Jajka rozmącamy widelcem w misce, dodajemy twaróg i rozgniatamy widelcem lub mieszamy mikserem - do uzyskania w miarę jednolitej masy, dodajemy starty żółty ser, posiekane papryczki, pokrojone w plasterki oliwki i przyprawy. Wszystko razem mieszamy. Piekarnik nagrzewamy do 175 C, masę przelewamy do silikonowej formy na muffiny, pieczemy ok. 12-15 minut.
Można je zrobić z dowolnymi warzywami i dodatkami Jeżli są twarde (cebula, papryka, brokuły itp.) to trzeba je wcześniej poddusić lub ugotować.
Ja za parę dni zostaję zmuszona do przejścia na dietę Damianową, ale odwlekam wciąż ten sądny dzień
e tam zmuszona - sama chcesz Ja miałem napisać tu w jakimś innym wątku o zrzuceniu wagi ale skoro Kasik rzucił temat i jest dynamiczny to napiszę jak to u mnie było. Pierwsza sprawa - ja nie chciałem iść na dietę, zrzucać kilogramów - no może parę by sie przydało ale nie był to jakiś problem dla mnie. Bardziej mi zależało aby zdrowie się nie pogarszało. Jakieś alergie się przyplątały i odpowiedź lekarza to zakraplanie nosa na całe życie i w sumie widać było bezradność lekarza. Zacząłem wertować, czytać o chorobach, przyczynach chorób i jednym z miejsc, które odwiedziłem to www.bioslone.pl - od razu piszę, jak ktoś nie ma głowy otwartej, lubi żyć w stereotypach i nie ma siły aby je przezwyciężyć to lepiej niech tam nie wchodzi bo czasem tam jest naprawdę hardcorowy pogląd na niektóre sprawy.
Nie wszystko co tam jest "łykam" i przestrzegam ale jest to na 100% inny obraz niż ten z reklam, gazet, TV, gdzie nam się pociska towary, kity, tabletki na wszystko itp. Tam ludzie zazwyczaj przychodzą chorzy, gdzie lekarze im nie potrafią pomóc lub im zrujnowali życie lub totalnie zakręceni na punkcie zdrowia.
Ja tam rzadko bywam aktualnie (brak czasu) ale na początku przeczytałem książki, wprowadziłem zmiany w jedzeniu... powiem tyle - przez wiele lat uprawiałem najróźniejsze sporty/zawsze to lubiłem, ba nawet po dawnych latach na siłowni został mi cellulit gdy mięśnie wraz z zanikaniem ćwiczeń i objadaniem się zmieniały się coraz bardziej w "pozostałości po mięśniach" Intensywnie ćwiczenia z tego co widzę niewiele mają ze zdrowiem wspólnego i zrzucaniem wagi, bo nawet jak się katowałem kiedyś czasem ćwiczeniami to waga niewiele się ruszała.
Wprowadziłem zdrowe odżywianie według tamtej metody (na początku jest rygorystyczna i trochę dziwna ale ja się szybko przełamałem i przyzwyczaiłem) - trzymałem się tego dosyć długo i testowałem na swoim ograniźmie jak to wygląda. W 2 czy 3 miesiące zrzuciłem 20kg mimo, że ja się nie chciałem odchudzać... nawet trochę za dużo zleciało. Po chyba 4, 5 miesiącach, wprowadzeniu pewnych rzeczy jeszcze do menu waga stanęła i nie było wahań większych nż +- 1kg gdzieś przez rok więc można uznać, że waga była stała. Słuchałem organizmu i jadłem tyle ile mi podpowiadał, że potrzebuję - jak byłem głodny to jadłem, często nawet o 23 czy później mi się chciało jeść więc jadłem. Waga stała.
Później był okres gdzie zacząłem przemycać do menu "głupoty" (np słodycze bo chyba przez te pierwszy rok, czy półtorej to przestałem kompletnie jeść słodycze, ziemniaki i chleb) - jaki efekt? Waga szła w górę stopniowo. Widziałem co się dzieje i postanowiłem jeszcze potestować na sobie - minimalnie wróciłem do starego "złego" jedzenia czyli częściej ziemniaki się pojawiały, częściej pieczywo.
W pół roku poszło kilka kg do góry. Sportu praktycznie nie było przez ten cały okres (czyli okres zdrowego jedzenia i ten z "lekkim" pofolgowaniem sobie aby potestować sprawy).
Wnioski moje i po testach na własnej skórze Oczywiście nie mówię, że to jedyna droga i prawda - piszę tylko o swoich testach i odczuciach.
- to ile ważymy to nie jest obraz tego czy ćwiczymy czy nie (powiem więcej - ćwiczenia nawet szkodzą w odchudzaniu bo gdy przesadzamy z intensywnością to potrzebujemy coraz więcej wrzucać w siebie aby zaspokoić potrzeby organizmu) tylko tego co jemy. Nie ma tu wymówek o preferencjach do tycia i inne bzdury, które można łyknąć aby się usprawiedliwić. Chcesz być mniejszy/mniejsza > zmień jedzenie na stałe. Delikatna aktywność fizyczna sprzyja, katowanie organizmu bo to modne i "odchudza" nie jest idealną drogą (wiekszy apetyt, zapotrzebowanie organizmu, kontuzje, uzależnienie od ćwiczeń a gdy przestajemy to waga idzie jak torpeda w górę).
- jeśli chcemy na trwałe zrzucić kilogramy to tu nie ma sensu się katować dietami, kaloriami jeśli mamy zamiar to robić tylko przez jakiś czas i wrócić do starego żarcia. Ja zrzuciłem tyle kilogramów a nie liczyłem kalorii, jadłem w sumie ile chciałem ale patrzyłem na to co jem. Ba! Zawsze w domu rodzinnym "dbało" się o zdrowie odżywianie aby nie jeść tłustego... a teraz wiem, że to nie tłuszcz jest problemem a "cukry", które wrzucamy garściami w siebie i które powodują masowo problemy z cukrzycą i otyłość. (czyli słodkie soki, słodycze itp wszystko do kosza ). Jeśli zrobisz dietę, pokatujesz się czasowo to pewnie zrzucisz parę kilogramów ale jak wrócisz do dawnego żarcia to szybciej wrócisz do wagi starej niż się wydaje lub nawet ją przebijesz (efekt jojo). Jak już robić to "oczyścić" się i zmienić tak jedzenie na jakimś poziomie/na stałe aby waga stała - tylko wtedy ma się trwały efekt i jest to w zgodzie ze zdrowiem.
Ja jak pisałem przez jakiś czas ostatnio trochę "błądziłem" z jedzeniem ale to też były testy dla mnie... teraz wracam znowu do bardziej rygorystycznego jedzenia > oczyszczania (ale już z wiedzą taką aby nie spaść z wagą za dużo więc będę się opychał np jakąś kaszą gryczaną itp aby za bardzo nie zrzucić hehe ) na jakiś czas, później zostaję na pewnym poziomie już mam nadzieję na stałe.
Stały poziom to będzie dla mnie > brak słodyczy, napoi kolorowych, brak lub rzadko ziemniaki, brak glutenu więc i przez to pieczywa (chyba,że jakieś się trafi bez glutenu)... za to warzywa, mięsa, kiełbasy najlepiej swojskie do oporu mogę jeść Dodatkowo robie sobie koktaile błonnikowe ... hehe Ani czasem pociskałem to przyznaję, że na początku wychodziły tragiczne... teraz już znośne, a idealnie by było gdyby smakowały jak te z Taj .
kiwi na poczatku był skalpel padalam po 20 minutach na pysk i nie dawalam rady wstac ale z czasem z czasem po tygodniu juz robilam caly skalpel potem doszło turbo spalanie i tez padalam.... ale znow troche cwiczylam w swoim tempie po 2 tygodniach robiłam juz w tempie Ewy ... Nawet moj małz sie przekonal do niej:) na poczatku smial sie ze mnie ze przed telewizorem rozmawiam z Ewa a potem pocił sie razem ze mna .. w miesiac zrzucił 6kg zadnej diety tylko cwiczenia
Kiwi robilam tez z Ewa kilera i inne ale skalpel i turbo jakos najbardziej polubialam
Znow zaczełam od poniedziału cwiczyc mam zalozenie ze do 3 marca do wyjazdu na Filipiny zrzuce 6 kg dam znac jak mi poszlo
To nieźle ciśniesz kobietko i jesteś na wysokim szczeblu wtajemniczenia ... Tak trzymaj Gratuluję .Trzymam kciuki za Filipiny z bilansem - 6
Ja juz was nie czytam skalpel jakis.... chodakowska jakis .... wszyscy kuzwa po 20 kilo w dol leca szpinak, marchewka gotowana, kasza ... RATUNKU!!!!!!!!
ide do kuchni.. Beda ziemniaki, mielony kotlet i kapusta czerwona
sporna trzymam kciuki!
Podzielę się z Wami moim najnowsym odkryciem - babeczkami śniadaniowymi. Można upiec wieczorem a rano odgrzać w tosterze czy mikrofali
Składniki na 6 sztuk:
- 4 jajka
- 150 g twarogu
- 30 g żółtego sera
- 4 plasterki papryczki jalapeno w zalewie
- ok. 12 oliwek zielonych
- sól, pieprz, zioła prowansalskie, przyprawa smoked paprika lub inna, szczypta chilli
Jajka rozmącamy widelcem w misce, dodajemy twaróg i rozgniatamy widelcem lub mieszamy mikserem - do uzyskania w miarę jednolitej masy, dodajemy starty żółty ser, posiekane papryczki, pokrojone w plasterki oliwki i przyprawy. Wszystko razem mieszamy.
Piekarnik nagrzewamy do 175 C, masę przelewamy do silikonowej formy na muffiny, pieczemy ok. 12-15 minut.
Można je zrobić z dowolnymi warzywami i dodatkami Jeżli są twarde (cebula, papryka, brokuły itp.) to trzeba je wcześniej poddusić lub ugotować.
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
e tam zmuszona - sama chcesz Ja miałem napisać tu w jakimś innym wątku o zrzuceniu wagi ale skoro Kasik rzucił temat i jest dynamiczny to napiszę jak to u mnie było. Pierwsza sprawa - ja nie chciałem iść na dietę, zrzucać kilogramów - no może parę by sie przydało ale nie był to jakiś problem dla mnie. Bardziej mi zależało aby zdrowie się nie pogarszało. Jakieś alergie się przyplątały i odpowiedź lekarza to zakraplanie nosa na całe życie i w sumie widać było bezradność lekarza. Zacząłem wertować, czytać o chorobach, przyczynach chorób i jednym z miejsc, które odwiedziłem to www.bioslone.pl - od razu piszę, jak ktoś nie ma głowy otwartej, lubi żyć w stereotypach i nie ma siły aby je przezwyciężyć to lepiej niech tam nie wchodzi bo czasem tam jest naprawdę hardcorowy pogląd na niektóre sprawy.
Nie wszystko co tam jest "łykam" i przestrzegam ale jest to na 100% inny obraz niż ten z reklam, gazet, TV, gdzie nam się pociska towary, kity, tabletki na wszystko itp. Tam ludzie zazwyczaj przychodzą chorzy, gdzie lekarze im nie potrafią pomóc lub im zrujnowali życie lub totalnie zakręceni na punkcie zdrowia.
Ja tam rzadko bywam aktualnie (brak czasu) ale na początku przeczytałem książki, wprowadziłem zmiany w jedzeniu... powiem tyle - przez wiele lat uprawiałem najróźniejsze sporty/zawsze to lubiłem, ba nawet po dawnych latach na siłowni został mi cellulit gdy mięśnie wraz z zanikaniem ćwiczeń i objadaniem się zmieniały się coraz bardziej w "pozostałości po mięśniach" Intensywnie ćwiczenia z tego co widzę niewiele mają ze zdrowiem wspólnego i zrzucaniem wagi, bo nawet jak się katowałem kiedyś czasem ćwiczeniami to waga niewiele się ruszała.
Wprowadziłem zdrowe odżywianie według tamtej metody (na początku jest rygorystyczna i trochę dziwna ale ja się szybko przełamałem i przyzwyczaiłem) - trzymałem się tego dosyć długo i testowałem na swoim ograniźmie jak to wygląda. W 2 czy 3 miesiące zrzuciłem 20kg mimo, że ja się nie chciałem odchudzać... nawet trochę za dużo zleciało. Po chyba 4, 5 miesiącach, wprowadzeniu pewnych rzeczy jeszcze do menu waga stanęła i nie było wahań większych nż +- 1kg gdzieś przez rok więc można uznać, że waga była stała. Słuchałem organizmu i jadłem tyle ile mi podpowiadał, że potrzebuję - jak byłem głodny to jadłem, często nawet o 23 czy później mi się chciało jeść więc jadłem. Waga stała.
Później był okres gdzie zacząłem przemycać do menu "głupoty" (np słodycze bo chyba przez te pierwszy rok, czy półtorej to przestałem kompletnie jeść słodycze, ziemniaki i chleb) - jaki efekt? Waga szła w górę stopniowo. Widziałem co się dzieje i postanowiłem jeszcze potestować na sobie - minimalnie wróciłem do starego "złego" jedzenia czyli częściej ziemniaki się pojawiały, częściej pieczywo.
W pół roku poszło kilka kg do góry. Sportu praktycznie nie było przez ten cały okres (czyli okres zdrowego jedzenia i ten z "lekkim" pofolgowaniem sobie aby potestować sprawy).
Wnioski moje i po testach na własnej skórze Oczywiście nie mówię, że to jedyna droga i prawda - piszę tylko o swoich testach i odczuciach.
- to ile ważymy to nie jest obraz tego czy ćwiczymy czy nie (powiem więcej - ćwiczenia nawet szkodzą w odchudzaniu bo gdy przesadzamy z intensywnością to potrzebujemy coraz więcej wrzucać w siebie aby zaspokoić potrzeby organizmu) tylko tego co jemy. Nie ma tu wymówek o preferencjach do tycia i inne bzdury, które można łyknąć aby się usprawiedliwić. Chcesz być mniejszy/mniejsza > zmień jedzenie na stałe. Delikatna aktywność fizyczna sprzyja, katowanie organizmu bo to modne i "odchudza" nie jest idealną drogą (wiekszy apetyt, zapotrzebowanie organizmu, kontuzje, uzależnienie od ćwiczeń a gdy przestajemy to waga idzie jak torpeda w górę).
- jeśli chcemy na trwałe zrzucić kilogramy to tu nie ma sensu się katować dietami, kaloriami jeśli mamy zamiar to robić tylko przez jakiś czas i wrócić do starego żarcia. Ja zrzuciłem tyle kilogramów a nie liczyłem kalorii, jadłem w sumie ile chciałem ale patrzyłem na to co jem. Ba! Zawsze w domu rodzinnym "dbało" się o zdrowie odżywianie aby nie jeść tłustego... a teraz wiem, że to nie tłuszcz jest problemem a "cukry", które wrzucamy garściami w siebie i które powodują masowo problemy z cukrzycą i otyłość. (czyli słodkie soki, słodycze itp wszystko do kosza ). Jeśli zrobisz dietę, pokatujesz się czasowo to pewnie zrzucisz parę kilogramów ale jak wrócisz do dawnego żarcia to szybciej wrócisz do wagi starej niż się wydaje lub nawet ją przebijesz (efekt jojo). Jak już robić to "oczyścić" się i zmienić tak jedzenie na jakimś poziomie/na stałe aby waga stała - tylko wtedy ma się trwały efekt i jest to w zgodzie ze zdrowiem.
Ja jak pisałem przez jakiś czas ostatnio trochę "błądziłem" z jedzeniem ale to też były testy dla mnie... teraz wracam znowu do bardziej rygorystycznego jedzenia > oczyszczania (ale już z wiedzą taką aby nie spaść z wagą za dużo więc będę się opychał np jakąś kaszą gryczaną itp aby za bardzo nie zrzucić hehe ) na jakiś czas, później zostaję na pewnym poziomie już mam nadzieję na stałe.
Stały poziom to będzie dla mnie > brak słodyczy, napoi kolorowych, brak lub rzadko ziemniaki, brak glutenu więc i przez to pieczywa (chyba,że jakieś się trafi bez glutenu)... za to warzywa, mięsa, kiełbasy najlepiej swojskie do oporu mogę jeść Dodatkowo robie sobie koktaile błonnikowe ... hehe Ani czasem pociskałem to przyznaję, że na początku wychodziły tragiczne... teraz już znośne, a idealnie by było gdyby smakowały jak te z Taj .
Powodzenia
Ja tez przed ciaza cwiczylam chodakowska. Moj ulubionu to skalpel i skalpel 2. Po ciazy kolekcja juz czeka. Skalpel wyzwanie rowniez (dzieki Anusia )
Tak się ważyć
http://celebixy.pl/prawidlowy-sposob-wazenia-sie-21231
Pozdrawiam wakacyjnie,
Ewelina z EM
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Ewelina ...posikałam normalnie
Damian...... a czy ja po Taj mogę się do Was wprowadzić???? pliss.... a może Wy się do nas wprowadzicie
zaraz mykam tam poczytać a swoją drogą tak na ciepło to ta dieta mi przypomina dietę indeksu glikenicznego
Kasik w South Beach też IG ma olbrzymie znaczenie
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Ja juz was nie czytam skalpel jakis.... chodakowska jakis .... wszyscy kuzwa po 20 kilo w dol leca szpinak, marchewka gotowana, kasza ... RATUNKU!!!!!!!!
ide do kuchni.. Beda ziemniaki, mielony kotlet i kapusta czerwona