Ja też podziwiam. Kilka lat temu był u mnie w miejscowości przypadek, że para z dzieckiem polecieli na Majorkę. Wrócili z sepsą Lekarz powiedział, że układ odpornościowy takiego maluszka jest jeszcze niedojrzały dlatego doszło zakażenia. Ledwo dziewczynkę uratowali.
Anulka a ja myślę,że Majorka nie miała wpływu na taki przebieg sprawy.Synek moich znajomych złapał sepsę w naszej Bydgoszczy .Myślę,że jeżeli dziecko nie choruje przewlekle ,zapewnimy odpowiednie warunki sanitarne,zdecydujemy się na rejon gdzie mamy zapewnioną ewentualną pomoc lekarską ,szpitalną i nie jest to rejon podwyższonego ryzyka typu malaria itd. dlaczego nie .Jest to wybór rodziców,jeżeli uważają że wyjazd to słuszna decyzja i czują się na siłach - OK.
Dokładnie tak jest, jak napisała KIWI. Nasza Ola już z nami podróżowała, najważniejsze to przestrzeganie zasad higieny i bezpieczeństwa.
No i tak wielu jest zwolenników podróżowania z dziećmi, jak i przeciwników. Ja chcę, by nasze dziecko było wszechstronne, by cieszyło się życiem, a nie, by było izolowane od wszystkiego, bo jest pewne niebezpieczeństwo. Jasne, że zawsze się martwię, jestem ostrożna, ale zamknięcie dziecka w 4 ścianach nie jest rozwiązaniem
Wg mnie podróże z takim malutkim dzieckiem są na pewno łatwiejsze niz z takim 1,5-2 letnim. Taki maluszek duzo śpi, siedzi w wózku. Najgorszy okres to tak od 1,5-3 lat (jak dla mnie). Od jutra mam juz w domu 5-latkę i z takim dzieckiem podróż to juz tylko przyjemność.
My zaczeliśmy latać z córka jak miała rok (z półrocznym jechaliśmy autem do Austrii - podróż praktycznie cała przespana), tyle że blisko na kanary, ale teraz gdybym miała gdzieś lecieć z takim rocznym (chociaż zdecydowałąbym sie z mniejszym) to na pewno na dalsze trasy.
Teraz jak bylismy w Meksyku na fakultecie (całodzienny) dwa młżenstwa (podrózowali sami, bo dzieci juz na studiach) rozmawiały w busiku, że po co to rodzice ciagną małe dzieci tak daleko (oni jak dzieci były małe to jezdzili nad polskie morze) - dzieci się umęczą (nasza podróz zniosła rewelacyjnie - dużo lepiej niz my), nic z takiej podrózy nie będą pamiętały (czyli rozumiem że albo rodzice conajmniej 10 lat muszą wyciąć z życiorysu - tzn. brak podrózy, bądź podrózować sami bez dzieci). I chyba później się zorientowali i jedna kobita mówi do nas, ze nasza taka grzeczna, ze nie marudziła.
Seszelki!!!!
A zdjęcia zapowiadają suuuper wrażenia
Ja co prawda nie mam maluszka i już mieć go nie będę ale z chęcią poczytam i pooglądam.
Może kiedyś jako babci z maluszkiem mi przyjdzie podróżować
Podziwiam za odwagę
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Ja też podziwiam. Kilka lat temu był u mnie w miejscowości przypadek, że para z dzieckiem polecieli na Majorkę. Wrócili z sepsą Lekarz powiedział, że układ odpornościowy takiego maluszka jest jeszcze niedojrzały dlatego doszło zakażenia. Ledwo dziewczynkę uratowali.
Anulka a ja myślę,że Majorka nie miała wpływu na taki przebieg sprawy.Synek moich znajomych złapał sepsę w naszej Bydgoszczy .Myślę,że jeżeli dziecko nie choruje przewlekle ,zapewnimy odpowiednie warunki sanitarne,zdecydujemy się na rejon gdzie mamy zapewnioną ewentualną pomoc lekarską ,szpitalną i nie jest to rejon podwyższonego ryzyka typu malaria itd. dlaczego nie .Jest to wybór rodziców,jeżeli uważają że wyjazd to słuszna decyzja i czują się na siłach - OK.
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Dokładnie tak jest, jak napisała KIWI. Nasza Ola już z nami podróżowała, najważniejsze to przestrzeganie zasad higieny i bezpieczeństwa.
No i tak wielu jest zwolenników podróżowania z dziećmi, jak i przeciwników. Ja chcę, by nasze dziecko było wszechstronne, by cieszyło się życiem, a nie, by było izolowane od wszystkiego, bo jest pewne niebezpieczeństwo. Jasne, że zawsze się martwię, jestem ostrożna, ale zamknięcie dziecka w 4 ścianach nie jest rozwiązaniem
EOT w temacie dziecka w podróży
Moja córka mając roczek też załapała sepsę i to w Polsce i nie wiadomo nawet skąd się to wzięło. Nawet wczasów zagranicznych nie trzeba.
Jasny gwint, tutaj dopiero widoczki beda Robie herbatke i czekam
http://www.addicted-to-passion.com
Wg mnie podróże z takim malutkim dzieckiem są na pewno łatwiejsze niz z takim 1,5-2 letnim. Taki maluszek duzo śpi, siedzi w wózku. Najgorszy okres to tak od 1,5-3 lat (jak dla mnie). Od jutra mam juz w domu 5-latkę i z takim dzieckiem podróż to juz tylko przyjemność.
My zaczeliśmy latać z córka jak miała rok (z półrocznym jechaliśmy autem do Austrii - podróż praktycznie cała przespana), tyle że blisko na kanary, ale teraz gdybym miała gdzieś lecieć z takim rocznym (chociaż zdecydowałąbym sie z mniejszym) to na pewno na dalsze trasy.
Teraz jak bylismy w Meksyku na fakultecie (całodzienny) dwa młżenstwa (podrózowali sami, bo dzieci juz na studiach) rozmawiały w busiku, że po co to rodzice ciagną małe dzieci tak daleko (oni jak dzieci były małe to jezdzili nad polskie morze) - dzieci się umęczą (nasza podróz zniosła rewelacyjnie - dużo lepiej niz my), nic z takiej podrózy nie będą pamiętały (czyli rozumiem że albo rodzice conajmniej 10 lat muszą wyciąć z życiorysu - tzn. brak podrózy, bądź podrózować sami bez dzieci). I chyba później się zorientowali i jedna kobita mówi do nas, ze nasza taka grzeczna, ze nie marudziła.