Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Urlop w tym roku dopiero odbędzie się poźniej, a chęć na wycieczkę, choć krótką coraz większa - więc wybrałam jeden weekend, jedno miejsce, tym razem tam, gdzie mnie jeszcze nie było. Choć osobiście nie mam żadnych problemów z powrotem do miejsc gdzie byłam i gdzie mi się podobało.
Jednak co jak co, ale pandemia pokazała, że jest wiele miejsc, których jeszcze nie znamy, zwłaszcza że wcześniej taki weekend na 100% spędziłabym raczej w Berlinie, czy Dreźnie, korzystając z niewielkiej odległości i dość prostego dojazdu.
Plan był raczej prosty - pozwiedzać, pooglądać, trochę odpocząć, a przede wszystkim oderwać się trochę od ciągłej pracy, bo wyjazd był praktycznie od razu po ciężkich tygodniach w pracy.
...czytam,ogladam i...wierzę że będzie CD !!! ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Chętnie posledze relację, mieszkałam w Łodzi od urodzenia do 25 roku życia, teraz od wielu lat mieszkam pod łodzią i w Łodzi bywam dość rzadko, chętnie poczytam
Wyjazd był w piątek po południu, tak aby wczesnym wieczorem już być na miejscu i od soboty rano móc zwiedzać i oglądać.
Zaczęła się cóż, od różnych perturbacji, bo najpierw zobaczyłam, że kupiłam bilet na autobus ze złego przystanku i to komplikowało dojazd, chcąc móc to odkręcić, chciałam kupić bilet na pociąg, ale już nie było dostępnych miejscówek, więc skończyło się na tym, że kupiłam w zamian droższy bilet z dworca głównego... A to był początek, bo zamówiony uber w ostatniej chwili napisał, że żaden kierowca nie przyjśł zlecenia i je odwołał. Inna korporacja akurat nie miała nikogo w pobliżu, a na skorzystanie z tramwaju było trochę mało czasu, zwłaszcza, że koło mnie remont i trzeba było się przesiadać. W końcu mama dała się namówić na to, aby zawieźć mnie na dworzec i wszystko skończyło się szczęśliwie.
Po wyjeździe z wrocławia wpadlismy w korek, ale do Łodzi przyjechaliśmy o czasie. Jako, że daleko do mojego hotelu nie było z dworca Łódź Fabryczna, a na ubera byłam wciąż obrażona, to wzięłam walizkę w rękę i poszłam na piechotę.
...heee, widzę że "cerkiew przy dworcu"ma sie dobrze,a i filharmonia "w formie" ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Hej Basiu, dołączam i ja do ekipy zwiedzającej
No trip no life
Dla mnie Łódź na zawsze pozostanie bliska, może nawet kiedyś tam wrócę. Ja również czekam na dalszy ciąg opowieści
No i idąc dalej trafiłam na Piotrkowską. Na razie z walizką, szukałam bardziej swojego hotelu, niż rozglądałam się na boki.
Znalazłam hotel, odstawiłam walizkę, lekko odpoczęłam i wyruszłam tym razem dalej w Piotrkowską, nawet nie zdając sobie sprawy, czy jestem na jej początku, na końcu... to dopiero później sprawdzałam.
Łódź jest dość znana z wszelakiej maści murali, ten jako pierwszy rzucił mi się w oczy - jak się później okazało, Pasaż Schillera, miejsce, w którym zawsze się coś dzieje. A to klaun się popisuje, a to ktoś tańczy z ogniem... W wielu miejscach na Piotrkowskiej wiele się dzieje wieczorem.
Idąc dalej w stronę w stronę Piłsudskiego, trafiam na OFF. Wcześniej ta nazwa mi się przewinęła kilka razy przed oczami, ale nie wiedziałam, o co chodzi za bardzo. Wiedziałam, że to jakieś miejsce spotkań,sporo knajp... Ale właściwie nie potrafiłam sobie tego wyobrazić.
Tak naprawdę to miejsce wśród kamienic, podwórko, na którym jest ustyuowane kilka knajp, sklepików, barów... Bardzo klimatyczne, na pewno dla każdego coś się znajdzie.
Na OFFie znajdował się również beach bar, LAS PALMAS (taka nazwa musiała mnie przyciągnąć - samo Las Palmas bardzo mi się podobało i dwa urlopy tam wspominam naprawdę dobrze). Postanowiłam tam się zatrzymać na kolację
...he,he,he "irlandzki ten burger" ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Basiu, mnie się Twoja Łódź bardzo podoba , fajnie wyłapałaś ten specyficzny "klimacik" ; ja mam do tego miasta sentyment z dawnych czasów..... i jednocześnie szok in plus, jak pięknie odnowiono i zrewitalizowano to, co kiedyś było szaro-bure i po prostu wiało brzydotą! a dziś... świeci pięknym blaskiem, zapewne nie wszędzie, ale okolice Piotrkowskiej są wspaniałe!
(czy pozwolisz, że wlezę tu do Ciebie i wstawię Ci kilka moich łodzkich kolaży? (fotki są z lutego 2019 i stycznia 2020, kiedy to byłam tam ostatnio)
Piea
...heee,Piea,"wzruszyłem się "Twoim kolażem" !!! : )
a najbardziej..."fotką spod siódemek" : )))
...przypomniały mi się lata "wczesnomłodzieńcze" gdy trzeba było "przekupić bramkarza"
klub był bowiem tylko,"oficjalnie", dla młodzieży akademickiej ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav