Dla nas ten targ to przede wszystkim....możliwość skosztowania różnych specjałów ,bez ruszania ....tyłka z miejsca,bo wszystko jest na wyciągnięcie ręki....tfuuu ...wróć....wiosła
Prezes łod razu przystąpił do degustacji,na pierwszy ogień poszło....mango.............
następnie zupka....jakaś tam..........
która skłądałą się z następujących składników..............
ja już zapowiedziałam Kasi,że na każdą naszą kolejną Babską Wyprawę .....zabieram ją,czy chce czy nie a Francuz przenocował u nas w hotelu ( w innym pokoju,bo Kasie my "przejeliśmy" już w recepcji i skiperowaliśmy w naszej Suicie,tak więc.....no... , pojechał z nami na wycieczkę a po południu dodzwonił się w końcu do kolegów z którymi "pogubił się" w Bkk ,podziękował za gościnę i "troskliwą opiekę" o i....namawiał Kasię,by z nim uderzyła na Phuket. Ale Kati okazała rozsądek....:P i wybrała nasze towarzystwo i Krabi(tu) Bynajmniej konkluzja jest taka,że jak będziemy w okolicach Nicei.....to mamy metę(tu)
Przechadzając się już "suchą nogą" po targu oczywiście spotkaliśmy.....Julę i Krysię ,które były też na fakultecie ,ale z innym organizatorem Ale to nic....wieczorkiem ,po powrocie z wycieczki poszliśmy się poszwędać po KhoSanie i nagle,stojąc przy jakimś straganie słyszę jakby ktoś wywołuje moje imię,ale tak chóralnie i gromadnie..... Moja Starsza trąca mnie w łokieć i mówi...."chyba KTOŚ cię tu woła" hmmm.....rozglądam ci ja się dokładnie a tam......4 masażystki z tajskim akcentem wykrzykują.........Dagiiiiiiii no oczywiście.............. ,na łóżkach pod gołym niebem zażywali przyjemności masaży Algida i ekipa...więc postanowili nam "pomachać">< - pamiętajcie ,nigdzie ,nawet w 6 milionowej metropoli jaką jest Bkk ,człowiek nie może czuć się.....anonimowo
Prosto z targu wodnego pojechaliśmy na targ zwany potocznie na ..."torach". Nie byłoby w nim nic nad zwyczajnego - ot targ jakich w Taj miliony - gdyby nie fakt ,że starganych handlujących położone są .....wzdłuż torów ,ale to też żadna nowość. Cała magia miejsca tkwi w pewnym 30 sekundowym momencie,gdy nadjeżdzą pociąg.... momentalnie wszelkie ekspozycje handlowe są .....zwijane lub usuwane na bezpieczną odległość ( czytaj....1-2 cm od przejeżdżającej maszyny: ) ,po czym ,po przejechaniu ciuchci.....cały handel w ciągu kolejnych 30 sek.powraca "na swoje miejsce"(:P) I ,żeby była pełna jasność - tam wszystko funkcjonuje w pełnej symbiozie,ani handlujący nie są intruzami a ni pociąg nie jest dla nich zafrożeniem(tu) - od cała filozofia ...Azji
póki co ...stragany jakich miliony.............
ale coś "zaczyna się dziać"...............
po "całej akcji" ...życie wraca ....na swoje.....tory............
Po powrocie do Bkk,"pożegnaliśmy " czule Francuza a sami udaliśmy się na wieczorno-nocne "eksplorowanie" KhoSanu,kultowej ulicy-dzielnicy "wolnych duchów",gdzie ...wszystko jest możliwe ,wszystko można kupić,załatwić itp itp. Jest tam multum straganów z ciuchami wszelkiej maści,jedzeniem różnorakim i kolorowym,knajpek,stolików i stoliczków,salonów masaży na "pięterku" lub pod gołym niebem,agencji turystycznych,hotelików,kantorów wymiany,7 Eleven itp itp - czyli wsio ,czego turysta do pełni szczęścia potrzebuje
o to kilka migawek z tej tętniącej życiem 24 h uliczki - co by nie wracać tematycznie już do KS,to zamieszczę fotki z naszego pobytu przed Railay jak i po.
naszym kulinarnym ODKRYCIEM....właśnie z uliczki Rambutti Road ( równoległa do KhoSanu ) ,byłu mini-naleśniczki z jajkiem....i chora wie czym jeszcze....PRZEPYSZNIE słodkie z wyczuwalną nutą kokosową za....1 zł / sztuka
ale udając się na nocny spacer jeszcze dzień przed odlotem,Prezes wybadał straganik na którym zapodawali owe mini-naleśniczki w dwóch wersjach ( z dwiema wiórkowatymi posypkami ) ,w tzw.pakiecie - 6 szt za ....2 z...........
karisss Napisał(a): ------------------------------------------------------- > oona jak często przejeżdza tamtędy pociąg ?
z tym to bywa różnie,my czekaliśmy ok 1,5 godz.,bo info było sprzeczne i nie sądzę aby ktoś potrafił precyzyjnie odpowiedzieć o której godz.nadjedzie ciuchcia - kierowca z busika wysadził nas ok 12.20 i powiedział,że będzie jechał o "w półdo"...więc zrozumieliśmy,że o 12.30 - niestety jechał o....13.30
Dla nas ten targ to przede wszystkim....możliwość skosztowania różnych specjałów ,bez ruszania ....tyłka z miejsca,bo wszystko jest na wyciągnięcie ręki....tfuuu ...wróć....wiosła
Prezes łod razu przystąpił do degustacji,na pierwszy ogień poszło....mango.............
następnie zupka....jakaś tam..........
która skłądałą się z następujących składników..............
a gotowałą się o tak................
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
pływający targ....to skupisko wszelkiego "dobra konsumpcyjnego" w każdej postaci................
bo i są "badziewka"...............
i folklor..............
i smakowitości wszelakie...............
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
ja już zapowiedziałam Kasi,że na każdą naszą kolejną Babską Wyprawę .....zabieram ją,czy chce czy nie
a Francuz przenocował u nas w hotelu ( w innym pokoju,bo Kasie my "przejeliśmy" już w recepcji i skiperowaliśmy w naszej Suicie,tak więc.....no... ,
pojechał z nami na wycieczkę a po południu dodzwonił się w końcu do kolegów z którymi "pogubił się" w Bkk ,podziękował za gościnę i "troskliwą opiekę" o i....namawiał Kasię,by z nim uderzyła na Phuket.
Ale Kati okazała rozsądek....:P i wybrała nasze towarzystwo i Krabi(tu)
Bynajmniej konkluzja jest taka,że jak będziemy w okolicach Nicei.....to mamy metę(tu)
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
moje laski poczuły klimat wakacyjny i próbowały sie upodobnić do ....tambylców............
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Przechadzając się już "suchą nogą" po targu oczywiście spotkaliśmy.....Julę i Krysię ,które były też na fakultecie ,ale z innym organizatorem
Ale to nic....wieczorkiem ,po powrocie z wycieczki poszliśmy się poszwędać po KhoSanie i nagle,stojąc przy jakimś straganie słyszę jakby ktoś wywołuje moje imię,ale tak chóralnie i gromadnie.....
Moja Starsza trąca mnie w łokieć i mówi...."chyba KTOŚ cię tu woła"
hmmm.....rozglądam ci ja się dokładnie a tam......4 masażystki z tajskim akcentem wykrzykują.........Dagiiiiiiii
no oczywiście.............. ,na łóżkach pod gołym niebem zażywali przyjemności masaży Algida i ekipa...więc postanowili nam "pomachać">< - pamiętajcie ,nigdzie ,nawet w 6 milionowej metropoli jaką jest Bkk ,człowiek nie może czuć się.....anonimowo
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Prosto z targu wodnego pojechaliśmy na targ zwany potocznie na ..."torach".
Nie byłoby w nim nic nad zwyczajnego - ot targ jakich w Taj miliony - gdyby nie fakt ,że starganych handlujących położone są .....wzdłuż torów ,ale to też żadna nowość.
Cała magia miejsca tkwi w pewnym 30 sekundowym momencie,gdy nadjeżdzą pociąg.... momentalnie wszelkie ekspozycje handlowe są .....zwijane lub usuwane na bezpieczną odległość ( czytaj....1-2 cm od przejeżdżającej maszyny: ) ,po czym ,po przejechaniu ciuchci.....cały handel w ciągu kolejnych 30 sek.powraca "na swoje miejsce"(:P)
I ,żeby była pełna jasność - tam wszystko funkcjonuje w pełnej symbiozie,ani handlujący nie są intruzami a ni pociąg nie jest dla nich zafrożeniem(tu) - od cała filozofia ...Azji
póki co ...stragany jakich miliony.............
ale coś "zaczyna się dziać"...............
po "całej akcji" ...życie wraca ....na swoje.....tory............
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Po powrocie do Bkk,"pożegnaliśmy " czule Francuza a sami udaliśmy się na wieczorno-nocne "eksplorowanie" KhoSanu,kultowej ulicy-dzielnicy "wolnych duchów",gdzie ...wszystko jest możliwe ,wszystko można kupić,załatwić itp itp.
Jest tam multum straganów z ciuchami wszelkiej maści,jedzeniem różnorakim i kolorowym,knajpek,stolików i stoliczków,salonów masaży na "pięterku" lub pod gołym niebem,agencji turystycznych,hotelików,kantorów wymiany,7 Eleven itp itp - czyli wsio ,czego turysta do pełni szczęścia potrzebuje
o to kilka migawek z tej tętniącej życiem 24 h uliczki - co by nie wracać tematycznie już do KS,to zamieszczę fotki z naszego pobytu przed Railay jak i po.
najsampier coś ....zjemy...........
a póżniej....pospacerujemy..............
i znów coś zjemy..............
i się... hurtowo wymasujemy..............
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
naszym kulinarnym ODKRYCIEM....właśnie z uliczki Rambutti Road ( równoległa do KhoSanu ) ,byłu mini-naleśniczki z jajkiem....i chora wie czym jeszcze....PRZEPYSZNIE słodkie z wyczuwalną nutą kokosową za....1 zł / sztuka
ale udając się na nocny spacer jeszcze dzień przed odlotem,Prezes wybadał straganik na którym zapodawali owe mini-naleśniczki w dwóch wersjach ( z dwiema wiórkowatymi posypkami ) ,w tzw.pakiecie - 6 szt za ....2 z...........
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
karisss Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> oona jak często przejeżdza tamtędy pociąg ?
z tym to bywa różnie,my czekaliśmy ok 1,5 godz.,bo info było sprzeczne i nie sądzę aby ktoś potrafił precyzyjnie odpowiedzieć o której godz.nadjedzie ciuchcia - kierowca z busika wysadził nas ok 12.20 i powiedział,że będzie jechał o "w półdo"...więc zrozumieliśmy,że o 12.30 - niestety jechał o....13.30
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
jeszcze szybki przepis na Pat Thai-a...."narodową potrawę" tajów............
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...