--------------------

____________________

 

 

 



Hongkong - dlaczego warto tam jechać?

286 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013
Hongkong - dlaczego warto tam jechać?

Na początku mojej relacji chciałabym odszczekać stale powtarzane przeze mnie słowa, że nie lubię wielkich miast. Owszem, uważam, że wszystko warto zobaczyć, wszędzie jest coś ciekawego, ale pewne miejsca na mnie osobiście wywierają wielkie wrażenia, a za innymi jakoś nie tęsknię.

A tu nagle ten Pachnący Port – bo to właśnie w języku chińskim oznacza Hongkong zauroczył mnie do tego stopnia, że zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia!!!!!

To miasto niesamowitych kontrastów.

Tutaj Wschód spotyka się w harmonii z Zachodem. Przeszło 155 letnia obecność Brytyjczyków widoczna jest do dziś. Czasem trudno było mi uwierzyć, że jestem w Azji, tak po europejsku wszystko wokół wyglądało.

Tutaj na każdym kroku bieda miesza się z bogactwem, tradycja z nowoczesnością, a piękno z brzydotą..... Myślałam, że Nowy Jork jest tego kwintesencją, ale – jak dla mnie – nie ma się on co równać do tej azjatyckiej metropolii...

Super nowoczesne, ale trafić można także na zabytkowe perełki kolonialnej architektury.

Sterylnie czyste w większości, a brudne i zaniedbane miejscami.

Zatłoczone hałaśliwe ulice biegną obok cichych zielonych oaz bardzo licznych parków.

Tradycyjne chińskie świątynie ledwo zipią – otoczone ciasno kilkudziesięcio piętrowymi wieżowcami.

Luksusowe centra handlowe z najnowszymi kreacjami światowych projektantów mody sąsiadują nieomalże z tanimi bazarami i rynkami pełnymi tandety.

Eleganckie błyszczące limuzyny z kierowcami w liberii mijają na centymetry zgiętych w pół tragarzy ciągnących ciężkie wózki załadowane workami i kartonami .

Wykwintne restauracje, kawiarnie i puby w zachodnim stylu oferują przysmaki z całego świata, a obok z przewoźnych wózków i mikroskopijnych knajpek z trzema czy czterema stolikami dochodzą intensywne zapachy egzotycznych potraw czy smażonego tofu.

Są tu super nowoczesne hotele z pięknym widokiem na zatokę i górujące nad nią Wzgórze Wiktorii oraz cały ciąg drapaczy chmur, gdzie noc może kosztować kilka tysięcy euro, ale znajdzie się i coś bardzo skromnego z piętrowymi łóżkami w pokoju bez okna za grosze.

Gdzie nie spojrzysz – same kontrasty.... I to właśnie jest fascynujące w tym mieście!!!!

Hongkong – to najgęściej zaludnione miasto świata, gdzie codziennie 7 milionów mieszkańców miesza się z 3 milionami przybyszów – turystów, biznesmenów czy zakupoholików – którzy wpadli tu tylko na moment...

To właśnie tu jest najwięcej milionerów i luksusowych samochodów w przeliczeniu na kilometr kwadratowy.

A do tego jeszcze chyba najlepiej na świecie funkcjonująca komunikacja. Mamy tu do dyspozycji szybkie pociągi, jak np. Airport Express kursujący na lotnisko, liczne linie metra, autobusy i mikrobusy, piętrowe tramwaje, promy i wodoloty oraz dość tanie taksówki. Dla najbogatszych oferowane są transfery helikopterem.

Tutaj każdy znajdzie coś na swoją kieszeń i coś co go zainteresuje – z punktu widzenia turysty – gwarantuję.

Mój Hongkong będzie trochę inny niż w relacjach lub blogach, które czytałam przed wyjazdem. Taki bardziej zielony, ukwiecony, bliższy natury – bo na to najbardziej zwracam uwagę.

Z tego co się zorientowałam, większość osób traktuje go jako punkt tranzytowy w dalszej podróży, bądź ma tu do załatwienia jakieś sprawy biznesowo – służbowe.. W obu takich sytuacjach ma się zazwyczaj niewiele czasu. Wystarcza go zaledwie na szybkie zaliczenie najważniejszych ciekawostek turystycznych, poczucie wielkomiejskiego zgiełku ulic i targowisk oraz zakup suwenirów.

Mnie taka ekspresowa forma zaliczenia jakiegoś miejsca nie za bardzo odpowiada. Lubię się poszwędać we własnym tempie. Pewne miejsca, które interesują innych turystów, dla mnie niekoniecznie są ciekawe....I vice versa – tam gdzie mnie się podoba, ktoś inny może się nudzić. Będzie to więc moja subiektywna relacja, ale być może ktoś pójdzie moim tropem.

Jako, że miałam do dyspozycji pełne dziewięć dni, a cierpię na ADHD dotarłam w różne, często zupełnie skrajne miejsca – ale uważam, że wszędzie warto było być.....

Poza tym był to okres przedświąteczny, a zatem uroku dodawały miastu przepiękne dekoracje bożenarodzeniowe.

Sorry za jakość fotek, ale ja wolę pisać niż pstrykać....

Mariola

Peg
Obrazek użytkownika Peg
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 tygodnie temu
Rejestracja: 06 wrz 2013

PIERWSZA Yahoo Yahoo Yahoo

KIWI
Obrazek użytkownika KIWI
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 05 wrz 2013

Oj czuję,że przysiądę tu na dłużej DRUGA Yahoo

- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...

Makono
Obrazek użytkownika Makono
Offline
Ostatnio: 3 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 11 gru 2013

Trzecia w takim razie  Chętnie ooglądam i poczytam - to jedno z miast na mojej liście do zobaczenia  :-)

Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/

Makono
Obrazek użytkownika Makono
Offline
Ostatnio: 3 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 11 gru 2013

Z tego co czytam już widzę, że mi też będzie sie ta relacja bardzo podobać Smile

Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/

janjus
Obrazek użytkownika janjus
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku ,

  Ja też jestem Yahoo

Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Witajcie serdecznie,

Gratuluję czujności powigilijnej.....

A ja, pomimo ,że wróciłam kilka dni temu, nadal przeżywam różnicę czasową - 7 godzin. W HK już wkrótce południe.....

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dla ludzi nie przepadających za zgiełkiem wielkich miast – takich jak ja – wizja spędzenia w HK całych dziewięciu dni była nieco przerażająca.

Decyzja wyjazdu jednak zapadła, zaczęłam się do niego solidnie przygotowywać.

Na szczęście okazało się, że zaledwie 25 procent całego terytorium zajmują budynki, a reszta to urokliwe parki, tereny rekreacyjne, plaże, góry i pagórki poprzecinane szlakami turystycznymi, lasy i dżungle, jeziora i wodospady.

No i oczywiście malownicze wyspy i wysepki – których jest tu ponad 230 – rozsiane na wodach Morza Południowochińskiego.

W końcu zbliża się upragniony dzień . Lubię te ostatnie przygotowania, przedwyjazdowy „reise fiber”. Ale tym razem nerwówka jest zbyt duża... A wszystkiemu winien jest nadciągający nad Polskę huragan czy też orkan. Jak go zwał, tak go zwał, ale faktycznie w przeddzień naszego wyjazdu nie startują żadne samoloty na trasie Gdańsk – Frankfurt.

Makabra!!!

A co będzie jurto – to jeszcze wielka niewiadoma. Jak wichura nie osłabnie, to i w dniu naszego wyjazdu loty będą odwołane.

Jeszcze rano nie ma żadnej gwarancji, że po południu wylecimy...

No, ale się udało. Lot do Frankfurtu – zgodny z planem. Dwugodzinna przerwa i ładujemy się do wielkiego Boinga 474 Lufthansy.

Czeka nas ponad 10 godzin siedzenia na tyłku, w tym czasie przelecimy blisko 9 tysięcy km.

Jedzonko dość przeciętne, za to podrinkować można do oporu. Serwują winko białe, czerwone i musujące, różnorodne drinki na bazie campari czy ginu, whisky, brandy, likiery, no i piwko.

Po jedzonku wszyscy układają się do snu. Mąż chrapie mi prosto w ucho, ja jak zwykle prawie nie śpię. Trochę czytam, coś tam oglądam przez okienko. Na ekraniku głównie interesuje mnie trasa przelotu. Na szczęście lecimy na wschód ku słońcu, a więc noc jest króciutka.

Jeszcze godzinę przed lądowaniem widzę wysokie góry pokryte śniegiem, poprzecinane głębokimi dolinami.

W końcu pod nami pojawia się morze usiane wysepkami, samolot ostro pikuje w dół.

Lotnisko hongkońskie robi wrażenie. Oddane do użytku 15 lat temu jest jednym z największych i najnowocześniejszych na świecie. Rocznie przewija się tu ponad 50 milionów pasażerów. Ogromne, czyste i nowoczesne, fantastyczne sklepy, ruchome schody i chodniki.

Nastrój świąteczny podkreśla ogromna choinka cała z kryształków – oczywiście reklama Swarowskiego.

Gdzieś tam po drodze kamera termowizyjna bada temperaturę pasażerów, czy przypadkiem nie wwozi ktoś do tego sterylnego miasta jakiejś zarazy. To im zostało od czasów ptasiej grypy. Jak masz gorączkę, to przymusowo zwiedzisz również tutejszy szpital.

Kilkadziesiąt stanowisk do odprawy, wszystko idzie sprawnie. Oddajemy połówki karteczek wypełnionych jeszcze w samolocie, Polacy mogą tu przebywać przez 90 dni bez wizy.

Po odebraniu bagaży kupujemy bilety na szybki pociąg do miasta tzw. Airport Express. Taniej wychodzi gdy kupuje się bilet grupowy, my – w dwie osoby jesteśmy już grupą. Normalny bilet kosztuje 90 $HK, a grupowy – w zależności od ilości osób w tej grupie, mniej więcej 30 procent taniej. Przy czym 1 dolar hongkoński to około 40 groszy – to tak tytułem orientacji.

W tym samym miejscu kupujemy Karty Octopus. To jest fantastyczny wynalazek!!!! Kartą tą można płacić we wszystkich środkach lokomocji ( z wyjątkiem Airport Express i wodolotu do Macau), w wielu sklepach, barach i knajpkach, za parkingi, na stacjach benzynowych i w wielu innych miejscach. To coś pośredniego między kartą płatniczą, a biletem na przejazdy miejskim transportem. Nic dziwnego, że w obiegu jest 15 milionów tych kart ( przy 7 milionach mieszkańców ), a codziennie dokonuje się 10 milionów operacji.

Kosztuje ona 150 $HK, z czego na przejazdy możemy wykorzystać 100 $HK, a 50 – stanowi depozyt zwracany, gdy kartę oddajemy. Gdy kończą się pieniądze na karcie możemy ją doładować w wielu miejscach.

Korzystając z komunikacji wystarczy ją przyłożyć do czytnika wchodząc np. na stację metra, a następnie wychodząc z metra zrobić to ponownie. Wówczas wyświetla się cena biletu za przejazd, którą potrącono nam z karty oraz kwota, która została do dyspozycji.

Mamy już bilety, oktopusiki, jeszcze szarpnęłam trochę map i folderów w punkcie informacji turystycznej, no to wychodzimy na zewnątrz.

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 22 godziny 54 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku,

odpalilam kompa a tu taka niespodzianka Smile zapowiada sie fantastyczna relacja , jak zwykle zresztą twojego autorstwa Good Ta szczególnie mnie interesuje, bo HK jeszcze przede mną, będe więc chłonąć każde słowo i każdą fotkę.. No to zaczynam czytac..

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, przeczytaj jeden mój odcinek i napisz jeden swój. Ja też czekam na Twoje dzieło!!!! OK ?????

Hongkong wita nas słoneczkiem i temperaturą 24 stopnie choć jest już po południu ( 7 godzin różnicy czasu ).

Oznakowanie fantastyczne, łatwo trafiamy na stację szybkiego pociągu. Początkowo pociąg gna z szybkością 160 km/godz na powierzchni, podziwiam więc górskie widoki, bujną tropikalną roślinność, wspaniałe rozwiązania arterii komunikacyjnych, potem pociąg wpada pod ziemię. Po około 25 minutach dojeżdżamy do stacji Kowloon i łapiemy taxi. Wiem, że jeździ shuttle bus rozwożący do hoteli, ale nie chce się już nam szukać przystanku. Jednak zmęczenie daje o sobie znać.... Taksówki są znacznie tańsze niż u nas, jest ich mnóstwo, wyróżniają się od innych samochodów swym ujednoliconym kolorem biało – czerwonym. To chyba na naszą – Polaków -cześć – !!!! Taksówkarz dolicza do wskazań taksometru 5 $HK za każdą walizkę oraz za przejazd tunelem, których jest wiele zarówno podwodnych , jak i wykutych w skałach, jako że w tych miejscach są na autostradach bramki i wnosi się za przejazd zróżnicowane opłaty, w zależności od długości tunelu.

Po około 15 minutach podjeżdżamy pod hotel Harbour Plaza Metropolis znajdujący się w dzielnicy Hung Hom.

Jest on wielkim dwudziestopięciopiętrowym molochem z ponad 800 pokojami. Ale tu wszystkie hotele są takie ogromne!!!! Trochę nie w moim stylu, ale poza swoją wielkością ma same zalety. Znajduje się bliziutko słynnego nadmorskiego bulwaru - Promenady Gwiazd, ale w spokojnej części Kowloonu. Tuż obok jest przystanek metra oraz ogromne centrum handlowe Coliseum z licznymi sklepami i restauracjami czynnymi do późnych godzin nocnych. Spod hotelu co 20 minut jeździ darmowy busik dowożący gości do centrum – trzeba pokazać kartę – klucz.

Wchodzimy do ogromnego lobby, w którym ruch panuje w dzień i w nocy. Chwilę trzeba odczekać przy zameldowaniu. Rozglądam się dokoła – wszystko w eleganckiej beżowej tonacji, wypolerowane marmury na podłodze aż błyszczą. Świąteczne dekoracje wraz z wielką choinką.

Przeszkloną windą jedziemy na 17 piętro do naszego pokoju. Jest niezbyt duży, ale przytulny i czysty, ma też wszystko, czego nam do szczęścia potrzeba. Łazienka też w beżach, dużo różnych dupereli kosmetycznych.

Jest nawet w korytarzu pulsująca cały czas na czerwono latarka z planem ewakuacji na wypadek pożaru. Oni tu wszędzie mają na tym punkcie szmergla! No ale może w tak wysokich budynkach i w tak wielkich skupiskach ludzkich – trzeba być w sytuacjach ekstremalnych dobrze przygotowanym.

Z okna mamy widok na hotelowy basen znajdujący się na 9 piętrze oraz częściowy widok na zatokę i wyspę Hongkong, no i oczywiście na wysokie blokowiska.

 

 

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 22 godziny 54 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, toz to prawdziwy szantaż he he  StopJa chyba wolę czytac niż pisac. ... chyba coś ci sie skopiowało  poście

No trip no life

Strony

Wyszukaj w trip4cheap