Pomysł na Seszele pojawił się po obejrzeniu Waszych relacji na forum i zdjęć, które powaliły mnie na kolana.
W tym miejscu chciałabym podziękować za forum, które jest kopalnią wiedzy Wasze relacje i pomoc pozwoliły nam na podjęcie decyzji o pierwszym samodzielnym wyjeździe. Zatem proponuję Ani Seszele. Na szczęście Ania jest tak wspaniałym przyjacielem, że od razu odpowiada: TAK. Tylko gdzie to właściwie jest Po analizie internetowej już wszystko wiadomo.
Zaczynam knowania. Ania troszkę mniej cierpliwa, ja codziennie poszukuję nowych opcji wyjazdu. Już wiem, że koniecznie La Digue. Na wszystkie trzy wyspy się nie zdecyduję, bo chciałabym osiąść w jednym miejscu na dłużej . Ale może Mahe jako taki mały dodatek? No dobrze, ale najwazniejsze to zdobyć bilety. Już wiemy, że to nie jest tani interes, ale pojawia się oferta na flipo z Mediolanu za nieco ponad 2000 zł. Decyzja błyskawiczna, wyjazd w lutym, bilety na trasie Poznań Mediolan kupione. I nagle zonk Ethiopian Airways przekłada lot, my rezygnujemy, ja załamana... W efekcie do dziś pieniądze nieodzyskane, Ania walczy na wszystkich frontach z flipo.
Po otrząśnięciu się z traumy zaczynam dalsze poszukiwania, teraz nie będę już korzystać z pośredników, cena już też nie ma takiego znaczenia, byle tylko zrealizować moje marzenie i jechać na Seszele. Po kilku tygodniach mamy już nowe bilety na trasie Warszawa - Mahe, zakupione przez Air France. Hurra jedziemy
No dobrze, nadszedł czas na znajlezienie jakiegoś lokum na Mahe i La Digue. Dzieki relacjom wiemy, że najfajniej połozony na La Digue jest Patatran, więc tutaj właściwie nie ma problemu, tym bardziej, że w La Fidelite jesteśmy spalone, a właściwie Kienia i Jej mail, bo rezerwowałysmy tam pobyt na luty. Przy odwoływaniu rezerwacji już nie było tak miło. Patatran dość drogi, a my chcemy na La Digue aż 10 nocy na stronie Patatranu ceny powalają, pozostaje stare "dobre" TUI De. Cena dla nas do przyjęcia, jak na takie widoczki, rezerwujemy internetowo, płacimy i już po bólu. Tylko co na Mahe? Tam wybór gigantyczny. Może sladami Bepi Berjaya albo Filosa Jumeirah? Nagle Anna włącza się do działania. Pokazuje zdjęcie plaży Anse Royale i Pensjonat Les Pied Dans L'eau. Szybkie tłumaczenie google: "giry w wodzie" Rezerwujemy 4 noce. Jak się okazało dla nas wybór świetny . Pozostaja jeszcze tylko bilety na trasie Mahe-La Digue. Stanowczo oświadczam, że promem z Mahe nie płynę. Naczytałam się o tym, ze wszyscy chorują. Ja nie mam z tym problemu, ale jak bedę świadkiem tych "ekscesów" to moge też nie dac rady. No to samolocik, cena wcale nie duzo wyższa, ja uparta jak koza, więc bedziemy się przemieszczać pierdzielotem. Bileciki kupione na Air Seychelles. Prawie wszystko gotowe. Termin wyjazdu się zbliza, ja panikuję coraz bardziej jak tu się spakować, żeby mieć wszystko w podręcznym, bo przecież przy przesiadkach w Amsterdamie i Abu Dabi bagaże na pewno nie dotrą na miejsce. Ups! Wszystko do podręcznego sie nie zmieści
Ania oczywiście do ostatniej chwili pracuje. Zresztą przez cały pobyt musi popracowywać. Uff, jak to dobrze pracować w instytucji państwowej Jak tylko uwolnię się od mysli jak sobie moje Żuczki pracusie poradzą przez dwa tygodnie bez "Szefowej" to bedę mogła rozpocząć wakacje na dobre!
A może by tak walizki wziąć ze sobą zamiast do luku bagażowego? Co? Nie da się? No dobra.
Lecimy. Kierunkek Amsterdam. Lot mija bardzo szybko, samolot pełen, stewki jakieś takie nijakie, ale kanapki z pysznym serkiem podają
I już ladujemy w Amsterdamie. Tutaj spokojnie, bo mamy najwięcej czasu, jest i smooking room, więc upajam się i uspokajam w akwarium
Pomysł na Seszele pojawił się po obejrzeniu Waszych relacji na forum i zdjęć, które powaliły mnie na kolana.
W tym miejscu chciałabym podziękować za forum, które jest kopalnią wiedzy Wasze relacje i pomoc pozwoliły nam na podjęcie decyzji o pierwszym samodzielnym wyjeździe. Zatem proponuję Ani Seszele. Na szczęście Ania jest tak wspaniałym przyjacielem, że od razu odpowiada: TAK. Tylko gdzie to właściwie jest Po analizie internetowej już wszystko wiadomo.
Zaczynam knowania. Ania troszkę mniej cierpliwa, ja codziennie poszukuję nowych opcji wyjazdu. Już wiem, że koniecznie La Digue. Na wszystkie trzy wyspy się nie zdecyduję, bo chciałabym osiąść w jednym miejscu na dłużej . Ale może Mahe jako taki mały dodatek? No dobrze, ale najwazniejsze to zdobyć bilety. Już wiemy, że to nie jest tani interes, ale pojawia się oferta na flipo z Mediolanu za nieco ponad 2000 zł. Decyzja błyskawiczna, wyjazd w lutym, bilety na trasie Poznań Mediolan kupione. I nagle zonk Ethiopian Airways przekłada lot, my rezygnujemy, ja załamana... W efekcie do dziś pieniądze nieodzyskane, Ania walczy na wszystkich frontach z flipo.
Po otrząśnięciu się z traumy zaczynam dalsze poszukiwania, teraz nie będę już korzystać z pośredników, cena już też nie ma takiego znaczenia, byle tylko zrealizować moje marzenie i jechać na Seszele. Po kilku tygodniach mamy już nowe bilety na trasie Warszawa - Mahe, zakupione przez Air France. Hurra jedziemy
Pierwsza
Druga
Hehehe
Przynajmniej słońce jest zawsze za darmo ...
http://pieczatki-w-paszporcie.blogspot.com/
https://www.youtube.com/channel/UCf99mvhfOem4kTfGH5qBOGQ?sub_confirmation=1/
pierwsza relacja i od razu z grubej rurki
.
Trwają próby wklejania zdjęć: Anse Marron tak na zachętę
Witaj Pumciu, Ania co Ty tu robisz??
Cześć Lordziu Mistrzu fotografii
No dobrze, nadszedł czas na znajlezienie jakiegoś lokum na Mahe i La Digue. Dzieki relacjom wiemy, że najfajniej połozony na La Digue jest Patatran, więc tutaj właściwie nie ma problemu, tym bardziej, że w La Fidelite jesteśmy spalone, a właściwie Kienia i Jej mail, bo rezerwowałysmy tam pobyt na luty. Przy odwoływaniu rezerwacji już nie było tak miło. Patatran dość drogi, a my chcemy na La Digue aż 10 nocy na stronie Patatranu ceny powalają, pozostaje stare "dobre" TUI De. Cena dla nas do przyjęcia, jak na takie widoczki, rezerwujemy internetowo, płacimy i już po bólu. Tylko co na Mahe? Tam wybór gigantyczny. Może sladami Bepi Berjaya albo Filosa Jumeirah? Nagle Anna włącza się do działania. Pokazuje zdjęcie plaży Anse Royale i Pensjonat Les Pied Dans L'eau. Szybkie tłumaczenie google: "giry w wodzie" Rezerwujemy 4 noce. Jak się okazało dla nas wybór świetny . Pozostaja jeszcze tylko bilety na trasie Mahe-La Digue. Stanowczo oświadczam, że promem z Mahe nie płynę. Naczytałam się o tym, ze wszyscy chorują. Ja nie mam z tym problemu, ale jak bedę świadkiem tych "ekscesów" to moge też nie dac rady. No to samolocik, cena wcale nie duzo wyższa, ja uparta jak koza, więc bedziemy się przemieszczać pierdzielotem. Bileciki kupione na Air Seychelles. Prawie wszystko gotowe. Termin wyjazdu się zbliza, ja panikuję coraz bardziej jak tu się spakować, żeby mieć wszystko w podręcznym, bo przecież przy przesiadkach w Amsterdamie i Abu Dabi bagaże na pewno nie dotrą na miejsce. Ups! Wszystko do podręcznego sie nie zmieści
Hej Aga, ja tez chetnie popatrze
No trip no life
Nelcia Fajnie, że jesteś.
Ania oczywiście do ostatniej chwili pracuje. Zresztą przez cały pobyt musi popracowywać. Uff, jak to dobrze pracować w instytucji państwowej Jak tylko uwolnię się od mysli jak sobie moje Żuczki pracusie poradzą przez dwa tygodnie bez "Szefowej" to bedę mogła rozpocząć wakacje na dobre!
A może by tak walizki wziąć ze sobą zamiast do luku bagażowego? Co? Nie da się? No dobra.
Lecimy. Kierunkek Amsterdam. Lot mija bardzo szybko, samolot pełen, stewki jakieś takie nijakie, ale kanapki z pysznym serkiem podają
I już ladujemy w Amsterdamie. Tutaj spokojnie, bo mamy najwięcej czasu, jest i smooking room, więc upajam się i uspokajam w akwarium
Ale super......ale emocje