A może jeszcze o samym lotnisku i wizie. W samolocie rozdano nam wnioski wizowe, każdy to sobie wypełnił i po wylądowaniu (ja byłam z synem), podchodziło się do celnika, czy tam ichniejszego strażnika granicznego i na podstawie tego wypełnionego samolotowego druku dostawało się wizę, za 50$. Na lotnisku warto się pośpieszyć i być na początku bo kenijczycy wszystko robią "pole pole" czyli powoli powoli i to prawda. Nam się udało wyść z lotniska niecałe pół godziny po wylądowaniu, byłoby szybciej ale mój wspaniały syn trzy razy przepuścił nasze walizki, bo mu się wydawały jakieś nie nasze. Weszliśmy na terminal prawie pierwsi urzędnik zapytał czy mamy druki - my że już wypełnione - to ok idźcie dalej od razu po wizę (idźcie pojedynczo z dokładnie odliczoną kwotą lubią oszukiwać). Kiedy my już z wizą w ręku przechodziliśmy po bagaże, nie rozumiem wszyscy pasażerowie za nami wypełniali te głupie druki jeszcze raz, nie jest to konieczne dostaniecie wizę na podstawie druków z samolotu. Kurs dolara na lotnisku lepszy niż w hotelu ale gorszy niż w naszych bankach, opłaca się płacić kartą albo wybierać z bankomatu jeśli ktoś ma bezpłatną kartę na wszystkie kraje (wypłata bez prowizji, trzeba zapytać we własnym banku)
Piszę na tablecie i nie bardzo umiem poradzić sobie ze zdjęciami ale jak wrócę do domu przejdę na lapka i opanuję temat. Obiecuję.
Plan pobytu był taki, że pierwsze dwa dni siedzimy na plaży potem dwa dni safarii, plaża, nurkowanie+ wyspa Wasini i co się jeszcze trafi.
Moje safari zamówiłam sobie już w Polsce przez internet, biuro wynalazłam sobie z kenijskej organizacji KATO. http://www.katokenya.org/index.php?option=com_content&view=article&id=22&Itemid=6#faq1http://www.kws.org/info/links.html To był strzał w dziesiątkę i będę polecać każdemu. Poznałam przemiłą zwariowaną Austryjaczkę mieszkającą w Keni na stałe, która prowadzi w diani biuro podróży. https://www.facebook.com/africanbaba. Na facebooku przegadałyśmy masę czasu jeszcze przed wyjazdem, dzięki niej darowałam sobie wiele głupot związanych ze zdrowiem (ale to jest indywidualna sprawa każdego więc ja nie będę nic radzić). Tak jak ja z synem mieliśmy zorganizowane safari za przystępną cenę i w jakich warunkach to szacun dla Kerstin Geyer (bo tak dziewczyna się nazywa). Na wasini popłynęłam już kupując wycieczkę na miejscu ale jaka cena taka wycieczka stwierdziłem, że ta jednodniowa nawet jak będzie kicha to przeżyję, ale byle jakiego safari to bym chyba sobie nie darowała. W Polsce wykupiłam jeszcze ubezpieczenie fly doctor
http://www.flydoc.org/products/individual-tourists bo w razie czego na safari jakby co? Szpital w diani dwa kroki od hotelu na safari i tak zasięgu nie było Kerstin śmiała się ze mnie, że w razie czego te 500 m do szpitala przewiozą mnie samolotem, bez sensu ale 32 dolary za dwie osoby to znów nie tak wiele za spokój matki aby syn był bezpieczny
A może jeszcze o samym lotnisku i wizie. W samolocie rozdano nam wnioski wizowe, każdy to sobie wypełnił i po wylądowaniu (ja byłam z synem) podchodziło się do celnika, czy tam ichniejszego strażnika granicznego i na podstawie tego wypełnionego samolotowego druku dostawało się wizę. Na lotnisku warto się pośpieszyć i być na początku bo kenijczycy wszystko robią pole pole czyli powoli powoli i to prawda nam się udało wyść z lotniska niecałe pól godziny po wylądowaniu byłoby szybciej ale mój wspaniały syn trzy razy przepuścił nasze walizki bo mu się wydawały jakieś nie nasze. Weszliśmy na terminal prawie pierwsi urzędnik zapytał czy mamy druki - my że już wypełnione - to ok idźcie dalej od razu po wizę (idźcie pojedynczo z dokładnie odliczoną kwotą lubią oszukiwać). Kiedy my już z wizą w ręku przechodziliśmy po bagaże, nie rozumiem wszyscy pasażerowie za nami wypełniali te głupie druki jeszcze raz, nie jest to konieczne dostaniecie wizę na podstawie druków z samolotu.
A moze wszystcy wypełnaili dopiero te druki,które dostali w samolocie-ja tez nigdy w samolocie nie wypełniam tylko dpiero jak juz wyjde
A może jeszcze o samym lotnisku i wizie. W samolocie rozdano nam wnioski wizowe, każdy to sobie wypełnił i po wylądowaniu (ja byłam z synem), podchodziło się do celnika, czy tam ichniejszego strażnika granicznego i na podstawie tego wypełnionego samolotowego druku dostawało się wizę, za 50$. Na lotnisku warto się pośpieszyć i być na początku bo kenijczycy wszystko robią "pole pole" czyli powoli powoli i to prawda. Nam się udało wyść z lotniska niecałe pół godziny po wylądowaniu, byłoby szybciej ale mój wspaniały syn trzy razy przepuścił nasze walizki, bo mu się wydawały jakieś nie nasze. Weszliśmy na terminal prawie pierwsi urzędnik zapytał czy mamy druki - my że już wypełnione - to ok idźcie dalej od razu po wizę (idźcie pojedynczo z dokładnie odliczoną kwotą lubią oszukiwać). Kiedy my już z wizą w ręku przechodziliśmy po bagaże, nie rozumiem wszyscy pasażerowie za nami wypełniali te głupie druki jeszcze raz, nie jest to konieczne dostaniecie wizę na podstawie druków z samolotu. Kurs dolara na lotnisku lepszy niż w hotelu ale gorszy niż w naszych bankach, opłaca się płacić kartą albo wybierać z bankomatu jeśli ktoś ma bezpłatną kartę na wszystkie kraje (wypłata bez prowizji, trzeba zapytać we własnym banku)
http://www.vjv.com/visa/forms/kenya-visaappform.pdf
jeśli chodzi o wilgoć to kostium sechł mi 2 dni Czekam na cd.
Piszę na tablecie i nie bardzo umiem poradzić sobie ze zdjęciami ale jak wrócę do domu przejdę na lapka i opanuję temat. Obiecuję.
Plan pobytu był taki, że pierwsze dwa dni siedzimy na plaży potem dwa dni safarii, plaża, nurkowanie+ wyspa Wasini i co się jeszcze trafi.
Moje safari zamówiłam sobie już w Polsce przez internet, biuro wynalazłam sobie z kenijskej organizacji KATO. http://www.katokenya.org/index.php?option=com_content&view=article&id=22&Itemid=6#faq1 http://www.kws.org/info/links.html To był strzał w dziesiątkę i będę polecać każdemu. Poznałam przemiłą zwariowaną Austryjaczkę mieszkającą w Keni na stałe, która prowadzi w diani biuro podróży. https://www.facebook.com/africanbaba. Na facebooku przegadałyśmy masę czasu jeszcze przed wyjazdem, dzięki niej darowałam sobie wiele głupot związanych ze zdrowiem (ale to jest indywidualna sprawa każdego więc ja nie będę nic radzić). Tak jak ja z synem mieliśmy zorganizowane safari za przystępną cenę i w jakich warunkach to szacun dla Kerstin Geyer (bo tak dziewczyna się nazywa). Na wasini popłynęłam już kupując wycieczkę na miejscu ale jaka cena taka wycieczka stwierdziłem, że ta jednodniowa nawet jak będzie kicha to przeżyję, ale byle jakiego safari to bym chyba sobie nie darowała. W Polsce wykupiłam jeszcze ubezpieczenie fly doctor
http://www.flydoc.org/products/individual-tourists bo w razie czego na safari jakby co? Szpital w diani dwa kroki od hotelu na safari i tak zasięgu nie było Kerstin śmiała się ze mnie, że w razie czego te 500 m do szpitala przewiozą mnie samolotem, bez sensu ale 32 dolary za dwie osoby to znów nie tak wiele za spokój matki aby syn był bezpieczny
Ninas ja już nie mogę sie doczekac kiedy wrócisz do laptopa do domu i nam zapodasz te widoczki ehh, chłonę każde słowo
Dzięki bepi a wiesz jak ja chłonęłam każde twoje dzięki
Czekam na fotki i dalsza opowieść .My matki już tak mamy z tą troskliwością i chyba nigdy się z tego nie wyrasta
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
http://www.fly4free.pl/tani-przelot-bilety-kenia-mombasa-za-997pln/ może się przyda komuś
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
uwielbiam ta kenijska wilgotnosc
A moze wszystcy wypełnaili dopiero te druki,które dostali w samolocie-ja tez nigdy w samolocie nie wypełniam tylko dpiero jak juz wyjde
no dotarłam i ja kiedy będą zdjątka ?
http://corazdalej.pl/