Po południu pojechaliśmy do Chanii. To piękne stare miasto potrafi zachwycić. Chania to była stolica Krety i urocze miasteczko portowe, leżące u stóp Kastelli. Malownicze wąskie uliczki z tawernami, barami i sklepami przyciągają turystów. Serce Chanii to rejony otoczone przez wenecki mur obronny. Wędrowaliśmy przez labirynty krętych uliczek mijając średniowieczne budynki aby dojść do nadbrzeża. Port Wenecki z latarnią, szczególnie przyciągnął naszą uwagę. Uwieczniliśmy te piękne widoki na kilku zdjęciach. O godz.22 powróciliśmy do Stavros naszego apartamentu
Wczesnym rankiem po zaplanowaniu trasy, wyruszamy na najbardziej wysunięty na zachód półwysep Gramvousa, w okolicach którego rozciąga się bajkowa zatoka Balos.
Laguna Balos jest z pewnością najczęściej fotografowaną plażą na Krecie. Tak dla informacji, kilkanaście lat temu Lagunę Balos odwiedzili książę Karol i księżna Diana prywatnym jachtem. Można tu dojechać samochodem bądź promem z portu Kissamos albo uprawiając trekking.
My oczywiście trasę tą pokonujemy wypożyczonym samochodem. Jeśli jedziecie od strony Chanii, to po minięciu Kissamos, zjeżdżacie z głównej drogi i krętymi bocznymi ale jeszcze asfaltowymi drogami kierujecie się na widoczny w oddali górzysty półwysep. Po przejechaniu 2-3 km u nasady półwyspu asfalt się kończy i zaczyna droga szutrowa.
Najpierw szeroka, potem coraz bardziej się zwęża i pnie pod górę. Niekiedy bywa bardzo stromo, z prawej strony jest urwisko, a w dole piękna turkusowa woda.
Droga nie należy do rewelacyjnych, ale za to widoki są powalające. Po około 8 km dojeżdżamy do niewielkiego parkingu na którym witają nas kozy. Chodzą sobie gdzie chcą, po maskach samochodów, a nawet do nich wskakują jak tylko zosatwi się na chwilę otwarte drzwi.
Z dozą zaniepokojenia zostawiamy samochód na parkingu....
Pewnie teraz czekacie na zdjęcia ...........
Po zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy do przejścia mamy jeszcze około 1 km w stronę podobno, bajecznej laguny Balos. Początek po płaskiej ścieżce, jeszcze bez widoku na miejsce, gdzie zamierzamy dotrzeć. W końcu ukazuje się nam panoramiczny widok na Balos i wyspę Gramvousa Imeri. Widok jest zniewalający i zapiera dech w piersiach.*dance4*
Pierwsze co rzuca się w oczy to kolor wody. Nie mówię, tu o zwykłym, pięknym błękicie. Kolor w lagunie jest wielobarwny. Od turkusowego, aż do soczystego szafiru.
Pierwszy raz poczułam się jak w raju, trochę zwiedziłam plaż na świecie, ale żadna nie wywarła na mnie tak wielkiego wrażenia. Być może było to spowodowane tym, że zobaczyłam ją z góry.
Plaża ma biały piasek a w wielu miejscach różowawy kolor stworzony z milinów pokruszonych muszelek. Głębokość wody w morzu od kostek do pasa w najgłębszym miejscu. Ponoć obszar ten jest schronieniem dla żółwia morskiego Caretta.
Dzięki temu, że jesteśmy tu, tuż przed sezonem i dość wcześnie rano to mamy ten przywilej, że na plaży jest zaledwie kilka osób. Niestety tak piękna chwila ginie w momencie kiedy nad brzeg przypływa prom, z którego wysiada mnóstwo turystów, którzy po godzinnym rejsie w oparach procentów piwa i wina przybyli na plaże. Żal było opuszczać tak piękne miejsce, ale spokój i klimat prysł w jednej chwili.
Po 2 godzinach totalnego leniuchowania i upojenia się cudownymi widokami, jedziemy w dalszą drogę. Wspinamy się spowrotem po kamiennych schodach do góry i cocieramy do samochodu. Słoneczko nie odpuszczało. Wybierając się na plażę Balos trzeba pamiętać o kupnie wody do picia i nakryciu głowy.
Po dotarciu do samochodu ruszamy na kolejną piękną plażę Falassarne
Megi byłaś na Krecie jakiś tydzień po nas
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
a relacja opisana?
megi zakopane
Tak było fajnie, Balos wymiata, a relacja jest . Szkoda, że się nie spotkaliśmy bo ogólnie dużo Polaków spotykaliśmy zwłaszcza na Balosie
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Po południu pojechaliśmy do Chanii. To piękne stare miasto potrafi zachwycić. Chania to była stolica Krety i urocze miasteczko portowe, leżące u stóp Kastelli. Malownicze wąskie uliczki z tawernami, barami i sklepami przyciągają turystów. Serce Chanii to rejony otoczone przez wenecki mur obronny. Wędrowaliśmy przez labirynty krętych uliczek mijając średniowieczne budynki aby dojść do nadbrzeża. Port Wenecki z latarnią, szczególnie przyciągnął naszą uwagę. Uwieczniliśmy te piękne widoki na kilku zdjęciach. O godz.22 powróciliśmy do Stavros naszego apartamentu
megi zakopane
i ja jestem...tak sie rozpedziłam ze swoja relacja ,ze dopiero Krete dojrzałam....pikna......
Ale cosik nie dowidziałam jaki hotelik mieliście?
megi zakopane
24.05.2013 BALOS
Wczesnym rankiem po zaplanowaniu trasy, wyruszamy na najbardziej wysunięty na zachód półwysep Gramvousa, w okolicach którego rozciąga się bajkowa zatoka Balos.
Laguna Balos jest z pewnością najczęściej fotografowaną plażą na Krecie. Tak dla informacji, kilkanaście lat temu Lagunę Balos odwiedzili książę Karol i księżna Diana prywatnym jachtem.
Można tu dojechać samochodem bądź promem z portu Kissamos albo uprawiając trekking.
My oczywiście trasę tą pokonujemy wypożyczonym samochodem. Jeśli jedziecie od strony Chanii, to po minięciu Kissamos, zjeżdżacie z głównej drogi i krętymi bocznymi ale jeszcze asfaltowymi drogami kierujecie się na widoczny w oddali górzysty półwysep. Po przejechaniu 2-3 km u nasady półwyspu asfalt się kończy i zaczyna droga szutrowa.
Najpierw szeroka, potem coraz bardziej się zwęża i pnie pod górę. Niekiedy bywa bardzo stromo, z prawej strony jest urwisko, a w dole piękna turkusowa woda.
Droga nie należy do rewelacyjnych, ale za to widoki są powalające. Po około 8 km dojeżdżamy do niewielkiego parkingu na którym witają nas kozy. Chodzą sobie gdzie chcą, po maskach samochodów, a nawet do nich wskakują jak tylko zosatwi się na chwilę otwarte drzwi.
Z dozą zaniepokojenia zostawiamy samochód na parkingu....
Pewnie teraz czekacie na zdjęcia ...........
Po zabraniu najpotrzebniejszych rzeczy do przejścia mamy jeszcze około 1 km w stronę podobno, bajecznej laguny Balos. Początek po płaskiej ścieżce, jeszcze bez widoku na miejsce, gdzie zamierzamy dotrzeć. W końcu ukazuje się nam panoramiczny widok na Balos i wyspę Gramvousa Imeri. Widok jest zniewalający i zapiera dech w piersiach.*dance4*
Pierwsze co rzuca się w oczy to kolor wody. Nie mówię, tu o zwykłym, pięknym błękicie. Kolor w lagunie jest wielobarwny. Od turkusowego, aż do soczystego szafiru.
Pierwszy raz poczułam się jak w raju, trochę zwiedziłam plaż na świecie, ale żadna nie wywarła na mnie tak wielkiego wrażenia. Być może było to spowodowane tym, że zobaczyłam ją z góry.
Plaża ma biały piasek a w wielu miejscach różowawy kolor stworzony z milinów pokruszonych muszelek. Głębokość wody w morzu od kostek do pasa w najgłębszym miejscu. Ponoć obszar ten jest schronieniem dla żółwia morskiego Caretta.
Dzięki temu, że jesteśmy tu, tuż przed sezonem i dość wcześnie rano to mamy ten przywilej, że na plaży jest zaledwie kilka osób. Niestety tak piękna chwila ginie w momencie kiedy nad brzeg przypływa prom, z którego wysiada mnóstwo turystów, którzy po godzinnym rejsie w oparach procentów piwa i wina przybyli na plaże. Żal było opuszczać tak piękne miejsce, ale spokój i klimat prysł w jednej chwili.
Po 2 godzinach totalnego leniuchowania i upojenia się cudownymi widokami, jedziemy w dalszą drogę. Wspinamy się spowrotem po kamiennych schodach do góry i cocieramy do samochodu. Słoneczko nie odpuszczało. Wybierając się na plażę Balos trzeba pamiętać o kupnie wody do picia i nakryciu głowy.
Po dotarciu do samochodu ruszamy na kolejną piękną plażę Falassarne
megi zakopane
Cudne,greckie blekity....
Moja ukochana Grecja....
Piekne fotki,a jeszcze nawet na Balos nie dotarlismy
No i urocze apartamenciki nad samym brzegiem morza
ale fajna ta koza na aucie
e tam...auto z wypozyczalni....najwyzej szkody trza bedzie pokryć