--------------------

____________________

 

 

 



Kolorowa Tajlandia w 3 tygodnie

286 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Kolka :

Zwróciłaś uwagę Marylko na paznokcie tego mnicha? Takie ładne... jakby malowane Smile

A objazdowka po sklepach z materiałami, jubilerach to ponoć normalka. My też daliśmy się zawieźć i nasz kierowca tłumaczył tak samo, że wystarczy, że przywiezie turystów i zwrócą mu chyba za 2 l.benzyny, a jeśli coś kupimy to on dostanie % od ceny zakupu. Ponieważ zapytał nas o zgodę, pojechaliśmy tam.

Hehehe...wiesz ze nie zwrocililam Biggrin faktycznie, moze w nocy jest mnichem a za dnia lady boy Biggrin

Zajac1
Obrazek użytkownika Zajac1
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

hi hi masaże się Pani pododobają?  boli *biggrin*, niech płaci ROFL tak pewnie myśleli ROFL

http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/

karisss
Obrazek użytkownika karisss
Offline
Ostatnio: 4 lata 6 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

haha nam też spierdzielił tuktukowiec,jak nie chcieliśmy jechać do 3 sklepu Biggrin więc oni TAK mają Biggrin

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

ja też się zastanawiałam, jak ot jest z tymi tuk tukowcami , sprzedawcami i krawcami - my tez mieliśmy przejażdżkę z takim za chyba nawet 10 Bahtów i też zaczepił nas "miły" Taj kŧóry powiedział, że wszytko jest zamkniete bo są jakies uroczystości i tez nam znalazł porzadnego tuktukowca.....hehehe..... chociaż wcześniej czytałam o tym przekręcie to w sumie daliśmy sie namówić, bo jazda po Bangkoku szalonym bzykbzykiem jest przyjemnością i tzw MUST DO. Nam kierowca nie uciekł - wyraźnie byłam grzeczna ROFL ROFL        

Mellka
Obrazek użytkownika Mellka
Offline
Ostatnio: 8 lat 1 miesiąc temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Prze - pię - kne zdjecia!!!!!!!!Clapping

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Tym razem udało nam się wstać o założonej porze, czyli o 8:00. Mięśnie od masażu miałam całe obolałe. Ałććć...Mamy napięty grafik, więc żeby zdążyć z wszystkim nie możemy sobie pozwolić na błogie lenistwo. Plan na dziś jest taki, że zwiedzamy Grand Palace, Wat Phre Kaeo, Wat Pho - leżący budda, Wat Arun, później musimy podjechać do agencji gdzie kupiliśmy bilety, żeby je odebrać, jakiś wieczorny targ zaliczyć no i na końcu drink na dachu hotelu Lebua. Mam nadzieję, że nas w końcu wpuszczą Biggrin

Od razu wskoczyliśmy w długie spodnie i koszulki zakrywające ramiona, inaczej nie można wejść do Pałacu. Tzn, można też w spodenkach i spódniczkach, ale muszą zakrywać kolana. I faceci muszą mieć zakryte stopy, wiec zabraliśmy buty do plecaka, żeby Marcello nie roztopił mi się w tym upale. W przyhotelowej restauracji usiedliśmy, żeby zjeść szybciutko śniadanie. Tyle ile się na nie wyczekaliśmy to chyba mogliļyśmy zjeść pięć razy w każdym innym miejscu. I nie żeby było jakieś wyszukane. Marcel zamówił kanapkę, a ja owoce z jogurtem. Kanapka przyszła po 10 min, a na owoce czekaliśmy ponad pól godziny. Kelnerki ruszały się jak muchy w smole i miały takie grymasy na twarzy jakby pracowały za karę. Także zdecydowanie nie polecam Angielskiego Breakfastu no chyba, że macie dużo czasu i cierpliwości. Ponieważ Pałac znajduje się nie daleko naszego hotelu, wybraliśmy się na piechtę. Już za pierwszym rogiem natrafiliśmy na pierwszego życzliwego Taja, który nam powiedział, że Pałac jest czynny dopiero po południu, i że on może nas zabrać do jakiejś superowej świątyni..blablabla…oczywiście nawet się nie wdawaliśmy w rozmowę, bo wiedzieliśmy, że wpychają ludziom takie kity, żeby tylko zarobić. Poszliśmy dalej. Za kolejnym rogiem, podeszła do mnie kobieta, ani się obajrzałam a ta wcisnęła mi do ręki paczkę kukurydzy, próbowałam jej oddać, mówię, że nie chce, a ona mi mówi że to za darmo, i żebym wysypała ją gołębiom, które były w pobliżu. Dalej próbuje jej oddać te kukurydzę, a ta w tym momencie potrząsa moją reką i wysypuje ją na ziemię, zlatują się oczywiście gołębie, odwracam, żeby sobie pójść z tego dziwnego zamieszania, a tu nagle podbiega do mnie inna baba i mówi, że muszę za tę kukurydzę zapłacić, bo ją wysypałam gołębiom (????) I normalnie zatrzymuję mnie siłą, ciągnie za rękaw i mówi, że mnie nie puści dopóki nie zapłacę. WTF??? W tym samym czasie inne osoby były zajęte Marcelem. Ogólnie takie sytuacje działają na mnie jak płachta na byka więc tak się na nią wydarłam, że aż odskoczyła i uciekła. Pfffff. No takiej akcji się nie spodziewałam. Normalnie ciśnienie mi się podniosło na 200 chyba. Ale dobra lekko zdegustowani idziemy dalej. Przeszliśmy na drugą stronę ulicy. Podchodzi kolejny Taj i znowu bajeruje nas, że Pałac jest zamknięty. W milczeniu przechodzimy, szkoda czasu marnować na takie dyskusje. Dotarliśmy wreszcie do bramy. Przynajmniej tak nam się wydawało. A tam faktycznie ani jednego turysty. Podchodzi do nas Taj w stroju jakby strażnika, i też mówi że Pałac zamknięty. Powoli zaczynałam w to wierzyć, choć z drugiej strony, myślę sobie, że przecież Pałac jest otwarty codziennie. Za bramą zobaczyłam dwóch innych strażników, idę w ich kierunku, ten pierwszy mnie niemal siłą powstrzymuje krzycząc, że nie mogę wejść za bramę, ale widzę że tych dwoje pokazuje mi, że mam iść w prawo. I dopiero wtedy domyśliłam się, że pewno jest jeszcze jedno wejście. Idziemy zatem dalej i proszę, za rogiem było główne wejście i Pałac był czynny. Mój mózg nie jest w stanie pojąć jak pałac, czy też rząd mogą pozwolić na takie przekręty. Przecież założę się, że połowa tych turystów im uwierzy i zrobią sobie rundkę zamiast po Pałacu to po jakichś małych świątyniach nikomu nie znanych. No ale tak, pewno wrócą tutaj tak czy inaczej. Przed bramą całe tabuny turystów. Kupiliśmy bilety za 600 THB od osoby. I weszliśmy do środka. Tłumy były takie, że myślałam, że nas stratują. Myślę, że lepiej byłoby zacząć zwiedzanie jeszcze wcześniej, zaraz jak tylko otwierają, albo całkiem po południu, może byłoby luźniej. No to zwiedzamy pałac...złoto mieniło się wszystkimi kolorami tęczy....

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Grand Palace sam w sobie faktycznie piękny. Bajecznie kolorowy, bogaty, zdobiony dużą ilością złota, tzn. czymś co wyglądało przynajmniej jak złoto. Najważniejszym obiektem jest tutaj świątynia Wat Phra Kaeo z jadeitową figurką Szmaragdowego Buddy. Posąg jest symbolem religijnym, królewskim i narodowym. Ma ogromne znaczenie dla każdego mieszkańca Tajlandii. Ma zaledwie 75 cm wysokości i trzeba mocno zadzierać głowę, żeby dojrzeć go na wysokim tronie. O każdej porze roku król wspinając się niemal pod kopułę świątyni przystraja figurkę w inne szaty. Zielony skarb pochodzi z XIV wieku i był ukryty we wnętrzu innego kamiennego posągu. Przewędrował pół Tajlandii, był porwany do Laosu, zanim ostatecznie trafił na ołtarz Wat Phra Kaeo. Zwiedzanie niestety jest ogromnie męczące, my byliśmy w samo południe. I mimo, że niebo było lekko zachmurzone było niemiłosiernie gorąco. Koniecznie zabrać ze sobą coś na głowę. Na zwiedzaniu zeszło nam prawie trzy godziny, więc trochę tego jest. Nie będę wam dokładnie opisywać co widzieliśmy, bo można to znaleźć wszędzie w internecie.

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Wychodząc z Pałacu zauważyliśmy ogromną tablicę z napisam " The Grand Palace is open everyday. Do not trust wily strangers" Biggrin

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Po wizycie w Grand Palace udaliśmy się do świątyni Leżącego Buddy. Na mapie wygląda, że jest zaraz obok, ale szliśmy tam chyba z 20 min, albo nawet więcej. Pytaliśmy co chwilę czy dobrze idziemy, bo jakoś ta droga strasznie długa nam się wydawała. Szliśmy wzdłuż marketu jakichś dziwnych staroci i różnego rodzaju kamyczków, miniaturek wszelkiej maści posągów buddy. Ale był to chyba market dla Tajów głównie, bo biegali tam z lupkami, przeglądali te miniaturki z każdej strony. Nas zainteresowała figurka mnicha, która była tak zrobiona, że wyglądał on jak żywy. Majstersztyk normalnie.  Od zakupu powstrzymała nas jedynie jego wielkość i fakt, że jeszcze będziemy trochę w podróży. Ale jeśli trafimy na takiego pod koniec podróży to na pewno kupimy. Dotarliśmy wreszcie do wielkiego buddy. 46-metrowy posąg ze złota jest umieszczony w najstarszym kompleksie świątynnym Wat Po. Olbrzyma wykonano z cegieł, warstw gipsu i niezliczonej ilości płatków szczerego złota. Pozycja Buddy symbolizuje jego przejście w stan nirwany. Perłowe linie na stopach przedstawiają 108 pomyślnych znaków. Za posągiem stoi 108 mis z brązu, do których wierni wrzucają monety, aby zapewnić sobie szczęście. Na terenie kompleksu znajduje się 91 pięknie zdobionych chedi i cztery wihrany czyli budynki z posągami Buddy, w których podobno modli się sam król. Wstęp kosztuje 100 THB i zdecydowanie warto się tam wybrać i zobaczyć go. Naprawdę robi wrażenie.

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 9 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Kolejny cel to Wat Arun, który znajduje się po drugiej stronie rzeki. Wzięliśmy tuk-tuka, żeby nas podrzucił, bo niby nie było daleko, ale słońce tak prażyło, że ledwo staliśmy, nie wspominając o poruszaniu się. Tuk-tuk w pierwszej kolejności zawiózł nas do przystani gdzie można było zrobić sobie turystyczną rundkę po rzece, ale nas interesowało jedynie przeprawienie się na drugi brzeg, więc grzecznie poprosiliśmy, żeby nas zawiózł do właściwej przystani. Tam wrzuciliśmy coś na ząb, ja coś ala sajgonki z dziwnym słodkawym sosem, nie polecam. Marcel miał więcej szczęścia i zjadł coś bardziej smakowitego. Siedzieliśmy przy stole z taka niemiecką parą, która była w podroży od roku, zwiedzając całą Azję, Australię itd. To dopiero wyprawa. Nie to co nasza Biggrin Trzytygodniowa:) Przeprawa łódką na drugą stronę kosztowała całe 1,5 THB. Świątynia Świtu Wat Arun swoim stylem nawiązuje do architektury khmerskiej. Składa się z pięciu wież pokrytych kolorowymi skorupami ceramicznymi, które najpiękniej wyglądają w promieniach zachodzącego słońca. Najlepiej oglądać ją z łodzi bujającej się łagodnie na falach Chao Praya River. Żeby ogarnąć wzrokiem rozległą panoramę Bangkoku trzeba koniecznie wspiąć się pionowymi schodami na najwyższą wieżę, skąd widać jak na dłoni Wielki Pałac, osiedle slumsów nad rzeką, a na horyzoncie drapacze chmur nowoczesnej dzielnicy Sukhumvit.  Wstęp 50 THB.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap