No wlasnie ta bialo czarna wyglada mi na taka w stylu angielskim. Ja tez kupuje na ebayu szczegolnie sukienki. Bo i tak zaloze ja raz, w sklepie kosztuje 60f a na ebayu kilka funtow. Z racji tego ze nie ubiera sir kilka razy wogole nie sa zniszczone.
a więc doczekaliśmy się południa i naszego 3 ostatniego przelotu, czas zleciał bo na lotnisku księciuniu wyczaił że jest darmowy wifi na 3 godziny w Kuala Lumpur , więc jakoś ten czas zleciał, Punktualnie o 12.00 wystartowaliśmy , znowu lecimy tym samym modelem malaysian airlines 777-200, z Kuala lumpur na Bali lecimy 3 godziny..samolot pełniutki ale te 3 godziny to już pan Pikuś, jakos to szybko zleciało.. zwłaszca że na tej trasie mamy bardzo przemiłych stiuartów , podczas lotu dostajemy 1 ciepły posiłek, jakiś tam kurczaczek, ziemniaczki, sałatka,owoce , baton twix, orzeszki, napoje jak zwykle do woli, wiec ja tym razem chlapłam kilka kubków białego winka, nawet mnie spanie zaczęło możyć ...ale były dość duże turbulencje i krzątanina więc znowu nici ze spania. Wkońcu lądujemy na Bali, po drodze widoki z samolotu bez jakiś och i ach, nic specalnego dla mnie, jest godzna 15.00
Nareszcie u celu, słoneczko świeci , wychodzimy z samolotu na lotnisko i tu zaczyna się MASAKRA !!! brak klimy mega kolejka do kontroli i zakupu wizy !! co tam się działo , ludzie to nawet kamerami nakręcali tą całą sytuację .. dzieci płakały a starsze osoby prawie mdlały w tej kolejce , no nic trzeba swoje odstać.. a już marzyłam o żuberku na tarasie w hotelu a tu taka kicha...ludzi przed nami chyba ze 500 sztuk, ciepło i duszno jak w piekle, staliśmy tam chyba z półtora godziny, wreszcie i i my zakupiliśmy wizę za 25$ od głowy, Księciunio oddał jakies tam papierzyska które dostał w samolocie do wypełnienia i teraz kolejny mega stres czy wyjadą nasze bagaże..po tych wszystkich przelotach, w razie draki mam bikini, japonkii sukienke w podręcznym ale idziemy na taśmę uff wyjechały.. mordy nam się śmieją ale tylko na chwilę bo widzę po drodze jakąś kontrolę bagaży a my w % i zgrzewki piwa obładowani jak kamele.. no nic czekam aż się w kierunku tej kontroli walizek pojawi większy tłum ludzi i się wmiksuję w grupe Chinoli , Roberto idzie osobno , ufff ..mnie się udało się , szłam pewnym krokiem międzu Chinolami nawet nie patrząc na strażnika i nie zatrzymał mnie, Roberto się też udało
No wlasnie ta bialo czarna wyglada mi na taka w stylu angielskim. Ja tez kupuje na ebayu szczegolnie sukienki. Bo i tak zaloze ja raz, w sklepie kosztuje 60f a na ebayu kilka funtow. Z racji tego ze nie ubiera sir kilka razy wogole nie sa zniszczone.
Dokładnie , Madzia znów się zgadzamy . Nasza Bepi to nawet w worku po kartoflach by pięknie wygladała
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
ta niebieska za 40 zeta??? wyglądasz w nie po prostu BOSKO!!!!!!!!!!
Zaglądam i czytam od ostatniego postu,a tu relacja o kieckach
Ale wyżej ,to już wiadomo ,że Bepi już zdrowa i będzie się działo
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
dziękuję dziewczyny za miłe słowo
a więc doczekaliśmy się południa i naszego 3 ostatniego przelotu, czas zleciał bo na lotnisku księciuniu wyczaił że jest darmowy wifi na 3 godziny w Kuala Lumpur , więc jakoś ten czas zleciał, Punktualnie o 12.00 wystartowaliśmy , znowu lecimy tym samym modelem malaysian airlines 777-200, z Kuala lumpur na Bali lecimy 3 godziny..samolot pełniutki ale te 3 godziny to już pan Pikuś, jakos to szybko zleciało.. zwłaszca że na tej trasie mamy bardzo przemiłych stiuartów , podczas lotu dostajemy 1 ciepły posiłek, jakiś tam kurczaczek, ziemniaczki, sałatka,owoce , baton twix, orzeszki, napoje jak zwykle do woli, wiec ja tym razem chlapłam kilka kubków białego winka, nawet mnie spanie zaczęło możyć ...ale były dość duże turbulencje i krzątanina więc znowu nici ze spania. Wkońcu lądujemy na Bali, po drodze widoki z samolotu bez jakiś och i ach, nic specalnego dla mnie, jest godzna 15.00
Nareszcie u celu, słoneczko świeci , wychodzimy z samolotu na lotnisko i tu zaczyna się MASAKRA !!! brak klimy mega kolejka do kontroli i zakupu wizy !! co tam się działo , ludzie to nawet kamerami nakręcali tą całą sytuację .. dzieci płakały a starsze osoby prawie mdlały w tej kolejce , no nic trzeba swoje odstać.. a już marzyłam o żuberku na tarasie w hotelu a tu taka kicha...ludzi przed nami chyba ze 500 sztuk, ciepło i duszno jak w piekle, staliśmy tam chyba z półtora godziny, wreszcie i i my zakupiliśmy wizę za 25$ od głowy, Księciunio oddał jakies tam papierzyska które dostał w samolocie do wypełnienia i teraz kolejny mega stres czy wyjadą nasze bagaże..po tych wszystkich przelotach, w razie draki mam bikini, japonkii sukienke w podręcznym ale idziemy na taśmę uff wyjechały.. mordy nam się śmieją ale tylko na chwilę bo widzę po drodze jakąś kontrolę bagaży a my w % i zgrzewki piwa obładowani jak kamele.. no nic czekam aż się w kierunku tej kontroli walizek pojawi większy tłum ludzi i się wmiksuję w grupe Chinoli , Roberto idzie osobno , ufff ..mnie się udało się , szłam pewnym krokiem międzu Chinolami nawet nie patrząc na strażnika i nie zatrzymał mnie, Roberto się też udało
Jupi no to czas zacząc wakacje
no!! w końcu nadszedl ten dzien
Bepi fajnie, ze podobał Ci sie "moj" Amsterdam
obładowani jak kamele
wrociłam z galeri---- padłam---- jaka baja z tej bali
czytam dalej....
ja standardowo spóźniony ale już jestem i czekam na ciąg dalszy