokalnego sklepikarza, naczelnika poczty i aptekarza. Mieściło się w nim również prywatne mieszkanie, a w pewnym okresie - plebania kościoła prezbiteriańskiego. W pobliżu budynku możemy obejrzeć także zrekonstruowaną stajnię z połowy XIX wieku należącą do Meeksa, a także wygódkę, która też jest zabytkiem. Nieco dalej, pod samotnym drzewem znajduje się grób syna Meeksa. Był on znany, jako Lafayette. Zmarł w wieku 19 lat na tyfus podczas służby w armii Konfederacji w 1861 roku.

 

Innym oryginalnym obiektem jest widoczny na pierwszym zdjęciu budynek, należący do adwokata Johna W. Woodsona (Woodson Law Office). Został wzniesiony w latach 1851-1854 przez Samuela Daniela McDearmona (1815-1871) lokalnego polityka partii demokratycznej, późniejszego oficera w armii Konfederacji. W roku 1856 kupił go wspomniany wyżej prawnik John W. Woodson (1824-1864). Wykorzystywał on go na przechowywanie książek, akt, dokumentów i strojów, potrzebnych mu do pracy w pobliskim sądzie. Na drugim zdjęciu widzimy oba zachowane oryginalne budynki - Plunkett-Meeks Store i Woodson Law Office.

Budynek zajazdu Clover Hill Tavern. Został on wzniesiony w 1819 roku przez braci Alexandra i Lilburne'a Pattesonów przy drodze wiodącej z Richmond do Lynchburga. Przejeżdżające dyliżanse zatrzymywały się tu dwa razy dziennie, a w czasie weekendów - raz dziennie. W latach 40. XIX wieku, po zakupieniu połowy udziałów w tawernie, zamieszkiwał tu kapitan John Raine ze swoją żoną Elizą i dziesięciorgiem dzieci. Zajazd ten jest najstarszą oryginalną budowlą w osadzie Appomattox Court House. W Clover Hill Tavern możemy też zobaczyć oryginalne maszyny, służące do drukowania dokumentów, wydawanych po kapitulacji konfederatom przez wojska Unii i umożliwiającym ich posiadaczom bezpieczny powrót do domów.

W wielu domach Appomattox Court House zrekonstruowano także wnętrza.

Zachował się także budynek miejscowego więzienia (Appomattox County Jail), pochodzący z 1867 roku.

Peers House, zbudowany w 1855 roku, należał początkowo do Samuela Daniela McDearmona (1815-1871), a następnie jego właścicielami byli kolejno William Abbitt, D. A. Plunkett i George T. Peers (od 1870 roku). W tym miejscu pokonani żołnierze Konfederacji złożyli broń.

Z tego miejsca konfederacka artyleria Armii Północnej Wirginii oddała 9 kwietnia 1865 roku ostatnie strzały w wojnie secesyjnej. Ich ofiarą padł unijny porucznik Hiram Clark.

 

McLean's House to faktyczne miejsce kapitulacji gen. Roberta Edwarda Lee. Dom został zbudowany przez Charlesa Raine'a w 1848 roku. W roku 1863 Eliza D. Raine sprzedała go Wilmerowi McLeanowi (1814-1882), miejscowemu kupcowi, hurtownikowi artykułów spożywczych. Ciekawym zbiegiem okoliczności jest to, że przed zakupieniem tego domu Wilmer McLean posiadał farmę nad potokiem Bull Run koło Manassas. Wkrótce po stoczonej tam bitwie w lipcu 1861 roku, chcąc uniknąć działań wojennych, przeniósł się do Appomattox. Można więc w uproszczeniu powiedzieć, że wojna zaczęła się na jego polu i zakończyła w jego salonie. Następnego dnia po podpisaniu kapitulacji, w domu McLeana odbyło się spotkanie komisarzy kapitulacyjnych, a przez kilka następnych dni służył on za kwaterę gen. Johna Gibbona (1827-1896) z armii USA. Na kolejnych zdjęciach widzimy replikę stołu, przy którym kapitulację armii Konfederacji podpisał gen. Robert Edward Lee oraz replikę stołu, przy którym dokumenty kapitulacji podpisał zwycięzca, generał Ulysses Simpson Grant. Warunki kapitulacji były honorowe. Oficerom pozwolono zatrzymać broń osobistą i konie, żołnierze mogli zatrzymać posiadane wierzchowce. Dowódcy konfederaccy mieli zapewnić słowem honoru, że nie podniosą broni przeciw rządowi federalnemu. Oryginalne stoły i krzesła, z których korzystali generałowie Lee i Grant znajdują się w zbiorach Narodowego Muzeum Historii Amerykańskiej ( National Museum of American History) Smithsonian Institution w Waszyngtonie.

Wnętrza domu Wilmera McLeana. Po podpisaniu dokumentów kapitulacyjnych, wielu żołnierzy unijnych kupiło niektóre z należących do McLeana mebli, jednakże część z nich została rozkradziona. Chociaż w czasie wojny McLean zbił duży majątek na szmuglowaniu cukru, jego pieniądze były walutą konfederacką, która stała się bezwartościowa po wojnie. Przez jakiś czas sprzedawał on zdjęcia swojego domu, jednak nie odniósł sukcesu finansowego. W jesieni 1867 roku wyjechał on z Appomattox Court House. Jego dom, znany jako "Dom Kapitulacji" ("Surrender House"), został sprzedany na licytacji 29 listopada 1869 roku Johnowi L. Pascoe. Był on następnie wynajmowany rodzinie Ragland z Richmond. W 1872 roku dom został zakupiony przez wynajmującego go Nathaniela H. Raglanda, a po jego śmierci w 1891 roku, wdowa sprzedała nieruchomość kapitanowi Myronowi Dunlapowi z Niagara Falls. Planował on przeniesienie budynku do Chicago i uczynienie z niego eksponatu na World's Columbian Exposition w 1893 roku. Projekt upadł z powodu braku zainteresowania innych ewentualnych inwestorów. Rozważano też przeniesienie domu do Waszyngtonu i urządzenie w nim stałego Muzeum Wojny Secesyjnej. Budynek został rozebrany na części i przygotowany do transportu, lecz inwestorom zabrakło funduszy, by zrealizować projekt. Rozebrany dom przez 50 lat ulegał zniszczeniu i padał ofiarą wandali i kolekcjonerów pamiątek historycznych. 10 kwietnia 1940 roku uchwałą Kongresu powołano do życia Appomattox Court House National Historical Monument. Drobiazgowe odtwarzanie budynku rozpoczęło się w 1941 roku, jednakże prace przerwano po ataku Japończyków na Pearl Harbor 7 grudnia tego roku i przystąpieniu USA do wojny. Po II wojnie światowej prace nad rekonstrukcją domu wznowiono pod koniec 1947 roku. 9 kwietnia 1949 roku, w 84. rocznicę historycznej kapitulacji, został on poraz pierwszy otwarty dla publiczności. 16 kwietnia 1950 roku uroczystego otwarcia dokonali wspólnie potomkowie głównych aktorów tego wydarzenia - gen. Ulysses Simpson Grant III (1881-1968) i Robert E. Lee IV (1925-2020).

Zrekonstruowany domek dla niewolników przy domu Wilmera McLeana.

Budynek kuchni przy domu Wilmera McLeana. Ze względu na zagrożenie pożarowe kuchnie umieszczano często w oddzielnych budynkach.

Na terenie Appomattox Court House National Historical Park.

W pobliżu Appomattox zatrzymujemy się jeszcze przy niewielkim cmentarzyku, na którym spoczywa 18 żołnierzy Konfederacji i 1 żołnierz Unii, którzy polegli w ostatnich dniach wojny secesyjnej w walkach o stację kolejową Appomattox i w bitwie pod Appomattox Court House. Rok po zakończeniu wojny secesyjnej powstało Zrzeszenie Kobiet (Ladies Association), stawiające sobie za cel zapewnienie godnego pochówku żołnierzom, którzy nie mieli należytego pogrzebu. Działkę pod cmentarz ofiarował John Sears. Drewno do sporządzenia trumien było darem mieszkańców Appomattox, wykopali oni również groby na cmentarzu. 1 grudnia 1866 roku odbyło się nabożeństwo żałobne, po którym pochowano szczątki 19 poległych żołnierzy. Udało się zidentyfikować 8 z nich, którymi są: Miles Cary Macon, Oscar Demesme, Alanson B. Hicks, Jesse H. Hutchins, J.W. Douglas, John William Ashby, Francis M. Winn i John A. Hogan. Nazwiska pozostałych 11 nie są znane. Na cmentarzu umieszczono również pomnik ku czci żołnierzy, broniących Skonfederowanych Stanów Ameryki.

"From the silence of sorrowful hours
The desolate mourners go,
Lovingly laden with flowers
Alike for the friend and the foe;
Under the sod and the dew,
Waiting the judgement-day;
Under the roses, the Blue,
Under the lilies, the Gray.

No more shall the war cry sever,
Or the winding rivers be red;
They banish our anger forever
When they laurel the graves of our dead!
Under the sod and the dew,
Waiting the judgment-day,
Love and tears for the Blue,
Tears and love for the Gray."

Po wizycie na tym cmentarzu odjeżdżamy w kierunku Parku Narodowego Shenandoah. Tego dnia udało nam się dotrzeć w okolice Roanoke, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg.

 

-----

Monticello

 

Yes, Monticello sheds a ray,

O’er each dark gath’ring cloud;

And proudly owns a blaze of day,

Which malice ne’er can shroud...

 

Ta niewielka miejscowość, położona tuż pod Charlottesville była posiadłością Thomasa Jeffersona (1743-1826), trzeciego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Prace budowlane nad rezydencją rozpoczęły się w 1768 roku. W 1770 roku Jefferson przeprowadził się do już istniejącej jej części - South Pavilion. Styl budowli nawiązywał do klasycyzmu i palladianizmu. Opuszczając w 1784 roku Monticello i udając sie na placówkę dyplomatyczną do Paryża, Jefferson polecił dalej rozbudowywać posiadłość, a po powrocie nieco zmienił styl budowli w oparciu o wzorce francuskie. Nowa faza budowy, nadająca jej dzisiejszy wygląd, przypadła na lata 1796-1809. Budowla została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1987 roku.

Jadąc do Monticello, zatrzymaliśmy się przy historycznej Michie Tavern i towarzyszących jej budynkach - starym młynie wodnym i kuźni, pochodzących z XVIII-XX wieku. W samym Monticello spotkała nas przykra niespodzianka - okazało się, że na wstęp do rezydencji Jeffersona trzeba czekać ponad 2 godziny. Doliczając do tego czas na jej zwiedzanie, oznaczało to że nie zdążymy już do Parku Narodowego Shenandoah. Trzeba było więc dokonać wyboru. Ponieważ wcześniej zwiedzaliśmy wiejską posiadłość Washingtona w Mount Vernon, przeważyła opcja Shenandoah. Zwiedziliśmy więc małe muzeum przy Visitor Center i chcieliśmy choć z zewnątrz rzucić okiem na rezydencję w Monticello. Niestety, dostęp do miejsca, z którego jest ona widoczna możliwy jest jedynie po zakupieniu biletu, obejmującego również zwiedzanie wnętrza i plantacji. Ponieważ na to nie mieliśmy czasu, nie zdecydowaliśmy się na wydanie prawie 50 USD tylko na to, żeby zobaczyć pałacyk jedynie z daleka i ruszyliśmy do Shenandoah.

-----

Jedziemy w kierunku Parku Narodowego Shenandoah i jesteśmy w okolicach okolicach Roanoke. Przed nami Appalachy.

Zbliżąjąc się do Monticello, zatrzymaliśmy się przy historycznej Michie Tavern. Tawerna została zbudowana przez kaprala Williama Michie w końcu lat 70. XVIII wieku na działce w hrabstwie Albemarle, odziedziczonej po ojcu. Zatrzymywało się tu wielu pasażerów podróżujących dyliżansami, była ona także popularnym miejscem odwiedzanym przez lokalnych mieszkańców. Jej pomieszczenia służyły także za prowizoryczną pocztę i szkołę. Zajazd działał do połowy XIX wieku. Gdy podróże dyliżansami stały się mniej powszechne, liczba gości spadła, a zajazd został przekształcony w dom mieszkalny rodziny Michie. W 1910 roku budynek został sprzedany na aukcji i przez kolejne 17 lat służył jako mieszkanie Johna Via i jego rodziny. W 1927 roku miejscowa businesswoman, pani Henderson, zainteresowała się nieruchomością. Budynek był wprawdzie położony dość daleko i nieco zaniedbany, ale wydawał się jej odpowiedni na umieszczenie bogatej kolekcji antyków i urządzenie w nim muzeum. Nie bez znaczenia był fakt, że pobliska rezydencja prezydenta Thomasa Jeffersona w Monticello, otwarta od kilku lat dla publiczności, przyciągała tysiące turystów. Pani Henderson postanowiła przenieść tawernę w bardziej dogodne i łatwiej dostępne miejsce. Budynek został rozebrany i ustawiony ponownie na działce u stóp Góry Cartera, położonej 17 mil od pierwotnej lokalizacji - zaledwie 1,5 mili od Monticello. Michie Tavern została otwarta jako muzeum w 1928 roku. Obecnie, jak za czasów swej świetności, znajduje się przy ruchliwym trakcie i jest odwiedzana przez tysiące ludzi. Oprócz pełnienia funcji muzealnych budynek mieści stylową restaurację.

Należący do kompleksu Michie Tavern budynek starej kuźni z ok. 1790 roku mieści dziś sklep z metaloplastyką i pamiątkami.

 

Meadow Run Grist Mill. Ten piękny młyn wodny został zbudowany w latach 1770-1797 w miejscowości Laurell Hill, położonej w odległości ok. 80 km od obecnej lokalizacji. Pełne, żeliwne koło wodne pochodzi z początku XX wieku. Młyn działał do 1958 roku. W roku 1974 został on zakupiony przez właścicieli Michie Tavern i przeniesiony na obecne miejsce. Został odnowiony w 1976 roku. Dziś mieści się w nim ładny, stylowy sklep z pamiątkami.

Choć - jak pisałem wcześniej - samej posiadłości Thomasa Jeffersona nie zobaczyliśmy, zwiedziliśmy niewielkie muzeum, mieszczące się obok Visitor Center i prezentujące biografię, osiągnięcia naukowe Jeffersona oraz pamiątki po nim. Jednym z eksponatów jest również kopia Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych.

Po zwiedzeniu tego muzeum pojechaliśmy do nieodległego już Parku Narodowego Shenandoah.

 

-----

Park Narodowy Shenandoah

 

Oh, Shenandoah, I long to see you
'Way, you rolling river
Oh, Shenandoah, I long to see you
'Way, I'm bound away
'Cross the wide Missouri...

http://www.youtube.com/watch?v=W1EG_4IBzbA

Do Parku Narodowego Shenandoah trafiliśmy w drodze powrotnej z Południa, jadąc z Roanoke do Gettysburga. Przemierzająca go droga, tzw. Skyline Drive, jest bardzo malowanicza i obfituje w liczne punkty widokowe, z których roztaczają się zapierające dech w piersi widoki. Droga wiedzie grzbietem Pasma Błękitnego (Blue Ridge), będącego częścią Appalachów. Choć w tym miejscu nie osiąga ono swych największych wysokości, a tutejsze szczyty wznoszą się zaledwie na 1.100 - 1.200 m n.p.m. to jednak nie panują tu takie upały, jak w dolinach. Cała trasa przez park liczy ok. 170 km. Na podróż warto jednak przeznaczyć przynajmniej pół dnia. Liczne zakręty, serpentyny i ograniczenia prędkości wymuszają spokojną, relaksującą jazdę, a punkty widokowe zachęcają do częstych postojów. Dodatkową atrakcją są często spotykane przy drodze sarny i jelenie wirginijskie. Jeśli ma się szczęście, można spotkać również baribale. Nam się udało to trzykrotnie. Pierwszego misia przechodzącego prze drogę spotkaliśmy zaledwie kilka kilometrów po wjeździe do parku południowym wejściem w Rockfish Gap. Udało nam się nawet zrobić mu kilka fotek. Na drugiego niedźwiadka natknęliśmy się kilkanaście kilometrów dalej. Bardzo powoli zaczęliśmy się do niego zbliżać w nadziei zrobienia zdjęć, lecz przejeżdżający hałaśliwym motocyklem turyści skutecznie przepłoszyli zwierzaka, który schował się w przydrożnych krzakach i mimo dłuższego oczekiwania już się nie pokazał. Trzeci, największy osobnik przechadzał się po lesie, jakieś 20 m od krawędzi szosy. Zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy kilkuminutowy filmik na video z misiem w roli głównej. Później nasz baribal zagłębił się w leśnych chaszczach. Na sarenki natykaliśmy się wielokrotnie - o dziwo, największe ich stadko liczące około 10 sztuk spacerowało w pobliżu łąk Big Meadows, tuż obok Visitor Center. Niestety, nie mieliśmy czasu, by udać się na któryś z wielu atrakcyjnych szlaków. Aby zaznać uroków pieszej wędrówki, nacieszyć oczy widokiem licznych wodospadów, czy też rozległymi panoramami, roztaczającymi się ze szczytów trzeba do Shenandoah przyjechać na dłużej.

-----

Park Narodowy Shenandoah jest położony w Appalachach w stanie Wirginia, w Paśmie Błękitnym (Blue Ridge Mountains). Najwyżej położonym punktem parku jest szczyt góry Hawksbill o wysokości 1.234 m n.p.m.

Widok na Dolinę Shenandoah. Na jej terenie w czasie wojny secesyjnej toczyły się zacięte walki. Wiosną 1862 roku dowodzona przez gen. Thomasa Jonathana Jacksona "Stonewalla" (1824-1863) siedemnastotysięczna armia konfederatów kilkakrotnie skutecznie stawiła czoło trzem armiom Unii, liczącym łącznie 60 tys. żołnierzy. Stoczyła ona wówczas bitwy pod Kemstown, McDowell, Front Royal, Winchester, Cross Keys, Port Republic i Princeton Courthouse. Kolejne walki o dolinę Shenandoah miały miejsce dwa lata później. Po dwóch nieudanych próbach uchwycenia kluczowych pozycji, wojska gen. Philipa Henry'ego Sheridana (1831-1888) przeważyły szalę zwycięstwa na korzyść Unii. Pokonał on armię gen. Jubala Andersona Early'ego (1816-1894) w serii bitew (m.in. pod Cedar Creek), a następnie kontynuował niszczenie rolniczej i przemysłowej bazy Konfederacji w dolinie Shenandoah, stosując taktykę spalonej ziemi tak, jak później robił to gen. William Tecumseh Sherman (1820-1891) w Georgii.

 

Nazwa Shenandoah została przyjęta od Indian i oznacza "Piękną Córkę Gwiazd". Park narodowy został oficjalnie utworzony w 1935 roku. Przedtem, większość jego obecnego obszaru miała charakter rolniczy i na terenie parku wciąż można zobaczyć pozostałości gospodarstw. Park wygląda zupełnie inaczej w różnych porach roku. Chociaż najbardziej znany jest ze swoich jesiennych kolorów, równie spektakularny jest i w innych porach roku. Latem, niższe temperatury w górach oferują turystom ulgę w porównaniu z upałami w dolinach. Park jest najbardziej znany z drogi widokowej Skyline Drive. Droga ta, licząca 105 mil (170 km), wiedzie granią przez cały park. Jest ona szczególnie popularna jesienią, gdy liście na drzewach zmieniają kolory i są najbardziej malownicze. Przejazd nią trwa kilka godzin, gdyż maksymalna dopuszczalna prędkość nie przekracza tu 35 mph, a na całej trasie znajduje się kilkadziesiąt punktów widokowych.

Park jest schronieniem dla wielu gatunków zwierząt i roślin. Występuje tu ponad 200 gatunków ptaków, ponad 50 gatunków ssaków, ponad 50 gatunków gadów i płazów oraz 30 gatunków ryb. Żyjące tu niedźwiedzie czarne (ursus americanus), choć aktywne za dnia, zazwyczaj zaszywają się głęboko w lesie. My mieliśmy szczęście - dwukrotnie wyszły nam one na drogę, a największego, dorosłego osobnika udało się nam sfilmować w lesie. Niedźwiedź czarny, zwany także baribalem, charakteryzuje się masywną budową ciała i czarną sierścią (czasem wpadającą w brąz). Jest wszystkożerny, znakomicie wspina się na drzewa, bardzo dobrze dostosowuje się do zmieniającego się otoczenia. Pomijając Alaskę, liczebność niedźwiedzia amerykańskiego na terenie USA szacuje się na około 300 tys. osobników. Na Alasce żyje ich 100-200 tys., zaś w Kanadzie - ok. 450 tys. Waga samicy waha się od 40 kg do 180 kg, a samca od 55 kg do 240 kg. Zależnie od zamieszkiwanego przez populację terenu oraz pory roku, żywią się ziołami, korzeniami, pączkami, leśnymi owocami, ptakami oraz kręgowcami. Nie gardzą także jedzeniem "ludzkim" znalezionym w koszach na śmieci, kukurydzą przed zbiorem, jabłkami, itp. Niedźwiedź amerykański w swoim północnym zasięgu występowania, zapada w sen zimowy nawet na 7 miesięcy. Im bardziej na południe, okres ten stopniowo się skraca. W południowych rejonach występowania, gdzie pożywienie jest dostępne przez cały rok, baribal może być aktywny przez cały okres zimowy.

Park Narodowy Shenandoah posiada również ponad 800 km pieszych szlaków turystycznych, w tym 162 km Szlaku Appalachów. Wiele szlaków ma swój początek przy drodze Skyline Drive. Krótsze szlaki prowadzą do punktów widokowych lub licznych w parku wodospadów; dłuższe i trudniejsze wiodą głębiej - w mniej zagospodarowane obszary parku. Do popularnych szlaków należą trasy na wierzchołki Hawksbill, który jest najwyższą górą w parku, Old Rag Mountain oraz Mary's Rock. Appalachy są zbudowane ze skał osadowych prekambru i paleozoiku. Góry są porośnięte lasami mieszanymi, na ich terenie znajdują się cenne złoża mineralne węgla kamiennego, rud żelaza i cynku, ropy naftowej, gazu ziemnego, grafitu i marmuru. Z licznych punktów widokowych przy Skyline Drive roztaczają się wspaniałe pejzaże parku.

 

Marys Rock Tunnel na Skyline Drive. Ma długość około 200 m. Został zbudowany w 1932 roku.

Niemal każdy odwiedzający park ma okazję zobaczyć jakiegoś ssaka. Powszechnie spotykane są jelenie wirginijskie czy wiewiórki szare. Inne ssaki, jak na przykład nietoperze czy skunksy, są rzadko widywane, gdyż zazwyczaj aktywne są dopiero po zmroku. Mniejsze ssaki występujące w parku są również rzadko widywane, ponieważ często żyją pod ziemią lub ukrywają się pod liśćmi. Regularnie pojawiają się również relacje o występowaniu w parku pum, choć nie zostały one do tej pory oficjalnie potwierdzone przez personel parku.

Żegnamy Skyline Drive i Park Shenandoah. Jedziemy na nocleg do Front Royal.

-----

 

Harpers Ferry

 

Oh, the hills, beautiful hills,
how I love those West Virginia hills!

If o'er sea o'er land I roam,

still I'll think of happy home

and my friends among

the West Virginia hills...

http://www.youtube.com/watch?v=jso1YRQnpCI

Harpers Ferry to historyczne miasteczko w hrabstwie Jefferson w Wirginii Zachodniej, położone wśród malowniczych wzgórz u zbiegu rzek Shenandoah i Potomak. Zawitaliśmy tam, jadąc z Front Royal w Wirginii do Gettysburga w Pensylwanii. Miasteczko bardzo się nam spodobało. Było ciche, spokojne, turystów też było niewielu. Całe centrum leży na terenie parku historycznego - jest zabudowane starymi, w większości XIX-wiecznymi domkami, a klimatyczne wspinające się na zbocza okolicznych wzgórz uliczki wręcz zapraszają do spaceru. Przepiękna też jest okolica - zalesione wzgórza, urwiste skały i dwie potężne rzeki tworzą wspaniała scenerię, podkreślającą urodę Harpers Ferry.

 

Miasto znane jest głównie z ataku abolicjonisty Johna Browna (1800-1859), który w 1859 roku próbował wywołać powstanie niewolników, a także z bitwy, która miała tu miejsce w czasie wojny secesyjnej. Jego początki sięgają 1751 roku, kiedy to Robert Harper wszedł tu w posiadanie 125 akrów ziemi. W roku 1761 otworzył on prom, umożliwiający przeprawę przez rzekę Potomak osadnikom udającym się do doliny Shenandoah lub zmierzającym dalej na zachód. Stąd też pochodzi nazwa miasta (początkowo obowiązywała pisownia Harper's Ferry). Miasto jest również jednym z nielicznych, przez które przebiega Szlak Appalachów.

 

-----

 

Na granicy stanu Wirginia Zachodnia. Do czasu wojny secesyjnej był on częścią Wirginii. W roku 1863 północno-zachodnia Wirginia odłączyła się od reszty konfederackiego stanu i przyłączyła się do Unii. Jak widać, ta secesja zakończyła się sukcesem.

W 1796 roku rząd Stanów Zjednoczonych odkupił ziemię od spadkobierców Roberta Harpera i w 1799 roku rozpoczął budowę fabryki broni i arsenału, dzięki którym miasto nabrało znaczenia jako centrum przemysłowe. W przeciągu 60 lat swojego istnienia zakłady te wyprodukowały ok. 600 tysięcy pistoletów, karabinów i muszkietów. W roku 1833 Harpers Ferry zostało połączone przy pomocy kanału Chesapeake i Ohio z Waszyngtonem, a rok później w mieście została otwarta linia kolejowa Baltimore and Ohio Railroad wraz z mostem przez rzekę Potomak, co pomogło w dalszej jego industrializacji. Na zdjęciach widoczny jest dawny wiadukt linii kolejowej. Na drugim zdjęciu w głębi widoczny jest katolicki kościół p.w. św. Piotra. Kościół został wybudowany w 1833 roku. Wojnę secesyjną przetrwał bez większych zniszczeń. W roku 1896 świątynia została poddana gruntownej przebudowie w stylu neogotyckim, która nadała jej obecny wygląd.

W czasie wojny secesyjnej miasto bardzo ucierpiało. Ze względu na swoje strategiczne położenie i infrastrukturę przechodziło ono z rąk do rąk ośmiokrotnie od 1861 do 1865 roku. 18 kwietnia 1861 roku, niecałe 24 godziny po tym jak stan Wirginia odłączył się od Unii, jej żołnierze podpalili arsenał i fabrykę broni, aby zapobiec dostaniu się ich w ręce konfederatów. W pożarze został zniszczony arsenał oraz 15 tys. sztuk broni, ale płomienie zostały ugaszone i wyposażenie do produkcji broni zostało wywiezione na Południe. Gdy konfederaci opuścili miasto dwa miesiące później, spalili większość budynków fabryki oraz wysadzili most kolejowy. W dniach 12-15 września 1862 roku o miasto miała miejsce jedna z największych bitew wojny secesyjnej, w której wzięło udział prawie 35 tys. żołnierzy. Bitwę wygrali konfederaci pod wodzą gen. Thomasa "Stonewalla" Jacksona (1824-1863), biorąc do niewoli ponad 12 tys. żołnierzy Unii. Kiedy pułkownik wojsk unijnych Dixon Stansbury Miles (1804-1862) przybył do Harpers Ferry wiosną 1862 roku aby objąć dowództwo, zastał zniszczone wojną zgliszcza. Ale miasto wciąż posiadało znaczną wartość militarną. Służyło jako ważna baza, dostarczająca zapasów wojskom Unii, działającym na terenie doliny Shenandoah. Jego posiadanie umożliwiało także kontrolę nad kanałem Chesapeake-Ohio oraz linią kolejową. Inwazja konfederatów na Północ zaczęła się 4 września 1862 roku, gdy Armia Północnej Wirginii gen. Roberta Edwarda Lee (1807-1870) wkroczyła do stanu Maryland. Lee potrzebował dostępu do doliny Shenandoah, którą prowadziły główne linie zaopatrzeniowe i komunikacyjne. Zdobycie Harpers Ferry było konieczne do ich otwarcia. Do przeprowadzenia ataku na Harpers Ferry Lee wyznaczył gen. Thomasa "Stonewalla" Jacksona. Po wykonaniu bardzo trudnego marszu i sforsowaniu rzeki i trzech łańcuchów górskich, oraz wyparciu z nich żołnierzy unijnych, oddziały konfederackie rozpoczęły artyleryjski ostrzał miasta. Otoczone oddziały unijne znalazły się w potrzasku. Zdając sobie sprawę, że kapitulacja Harpers Ferry przed wojskami Konfederacji jest nieuchronna, dowódca kawalerii Unii, pułkownik Benjamin Franklin "Grimes" Davis (1832-1863), uznał, że warto spróbować wydostać się z pułapki, co mu się udało. 15 września dowódcy wojsk Unii w Harpers Ferry zwołali naradę wojenną. Otoczeni ze wszystkich stron przez dwukrotnie większe siły wroga i bez amunicji do dział dalekiego zasięgu, jednogłośnie zgodzili się poddać. Ok. 9 rano białe flagi zostały wywieszone przez oddziały Unii na wzgórzach Bolivar Heights. Kilka minut później zbłąkany pocisk artylerii konfederatów eksplodował bezpośrednio za pułkownikiem Dixonem Milesem, śmiertelnie raniąc głównego dowódcę wojsk Unii. Generał brygadier Julius White (1816-1890), drugi rangą dowódca unijny, dokonał ostatecznych ustaleń kapitulacyjnych. W Harpers Ferry Jackson wziął do niewoli prawie 12.500 żołnierzy Unii, najwięcej podczas jednej bitwy w czasie całej wojny secesyjnej. Konfederaci zdobyli także 13 tys. sztuk broni oraz 47 dział.

Sympatyczni sprzedawcy owoców na straganie nad rzeką Shenandoah.

 

Na brzegu rzeki Shenandoah. Jest ona dopływem Potomaku, do którego wpada właśnie w Harpers Ferry. Ma długość ponad 240 km. Swój początek bierze w pobliżu miejscowości Front Royal w Wirginii, gdzie łączą się rzeki North Fork i South Fork.

Shenandoah Street, która doprowadza do tzw. Fortu Johna Browna (1800-1859). 16 października 1859 roku ów abolicjonista wraz ze swoim oddziałem zaatakował arsenał, zdobywając kilka jego budynków. W oddziale Browna było 21 mężczyzn: 5 czarnych oraz 16 białych, w tym dwóch synów Browna. Brown miał nadzieję użyć broni zdobytej w ataku do wywołania powstania niewolników na południu Stanów Zjednoczonych. Podczas ataku Brown pojmał ok. 60 prominentnych obywateli Harpers Ferry, licząc, że ich niewolnicy dołączą do jego oddziału, ale tak się nie stało. Jego oddział został wkrótce osaczony przez lokalną milicję i zmuszony był szukać schronienia w budynku straży pożarnej, przylegającym do fabryki broni. Miejscowi nie potrafili jednak odbić arsenału, a w jednym z ataków poniósł śmierć ówczesny burmistrz miasta Fontaine Beckham. 18 października 1859 roku do Harpers Ferry został wysłany oddział Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych pod dowództwem Roberta Edwarda Lee, który był wówczas jeszcze pułkownikiem. Gdy Marines dotarli do Harpers Ferry, ośmiu spośród 22 napastników już nie żyło. Żołnierze szybko pokonali abolicjonistów. Ostatecznie, spośród 22 osób w oddziale Browna zginęło dziesięciu (w tym dwóch czarnych oraz obaj synowie Browna), siedmiu zostało pojmanych, a pięciu udało się uciec. John Brown został ciężko ranny, schwytany, osądzony, skazany na śmierć za morderstwo, zdradę i wzniecanie powstania i ostatecznie powieszony. Całe to zdarzenie i egzekucja Johna Browna zaogniły konflikt północnych i południowych stanów USA w sprawie niewolnictwa i stały się jedną z przyczyn wojny secesyjnej. W drodze do Fortu Johna Browna mijamy budynek dawnego urzędu naczelnika żandarmerii, mieszczący niewielkie muzeum.

Fort Johna Browna (John Brown’s Fort). Powstał w 1848 roku jako budynek wartowników i straży pożarnej federalnej fabryki broni (Harpers Ferry Amory). W czasie rajdu bojówki abolicjonistów Johna Browna był punktem przetrzymywania przez nią zakładników i obrony przed wojskiem. Po tym wydarzeniu budynek zaczęto nazywać "Fortem Johna Browna". W 1891 roku został sprzedany nabywcy, który chciał go wykorzystać jako atrakcję turystyczną w czasie World's Columbian Exposition w Chicago. Ponieważ zwiedzających było bardzo niewielu (zaledwie 11 osób), budynek po zakończeniu wystawy rozebrano i pozostawiono na pustej działce. W 1894 roku waszyngtońska dziennikarka p. Field wystąpiła z inicjatywą ocalenia budynku i sprowadzenia go z powrotem do Harpers Ferry. Grunt pod budynek został nabyty za symboliczną kwotę 1 USD od Alexandra i Mary Murphy, a linia Baltimore and Ohio Railroad zapewniła darmowy przewóz. Budynek ustawiono na nowym miejscu w listopadzie 1895 roku. W 1909 roku dom zakupiła miejscowa szkoła Storer College, przekształcając go w swój kampus. W 1960 roku właścicielem budynku została Służba Parków Narodowych USA (National Park Service), a w roku 1968 został on przeniesiony na kolejne miejsce, bliższe pierwotnej lokalizacji, na którym stoi do dziś.

 

Most kolejowy nad Potomakiem przy jego zbiegu z rzeką Shenandoah. Mostem przebiega pieszy Szlak Appalachów. Po drugiej strony rzeki - już stan Maryland. Na drugim zdjęciu widoczny jest zbieg Potomaku (z lewej) i wpływającej do niego Shenandoah (z prawej), zaś trzecie zdjęcie przedstawia widok ze stacji kolejowej w Harpers Ferry. We wspomnianym wcześniej serialu "Północ-Południe" ("North and South") to właśnie tu rozgrywają się dramatyczne wydarzenia w czasie rajdu Johna Browna.

Spacerujemy po historycznej części miasteczka, oglądając stare domy, a gdzieniegdzie także ich wnętrza. W wielu takich budynkach mieszczą się dziś sklepy, punkty gastronomiczne i inne atrakcje nastawione na obsługę turystów. Należy wspomnieć, że po wojnie secesyjnej Harpers Ferry nie wróciło już nigdy do produkcji broni i utraciło wiele ze swojej świetności. Wkrótce po wojnie miasto, które do tej pory znajdowało się w stanie Wirginia zostało wraz z całym hrabstwem Jefferson włączone do stanu Wirginia Zachodnia. W 1944 roku większa część miasta weszła w skład Narodowego Parku Historycznego Harpers Ferry, będącego pod zarządem National Park Service i odwiedzanego corocznie przez około pół miliona turystów. W Harpers Ferry znajduje się obecnie centrum kartograficzne, publikujące mapy i broszury wszystkich parków narodowych w Stanach Zjednoczonych, a także główna siedziba Szlaku Appalachów (Appalachian Trail).

Pomnik szeregowca piechoty morskiej Luke'a Quinna, zabitego w czasie rajdu bojówki Johna Browna na arsenał w Harpers Ferry. Swoją drogą, nieco dziwi mnie swoista apoteoza Browna, który stosował metody stricte terrorystyczne. Apoteoza wyrażana zarówno przez jemu współczesnych (vide - choćby nasz Cyprian Kamil Norwid), jak i przyszłe pokolenia. Czyżby cel uświęcał środki?

Spacer po Harpers Ferry kończymy wizytą w Muzeum Wojny Secesyjnej (Civil War Museum), a po niej kierujemy się do Gettysburga w Pensylwanii.

-----

 

c.d.n.

achernar51swiat
Obrazek użytkownika achernar51swiat
Offline
Ostatnio: 1 dzień 19 godzin temu
Rejestracja: 01 cze 2020

Gettysburg

O Soldier of our common land,
'Tis thine to bear that blade
Loose in the sheath, or firm in hand,
But ever unafraid.
When foreign foes assail our right,
One nation trusts to thee -
To wield it well in worthy fight -
The sword of Meade and Lee ! ...

https://www.youtube.com/watch?v=uZmxZThb084

Przez Gettysburg wiodła nasza droga powrotna z Południa. Ponieważ w czasie podróży odwiedzaliśmy różne miejsca związane z wojną secesyjną, nie sposób było pominąć miasta, pod którym w dniach 1-3 lipca 1863 roku odbyła się krwawa bitwa, uważana za punkt zwrotny w tej wojnie. Rozległe pole bitewne, rozciągające się na lekko pofałdowanych niewysokich wzgórzach, wchodzi w skład parku narodowego Gettysburg National Military Park. Wstęp na teren parku jest bezpłatny i można go zwiedzać bądź indywidualnie, bądź w ramach wycieczki autokarowej z przewodnikiem (ta opcja wymaga wydania ponad 20 USD). Ponieważ w centrum informacyjnym otrzymać można dokładne mapy całego parku, na których zaznaczone są wszystkie godne uwagi miejsca, zdecydowaliśmy się na zwiedzanie na własną rękę. Na teren parku można wjechać samochodem i zatrzymywać się przy interesujących obiektach. Pamięć poległych żołnierzy - a zginęło ich tu około 50.000 - uhonorowano licznymi pomnikami, rozrzuconymi po całym polu bitwy. Uhonorowano też najwybitniejszych dowódców obu walczących stron. Aby ogarnąć wzrokiem całe pole bitewne można wejść na wysoką wieżę obserwacyjną. W pobliżu centrum informacyjnego warto odwiedzić cmentarz wojskowy, podczas otwarcia którego prezydent Abraham Lincoln wygłosił 19 litopada 1863 roku słynne Orędzie Gettysburskie (Gettysburg Address), uważane za jedną z najlepszych oracji w historii. Jeśli starczy czasu, można obejrzeć też dioramę, przedstawiającą bitwę. Nam się to nie udało, bo gdy dotarliśmy tam po godzinie 18.00 zarówno diorama, jak i centrum informacyjne były już zamknięte, mimo że park otwarty jest do 22.00. Więcej informacji o samej biwie i zwiedzanych miejscach podaję w opisach zdjęć.

Wjeżdżając do Gettysburga od południa warto odwiedzić też duże centrum handlowe (po prawej stronie od zjazdu z autostrady), gdzie wiele markowych firm ma swoje outlety, w których można zrobić zakupy po atrakcyjnych cenach (bez podatku).

 

-----

Zanim udaliśmy się na pole najważniejszej bitwy wojny secesyjnej, musieliśmy stoczyć własną bitwę pod Gettysburgiem... Jej terenem były znakomite i tanie outlety z odzieżą i innymi artykułami markowych firm, a potyczka nieco osłabiła nasze zdolności kredytowe.


 

 

Jesteśmy już na polu bitwy, której przebieg był następujący. Po zwycięstwie nad unijną Armią Potomaku w bitwie pod Chancellorsville (1-3 maja 1863 roku), dowódca konfederackiej Armii Wirginii Północnej, gen. Robert Edward Lee (1807-1870), zdecydował się na drugą w wojnie secesyjnej inwazję stanów Północy. Liczył na to, że inwazja terytorium Unii będzie ważnym zwycięstwem propagandowym konfederatów i wzmocni stronnictwo pokojowe na Północy. Dodatkowo, konfederaci chcieli przenieść wojnę na terytorium unijnego stanu Pensylwania, dotychczas niedotkniętego działaniami wojennymi, a tym samym dać odpocząć ludności konfederackiej Wirginii - do tego momentu głównego teatru walk. Bogata Pensylwania byłaby też doskonałym źródłem zaopatrzenia dla armii konfederackiej. W najbardziej optymistycznym wariancie wydarzeń, Lee miał nadzieję na zmuszenie Armii Potomaku do bitwy na korzystnych dla siebie warunkach, zniszczenie jej, a być może i zagrożenie Waszyngtonowi, Filadelfii lub Baltimore i przez to zmuszenie Unii do rozpoczęcia rokowań pokojowych. Kolejne sukcesy militarne mogły również doprowadzić do uznania przez Wielką Brytanię i Francję niepodległości Południa. 3 czerwca 1863 roku Armia Wirginii Północnej opuściła swoje obozy naprzeciwko Armii Potomaku pod Fredericksburgiem i pomaszerowała na zachód do doliny rzeki Shenandoah, a stamtąd na północ do granicy ze stanem Maryland. Tam gen. Lee przeprawił swoją armię przez graniczny Potomak. W tym samym czasie wysłał on większą część swojej kawalerii pod dowództwem gen. Jamesa Ewella Browna Stuarta (1833-1864) na daleki rajd na tyły Unii w celu spowodowania ogólnego zamieszania u przeciwnika. Jak powszechnie się przyjmuje, odłączenie się jazdy od sił głównych miało decydujące skutki. Oddziały federalne były rozciągnięte na bardzo szerokim froncie, przez co Stuart nie zdołał szybko dołączyć do głównych sił armii. Jej ruchy utrudniała również kawaleria federalna, która od czasu bitwy pod Brandy Station (9 czerwca 1863 roku) stawiała dużo bardziej skuteczny opór przeciwnikowi. Gen. Stuart stracił kontakt z gen. Lee i nie mógł przekazywać mu żadnych informacji o posunięciach przeciwnika. W pogoni za konfederatami Armia Potomaku pomaszerowała na północ, starając trzymać się między armią konfederatów i Waszyngtonem. W tym niebezpiecznym momencie, dowodzący do tej pory wojskami federalnymi gen. Joseph Hooker (1814-1879) podał się do dymisji z powodu sporów, jakie toczył z prezydentem Abrahamem Lincolnem (1809-1865) i gen. Henrym Wagerem Halleckiem (1815-1872). Następcą Hookera został mianowany gen. George Gordon Meade (1815-1872). Ta nagła zmiana dowódcy na kilka dni przed bitwą zwiększyła dużą już pewność siebie konfederatów. Nie było bowiem pewne, czy Meade zdąży przejąć pełne i skuteczne dowództwo nad armią. Gen. Robert Edward Lee dowiedział się o przeprawie armii Unii przez Potomak dopiero 29 czerwca od jednego z konfederackich szpiegów. Był zaskoczony niespodziewaną bliskością Armii Potomaku w momencie, gdy jego armia była rozrzucona na sporym obszarze Pensylwanii. W tej sytuacji wydał rozkaz natychmiastowej koncentracji swoich rozrzuconych korpusów. Najlepszym miejscem do osiągnięcia tego celu były okolice miasteczka Gettysburg. Korpusy konfederatów rozpoczęły koncentryczny marsz na Gettysburg od północy i zachodu. Dowódca Armii Północnej Wirginii liczył iż uda mu się całością sił uderzyć na przeciwnika znajdującego się w marszu i zepchnąć jego jednostki jedna na drugą. W tym samym czasie Armia Potomaku maszerowała na północ za armią konfederatów, podchodząc do Gettysburga od południa.Gen. George Gordon Meade, nie wiedząc dokładnie gdzie są siły gen. Lee, planował stoczenie bitwy wzdłuż linii rzeczki Pipe Creek. 1 lipca 1863 roku w okolice Gettysburga dotarła część dywizji gen. Henry’ego Hetha (1825-1899) z III Korpusu Armii Północnej Wirginii. Na paśmie Wzgórz Mc Phersona (Mc Pherson Ridge), kilka kilometrów na zachód od miasta, natknęła się ona na spieszonych kawalerzystów Unii z dywizji gen. Johna Buforda (1826-1863). Między oddziałami wywiązała się walka. Ludzie Buforda przez dwie godziny bronili swoich pozycji, aż nadeszły jednostki piechoty z I Korpusu, dowodzone przez gen. Johna Fultona Reynoldsa (1826-1863). Dotarły one w samą porę i odepchnęły brygady przeciwnika. W walce zginął jednak gen. Reynolds, więc dowództwo objął gen. Abner Doubleday (1819-1893). Podczas przerwy w walce ściągnął on pozostałe jednostki i obsadził grzbiet. Skierował też część oddziałów do przygotowania drugiej pozycji na Grzbiecie Seminaryjnym (Seminary Ridge), położonym bliżej miasta. Wkrótce nadciągnął też wraz ze swoim XI Korpusem gen. Oliver Otis Howard (1830-1909), który - z racji starszeństwa - przejął dowodzenie. Część XI Korpusu zajęła położone na południe od Gettysburga Wzgórze Cmentarne (Cemetery Hill) o dużych walorach obronnych, reszta zaś rozwinęła się na północ od miasta, pomiędzy drogami z Harrisburga i Mummasburga. Z racji szczupłości sił, powstała jednak luka pomiędzy pozycjami XI i I Korpusu. Tymczasem, ze strony północnej pojawiło się nowe zagrożenie. Z Dębowego Wzgórza (Oak Hill) do natarcia ruszyła świeżo przybyła dywizja konfederacka gen. Roberta Emmetta Rodesa (1829-1864) z II Korpusu. Jej celem było uderzenie we flankę zwróconego na zachód I Korpusu. Atak jednak był nieskoordynowany i Jankesi zdołali odeprzeć to natarcie. W tym samym czasie na polu bitwy pojawił się gen. Lee. Tocząca się już batalia nie sprzyjała jego planom, bowiem armia nie była jeszcze skoncentrowana. Ostatecznie, nie chcąc jednak tracić żołnierzy w pojedynczych atakach, zezwolił Hethowi na ponowne uderzenie. Jego dywizja, wzmocniona nowymi brygadami, znów zaatakowała Wzgórza Mc Phersona. Tym razem żołnierze unijnego I Korpusu, atakowani z flanki przez Rodesa, nie zdołali obronić swoich pozycji i musieli wycofać się na Grzbiet Seminaryjny. Ale i tam, po zaciętej walce, zostali zmuszeni do odwrotu. Tymczasem siły XI Korpusu zostały zaatakowane przez wolną już dywizję Rodesa. Wkrótce zresztą nadciągnęły nowe jednostki z II Korpusu Armii Północnej Wirginii. Była to dywizja gen. Jubala Andersona Early'ego (1816-1894), która maszerowała wzdłuż drogi z Harrisburga i uderzyła w bok oddziałów federalnych, które i tutaj zostały zmuszone do wycofania się. Późnym popołudniem siły obu federalnych korpusów były w odwrocie, mając na karku nacierające oddziały konfederackie. Jankesi zostali wyparci z miasta i ostatecznie zajęli pozycję na Wzgórzu Cmentarnym. Pierwszy dzień bitwy zakończył się więc generalnym odwrotem sił Unii, które poniosły bardzo duże straty. Nie była to jednak zupełnie paniczna ucieczka. Na nowej pozycji federalni mogli okrzepnąć, bowiem konfederaci nie zaatakowali ponownie. Negatywną rolę odegrał przy tym gen. Richard Stoddert Ewell (1817-1872), dowódca II Korpusu, bowiem mając stosunkowo świeże oddziały nie zdecydował się na uderzenie, mimo sugestii części swoich oficerów. Tymczasem w ciągu wieczora i nocy nadciągnęły kolejne korpusy Armii Potomaku: III pod dowództwem gen. Daniela Edgara Sicklesa (1819-1914), II gen. Winfielda Scotta Hancocka (1824-1886) oraz XII gen. Henry' ego Warnera Slocuma (1827-1894). Pojawił się również gen. Meade, który objął dowództwo nad wszystkimi siłami federalnymi. Następnego dnia wojska Unii zajmowały pozycję na wzniesieniach. Tymczasem poranek upływał gen. Lee i jego oficerom na naradach. Jednostki I Korpusu były w marszu i dopiero zbliżały się do pola bitwy. Dowódca tego korpusu, gen. James Longstreet (1821-1904), uważał że nie należy atakować unionistów w tym miejscu. Przekonywał gen. Lee, by ten z całą armią obszedł lewe skrzydło wojsk Unii i w ten sposób zagrodził im drogę do Waszyngtonu, przez co Meade zmuszony by został do zaatakowania Armii Północnej Wirginii na korzystnych dla niej warunkach. Lee nie zaaprobował tego planu i postanowił zniszczyć przeciwnika pod Gettysburgiem. Według jego planu, korpus Longstreeta miał zająć południowy kraniec Grzbietu Seminaryjnego i stamtąd rozpocząć natarcie na północny wschód w poprzek drogi na Emmitsburg, gdzie spodziewano się zastać lewą flankę unionistów. Korpusy gen. Daniela Harveya Hilla (1821-1889) i gen. Richarda Stodderta Ewella miały prowadzić działania pozorowane i w sprzyjających warunkach zamienić je w atak na pełną skalę. Wkrótce potem, oddziały I Korpusu zaczęły docierać na pole bitwy. Ich marsz był dość wolny, a w jego trakcie konfederaci musieli zmieniać trasę, ze względu na trudne warunki terenowe. W związku z tym I Korpus wyznaczone pozycje zajął dopiero późnym popołudniem. W tym czasie w liniach wojsk Unii zaszły zmiany i to w punkcie, gdzie miał nastąpić szturm konfederatów. Gen. Sickles, uważając iż jego dotychczasowa pozycja jest zbyt niekorzystna, przesunął swych żołnierzy do przodu, tracąc łączność z resztą armii. Miał on jednak zbyt mało ludzi by dodatkowo obsadzić Mały Okrągły Szczyt. Meade był bardzo niezadowolony z tej zmiany, wprowadzonej bez jego zgody, ale było zbyt późno na jej korektę, bowiem konfederaci rozpoczynali już natarcie. Na szczęście dla unionistów, wcześniej zdołał dotrzeć VI Korpus gen. Johna Sedgwicka (1813-1864), który mógł pełnić rolę rezerwy. Meade wysłał więc V Korpus, by wesprzeć lewą flankę. III Korpus wkrótce został związany walką na całej długości swojej linii. Tymczasem część oddziałów z korpusu Longstreeta kierowała się w stronę Małego Okrągłego Szczytu. Znajdował się tam posterunek sygnalizacyjny, a gdy dowódca oddziałów inżynieryjnych gen. Gouverneur Kemble Warren (1830-1882) zauważył groźbę ataku z flanki, czym prędzej sprowadził na wzgórze jednostki z V Korpusu. Przez kilka następnych godzin trwała zacięta walka. Federalnym udało się jednak utrzymać Mały Okrągły Szczyt. Kiedy żołnierze wystrzelali już cała amunicję, dowódca dał rozkaz do ataku na bagnety. Ryzykowna szarża powiodła się i unioniści zepchnęli zaskoczonych konfederatów ze wzgórza. Przez cztery godziny trwały najcięższe walki w tej wojnie. Żołnierze konfederaccy wyparli III Korpus z zajmowanych pozycji. Zaciekły bój o Pole Pszenicy (Wheatfield), które kilkakrotnie przechodziło z rąk do rąk, zakończył się utrzymaniem jego skraju przez federalnych. Choć oddziały Sickelsa były wspierane przez V i II Korpus, sytuacja stała się ciężka, bowiem konfederacka brygada gen. Ambrose'a Ransoma Wrighta (1826-1872) w pościgu za rozbitym nieprzyjacielem dotarła aż na Grzbiet Cmentarny. Gdyby została wsparta resztą sił z III Korpusu Hilla, centrum Unii zostałoby przełamane i bitwa mogłaby zostać wygrana przez Lee. Jednak nie doszło do tego. Jankesom udało się wyprzeć przeciwnika i powstrzymać kolejne ataki konfederatów. Dopiero gdy ucichły strzały na lewej flance do natarcia przystąpił Ewell. Wcześniej poprzestał on tylko na ostrzeliwaniu z dział pozycji przeciwnika. Do ataku na Wzgórze Cmentarne posłano brygady gen. Harry' ego Thompsona Haysa (1820-1876) i płk. Isaaca Erwina Avery'ego (1828-1863) z dywizji gen. Jubala Andersona Early'ego. Mimo odniesienia przez nich początkowych sukcesów, obie zostały w końcu odparte przez Jankesów, ponieważ nie dostały w porę wsparcia innych oddziałów. W tym samym czasie, Wzgórze Culpa zaatakowały 4 konfederackie brygady dywizji gen. Edwarda Johnsona (1816-1873). Opór stawiła im tylko brygada gen. George'a Searsa Greene'a (1801-1899), bowiem pozostałe jednostki XII Korpusu Meade wysłał do wsparcia innych odcinków. W końcu, konfederatom udało zająć się część wzgórza, ale dalszą walkę przerwał zapadający zmrok. Wkrótce nadciągnął z powrotem XII Korpus, wzmocnił ludzi Greene’a i zajął pozycję nieco na południe od Wzgórza Culpa, przygotowując się do spodziewanej w dniu następnym walki. W ten sposób zakończył się drugi dzień bitwy. Obie strony poniosły bardzo duże straty. Meade rozważał możliwość wycofania się, ale ostatecznie, pod wpływem opinii dowódców korpusów, postanowił pozostać pod Gettysburgiem. Oddziały gen. Lee mogły odnieść sukces, ale zdecydowanie zabrakło po ich stronie koordynacji działań. Trzeci dzień bitwy rozpoczął się od walk wczesnym rankiem - oddziały XII Korpusu zaczęły ostrzeliwać pozycję ludzi gen. Edwarda Johnsona i powoli ich oskrzydlać. Po dwóch nieudanych kontratakach, konfederaci musieli wycofać się ze zdobytych pozycji. W ten sposób, armia Unii utrzymała pozycję z dnia poprzedniego. Flankę chroniły brygady kawalerii pod dowództwem gen. Hugh Judsona Kilpatricka (1836-1881). Tyły armii również zabezpieczała jazda gen. Davida McMurtrie Gregga (1833-1916). Po nieudanej próbie przełamania pozycji federalnych na skrzydłach, gen. Lee postanowił zaatakować centrum pozycji nieprzyjaciela na Grzbiecie Cmentarnym. W tym samym czasie kawaleria pod dowództwem niedawno przybyłego gen. Jamesa Ewella Browna Stuarta miała wyjść na tyły Armii Potomaku. Do natarcia na centrum pozycji gen. Meade'a wyznaczono dywizję gen. George’a Edwarda Picketta (1825-1875) z I Korpusu oraz jednostki z III Korpusu: dywizję Henry'ego Hetha pod dowództwem Jamesa Johnstona Pettigrewa (1828-1863) i część dywizji gen. Williama Dorseya Pendera (1834-1863), dowodzoną przez gen. Isaaca Ridgewaya Trimble'a (1802-1888), wraz 2 brygadami z dywizji gen. Richarda Herona Andersona (1821-1879). Już sam wybór jednostek był błędny, bowiem oddziały z korpusu Daniela Harveya Hilla (1821-1889) były bardzo osłabione toczonymi przez poprzednie dni walkami. Silny ogień artyleryjski, w części z baterii z Małego Okrągłego Szczytu, zadał wielkie straty konfederatom. Co prawda części żołnierzy udało się dotrzeć do Grzbietu Cmentarnego, ale zostali odparci przez federalnych. Atak zakończył się kompletną klęską. Straty jakie ponieśli konfederaci były bardzo duże. Jednocześnie z atakiem dywizji Picketta, Stuart usiłował wyjść na tyły Armii Potomaku. Około 3 mile na wschód od Gettysburga został on jednak powstrzymany przez Gregga i zmuszony do odwrotu. Wieczorem doszło do ostatniego wydarzenia na polu bitwy. Na rozkaz Kilpatricka jedna z brygad jazdy natarła na prawe skrzydło wojsk konfederackich, ale została odparta z wielkimi stratami. 4 lipca obie armie trwały na polu walki naprzeciwko siebie. Gen. Robert Edwaed Lee przygotował swoje wojska do obrony spodziewając się ataku, jednak gen. George Gordon Meade nie zdecydował się na to. Następnego dnia konfederaci wycofali się spod Gettysburga i ruszyli z powrotem do Wirginii, a Armia Potomaku podążyła za nimi. Pościg Unii był jednak nieudolny i mało energiczny, więc Lee zdołał przeprawić swoją armię przez Potomak w nocy z 13 na 14 lipca. Dzień 4 lipca stał się punktem zwrotnym w wojnie. Tego dnia skapitulował też konfederacki garnizon w Vicksburgu. Upadek tego miasta oznaczał przejęcie przez Północ kontroli nad całą rzeką Missisipi i przecięcie terytorium Konfederacji na pół. Prysł mit o niezwyciężonej Armii Północnej Wirginii. Wojna nie skończyła się z powodu tej bitwy, ale w ostatecznym rozrachunku konfederaci przegrali wojnę na wyczerpanie, nie mieli kim zastąpić strat w ludziach, a także nie mieli odpowiedniego zaplecza gospodarczego do prowadzenia tej wojny.

 

 

 

 

 

 

 

 

W bitwie pod Gettysburgiem brali udział również Polacy. Po stronie wojsk Unii walczył płk Włodzimierz Bonawentura Krzyżanowski (1824-1887), zaś po stronie Konfederacji w bitwie brał udział płk Kasper Tochman (1797-1880), który współtworzył z Walerianem Sułakowskim (1827-1873) i Hipolitem Oladowskim (1798-1878) "Polską Brygadę" 14. pułku piechoty, sformowaną w Nowym Orleanie i działającą w składzie tzw. Brygady Tygrysów z Luizjany.

 

 

Na polach bitewnych ustawiono wiele pomników upamiętniających dowódców i jednostki wojskowe obu walczących stron.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Konny pomnik gen. George’a Gordona Meade’a (1815-1872). Autorem monumentu jest Henry Kirke Bush-Brown (1857-1935). Gen. George Gordon Meade był dowódcą wojskowym i inżynierem, budowniczym, m.in. kilku latarni morskich. Urodził się w Kadyksie w Hiszpanii, gdzie pracował jego ojciec, a do Stanów Zjednoczonych przyjechał w 1828 roku. W roku 1831 wstąpił do akademii w West Point. Po jej ukończeniu przez rok brał udział w II wojnie z Seminolami (1835-1842), po czym wystąpił z armii i pracował jako cywilny inżynier kolei w Alabamie i Georgii, a także na rzecz Departamentu Wojny. W 1842 roku powrócił do służby wojskowej w korpusie inżynieryjno-topograficznym. Brał udział w wojnie z Meksykiem (1846-1848). Następnie kierował budową falochronów i latarni morskich. Zaprojektował latarnie na Long Beach Island, w Atlantic City, Cape May, Jupiter i Sombrero Key. Przed wybuchem wojny secesyjnej prowadził prace miernicze na Wielkich Jeziorach. W czasie konfliktu z Południem walczył po stronie Unii. Objął dowództwo nad ochotnikami z Pensylwanii. Od czerwca 1863 roku dowodził Armią Potomaku. Od roku 1866 aż do śmierci był komisarzem Fairmount Park w Filadelfii.

 

 

Pennsylvania Memorial to największy pomnik na polu bitwy pod Gettysburgiem, liczący 110 stóp (ok. 34 m) wysokości. Został zaprojektowany przez William Liance'a Cottrella (1868-1964) i wzniesiony w 1910 roku. Jego kopułę wieńczy figura uskrzydlonej postaci, symbolizującej zwycięstwo. Jest ona dziełem rzeźbiarza Samuela Aloysiusa Murraya (1869-1941). Jest to monument w stylu Beaux-Arts, zbudowany granitu z Północnej Karoliny, osadzonego na żelbetonowej platformie. Umieszczono na niej tablice z brązu z nazwami jednostek i nazwiskami ponad 34.000 żołnierzy z Pensylwanii, uczestniczących w bitwie. Po bokach każdego z łuków stoją brązowe posągi pensylwańskich generałów: George’a Gordona Meade’a (1815-1872), Johna Fultona Reynoldsa (1826-1863), Winfielda Scotta Hancocka (1824-1886), Davida Bella Birneya (1825-1864), Alfreda Pleasontona (1824-1897) i Davida McMurtrie Gregga (1833-1916), a także gubernatora Andrew Gregga Curtina (1817-1894) i prezydenta Abrahama Lincolna (1809-1865). Na szczyt pomnika, z którego roztacza się panorama pola bitwy, prowadzą schody, dostępne dla zwiedzających.

 

 

 

 

 

 

 

Po rozległym terenie Gettysburg National Military Park można poruszać się także samochodami.

 

 

Pomnik upamiętniający tzw. Grand Army of the Republic (GAR) - organizację zrzeszającą unijnych weteranów wojny secesyjnej. Została ona założona w roku 1866 w Decatur w stanie Illinois. Została rozwiązana 1956 roku, po tym jak zmarł ostatni z jej członków.

 

 

W namiocie US Marines na polu bitwy pod Gettysburgiem prezentowane były różne militaria, m. in. historyczne mundury i sztandary.

 

 

 

 

W towarzystwie prezydenta Abrahama Lincolna (1809-1865) przed Visitor Center w Gettysburg National Military Park. Otwierając pobliski cmentarz wojenny w dniu 18 listopada 1863 roku, prezydent Lincoln wygłosił słynne Orędzie Gettysburskie (Gettysburg Address), które historia uznała za jedną z najlepszych oracji. Powiedział on wówczas:

"Osiemdziesiąt siedem lat temu nasi ojcowie wznieśli na tym kontynencie nowy naród, poczęty w wolności i założeniu, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi. Teraz jesteśmy ogarnięci wielką wojną domową, która zadecyduje czy ten naród, czy też jakikolwiek naród tak poczęty, jest w stanie długo przetrwać. Spotkaliśmy się na wielkim polu bitewnym tej wojny. Przybyliśmy aby poświęcić część tego pola na ostateczne miejsce spoczynku dla tych, którzy oddali swe życie, aby ten naród mógł żyć. Jest czymś słusznym i właściwym, abyśmy to uczynili. Jednakże, w szerszym sensie, nie możemy oddać... nie możemy poświęcić... tej ziemi. Ci odważni ludzie, żyjący i martwi, którzy tu walczyli, uświęcili je ponad naszą nędzną władzę dawania i odbierania. Świat ani nie zauważy, ani nie zapamięta tego, co tu mówimy, ale nigdy nie zapomni tego, co oni tu zrobili. To raczej my, żyjący, winniśmy poświęcić się tutaj niedokończonej sprawie, którą ci, którzy tu walczyli, tak szlachetnie wspierali. To raczej my winniśmy poświęcić się wielkiej sprawie, która nas oczekuje. To my winniśmy zaczerpnąć od tych poległych bohaterów oddanie sprawie, której oni całkowicie się poświęcili. My winniśmy tu postanowić, że ich śmierć nie była daremna, że ten naród, z Bożą pomocą, na nowo narodzi się w wolności, i że rząd ludu, przez lud, dla ludu, nie zniknie z powierzchni ziemi".

 

 

Przed Visitor Center w Gettysburg National Military Park.

 

 

Po zwiedzeniu pól bitewnych pod Gettysburgiem ruszyliśmy na północ. Duża część naszej trasy wiodła wzdłuż malowniczych brzegów rzeki Susquehanna. Ma ona długość 747 km. Wypływa z jeziora Otsego koło Cooperstown w stanie Nowy Jork, przecina Pensylwanię i wpływa do atlantyckiej zatoki Chesapeake w stanie Maryland.

 

 

-----

 

Wodospady Niagara

 

 

Początkowo planowaliśmy, że Gettysburg będzie ostatnim punktem naszej podróży po wschodnich stanach USA. Zamierzaliśmy wrócić stąd do New Jersey i relaksowo spędzić pozostałe kilka dni urlopu. Jednak po krótkim namyśle, zdecydowaliśmy się poświęcić dwa dodatkowe dni na wyprawę nad Niagarę. Skierowaliśmy się więc na północ. Droga wiodła malowniczym brzegiem rzeki Susquehanna, przecinającej Pensylwanię z północy na południe. Już grubo po zmroku dojechaliśmy do Williamsport, gdzie przenocowaliśmy, a rankiem ruszyliśmy dalej. Po przejechaniu pięknego górskiego pasma Bal Eagle Mountains, należącego do Appalachów, wjechaliśmy na teren stanu Nowy Jork. Po kilkunastu kilometrach niebo zaniosło się ołowianymi chmurami i obdarzyło nas deszczem, który szybko przerodził się w potężną ulewę. Lało jak z cebra prawie przez godzinę, ale potem z każdą przebytą milą pogoda stawała się coraz lepsza. Gdy wjeżdżaliśmy do hrabstwa Erie na błękitnym niebie świeciło już oślepiające słońce. Minęliśmy położone nad jeziorem Erie Buffalo i wkrótce dotarliśmy do miasta Niagara Falls na granicy USA i Kanady. Samo miasto jest mało ciekawe i stanowi jedynie zaplecze dla położonej na jego skraju jednej z największych atrakcji turystycznych Stanów - wodospadów Niagara.

Choć wodospady Niagara nie są ani najwyższymi, ani najpotężniejszymi na świecie, to niewątpliwie należą do najbardziej znanych. I w pełni zasługują na swoją sławę. Choć niemal połowa wody jest kierowana bezpośrednio do turbin hydroelektrowni, to i tak, to, co dociera do skalnych progów i spada z hukiem z ponad 50-metrowego urwiska robi ogromne wrażenie, a widok spienionych kaskad pozostaje na zawsze w pamięci. Warto wybrać się do stóp kaskad amerykańskich, na Hurricane Deck - platformę położoną bardzo blisko kurtyny wodnej wodospadu Bridal Veil. Kaskadę Horseshoe najlepiej natomiast obejrzeć z pokładu statku Maid of the Mist. Jeżeli dysponujemy większą ilością czasu i wizą kanadyjską lub paszportem biometrycznym można przejść Tęczowym Mostem (Rainbow Bridge) na stronę kanadyjską, skąd roztacza się najpiękniejszy widok na wszystkie kaskady Niagary. Jedynym mankamentem tego miejsca są tłumy turystów, których nie unikniemy przybywając tu latem.

-----

Malownicze pasmo gór Bal Eagle w okolicach Williamsport.

 

 

W drodze nad Niagarę - już w stanie Nowy Jork.

 

 

Mijamy Buffalo. To duże przemysłowe miasto w hrabstwie Erie, liczące ok. 270 tys. mieszkańców (cała aglomeracja - ok. 1,2 mln), było niegdyś wielkim ośrodkiem hutnictwa żelaza. Rozwinęło się z faktorii dla handlu z Indianami, założonej przez holenderskiego osadnika Corneliusa Winneya (~1760~1820). Przybył on w te okolice w 1783 lub 1784 roku, a w latach 1789-1791 założył wspomnianą wyżej faktorię. W 1798 roku opuścił te okolice. W czasie wojny brytyjsko-amerykańskiej w 1813 roku żołnierze brytyjscy i ich indiańscy sojusznicy spalili osadę, którą wkrótce odbudowano. W 1816 roku Buffalo miało już charakter małego miasteczka. Nazwa miasta, znanego początkowo jako Buffalo Creek, pochodzi od przepływającego przez miejscowość potoku. Niektórzy badacze wiążą ją z dużą ilością bizonów, które występowały na brzegach Jeziora Erie. Nie ma to jednak odbicia we wcześniejszych nazwach Buffalo Creek - indiańskiej Tehoseroron, czy francuskiej Riviere aux Chevaux. Nazwę Buffalo Creek nadali rzece Anglicy po przejęciu tych terenów wraz ze zdobyciem Fortu Niagara w 1759 roku. Dynamiczny rozwój miasta, położonego nad jeziorem Erie i większą rzeką Niagara, rozpoczął się wraz z budową kanału Erie w 1825 roku. Dał on połączenie z rzeką Hudson i dalej z Nowym Jorkiem i Atlantykiem. Port w Buffalo stał się ważnym punktem przeładunkowym, a miejscowość wkrótce - bo w 1832 roku - uzyskała prawa miejskie. W ciągu następnej dekady miasto stało się wielkim węzłem kolejowym. Wraz z rozrostem sieci kolejowej, przestarzały kanał Erie stracił znaczenie i przestał być używany. W drugiej połowie XIX wieku i na początku XX wieku Buffalo rozwijało się w bardzo szybkim tempie. W 1846 roku otwarto w mieście uniwersytet. Do rozrostu miasta przyczynił się duży napływ imigrantów z Europy, w tym również z terenów Polski. W miarę postępu industrializacji w mieście zbudowano wiele fabryk i dużą hutę żelaza. W pierwszej połowie XX wieku rozwijał się przemysł maszynowy i lotniczy. W 1901 roku pochodzący z rodziny polskich imigrantów anarchista Leon Frank Czołgosz (1873-1901) dokonał tu zamachu na prezydenta USA Williama McKinleya (1843-1901). Druga połowa XX wieku była dla Buffalo trudnym okresem. Budowa Drogi Wodnej Świętego Wawrzyńca pozwoliła statkom z Wielkich Jezior płynąć bezpośrednio do Atlantyku, bez potrzeby przeładunku w Buffalo. Budowa sieci autostrad pomniejszyła znaczenie węzła kolejowego, a konkurencja z krajów Dalekiego Wschodu doprowadziła do upadku wiele fabryk przemysłu ciężkiego. Na trzecim zdjęciu widoczny jest stadion baseballowy Coca Cola Fields.

 

 

 

 

Po minięciu Buffalo wyjeżdżamy na brzeg jeziora Erie. Jest ono czwartym co do wielkości w kompleksie pięciu Wielkich Jezior. Ma powierzchnię 25.700 km², długość 388 km i szerokość 92 km. Średnia głębokość to 19 m, a największa - 64 m. Położone jest na wysokości 173 m n.p.m. Wypływa z niego rzeka Niagara. Pierwszym Europejczykiem który dotarł do jeziora ok. roku 1615 był prawdopodobnie francuski eksplorator Kanady Étienne Brûlé (1592-1633). Pierwszą stałą europejską osadą przy jeziorze, ulokowaną nad rzeką Detroit niedaleko jej ujścia do zachodniego końca jeziora, był francuski Fort Detroit (dzisiejsze Detroit) założony w 1701 roku. Jezioro było jednym z obszarów walk podczas wojny brytyjsko-amerykańskiej (1812-1814). Miała na nim miejsce kluczowa bitwa, która była największym zwycięstwem amerykańskiej floty podczas tej wojny. Na trzecim zdjęciu widoczny jest South Grand Island Bridge nad rzeką Niagara. Łączy miasteczka Tonawanda i Grand Island na przedmieściach Buffalo. Przebiega nim autostrada międzystanowa I-190. Przejazd od strony Niagara Falls jest płatny. Kratownicowe mosty zostały otwarte w 1935 i 1962 roku. Stąd do wodospadów jest jeszcze ok. 8 km.

 

 

 

 

W mieście Niagara Falls. Na trzecim zdjęciu widoczny jest pomnik wodza Indian Tuscarora, Clintona Rickarda (1882-1971) - założyciela Indian Defense League of America (IDLA), organizacji walczącej o prawa Indian.

 

 

 

 

Wodospady Niagara otoczone są przez zabudowę dwóch miast o tej samej nazwie, widocznego na zdjęciu kanadyjskiego Niagara Falls (78 tys. mieszkańców) i amerykańskiego Niagara Falls, (55 tys. mieszkańców). Znajdują się one na widocznej na zdjęciach rzece o tej samej nazwie, która płynie pomiędzy dwoma jeziorami leżącymi na granicy amerykańsko-kanadyjskiej. Wspomniane jeziora to Erie i Ontario.

 

 

 

 

 

Wodospady Niagara (Niagara Falls) to jedna z największych atrakcji środkowo-wschodniej części USA i Kanady. Rzeka Niagara, płynąca z jeziora Erie do jeziora Ontario, musi pokonać prawie stumetrową różnicę poziomów. Mniej więcej w połowie drogi rzeka rozwidla się na dwie części i spada dwiema ok. 50-metrowymi kaskadami. Wodospady są stosunkowo młode w skali geologicznej. Rzeka Niagara powstała ok. 12 tys. lat temu, po ustąpieniu ostatniego zlodowacenia. Najpierw wodospady znajdowały się w okolicach dzisiejszego Queenston. Tam właśnie woda spadała ze Skarpy Niagary, czyli geologicznego progu, który ciągnie się aż do Jeziora Górnego na zachodzie i daleko wzdłuż południowych brzegów jeziora Ontario na wschodzie. Od czasu powstania, na skutek erozji skał, wodospady cofnęły się ok. 7 mil w górę rzeki w stosunku do swego pierwotnego położenia. Ślad wodospadów to długi kanion (tzw. Niagara Gorge), ciągnący się na północ od dzisiejszej ich lokalizacji. Wodospadów Niagara nie trzeba nikomu przedstawiać, bo należą one do najbardziej znanych cudów natury na świecie. Pomijając ich monumentalne, imponujące rozmiary jest to również miejsce, które wielokrotnie stanowiło tło planu filmowego.

 

 

 

 

 

 

 

Wokół wodospadów jest wiele atrakcji dla turystów. Jedną z nich jest rejs małym stateczkiem, który podpływa prawie pod same kaskady.

 

 

Próg kaskady American i Wieża Obserwacyjna (Observation Tower).

 

 

 

 

 

Jedna część wodospadów leży w całości na terytorium USA. Jej kaskady - American i Bridal Veil (Welon Panny Młodej) mają 51 m i 60 m wysokości i łącznie ok. 300 m szerokości i rozdzielone są wąską wyspą Luna Island o szerokości 40 m i długości 100 m. Próg wodospadów zbudowany jest z ułożonych warstwowo skał o zróżnicowanej odporności: dolomitów, wapieni i piaskowców, porozdzielanych grubymi warstwami łupków. Na trzecim zdjęciu widoczna jest kaskada Bridal Veil. U podnóży wodospadów tworzą się potężne kotły eworsyjne. Ich intensywne pogłębianie obniżyło dno rzeki tak, że jej głębokość u stóp progu wynosi obecnie ok. 60 m. Ciągłe podmywanie podstawy wodospadów, szczególnie szybko postępujące w warstwach mniej odpornych łupków, powoduje obrywanie się pozostałych, przewieszonych fragmentów ściany. W rezultacie, prowadzi to do szybkiego cofania się progu, które wynosi średnio ok. 0,8 m rocznie. Obecnie erozja skał została w znacznej mierze spowolniona dzięki serii prac inżynieryjnych, wykonanych w ciągu ostatniego stulecia. Najbardziej dramatyczna z nich miała miejsce w 1969 roku, kiedy kaskada American została "wyłączona" na kilka miesięcy przez tymczasową zaporę, wybudowaną w górze rzeki. W tym samym czasie uprzątnięto wielkie głazy zalegające na dnie, co umożliwiło rejsy statków pod sam wodospad. Z postrzępionych skalnych progów kaskad amerykańskich (Bridal Veil i American) woda spada z hukiem w ponad 50-metrową przepaść. Blisko połowa wody z wodospadów jest odprowadzana i zasila dwie elektrownie, zarówno po stronie kanadyjskiej, jak i amerykańskiej. W zależności od tego, jaka ilość jest odprowadzana, poziom wody na rzece zmienia się o kilka metrów w ciągu dnia. Nocą wodospady są podświetlone. Ponoć szczególnie interesująco wyglądają one zimą, kiedy zamarzająca woda tworzy dużych rozmiarów sople.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Obie kaskady amerykańskie rozdziela wąska Luna Island, na której przy progu wodospadów usytuowana jest widoczna na zdjęciach platforma widokowa.

 

 

 

Warto zwiedzić "Jaskinię Wiatrów" (Cave of the Winds). Wejście do niej znajduje się na Wyspie Koziej (Goat Island), rozdzielającej główne kaskady amerykańskie. Windą zjeżdża się niemal do stóp wodospadów, a potem można wejść na taras położony około 20 m nad poziomem rzeki. Spienione masy wody spływające z amerykańskiej części spadają kilka metrów od tarasu. Przemoczenie gwarantowane, zwłaszcza na tzw. Hurricane Deck - pomoście, położonym najbliżej spadającej wody kaskady Bridal Veil. Na trzecim zdjęciu widoczne są obie kaskady amerykańskie: po lewej - American, po prawej - Bridal Veil.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Widok na graniczny Rainbow Bridge (Tęczowy Most), którym można przejechać lub przejść do Kanady oraz kanadyjskie miasto Niagara Falls.

 

 

 

 

 

Druga część wodospadów to kanadyjsko-amerykańska Horseshoe (Podkowa), licząca 49 m wysokości i 900 m szerokości. Granica między USA i Kanadą biegnie jej środkiem. Kanadyjska strona wodospadu jest dużo bardziej atrakcyjna dla turystów, gdyż ma się z niej widok prosto na spadającą wodę kaskady amerykańskiej oraz dobry widok na kaskadę kanadyjską, choć ta jest z reguły częściowo zasłonięta obłokami kropelek, nieustannie tworzonych przez spadające masy wody. Z tego powodu większość infrastruktury turystycznej jest po stronie kanadyjskiej.

 

 

 

 

 

W pobliżu kaskady Horseshoe (Podkowa). Z tyłu widoczne zabudowania Niagara Falls w Kanadzie.

 

 

Na Wyspie Koziej (Goat Island), położonej pomiędzy kaskadami stoi Pomnik Nikoli Tesli, jednego z najwybitniejszych wynalazców żyjących na Ziemi. Urodził się 10 lipca 1856 roku w Smiljan w Chorwacji. Przypisuje mu się setki rozmaitych wynalazków, które miały bezpośredni wpływ na postęp ówczesnego przemysłu, jak i mniej znanych, bądź nawet utajnionych przez rząd USA. Najbardziej znanym jego wynalazkiem jest transformator wielkiej częstotliwości - znany jako transformator Tesli, dzięki któremu wytwarza się napięcia rzędu milionów woltów. Tesla kształcił się na Politechnice Austrackiej oraz na Uniwersytecie Praskim. Pracował m.in. dla jugosłowiańskiego rządu przy budowie pierwszej instalacji telefonicznej w kraju, oraz od 1883 roku dla Thomasa Alvy Edisona (1847-1931), z którym rozstał się w nieprzyjaźni - Edison miał nie zapłacić mu za jeden z projektów. Poza tym obaj spierali się w wielu kwestiach, np. Edison był wielkim zwolennikiem prądu stałego, natomiast Tesla - zmiennego, który m.in. można łatwiej przesyłać na dalekie odległości. Od 1884 roku Tesla zamieszkał w USA, gdzie kontynuował swoje prace. W 1888 roku Tesla zademonstrował na Uniwersytecie Columbia skonstruowany przez siebie dwufazowy silnik prądu zmiennego o mocy około 150 W, pokazując w pełni praktyczne zastosowanie prądu zmiennego. Tesla zapoczątkował również budowę podstawowych obwodów, niezbędnych do prowadzenia transmisji radiowej i telewizyjnej. W 1893 roku jako pierwszy zademonstrował transmisję radiową. Guglielmo Marconi (1874-1937) i Aleksander Stiepanowicz Popow (1859-1906) dokonali tego niezależnie od siebie dopiero w 1895 roku, czyli dwa lata później. Fakt, ze to Nikola Tesla jest prawdziwym wynalazcą radia potwierdził w 1943 roku Sad Najwyższy USA, pośmiertnie przyznając mu pierwszeństwo przed Guglielmo Marconim (1874-1937). W 1895 roku przy Wodospadzie Niagara powstała pierwsza wodna elektrownia, a na tabliczkach masywnych generatorów widniało imię Nikoli Tesli. Do tego czasu Amerykańskie Biuro Patentowe wydało Tesli kilkadziesiąt patentów dotyczących wirującego pola magnetycznego. Nieco później rozpowszechniany trójfazowy system energii ukazał swą potęgę przy zasilaniu wielkich silników, ostatecznie potwierdzając w tej dziedzinie swoją przewagę nad prądem stałym. Wybudowany w 1934 roku prototyp radaru był głównie następstwem obserwacji Tesli, o których wspominał on jeszcze w 1917 roku. Wśród wynalazków Tesli można również znaleźć wiele nowatorskich pomysłów dotyczących lamp elektrycznych działających przy wysokich częstotliwościach prądu elektrycznego. Nikola Tesla zmarł 7 stycznia 1943 roku. Poza bardziej znanymi wynalazkami zostawił po sobie także mnóstwo innych.

 

 

Rzeka Niagara i most dla pieszych (Pedestrian Bridge), prowadzący na Wyspę Kozią.

 

 

Na Wyspie Koziej.

 

 

 

 

 

Amerykańska przystań statków "Maid of the Mist", pływających pod kaskadę Horseshoe. Podobna przystań jest też po drugiej stronie rzeki w Kanadzie.

 

 

-----

 

Nad Niagarą spędziliśmy prawie cały dzień, a i tak zabrakło nam czasu na wszystkie atrakcje. Najbardziej żałuję, że nie udało nam się popłynąć statkiem pod kaskadę Horseshoe, jednak kolejka oczekujących na bilety była olbrzymia, a czekało nas jeszcze poszukiwanie noclegu. Do zmroku udało nam się jeszcze dojechać w okolice Rochester, gdzie spędziliśmy noc. Rankiem następnego dnia zrezygnowaliśmy z podróży autostradą międzystanową i pojechaliśmy lokalnymi drogami przez region tzw. Finger Lakes. Jego nazwa pochodzi od polodowcowych jezior, rozciągających się z północy na południe niczym palce gigantycznych rąk. Okolica jest przepiękna. Łagodne, porośnięte lasami wzgórza, piękne jeziora i liczne, położone na ich brzegach winnice dodają uroku tej krainie. Dotarliśmy do Seneca Falls, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad, po czym skierowaliśmy się na południe wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Cayuga. Ma ono długość 64 km i przeciętną szerokość prawie 3 km i jest najdłuższym oraz drugim pod względem powierzchni akwenem Finger Lakes. W jednej z okolicznych winnic kupiliśmy butelkę pysznego - jak się okazało wieczorem - chardonnay, a po kilkunastu dalszych kilometrach skręciliśmy do Parku Stanowego Taughannock Falls ze wspaniałym wodospadem i skalnym amfiteatrem, zatopionym w zieleni otaczających je drzew. Po nasyceniu oczu tymi cudami natury i krótkim odpoczynku, przez ładną miejscowość Ithaca skierowaliśmy się ku Pensylwanii.

-----

Nie pamiętam już nazwy tej miejscowości przy drodze US-89, biegnącej zachodnim brzegiem pięknego jeziora Cayuga. Obok był sklep, w którym kupiliśmy bardzo dobre wino z lokalnych winnic, których jest tu sporo.

 

 

Wodospad Taughannock o wysokości ok. 65 m. Jest najwyższym wodospadem w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych i jednym z najwyższych wodospadów na wschód od Gór Skalistych. Wodospad położony jest na terenie parku stanowego, ok. 12 mil na północ od miasta Ithaca. Do widocznego na zdjęciu jeziorka prowadzi szlak pieszy. Nazwa "Taughannock" najprawdopodobniej pochodzi od słowa "taconic", oznaczającym w języku Algonkinów "położony wśród drzew". Inni twierdzą, że pochodzi od imienia wodza Indian Lenape ze szczepu Delaware. Wodospad i wąwóz tworzą piękny, naturalny amfiteatr. Najefektowniej - z racji dużej ilości spływającej wody - wodospad wygląda wiosną.

 

 

 

-----

 

Tym razem w Pensylwanii nie zatrzymywaliśmy się na dłużej. Zrobiliśmy jedynie dwa krótkie postoje na kawę i tankowanie. Wczesnym wieczorem byliśmy już z powrotem w Perth Amboy w New Jersey. Pozostałe trzy dni pobytu w Ameryce poświęciliśmy na krótki wypad do krainy amiszów w hrabstwie Lancaster w Pensylwanii i wycieczkę na Ellis Island i Liberty Island w New Jersey.

-----

Gdzieś w okolicach Susquehanna. Zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek w pobliżu pomnika, upamiętniającego żołnierzy poległych w różnych konfliktach zbrojnych. Obok znajdował się pomnik w postaci czołgu. Myślałem, że takie pomniki to specjalność ludzi radzieckich... Ale, kto wie? Być może Amerykanie też mieli swoich "Czterech Pancernych"...

 

 

 

 

-----

c.d.n.

achernar51swiat
Obrazek użytkownika achernar51swiat
Offline
Ostatnio: 1 dzień 19 godzin temu
Rejestracja: 01 cze 2020

Pennsylvania Dutch

The folks you know as Amish
Are a rare and simple kind,
Their religion, faith and living
Is one that you'll rarely find.

http://www.youtube.com/watch?v=IiCRLkFpzos

Pennsylvania Dutch to rolniczy region w hrabstwie Lancaster, zasiedlony w XVII I XVIII wieku przez protestanckich anabaptystów z południowo-zachodnich Niemiec i Szwajcarii. Leży on około 80 km na zachód od Filadelfii. Słynie z tego, że zamieszkują go członkowie religijnych wspólnot, zwani amiszami. Społeczność Pennsylvania Dutch, licząca około 20 tys. osób dzieli się na grupy luteran, mennonitów i najbardziej ortodoksyjnych amiszów. Amisze nie korzystają z prądu z sieci i innych udogodnień cywilizacji, podróżują własnoręcznie wykonanymi drewnianymi bryczkami i noszą tradycyjne stroje. Częstym widokiem są brodaci mężczyźni ubrani w spodnie z szelkami, noszący słomkowe kapelusze o szerokich rondach oraz kobiety w prostych, pozbawionych ozdób jednokolorowych długich sukniach, nakrywające głowy charakterystycznymi czepkami, czy dzieci amiszów, poruszające się na hulajnogach. Łagodny, wiejski krajobraz, żyzne pola uprawne i czyste, pełne kwiatów gospodarstwa nadają tej krainie szczególnego uroku. Wbrew swej nazwie, region nie ma nic wspólnego z Holandią - użyte w niej słowo "Dutch" jest po prostu zniekształceniem słowa "Deutsch" (niemiecki).

Pennsylvania Dutch stała się celem naszej jednodniowej wycieczki już pod sam koniec podróży po USA. Odwiedziliśmy stolicę hrabstwa - miasto Lancaster, miejscowość o oryginalnej nazwie Intercourse i przejechaliśmy przez małe wioski i osady amiszów. 

-----

 

Jedziemy w kierunku Lancaster. Tablica przy zjeździe z autostrady koło Reading (PA) przypomniała mi popularny ongiś serial "Północ-Południe" ("North and South"), którego jeden z głównych bohaterów George Hazard (grany przez Jamesa Reeda) mieszkał w miejscowości Lehigh Station w Pensylwanii.

Lancaster to stolica regionu Pennsylvania Dutch. Na pierwszym zdjęciu zdjęciu widzimy bryczkę amiszów, ustawioną przed miejscowym centrum informacji turystycznej. Lancaster, leżący około 80 km na zachód od Filadelfii, jest stolicą hrabstwa o takiej samej nazwie. Liczy niespełna 60 tys. mieszkańców.

Lancaster nie powstał nad wodą, gdyż płynąca w pobliżu rzeka Conestoga była zbyt płytka dla większych statków. Miasto zawdzięcza jednak swój początkowy rozwój strategicznemu położeniu na skrzyżowaniu szlaków lądowych. Ludność miasta wzrosła z 1.500 w połowie lat 40. XVIII wieku do ponad 3.700 w 1790 roku. Przed rokiem 1760 Lancaster stał się największym śródlądowym miastem okresu kolonialnego. Duże znaczenie w gospodarce miasta w owym okresie pełniło rzemiosło, którym zajmowali się głównie osadnicy z Niemiec. Do połowy XIX wieku typową zabudowę Lancaster stanowiły proste drewniane jednopiętrowe budynki, przypominające wiejskie domki z Anglii lub Niemiec. Później wiele budynków było wznoszonych z cegieł. Większe domy, pochodzące z XVIII wieku, budowane były w stylu georgiańskim, bazującym na architekturze angielskiej, a często też wzorowane były na gmachach wznoszonych w Filadelfii. Do czasu wojny o niepodległość styl georgiański był bardzo popularny w angielskich koloniach w Ameryce, później modniejsza stała się amerykańska odmiana klasycyzmu. Na pierwszym zdjęciu widoczny jest historyczny budynek sądu hrabstwa Lancaster (Lancaster County Courthouse). Pierwotny budynek został wzniesiony w latach 1852-1855 wg projektu filadelfijskiego architekta Samuela Sloana (1815-1884). Skrzydło północne zostało dodane w latach 1896-1898, a niskie skrzydła na flankach w latach 1926-1927. Rozbudowy te były dziełem miejscowych architektów Jamesa H. Warnera i Cassiusa Emlena Urbana (1863-1939). Wiek XIX przyniósł industrializację i duże zmiany w infrastrukturze miejskiej. Na początku tego stulecia (w latach 1799-1813) Lancaster pełnił funkcję stolicy Pensylwanii, do czasu przeniesienia jej do Harrisburga. Był w tym czasie również ważnym regionalnym centrum handlowym, przez które przechodziła większość towarów wysyłanych z Filadelfii do przygranicznych osad. Miasto było również nadal ważnym rynkiem dla miejscowych rolników i centrum rzemiosła.

Obszar, na którym leży dzisiejsze miasto został zasiedlony przez Europejczyków na początku lat 20. XVIII wieku. Większość terenów należała do Andrew Hamiltona (~1676-1741), który w roku 1733 przekazał swemu synowi Jamesowi (1710-1783) 500 akrów ziemi. James wytyczył układ urbanistyczny miasta Lancaster. W centrum znalazł się duży plac, znany wówczas jako Centre Square, a dziś noszący nazwę placu Penna (Penn Square). Na zdjęciach - budynek hotelu Marriott przy Penn Square.

Lancaster Visitor Center przy Penn Square. Na prawo od centrum widoczne są budynki hali targowej Central Market.

W centrum miasta. W roku 1834 do Lancaster doprowadzono linię kolejową i zbudowano pierwsze zakłady przemysłowe. Duże młyny parowe zaczęły działać w roku 1847. Powstały fabryki zegarów, słodyczy i cygar. Przyczyniło się to do szybkiego rozwoju i wzrostu liczby ludności, która w 1860 roku przekroczyła 17.000. Do końca wojny secesyjnej Lancaster przekształcił się z typowej osady kolonialnej w nowoczesne miasto przemysłowe. Rozwojowi przemysłu towarzyszyły inwestycje w infrastrukturę miejską. W roku 1852 zbudowano gmachy teatru i sądu. W 1880 roku uruchomiono telefony, a w roku 1886 - sieć elektryczną. Wiek XIX przyniósł również zmiany w architekturze - największe wpływy pozostawił w tym okresie styl wiktoriański, a dominującą formą domów mieszkalnych stały się budynki szeregowe.

Na drogach Pennsylvania Dutch często widuje się amiszów podróżujących bryczkami.

Bryczki amiszów przed sklepem w Bird-In-Hand. Jest to niewielka miejscowość w Pennsylvannia Dutch, licząca ok. 400 mieszkańców, w większości amiszów i mennonitów. Pierwszymi osadnikami byli tu kwakrzy i szwajcarscy mennonici, którzy przybyli tu ok. 1715 roku. Sama miejscowość została założona w roku 1734. Według lokalnej legendy, nazwa miejscowości - Bird-in-Hand (Ptak w garści) - pochodzi stąd, że gdy dwóch geodetów wytyczających drogę z Lancaster do Filadelfii zastanawiało się czy mają założyć swoją kwaterę tutaj, czy dojeżdżać codziennie z Lancaster, jeden z nich podobno stwierdził: "lepszy jeden ptak w garści niż dwa w krzakach". W rezultacie, zamieszkali w miejscowym McNabb’s Hotel. Gdy w roku 1834 rozpoczęła się budowa linii kolejowej Pennsylvannia Railroad pomiędzy Filadelfią i Columbią, Bird-in-Hand (zwane wówczas Enterprise) było najważniejszym przystankiem na odcinku do Coatesville. Istniały tu tartaki, składy węgla, wytwórnie pasz i garbarnie. W roku 1873 Bird-in-Hand stało się oficjalną nazwą wioski.

American Military Edged Weaponry Museum w Intercourse prezentuje zbiory broni białej i palnej i innych militariów z czasów wojny hiszpańsko-amerykańskiej, wojny secesyjnej, obu wojen światoych, wojny koreańskiej i wietnamskiej oraz operacji "Pustynna Burza". Przed budynkiem muzeum zgodnie powiewają flagi Unii i Konfederacji.

Intercourse to niewielkie miasteczko, liczące ok. 1.600 mieszkańców i leżące w pobliżu Lancaster. Jest popularne wśród turystów z racji położenia w centrum obszaru zamieszkiwanego przez amiszów, a także z racji zabawnej, dwuznacznej nazwy (słowo "intercourse" oznacza również stosunek płciowy). Miejscowość została założona w roku 1754. Początkowo nosiła nazwę miejscowej tawerny - Cross Keys. Intercourse stało się jej nazwą od 1814 roku. Nazwę wiąże się ze skrzyżowaniem ważnych dróg (Filadelfia-Pittsburgh i Wilmington-Erie), przecinających się w miasteczku. Niektórzy wiążą ją również z tym, że jest to miejsce obcowania różnych kultur i języków. W mieście i jego okolicach kręcono znany film Petera Weira "Świadek"” ("Witness") z 1985 roku, z Harrisonem Fordem i Kelly McGillis, który przybliżył widzom zwyczaje i kulturę amiszów. Z uwagi na oryginalną nazwę miejscowości, tabliczki z nią często padają łupem złodziei. Turystyka i rolnictwo są głównym źródłem utrzymania mieszkańców. Jest tu wiele sklepów z wyrobami rzemieślniczymi i żywnością amiszów oraz małych hoteli i pensjonatów oraz firm, oferujących przejażdżki bryczkami po okolicy.

-----

Pożegnanie z Ameryką

 

 

Wycieczka na Ellis Island i Liberty Island była wisienką na naszym amerykańskim torcie, a właściwie - "Jabłuszkiem" na deser, bo wszak obejmowala ona dwie ważne atrakcje turystyczne "Big Apple". Po powrocie z podróży na Południe do Perth Amboy zostały nam jeszcze pełne dwa dni - jeden wykorzystaliśmy na całodzienny wypad do hrabstwa Lancaster w Pensylwanii, do regionu zwanego Pennsylvania Dutch, zaś w ostatnim dniu, gdy dysponowaliśmy jeszcze wynajętym samochodem, wybraliśmy się do Jersey City, skąd popłynęliśmy promem na obie w/w wyspy. Z pokładu statku podziwialiśmy wspaniale prezentującą się panoramę Manhattanu, Liberty Island, nad którą góruje majestatyczna Statua Wolności i pierwszy cel podróży - wysepkę Ellis.

Z Ellis Island popłynęliśmy na maleńką wysepkę Liberty Island, na której wznosi się Statua Wolności i z której roztacza się piękny widok na wejście do nowojorskiego portu i wspaniała panorama Manhattanu. Gdyby nie tłumy turystów i niemiłosierny upał, można by siedzieć i rozkoszować się nim przez długi czas. Po południu musieliśmy jednak wrócić na stały ląd. W drodze powrotnej do Perth Amboy pojechaliśmy do wypożyczalni i pożegnaliśmy się z jeepem, który służył nam przez trzy tygodnie. Tak skończyła się nasza trzecia amerykańska przygoda. Następnego dnia wieczorem wyruszyliśmy z powrotem do Polski.

-----

Ellis Island

 

 

Wyspa ta była miejscem, przez które w końcu XIX i w pierwszej ćwierci XX wieku wjechało do Stanów Zjednoczonych ponad 12 mln imigrantów. Obecnie, dawna stacja przyjmująca te rzesze ludzi pełni funkcję muzeum. Dodajmy - bardzo ciekawego muzeum. Zgromadzono w nim wiele dokumentów, relacji, fotografii i przedmiotów, ilustrujących losy imigrantów i ich pierwsze kroki w Ameryce. Jedynym mankamentem ekspozycji jest panujący w salach półmrok, który wprawdzie ułatwia oglądanie filmów i diapozytywów, ale uniemożliwia bliższe zapoznanie się z umieszczonymi w gablotach listami i dokumentami. Oczywiście - jak we wszystkich miejscach w USA, stanowiących atrakcję turystyczną - nie zabrakło i tu sklepu z pamiątkami. Te oferowane na Ellis Island odwołują się często do etnicznych korzeni imigrantów - są więc suweniry nawiązujące do korzeni włoskich, żydowskich, irlandzkich, niemieckich, rosyjskich i polskich.

-----

Liberty State Park położony jest nad Zatoką Nowojorską w Jersey City, naprzeciw Manhattanu, Liberty Island i Ellis Island. Został otwarty w 1976 roku w ramach obchodów 200-lecia niepodległości Stanów Zjednoczonych. Park zajmuje obszar 4,9 km² . Na jego terenie znajdują się aleje spacerowe, miejsca piknikowe, place zabaw, obiekty rekreacyjne, zabytkowy dworzec Communipaw Terminal, przystań promów na Ellis Island i Liberty Island, a także rezerwat przyrody - jedno z nielicznych słonych bagien pływowych w estuarium rzeki Hudson. Przy północno-zachodnim wejściu do parku znajduje się The Liberty Science Center - interaktywne muzeum i centrum szkoleniowe. W parku ustawiono też pomniki: "Liberation" (Wyzwolenie) - brązową rzeźbę Nathana Rapoporta (1911-1987) upamiętniającą Holocaust, przedstawiającą żołnierza amerykańskiego niosącego więźnia niemieckiego obozu śmierci oraz "Empty sky" (Puste niebo) - instalację poświęconą ofiarom terrorystycznych zamachów z 11 września 2001 roku.

Central Railroad of New Jersey Terminal, znany niekiedy jako Communipaw Terminal, to kolejowy dworzec pasażerski w Jersey City. Jest położony u ujścia rzeki Hudson do Zatoki Nowojorskiej. Został wybudowany w roku 1889 i zastąpił wcześniejszą stację, działającą od 1864 roku. Dworzec funkcjonował do 30 kwietnia 1967 roku. Dziś jest on częścią Liberty State Park i wraz z pobliską Ellis Island oraz Statuą Wolności (Statue of Liberty) przypomina czasy masowej imigracji do Stanów Zjednoczonych przez porty w Nowym Jorku i New Jersey. Szacuje się, że tędy wjechało do USA ok. 10,5 mln imigrantów. Główny budynek, zaprojektowany w stylu neoromańskim, mieści kilkanaście peronów i kilka przejść do przystani promowej. Dziś dworzec kolejowy jest nieużywany, lecz nadal jest utrzymywany i zarządzany przez Central Railroad of New Jersey.

 

 

Na nabrzeżu przystani promowej w Liberty State Park. Część promowa Central Railroad of New Jersey Terminal wykorzystywana jest do codziennych rejsów turystycznych na Ellis Island i do Statui Wolności. Na terenie dworca odbywają się też czasami koncerty i okolicznościowe imprezy. Jest to też popularne miejsce, z którego publiczność ogląda pokazy sztucznych ogni, organizowane w dniu Święta Niepodległości.

 

 

 

Płyniemy na Ellis Island. Jest to niewielka wysepka w nowojorskim porcie, położona niedaleko wyspy Manhattan. Ma ona powierzchnię ok. 11 ha (pierwotna, naturalna powierzchnia stanowi jedynie ok. 10%). Wyspa znajduje się już w granicach stanu New Jersey. Można się na nią dostać jedynie promami kursującymi bądź z Communipaw Terminal w Liberty State Park w Jersey City lub z Battery Park na południowym krańcu Manhattanu. Istnieje wprawdzie most, łączący Ellis Island z Jersey City, lecz wykorzystywany jest on jedynie przez personel pracujący na wyspie i do przewozu materiałów. Nie jest on udostępniony do użytku publicznego.


 

 

 

Na Ellis Island mieści się dawna stacja przyjmująca imigrantów. W latach 1892-1924 na wyspie działało główne centrum przyjmowania imigrantów do Stanów Zjednoczonych, przybywających z Europy na wschodnie wybrzeże (podobna stacja na zachodnim wybrzeżu znajdowała się na wyspie Angel nieopodal San Francisco). Przez cały okres jej działania, do chwili ostatecznego zamknięcia w 1954 roku, stacja przyjęła ok. 12 mln imigrantów. Zanim powstało tu w/w centrum, na wyspie mieścił się Fort Gibson, a następnie magazyny US Navy. Po podjęciu decyzji o budowie centrum przyjmowania imigrantów, na Ellis Island wykopano studnie artezyjskie, a jej obszar powiększono, nawożąc gruz i ziemię z budowanych tuneli nowojorskiego metra. Pierwsza stacja przyjmowania imigrantów mieściła się w obszernym trzypiętrowym baraku z georgijskiej sosny, który spłonął 15 lipca 1897 roku, prawdopodobnie w wyniku awarii instalacji elektrycznej. Nie było ofiar w ludziach, lecz zniszczeniu uległa większość dokumentacji, dotyczącej blisko 1,5 mln imigrantów, którzy do tego czasu zostali przyjęci przez stację. Nowa stacja została zbudowana z czerwonej cegły obramowanej piaskowcem. Neorenesansowe budynki zostały zaprojektowane przez Edwarda Lippincotta Tiltona (1861-1933) i Williama Alciphrona Boringa (1859-1937). Stację otwarto 17 grudnia 1900 roku. Największą liczbę imigrantów Ellis Island przyjęła w 1907 roku, wyniosła ona 1.004.756 osób. Po uchwaleniu przez Kongres Ustawy Imigracyjnej w 1924 roku, znacznie ograniczającej imigrację i przekazującej procedowanie w tych sprawach ambasadom USA, jedynymi imigrantami przechodzącymi przez stację na Ellis Island byli tzw. dipisi (displaced persons - przesiedleńcy) i uchodźcy wojenni, a stacja prowadziła postępowania deportacyjne. W czasie II wojny światowej i bezpośrednio po niej, Ellis Island była wykorzystywana jako ośrodek internowania załóg niemieckich statków handlowych, tzw. "wrogich cudzoziemców" (enemy aliens), a także Amerykanów podejrzanych o szpiegostwo, sabotaż itp. W tym okresie na wyspie przetrzymywano około 7.000 Niemców, Włochów i Japończyków. Na wyspie istniał także ośrodek przyjmujący chorych lub rannych żołnierzy amerykańskich powracających do kraju i baza treningowa Straży Przybrzeżnej. Po przybyciu na wyspę imigranci byli przesłuchiwani przez urzędników i badani przez lekarzy. Przybywających pytano o dane osobowe, zawód i kwotę przywożonych pieniędzy. Władze dążyły bowiem do tego, by nowi imigranci posiadali jakieś środki materialne na początek pobytu w nowej ojczyźnie. Wymagana była kwota od 18 do 25 dolarów. W większości przypadków była to szybka procedura i imigranci spędzali na wyspie tylko kilka godzin przed przewiezieniem na stały ląd i rozpoczęciem życia w nowym kraju. Niektórzy jednak musieli spędzać tygodnie lub miesiące w szpitalach na wyspie, przechodząc badania lub leczenie. Ok. 3 tys. z nich zmarło na wyspie w całej jej historii. Tylko ok. 2 % osób przechodzących przez stację nie otrzymało zgody na osiedlenie się w USA i musiało wrócić do Europy, głównie z powodu kłopotów zdrowotnych, chorób psychicznych lub kryminalnej przeszłości. Na początku lat 20. XX wieku Stany Zjednoczone drastycznie ograniczyły liczbę przyjmowanych imigrantów. Ponadto, stając się światową potęgą po I wojnie światowej, USA otworzyły sieć ambasad na całym świecie, gdzie potencjalni imigranci mogli ubiegać się o wizy, co eliminowało potrzebę ich badania w momencie przybycia do USA. Po zamknięciu w 1954 roku, opuszczone budynki stacji popadły w ruinę. Wyspa nie miała stałych mieszkańców i połączenia ze stałym lądem. Co więcej, przez wiele lat toczyły się spory między stanami Nowy Jork i New Jersey o jurysdykcję. Przez ten czas zdawano sobie jednak sprawę z tego, jak ważnym zabytkiem jest wyspa i w 1965 roku zaliczono ją do listy Pomników Narodowych (National Monuments). W roku 1990 na wyspie otwarte zostało muzeum. Dziś, ponad 100 mln Amerykanów to potomkowie imigrantów, którzy przybyli do Ameryki przez Ellis Island. Populacja Nowego Jorku jest wyjątkowo zróżnicowana. Od początków swojej historii miasto stanowiło główny punkt, w którym swoją przygodę ze Stanami Zjednoczonymi rozpoczynali imigranci z całego świata. W latach 1892-1924 na wyspę Ellis dotarło ponad 12 mln imigrantów z Europy. Termin tygiel narodów został po raz pierwszy użyty, by opisać gęsto zaludnione przez imigrantów obszary Lower East Side na Manhattanie. W 1900 roku Niemcy stanowili największą grupę imigrantów w Nowym Jorku, tuż za nimi byli wówczas Irlandczycy, Żydzi i Włosi. Ok. 36% populacji Nowego Jorku ma obce pochodzenie. Wśród amerykańskich miast odsetek ten wyższy jest jedynie w Los Angeles i Miami. Podczas gdy społeczności imigrantów w tych dwóch miastach są zdominowane przez określone narodowości, w Nowym Jorku nie można wyróżnić wiodącego państwa lub regionu pochodzenia. Do grupy dziesięciu krajów, których pochodzenie reprezentują największe grupy emigrantów w Nowym Jorku należą: Dominikana, Chiny, Jamajka, Meksyk, Indie, Ekwador, Włochy, Haiti, Kolumbia oraz Gujana. Nowojorski obszar metropolitalny jest domem dla największej społeczności żydowskiej poza Izraelem. W Nowym Jorku znajduje się ponadto największe skupisko społeczności murzyńskiej spośród wszystkich miast Stanów Zjednoczonych. Ważną grupą etniczną są Włosi, którzy masowo imigrowali do miasta na początku XX wieku, głównie z Sycylii i innych obszarów południowych Włoch. Część mieszkańców miasta posiada ponadto pochodzenie irlandzkie. 2,7% mieszkańców Nowego Jorku deklaruje polskie pochodzenie. Polonia skupia się przede wszystkim w dzielnicy Greenpoint na Brooklynie, która często określana jest mianem Little Poland. W Nowym Jorku działa wiele polskich organizacji, w tym m.in. Fundacja Kościuszkowska, Polski Instytut Naukowy, Fundacja Ignacego Paderewskiego oraz Instytut Józefa Piłsudskiego. W mieście wydawane są polskie czasopisma i gazety, funkcjonują polskie galerie artystyczne, klub żeglarski, a także teatr.


 

 


 

Budynki dawnych magazynów wojskowych na Ellis Island.

 

 

Widok z Ellis Island na Liberty Island i Statuę Wolności (Statue of Liberty).

 

 

Statek odpływający do Nowego Jorku. Turystyka jest jedną z najważniejszych gałęzi gospodarki Nowego Jorku - w czasie ostatnich pięciu lat, każdego roku miasto odwiedzało ponad 40 mln gości.

 

 

-----

 

Liberty Island

 

 

Liberty Island jest małą niezamieszkała wysepką, położoną w stanie New Jersey u wejścia do portu nowojorskiego. Znana jest ze stojącej na niej Statui Wolności. Pierwotnie, wyspa nosiła nazwę Bedloe’s Island. Choć obecna nazwa była w powszechnym użyciu od przełomu XIX I XX wieku, to jej oficjalne uznanie miało miejsce dopiero w roku 1956. W XVII wieku obecne wyspy Ellis, Liberty i Black Tom były określane przez mieszkańców kolonii Nowa Holandia mianem Oester eilanden - Wysp Ostrygowych, z racji występowania na nich dużych ilości tych małży. Po przejęciu holenderskich kolonii przez Anglików w 1664 roku, gubernator Richard Nicolls (1624-1672) przekazał dzisiejszą Liberty Island kapitanowi Robertowi Needhamowi. W grudniu 1667 roku została ona sprzedana Isaakowi Bedlowowi, który był jej właścicielem do 1732 roku. W tym roku Bedlow sprzedał ją nowojorskim kupcom Adolphe’owi Philipse’owi i Henry’emu Lane’owi. W czasie, gdy byli oni jej właścicielami na wyspie założono stację kwarantanny dla osób podejrzanych o zakażenie ospą. W 1758 roku miasto zakupiło wyspę, by urządzić na niej szpital chorób zakaźnych. Gdy w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych wojska brytyjskie zajęły Nowy Jork, na wyspie mieli kwaterować uchodźcy-torysi, lecz 2 kwietnia 1776 roku budynki mające służyć temu celowi zostały doszczętnie spalone. W roku 1800 władze stanu Nowy Jork przekazały wyspę rządowi federalnemu pod budowę umocnień obronnych. W latach 1806-1811 zbudowano fort, mający kształt 11-ramiennej gwiazdy. Po kolejnej wojnie z Anglikami został on nazwany Fortem Wood na cześć pułkownika Eleazera Derby Wooda (1783-1814), poległego w bitwie nad Jeziorem Erie. Fortyfikacja ta stała się później częścią postumentu, na którym stoi Statua Wolności.

 

-----

 

Płyniemy na Liberty Island. W czasie krótkiego rejsu można podziwiać wspaniałą panoramę Manhattanu. Dzięki licznym drapaczom chmur zdobyła ona globalną rozpoznawalność, zaś w samym Nowym Jorku na przestrzeni lat powstawały najwyższe budynki na świecie. W sierpniu 2008 roku w mieście znajdowało się 5.538 wieżowców, w tym 50 o wysokości co najmniej 200 m. Jest to większa liczba niż w jakimkolwiek innym mieście Ameryki Północnej - więcej wieżowców o wysokości co najmniej 200 m znajduje się jedynie w Hongkongu. Nowojorskie budynki reprezentują szeroką gamę stylów architektonicznych.

 

 

 

 

 

 

Statua Wolności. Ten monumentalny neoklasycystyczny obiekt został wzniesiony w latach 1884-1886 wg projektu rzeźbiarza Frédérica Auguste'a Bartholdiego (1834-1904). Autorem konstrukcji był Gustaw Eiffel (1832-1923), zaś postument jest dziełem Richarda Morrisa Hunta (1827-1895). Jest to dar narodu francuskiego, upamiętniający przymierze obu narodów w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Do stworzenia pomnika zainspirował jego twórcę profesor prawa i polityk Édouard René Lefèbvre de Laboulaye (1811-1883). Statua została zbudowana we Francji i przekazana w 1884 roku ambasadorowi amerykańskiemu w Paryżu. Potem rozebrano ją na części i na pokładzie fregaty "Isère" wysłano do Nowego Jorku. Odsłonięcie miało miejsce 28 października 1886 roku i dokonał tego prezydent Grover Cleveland (1837-1908). Posąg przedstawia postać rzymskiej bogini wolności Libertas, trzymającą w prawej dłoni pochodnię, a w lewej tablicę, na której umieszczona jest data uzyskania niepodległości przez Stany Zjednoczone. U stóp postaci Libertas leżą zerwane łańcuchy. Pomnik o wysokości 46,5 m (z cokołem - 93 m) i wadze 229 ton jest wykonany ze stali i blachy miedzianej o grubości 2,4 mm. Wewnątrz konstrukcji znajdują się dwa ciągi spiralnych schodów, prowadzących do punktu widokowego w koronie statui. Niestety, podczas naszego pobytu, z racji remontu pomnika nie było możliwe wejście na punkt widokowy w jego wnętrzu. Trzeci ciąg schodów do pochodni nie jest dostępny dla zwiedzających. Pierwotnie, Statua Wolności była koloru miedzianego. W wyniku korozji atmosferycznej jej powłoka okryła się patyną, przez co uzyskała ona obecny kolor w odcieniu zieleni. Właściwa nazwa pomnika to "Wolność opromieniająca świat" (Liberty Enlightening the World / La liberté éclairant le monde). Monument został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 1984 roku.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Woskowa figura autora pomnika, francuskiego rzeźbiarza Frédérica Auguste'a Bartholdiego w Visitor Center.

 

 

Statua od d... rugiej strony (zza krzaka).

 

 

Na Liberty Island na tle Manhattanu.

 

 

Statek, który zabierze nas do Jersey City i ostatnie widoki Statui i Manhattanu.


 

 

 

 

 

Liberty State Park. "Empty Sky" ("Puste niebo") to oficjalny pomnik stanu New Jersey, upamiętniający ofiary zamachu na World Trade Center w dniu 11 września 2001 roku. Dwie równoległe ściany z wyrytymi na nich nazwiskami ofiar skierowane są ku miejscu, na którym znajdowało się WTC. Autorem monumentu jest architekt Frederic Schwarz, a pomnik został odsłonięty w 10 rocznicę zamachu.

 

 

-----

 

Na Verazzano Narrows Bridge w drodze na lotnisko.

 

 

Bye, bye America. Za chwilę kołujemy na start do Paryża.

 

 

Na zakończenie, kilka zdjęć z lotu powrotnego.

 

 

 

 

 

 

 

 

-----

Dziękuję za uwagę.

 

_Huragan_
Obrazek użytkownika _Huragan_
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 1 dzień temu
Rejestracja: 13 cze 2015

ladny kawalek drogi -od Florydy po wodospad Niagara.Cale wschodnie wybrzeze praktycznie pokazales.

Floryda jak widac nie zawsze sloneczna-tak to jest z tymi stereotypami;)

Mnie bagiegka na Florydzie az tak by nie dfascynowaly,ale te szerokie piekne plaze nad morzem maja swoj rajc.

Najbardziej zafascynowalo mnie jednak,ze udalo ci "ustrzelic" niedzwiedzia.Tego ci naprawde zazdroszcze-piekne przezycie.

https://marzycielskapoczta.pl/

Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci

achernar51swiat
Obrazek użytkownika achernar51swiat
Offline
Ostatnio: 1 dzień 19 godzin temu
Rejestracja: 01 cze 2020

_Huragan_ :

ladny kawalek drogi -od Florydy po wodospad Niagara.Cale wschodnie wybrzeze praktycznie pokazales.

Floryda jak widac nie zawsze sloneczna-tak to jest z tymi stereotypami;)

Mnie bagiegka na Florydzie az tak by nie dfascynowaly,ale te szerokie piekne plaze nad morzem maja swoj rajc.

Najbardziej zafascynowalo mnie jednak,ze udalo ci "ustrzelic" niedzwiedzia.Tego ci naprawde zazdroszcze-piekne przezycie.

Huragan, te szerokie piaszczyste plaże są rzeczywiście fajne, ale mają dwie wady. Po pierwsze - zazwyczaj jest na nich dużo ludzi, po drugie - w okolicznych wodach często bywają rekiny, co zdecydowanie obniża komfort zażywania kąpieli. Park Shenandoah robi rzeczywiście wrażenie. Jest pięknie, cicho i spokojnie i rzeczywiście spotyka się tam sporo zwierząt. My baribale spotkaliśmy trzykrotnie, nie mówiąc o sarnach i innych mniejszych ssakach. Bardzo ciekawe jest także Kennedy Space Center na przylądku Canaveral. Pozdrawiam. Biggrin 

Strony

Wyszukaj w trip4cheap