i tu na lotnisku miało miejsce moje niezwykłe spotkanie z naszą forumową Bea37......przyznam że lekko zmęczona, nieswieża a w zasadzie padająca na ryjek...udałam sie na poszukiwanie toalety...idę taka śnięta ryba..... nagle słyszę Pumaaa...Pumciaaa....Beataaa...... myślałam że mam omamy słuchowe....bo mimo że wiedziałam że Bea też leci dzień wczesniej do BKK...to przed wylotem miałam tak permanentny brak czasu...że nie doczytałam kiedy Bea bedzie na Don Mueang....... nieważne zresztą super że się spotkałyśmy i przyznam że to było dla mnie MEGA odczucie m,oc spotkać osobe z forum na drugim końcu świata....wyściskane....chilkę porozmawiałyśmy, ale Oni śpieszyli się na samolot do Phnom...a ja bałam się że mój pomyśli że mnie porwali...albo że zabłądziłam...więc spotkanie było króciutkie...ale super że było ....z tego wszystkiego nawet sobie fotki razem nie zrobiłyśmy..... ale zmęczenie robi swoje....
Lot do Chiang Mai trwa około godziny......lądowanie bezbolesne.... i już za 200 bathów jedziemy do naszego pierwszego hotelu czyli Centara Khum Phaya w Chiang Mai. Hotel położony poza ścisłym centrum, wybrałam go zw wzgledu na fajne baseny i mimo że podczas rezerwacji miałam co do niego największe wątpliwości czytając opinie na tripadvisorze....dla mnie okazał się najlepszym na całej naszej trasie..... rozczarowały mnie za to inne..... ale o tym poźniej...sprawne zameldowanie i meleksikiem wioza nas do pokoju...... już mi się bardzo podoba...mimo że sam teren hotelu nie jest może zbyt wielki....za to centralną i największą jego część zajmuja baseny.....oj będzie gdzie się pomoczyć. Na razie kilka fotek z pokoju
Nasz pokoik ma bezposrednie wejście do basenu...a tu upatrzyliśmy sobie swoją własną malutką wyspe...z dwoma leżaczkami...do tej dojść trzeba było wodą...innego połaczenia nie było
no to zaczynamy wakacje....... i marszczenie pewnych części ciała ........ nareszcie YUPIIIII
i tu na lotnisku miało miejsce moje niezwykłe spotkanie z naszą forumową Bea37......przyznam że lekko zmęczona, nieswieża a w zasadzie padająca na ryjek...udałam sie na poszukiwanie toalety...idę taka śnięta ryba..... nagle słyszę Pumaaa...Pumciaaa....Beataaa...... myślałam że mam omamy słuchowe....bo mimo że wiedziałam że Bea też leci dzień wczesniej do BKK...to przed wylotem miałam tak permanentny brak czasu...że nie doczytałam kiedy Bea bedzie na Don Mueang....... nieważne zresztą super że się spotkałyśmy i przyznam że to było dla mnie MEGA odczucie m,oc spotkać osobe z forum na drugim końcu świata....wyściskane....chilkę porozmawiałyśmy, ale Oni śpieszyli się na samolot do Phnom...a ja bałam się że mój pomyśli że mnie porwali...albo że zabłądziłam...więc spotkanie było króciutkie...ale super że było ....z tego wszystkiego nawet sobie fotki razem nie zrobiłyśmy..... ale zmęczenie robi swoje....
Puma co sie odwlecze to takie tam blebleble a fotke i tak se pstrykniemy kiedys w Taj!
Bea
O retyyyyyyy takie rzeczy się tu dzieją a ja caly dzień na ogrodzie korzystalam z promyków słonca.
No ale dobra, spóźniona ale jestem. Której moge na kolanka co by lepiej widzieć
Lot do Chiang Mai trwa około godziny......lądowanie bezbolesne.... i już za 200 bathów jedziemy do naszego pierwszego hotelu czyli Centara Khum Phaya w Chiang Mai. Hotel położony poza ścisłym centrum, wybrałam go zw wzgledu na fajne baseny i mimo że podczas rezerwacji miałam co do niego największe wątpliwości czytając opinie na tripadvisorze....dla mnie okazał się najlepszym na całej naszej trasie..... rozczarowały mnie za to inne..... ale o tym poźniej...sprawne zameldowanie i meleksikiem wioza nas do pokoju...... już mi się bardzo podoba...mimo że sam teren hotelu nie jest może zbyt wielki....za to centralną i największą jego część zajmuja baseny.....oj będzie gdzie się pomoczyć. Na razie kilka fotek z pokoju
no i to co najważniejsze ....basenik
Nasz pokoik ma bezposrednie wejście do basenu...a tu upatrzyliśmy sobie swoją własną malutką wyspe...z dwoma leżaczkami...do tej dojść trzeba było wodą...innego połaczenia nie było
no to zaczynamy wakacje....... i marszczenie pewnych części ciała ........ nareszcie YUPIIIII
i moja ulubiona miejscówka
w tle nasz tarasik
nasza wysepka
i moczymy cycki
Holi pewnie już "doszłaś" do figurki po Mia więc wskakuj ja gabarytowo duża jestem wiec dam radę
Holi słoneczka też nie brakuje.... leżak wolny
Pumi te fotkę z brzuszkiem poproszę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wieczór kończymy w japońskiej knajpce niedaleko hotelu..... z naprawdę śmiesznymi cenami..... jeszcze tylko wizyta w 7Eleven.....
Jutro c.d. marszczenia
He he Kasik .....ale to nie było w pierwszym dniu