Damian czy to są te koktajle błonnikowe?? jeśli tak to czy dodawaeś tam warzywa/ miód?? jeśli tak to ile?? ile razy dziennie to piłeś??
: Zmielone nasiona wsypujemy do miksera, zalewamy niewielką ilością wody (by przykryła zmielone nasiona), dodajemy miód oraz owoce bądź warzywa. Całość miksujemy około minuty, aż mikser będzie wydawał jednostajny dźwięk świadczący o uzyskaniu jednolitej papki.
mój mąż chyba nieświadomy ze cos z tej diety robi już od dawna pije ostropest plamisty
Kasik na początku robiłem prawie wszystko według książki, tego portalu (tam jest w sumie to samo przepisane co w książkach)... nie było problemu dla mnie koktail na wodzie, "pływające ziarna" jak to się z tego Ania zawsze śmiała Teraz to więcej kombinuję, bardziej elastyczne pewne rzeczy są i np jak chcę Ani pocisnąć koktail to robię taki: 2 banany, jakieś ziarna (np słonecznik, siemię lniane, wiórki kokosa dla smaku kokosowego) > to oczywiście zmielone, wrzucam to do blendera, zalewam mlekiem i gotowy koktail bananowo-kokosowy. Po takim czymś człowiek czuje się najedzony, a niby nic nie je Ja robię taki większy kubek bo po małym byłem głodny.
Ogólnie to trzeba robić (eksperymentować) tak aby smakowało i człowiek się nie zrażał, bo na siłę to na dłuższą metę nie ma sensu. Jak lubisz warzywa to pewnie - chyba nawet to zdrowsze. Miód też można dla smaku (jak lubisz słodki koktail) ale tu trzeba też uważać aby za dużo tego miodu i nie za często łykać (cukrzyca się kłania). Miód też nie sprzyja alergiom więc ja osobiście mimo, że kupiłem jakiś od pszczelarza (chyba na alegro) to używam rzadko. Ostropest w swoich hardcorowych koktailach też dodaję czasem... ok ale już kończę bo ja tu wyrocznią nie jestem tylko przeprowadziłem pare eksperymentów na sobie.
Idealnie by było mieć kuracje ala Momi, Aga z dodatkową funkcją > zdrowienie.
Heh się wszyscy na odchudzanie rzucili... no ale jak pokazują ile % ludzi ma problem z otyłością (a dalej to w konsekwencji różnymi chorobami) to się nie ma co dziwić, teraz już w krajach takich jak Chiny, Japonia mają problem bo przejęli nawyki z jedzeniem "zachodnim".
ps. Tom dawaj swój sposób Prawda jest taka, że utrzymać chyba najtrudniej ale zrzucić tyle kilo to i tak już szacun. Chyba robisz formę przed Filipinami
najgorsze jest to że u mnie takie śniadanie odpada bo wstaję 5.15 więc cały dom pobudziłabym blenderem i młynkiem.... a ile razy dziennie piłeś taki koktajl??
tak jak Sznupcia pisała na swoim blogu- jeste styczeń- jest akcja odchudzanie a w lutym już tak jak normalnie a z resztą my kobiety całe zycie jesteśmy na diecie
Jajka rozmącamy widelcem w misce, dodajemy twaróg i rozgniatamy widelcem lub mieszamy mikserem - do uzyskania w miarę jednolitej masy, dodajemy starty żółty ser, posiekane papryczki, pokrojone w plasterki oliwki i przyprawy. Wszystko razem mieszamy.Piekarnik nagrzewamy do 175 C, masę przelewamy do silikonowej formy na muffiny, pieczemy ok. 12-15 minut.
Można je zrobić z dowolnymi warzywami i dodatkami Jeżli są twarde (cebula, papryka, brokuły itp.) to trzeba je wcześniej poddusić lub ugotować.
Carmi a mąki tu nie ma? Pytam tak dla pewności ..:) bo chętnie zrobie aaa i jaki twaróg, taki w kostce z tesco moze byc pół tlusty?
najgorsze jest to że u mnie takie śniadanie odpada bo wstaję 5.15 więc cały dom pobudziłabym blenderem i młynkiem.... a ile razy dziennie piłeś taki koktajl??
różnie - jak w to wszedłem i ściśle przestrzegałem to zazwyczaj 1 lub 2 dziennie ale to też zależy czy mnie ciągnęło aby coś zjeść czy nie. Jak więc ma się ochotę coś podjeść to zamiast po chipsy, ciastka itp to wrzucałem koktail i sprawa załawiona.
Teraz te wskazówki z portalu, książek traktuję jako drogowskaz, a nie wyrocznię bo jak coś Ci nie służy np jakieś mdłości, bóle po czymś się ma to wiadomo, że takie jedzenie się ogranicza lub wyrzuca czasowo. Na śniadanie to najczęściej jem albo jajka (w różnej postaci), a ostanio coraz częściej makrelę.
-- do picia - nic słodkiego. W zasadzie jedynie woda. (rano tradycyjnie popijam miodek z cytryną i wodą- i tradycji nie porzucam. wiem , że kalorie , ale trudno). Od czasu do czasu świeżo wyciskany sok. Ale poza tym -WODA.(mineralna- z minarałami a nie zwykłe H2O). żadnych słodkich napojów i soków z kartona.
Pić trzeba dużo. Nie jest sztuką się odwodnić.
-- jedzonko- białko (żeby nie spalać mięśni) i warzywa (ryby/kurczak itp). Unikam tłuszczów (ale bez przesady- święta były normalne)). Prawie całkowicie odpuściłem ciasta, słodycze i........chwilowo PIWO......
Poza tym.:
Niestety - jedzonka mniej niż połowę.(I TO CHYBA POŁOWA SUKCESU) Spać się idzie głodnym. Jakby zliczyć kalorie to pewnie to będzie dieta 1000 kkal dziennie.
Jakiś ruch - brzuszki( min 100 dziennie) /pompki w dużych ilościach (200-300 dziennie). Bo biegać nie mogę. Próbowałem , ale kręgosłup nie cierpi wstrząsów. Fajny jest basen. Najlepiej codzienny. (wzmożony codzienny ruch to DRUGA POŁOWA SUKCESU).
Od czasu do czasu łyknę sobie "Centrum" żeby nie wyszło , że mi czegoś brakuje......
Niestety jest to przykre, z początku wymaga to silnej woli, w pierwszych dniach żołądek ssie, ale po miesiacu nie jest to już żadnym wyzwaniem , a brzuchol (obkurczony) nawet się nie domaga żarcia Zresztą cudów nie ma, no nie ? Zawsze jest coś za coś.
Ja diety nie potrafię stosować, mnie gubią słodycze. U mnie jedynie ćwiczenia wchodzą w grę. Ja schudnać mogłabym z 5 kg, a najważniejsze to żeby cellulit zlikwidować. Przydałoby się znowu zajść w ciażę i karmić cyckiem, w 5 dni po porodzie ważyłam tyle co przed ciążą (a było 14 na plusie). A z każdym dniem karmienia piersią, chudłam jeszcze bardziej. No ale niestety po odstawieniu 7 kg nadwyżki
Holi ty szczuplutka to pewnie po porodzie będziesz wyglądać jak przed i nie ędziesz musiała ćwiczyc.
olla123 :
Carmi!!! O Rany!! South Beach..powiadasz.. to brzmi jak dieta w sam raz dla mnie, znaczy lezec na beach w kierunku south i nic nie robic
na takiej diecie to mogłabym być całe życie
Ja Chodakowska ćwiczyłam przez 2 m-ce ale strasznie mi się nudziło i ciągnął sie ten trening. Wolę Mel B.
Damian, też znam stronę bioslone. Stosowałam póki co ocet jabłkowy. A moja mama kurację oczyszczającą.
Kiwi, kiedys próbowałam jeść owsianki, itp. rano, ale po kilku dniach już mnie mdliło. Ja najchętniej na śniadanie jajka, przede wszystkim sadzone.
Ja też juz nie pamietsm kiedy ostatnio kupowałam jakiś sok kartonowy - zakupilam za to dzbanki i króluje tam własnie woda z miodem i cytryną , lub inne wersje z imbirem i kurkumą szcególnie zimą a latem woda z mietą, lub koper włoski z plastry jablka - uwielbiam robć wlasne wody smakowe. Sznupek niestety jeszcze jestbuzalezniony od pepsi, ale i tak jest sukces bo pije 1-2 razy w tygodniu a nie codziennie....
Jakieś pare dni temu coś mnie podkusiło pewnie cena i kupilam sok jabłkowy Tropicany , tak dla urozmaicenia i omal mnie o ściane nie rzuciło po pierwszym łyku - odzwyczajona od tych kartonow/butelkowych potworów dopiero wyczułam te tony cukru i sztucznych wspomagaczy - więc już wole te swoje wody smakowe..:) robione na bazie kranówy oczywiscie, bo szkocka kranówka lepsza niz mineralna w sklepie..:)
No i tak a propos wlasnych wynalazĸow i tak dalej - wieki tego nie robilam ,ale to duży błąd - musze nadrobić - własnej roboty 7up wycikam do garnka sok z limonek i cytryn , zalewam syropem z agawy , dodaje startego na tarce imbiru i szczypte miety. Gotuje na mały gazie az sie zrobi sympatyczny syrop - i gotowe 2-3 łyzki syropu i szklanka wody mineralnej gazowanej - PYSZNE! I CO NAJWAŻNIEJSZE - dodajesz wódkę, limonke w plastrach - liśc miety i masz takiego drinka (PRAWIE MOHITO), że mucha nie siada - kalorii nie ma i kaca na drugi dzien tez.....
Momitko super pomysł z tymi syropami Wypiłabym takie mohito!
Tez nie pamiętam kiedy osttni raz kupiłam sok w sklepie. Chyba kilka lat temu. My pijemy dużo wody, czasem wodę kokosową no i soki własnoręcznie wyciskane w wyciskarce a nie sokowirówce Mamy takie cudo i ono wyciśnie sok ze wszystkiego! Mój ulubiony to kiwi, jabłko, limonka, marchewka, jarmuż, brokuły i imbir.
ja też w ciągu 2 miechów ( w zimie) pozbyłem się 20kg... w każdy dzien pracujący basenik, zaczynałem od 400 metrów dziennie, po miesiącu machałem już 1000 metrów, a poźniej spokojnie bez wysiłu 1500 m..
do tego, zero cukru, białego pieczywa i ziemniaków oraż świni.. na śniadanko 4 skromne kanapaeczki (chlebek żytni przetarty masłem 82%) z tłustą rybą, na drugie śniadanko ananas, a na obiad mogła być rybka smażona + gotowny brokól + sałata z sosem vinaigret i tak przez 2 miesiące... chodziłem głodny, a że jestem piwoszem najwiękzy ból, to brak piwka.. no dobra w weekendy popijałem w ciągu kolejnego roku zrzuciłem kolejne 10 kg ale już bez katorgi żywieniowej... na basen chodzę w każdy dzień pracujący dla przyjemności - 1300 metów (piwko popijam jak mam ochotę, czekoladą gorzką niepogardzę, frytami też nie.. waga w miejscu na 95 kg... mam 187, i prawie 4 dyszki na karku.. zdrówka życzę
Kasik na początku robiłem prawie wszystko według książki, tego portalu (tam jest w sumie to samo przepisane co w książkach)... nie było problemu dla mnie koktail na wodzie, "pływające ziarna" jak to się z tego Ania zawsze śmiała Teraz to więcej kombinuję, bardziej elastyczne pewne rzeczy są i np jak chcę Ani pocisnąć koktail to robię taki: 2 banany, jakieś ziarna (np słonecznik, siemię lniane, wiórki kokosa dla smaku kokosowego) > to oczywiście zmielone, wrzucam to do blendera, zalewam mlekiem i gotowy koktail bananowo-kokosowy. Po takim czymś człowiek czuje się najedzony, a niby nic nie je Ja robię taki większy kubek bo po małym byłem głodny.
Ogólnie to trzeba robić (eksperymentować) tak aby smakowało i człowiek się nie zrażał, bo na siłę to na dłuższą metę nie ma sensu. Jak lubisz warzywa to pewnie - chyba nawet to zdrowsze. Miód też można dla smaku (jak lubisz słodki koktail) ale tu trzeba też uważać aby za dużo tego miodu i nie za często łykać (cukrzyca się kłania). Miód też nie sprzyja alergiom więc ja osobiście mimo, że kupiłem jakiś od pszczelarza (chyba na alegro) to używam rzadko. Ostropest w swoich hardcorowych koktailach też dodaję czasem... ok ale już kończę bo ja tu wyrocznią nie jestem tylko przeprowadziłem pare eksperymentów na sobie.
Idealnie by było mieć kuracje ala Momi, Aga z dodatkową funkcją > zdrowienie.
Heh się wszyscy na odchudzanie rzucili... no ale jak pokazują ile % ludzi ma problem z otyłością (a dalej to w konsekwencji różnymi chorobami) to się nie ma co dziwić, teraz już w krajach takich jak Chiny, Japonia mają problem bo przejęli nawyki z jedzeniem "zachodnim".
ps. Tom dawaj swój sposób Prawda jest taka, że utrzymać chyba najtrudniej ale zrzucić tyle kilo to i tak już szacun. Chyba robisz formę przed Filipinami
"jak chcę Ani pocisnąć"
Damian Ty już tej Ani tak nie pociskaj
najgorsze jest to że u mnie takie śniadanie odpada bo wstaję 5.15 więc cały dom pobudziłabym blenderem i młynkiem.... a ile razy dziennie piłeś taki koktajl??
tak jak Sznupcia pisała na swoim blogu- jeste styczeń- jest akcja odchudzanie a w lutym już tak jak normalnie a z resztą my kobiety całe zycie jesteśmy na diecie
Carmi a mąki tu nie ma? Pytam tak dla pewności ..:) bo chętnie zrobie aaa i jaki twaróg, taki w kostce z tesco moze byc pół tlusty?
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Momiś nie, nie ma mąki ani oleju/masła. Twaróg jakikolwiek, ja dodaję półtłusty lub chudy. Czasem mieszam z cottage cheese - też jest ok
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
różnie - jak w to wszedłem i ściśle przestrzegałem to zazwyczaj 1 lub 2 dziennie ale to też zależy czy mnie ciągnęło aby coś zjeść czy nie. Jak więc ma się ochotę coś podjeść to zamiast po chipsy, ciastka itp to wrzucałem koktail i sprawa załawiona.
Teraz te wskazówki z portalu, książek traktuję jako drogowskaz, a nie wyrocznię bo jak coś Ci nie służy np jakieś mdłości, bóle po czymś się ma to wiadomo, że takie jedzenie się ogranicza lub wyrzuca czasowo. Na śniadanie to najczęściej jem albo jajka (w różnej postaci), a ostanio coraz częściej makrelę.
Już zdradzam tajemnicę:
-- do picia - nic słodkiego. W zasadzie jedynie woda. (rano tradycyjnie popijam miodek z cytryną i wodą- i tradycji nie porzucam. wiem , że kalorie , ale trudno). Od czasu do czasu świeżo wyciskany sok. Ale poza tym -WODA.(mineralna- z minarałami a nie zwykłe H2O). żadnych słodkich napojów i soków z kartona.
Pić trzeba dużo. Nie jest sztuką się odwodnić.
-- jedzonko- białko (żeby nie spalać mięśni) i warzywa (ryby/kurczak itp). Unikam tłuszczów (ale bez przesady- święta były normalne)). Prawie całkowicie odpuściłem ciasta, słodycze i........chwilowo PIWO......
Poza tym.:
Niestety - jedzonka mniej niż połowę.(I TO CHYBA POŁOWA SUKCESU) Spać się idzie głodnym. Jakby zliczyć kalorie to pewnie to będzie dieta 1000 kkal dziennie.
Jakiś ruch - brzuszki( min 100 dziennie) /pompki w dużych ilościach (200-300 dziennie). Bo biegać nie mogę. Próbowałem , ale kręgosłup nie cierpi wstrząsów. Fajny jest basen. Najlepiej codzienny. (wzmożony codzienny ruch to DRUGA POŁOWA SUKCESU).
Od czasu do czasu łyknę sobie "Centrum" żeby nie wyszło , że mi czegoś brakuje......
Niestety jest to przykre, z początku wymaga to silnej woli, w pierwszych dniach żołądek ssie, ale po miesiacu nie jest to już żadnym wyzwaniem , a brzuchol (obkurczony) nawet się nie domaga żarcia Zresztą cudów nie ma, no nie ? Zawsze jest coś za coś.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Ja diety nie potrafię stosować, mnie gubią słodycze. U mnie jedynie ćwiczenia wchodzą w grę. Ja schudnać mogłabym z 5 kg, a najważniejsze to żeby cellulit zlikwidować. Przydałoby się znowu zajść w ciażę i karmić cyckiem, w 5 dni po porodzie ważyłam tyle co przed ciążą (a było 14 na plusie). A z każdym dniem karmienia piersią, chudłam jeszcze bardziej. No ale niestety po odstawieniu 7 kg nadwyżki
Holi ty szczuplutka to pewnie po porodzie będziesz wyglądać jak przed i nie ędziesz musiała ćwiczyc.
na takiej diecie to mogłabym być całe życieJa Chodakowska ćwiczyłam przez 2 m-ce ale strasznie mi się nudziło i ciągnął sie ten trening. Wolę Mel B.
Damian, też znam stronę bioslone. Stosowałam póki co ocet jabłkowy. A moja mama kurację oczyszczającą.
Kiwi, kiedys próbowałam jeść owsianki, itp. rano, ale po kilku dniach już mnie mdliło. Ja najchętniej na śniadanie jajka, przede wszystkim sadzone.
Ja też juz nie pamietsm kiedy ostatnio kupowałam jakiś sok kartonowy - zakupilam za to dzbanki i króluje tam własnie woda z miodem i cytryną , lub inne wersje z imbirem i kurkumą szcególnie zimą a latem woda z mietą, lub koper włoski z plastry jablka - uwielbiam robć wlasne wody smakowe. Sznupek niestety jeszcze jestbuzalezniony od pepsi, ale i tak jest sukces bo pije 1-2 razy w tygodniu a nie codziennie....
Jakieś pare dni temu coś mnie podkusiło pewnie cena i kupilam sok jabłkowy Tropicany , tak dla urozmaicenia i omal mnie o ściane nie rzuciło po pierwszym łyku - odzwyczajona od tych kartonow/butelkowych potworów dopiero wyczułam te tony cukru i sztucznych wspomagaczy - więc już wole te swoje wody smakowe..:) robione na bazie kranówy oczywiscie, bo szkocka kranówka lepsza niz mineralna w sklepie..:)
No i tak a propos wlasnych wynalazĸow i tak dalej - wieki tego nie robilam ,ale to duży błąd - musze nadrobić - własnej roboty 7up wycikam do garnka sok z limonek i cytryn , zalewam syropem z agawy , dodaje startego na tarce imbiru i szczypte miety. Gotuje na mały gazie az sie zrobi sympatyczny syrop - i gotowe 2-3 łyzki syropu i szklanka wody mineralnej gazowanej - PYSZNE! I CO NAJWAŻNIEJSZE - dodajesz wódkę, limonke w plastrach - liśc miety i masz takiego drinka (PRAWIE MOHITO), że mucha nie siada - kalorii nie ma i kaca na drugi dzien tez.....
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Momitko super pomysł z tymi syropami Wypiłabym takie mohito!
Tez nie pamiętam kiedy osttni raz kupiłam sok w sklepie. Chyba kilka lat temu. My pijemy dużo wody, czasem wodę kokosową no i soki własnoręcznie wyciskane w wyciskarce a nie sokowirówce Mamy takie cudo i ono wyciśnie sok ze wszystkiego! Mój ulubiony to kiwi, jabłko, limonka, marchewka, jarmuż, brokuły i imbir.
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
ja też w ciągu 2 miechów ( w zimie) pozbyłem się 20kg... w każdy dzien pracujący basenik, zaczynałem od 400 metrów dziennie, po miesiącu machałem już 1000 metrów, a poźniej spokojnie bez wysiłu 1500 m..
do tego, zero cukru, białego pieczywa i ziemniaków oraż świni.. na śniadanko 4 skromne kanapaeczki (chlebek żytni przetarty masłem 82%) z tłustą rybą, na drugie śniadanko ananas, a na obiad mogła być rybka smażona + gotowny brokól + sałata z sosem vinaigret i tak przez 2 miesiące... chodziłem głodny, a że jestem piwoszem najwiękzy ból, to brak piwka.. no dobra w weekendy popijałem w ciągu kolejnego roku zrzuciłem kolejne 10 kg ale już bez katorgi żywieniowej... na basen chodzę w każdy dzień pracujący dla przyjemności - 1300 metów (piwko popijam jak mam ochotę, czekoladą gorzką niepogardzę, frytami też nie.. waga w miejscu na 95 kg... mam 187, i prawie 4 dyszki na karku.. zdrówka życzę