--------------------

____________________

 

 

 



THE MAGIC OF VIETNAM- Wietnam Północny-Fotorelacja- uciekając przed deszczem czyli historia pewnej Merelki :)

258 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Budownictwo wietnamskie.
Generalnie prawie wszystkie budynki mieszkalne (z wyjątkami) tak wyglądają .
Najlepiej wyglada takie coś w szczerym polu
Budynki mają ścianę frontową od 4 do 6 metrów i czasem tak wiele pieter jak ten....

Kupilismy sobie sok wyciskany z trzciny cukrowej. (bez lodu please....)

a Wietnamki nawet w "podwyższonym " wieku pozostają ładne. I zawsze szczupłe.
Genralnie wszystkie maja realnie jakieś 10-15 lat więcej niż wyglądają

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Jedna nocna fotka......

i ranek wita nas już pogoda szara burą i ponurą....
Bo ten sztorm z Filipin co tak nadchodzi i nie może dojść , podobno jest juz blisko.....
Tak w każdym razie wyglądała zatoka. (nie udało się objąć całej - może 1/3 )
Setki łodzi rybackich , a to na pierwszym planie to restauracje rybne

Tego dnia czeka nas rejs do HaLong City i powrót do Hanoi

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Bye Bye HaLong.......

Nie wklejam fotek z drogi powrotnej bo są podobne do pierwszego dnia . I nic nowego nie wnoszą
Wracamy do Hanoi.
Wpadamy do naszego ULUBIONEGO hoteliku , odbieramy pranie pozostawione 3 dni wcześniej, słyszymy jak odmawiają jakimś turystom wycieczki na Ha Long (nie chcą uwiarzyć , że sztorm idzie...., wycieczki są odwoływane i nowe nie są sprzedawane ).

Nie zamierzamy zostać tego wieczowra w hotelu. Mamy jeszcze kilka godzin na spacer......
....potem na stację i znowu nocna podróż do Sapy
Chcemy dać sobie drugą szansę w tej mieścinie w górach...

Hanoi

miasto , w którym wszystko płynie.....

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Łazimy sobie po tym Hanoi zaglądając ludziom przz ramię...

Wchdzimy sobie nawet na teren jakiejś światyni na wysepce na jeziorze Kiem .......
Za brama świątyni wita nas inny , bajkowy świat (za jakieś 10.000 dong )
Wchodzimy do magicznej pagody.....
(o proszę - pagoda na obrazku .... )

a dalej , kamienny mostek ze świnką z cycem na wierzchu sugerowałby , że nieźle piłem.
Ale nie.... Byłem trzeźwy

a za mostkiem siedzi nasz dobrze już znany kolega.
Jak zwykle łowi.....
Jak zwykle bez powodzenia.....

Bo jak zwykle zapomniał o żyłce i spławiku....
Nie wspomnę o przynęcie.

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Jeszcze kilka fotek z Hanoi ...

i lecimy na dworzec szukać pociągu do Sapy......
Do Hanoi jeszcze wrócimy

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Sapa
O Sapie już pisałem . Byliśmy w niej ponad tydzień wcześniej. Nie przywitała nas ładną pogodą tylko mgłą i deszczem. Pojechaliśmy ponownie, rezygnując z wycieczki do Tam Coc. Postanowiliśmy dać sobie drugą szansę. Może tym razem się uda

Cóż .
Pociąg jak zawsze .... Kurczę - to ja juz mogę mówić "jak zawsze" ???
Nie mogę , ale to był nasz trzeci kurs nocnym pociągiem , więc nieh będzie "jak zawsze".....
"Jak zawsze" , ale jak zawsze trochę inaczej
No niby przedział identyczny , leżanki podobne, też cztery sztuki. Na górnym pokładzie leży jakaś słodka , młoda Wietnamka . To "zawsze" była MOJA leżanka, ale żona sugeruje , że lepiej bym się polożył osobno, czyli po drugiej stronie . Małża za to zajęła leżankę pode mną ........
ZABIJAM KARALUCHA !!!
Fajny, duży karaluch . Ale musiał zginąć. Głupek po podłodze biegał , zamiast schować się w najgłębszym zakamarku...... Nie mam wyrzutów sumienia. Minilatareczka zlustrowała podłogę pod leżankami....... Kolegów nie widać...

Kładziemy się i czekamy na odjazd. Pociąg rusza.....
Otwierają się drzwi i do naszego przedziału dołącza brakujący pasażer.......
Patrząc na mordę - typ naszego stadionowca.... Wielokrotnie bity czołowo ..... Uprzejmy , zbyt uprzejmy i zbyt gadatliwy....
Jak już dał spokój nam , to wyciągnął komórkę i zaczął zamęczać kogoś w innej części świata.
Tylko , że Wietnamczycy nie rozmawiają, oni DRĄ MORDY. Czyli jak mówią , to sie nie słyszą, więć krzyczą. Może za mocno słuchawkę do ucha przyciskają ??
Po 15 minutach dołącza do niego Wietnamka. Czyli odbiera komórkę i też się DRZE.....
Męski , chrypliwy (przepity ? ) głosik + słodkie miauczenie..................
I tak ponad 40 minut. Oni mają chyba za darmo te połączenia telefoniczne.

Było , minęło. W końcu gasimy światło i lulu.....
Minęło 30 minut , słyszę chrobot. Stadionowiec zapalił sobie małą lampkę i siadł na łóżku . Kątem oka widzę , że sztura moją Małżę w ramię. Zrywka z barłogu... Już prawie zwaliłem mu Merelki (z moimi 100 kilogramami) na głowę , ale w ostatniej chwili zauważyłem ...... KARALUCHA
Spacerował sobie mądrala po poduszce Małży..... Jednak nadmiar zainteresowania widocznie go onieśmielił, bo natychmiast zniknął w pościeli. No i zamiast wbijać stadionowca w podlogę, musiałem mu podziękować.
Karalucha nie udało się znaleźć, Małża stwierdziła , że jej nie przeszkadza......
Pewnie. On się pewnie bardziej boi....

Reszta nocy upłynęła "jak zawsze"........
Potem "jak zawsze" było Lao Cai i transfer do Sapy.....
Z tymi transferami jest tak:
Stoi 20 busów. Wszystkie do Sapy. No ale bus pojedzie jak uzbiera minimum 10 ludzi. Każdy kierowca gania po parkingu i dworcu i usiłuje złapać jak najwięcej klientów.
-- Do Sapy ??? To za mną..... No już ..... Tutaj..... za chwilę pojedziemy......
Nigdy nie dajcie się ciągać . To Wy decydujecie.
Można sobie czekać w takim busie a kierowca biega dalej. Może uzbiera komplet w 30 minut , a może nie uzbiera nawet do przyjazdu kolejnego pociiągu. Może poczekacie godzinę na odjazd , a może wcale nie pojedziecie , bo za mało ludzi (brak minimum).
Trzeba wypatrzeć sobie samemu busa najbardziej już zapełnionego i do niego wejść. Odjazd gwarantowany w parę minut.

Sapa nie przywitała nas specjalnie odmienną pogodą. Lekki deszcz. Mgły wprawdzie ciężkiej nie ma, jedynie niskie chmury ograniczają widoczność. Tym razem jest zimniej. Poprzednio było 20 stopni , teraz jest 15-16...... Czyli przy tej wilgotności wieczorem herbatka z imbirem będzie wskazana
Nawet grzejniki w knajpie przynoszą , żeby grzały w nogi..

Kwaterujemy się w Hotelu Royal. Nic specjalnie innego od Hotelu Friendly. Po prostu większy, ale standard identyczny. Cena też - 12 USD. Obok nas stoi hotel Mountain View (również nie lepszy).
Za to w hotelu Royal działa bardzo dobra i tania agencja wycieczek trekingowych. Trek całodzienny - 10 USD z lunchem. Zawsze dochodzą do skutku. Są codziennie.
Suszymy Merelkę. Będzie potrzebna. Cieszy się jak gwizdek , bo na nizinach to się jakby trochę nudziła.
Ale musi być sucha . Na tą okazję pożyczamy z recepcji suszarkę .... "bo żona chciała wziąć kąpiel ?"
Gdyby wiedzieli jak ją eksploatowaliśmy .....

Mokro , szaro , ale chociaż COŚ widać.
W każdym razie treki tak nam się potem spodobały , że nie chcieliśmy wracać dzień wcześniej do Hanoi.

Może by sobie dzisiaj pójść na ...... południe ?
(bo idziemy na treka w dniu przyjazdu)

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

No to jedziemy z tym koksem , czyli trekiem na poludnie.
6 osób + przewodnik. Fajnie.... tak lubimy. Bez głupiego tłoku..
Parka z Izraela. Wybitnie sympatyczni ludzie. W naszym wieku. Oprócz tego poznajemy tu dwójkę inżynierów z Tajwanu (przed 60-tką, ale kompletnie tego nie widać.) Jeszcze lepsi. Świetne poczucie humoru Dopiero co zostali bezrobotnymi. Uznali , że skoro mają czas to zwiedzą trochę świata
Córka jednego z nich też chciała jechac , ale kazał jej pograć w Mahjonga i czekać na pełnoletność .......
Następnego dnia również robiliśmy ten sam treking , a kolejnego również byliśmy razem na targu.

Całkiem gratis, zupełnie za darmo dostaliśmy po jednym Hmongu dla każdego. To znaczy nikt ich nie zapraszał do wspólnego 6-godzinnego spaceru. Same się zaprosiły. Szybkie szeptane ustalenia , która bierze kogo i ciach.......mamy ogon.....
Każda trzyma się tylko jednego . Twardo. Cokolwiek by nie było, nie upuści..... Gadają po angielsku . Nauczyły się . Podpytują o rodzinę, o wiek , o cokolwiek.......
Z początku bardzo się staraliśmy zgubić ten "ogon". Na każde pytanie odpowiadałem po polsku "niestety nic nie rozumiem". To nic nie dalo. Po kilku kilometrach dałem spokój . Uznaliśmy , że trzeba się z Hmongami polubić Zwłaszcza , że co chwilę babinka usiłuje mnie przytrzymywac , żebym się nie rozkraczył na błocie......
No i okazało się , że Hmongi są całkiem wesołe i dają się lubić. Oczywiście na końcu drogi trzeba COŚ od nich kupić, w przeciwnym razie okazalibyśmy się niewdzięcznikami....... Moja babinka odratowała mnie przynajmniej dwa razy przed wjechaniem dupskiem w bawole łajno. Ale największą sympatię poczułem do niej , gdy chcąc pokazać jak to sprawnie (i w klapkach) biega po błotnej skarpie chlapnęła tyłkiem prosto w bajoro błota, aż jej koszyczek na plecach podskoczył.... Śliczny widok Jej też się spodobał. Chyba była bardziej zdziwiona niż ja .

Poniżej kilka Hmongów które chodzą z turystami (a właściwie za turystami). Nie ma tutaj "naszych", bo z początku starałem się ich unikać.... My mieliśmy staruszki.

A to juz pomału pierwsze widoczki z trekingu

Pełno malutkich dziewczynek sprzedających cokolwiek. "Buy from me"....... Strasznie to przykry widok.
Nic nie kupujemy od dzieci. Nigdy nic nie dajemy. Dzieci nie powinny się tym zajmować. Nie można wzmacniać takich zachowań. Czasem nie wiem, czy myślę słusznie , ale tak myślę. Ani "one dollar", ani cukierki , ani długopisy.. Nic. Od nowego wyjazdu będzie tylko ewentualnie ładne zdjęcie - (zamawiam drukarkę). Kupujemy tutaj od dorosłych kobitek jakąś jedną rzecz....
Ale też przyznam , że żadne nie żebrze. Nie ma "give me". Jest "buy from me..."

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Tak przy okazji...
Jak widać sporo pół ryżu jest juz żółtych. Powinny byc juz żniwa, ale nie dzisiaj. Dzisiaj pada deszcz.....
Jak pada to się nie ścina ryżu.

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Tom-Gdynia
Obrazek użytkownika Tom-Gdynia
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Napotkani lokalesi idą do góry. My musimy tędy zejść.

Może nie wygląda, ale to jedno , wielkie , śliskie błoto Merelka wpada w zachwyt. ja niekoniecznie.

Przechodzimy przez wioskę...
Do tej wioski znowu trzeba było się zsunąć ze skarpy...... Tym razem się nie udało.
Pojechałem sobie. Jade tak sobie i jadę......i niedaleko przed sobą widzę śliczną , jeszcze parującą bawolą kupę W ostatnim momencie poderwałem Merelkę w górę i zrobiłem Hooooop . Oczywiście hooop na takim podłożu ma swoje konsekwencje. W bawole łajno nie wjechałem , za to na nogach nie udało mi się wylądować. Tak czy siak , było miękko. D.......wpadła w błoto.
--- hihihihih......- dało się słyszeć z tyłu..
ale zaraz chwilę potem :
--aaaaaaaaaaaaaaa........ !!!!!! i pojechali następni
a po chwili
--plask - i trzy metry obok mnie z koszyczkiem na plecach siadła moja Hmongowa przewodniczka.
- hihihihi...

Ale widziałem inną kobietę z plemienia Hmong z maleńkim dzieckiem w nosidełku na plecach. Szła z inna grupą. Nie wiem jak by wyglądała wywrotka w jej przypadku.

Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/   Music 2

Strony

Wyszukaj w trip4cheap