Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Witam Was.
W lipcu obiecałem relację z wyjazdu na Płw. Iberyjski, ale jak trudno sie zebrać...
Po kwietniwym wypadzie do Japonii plan był prosty - krótko, tanio i w Europie (bo małża oddała paszport Sowietom do wizowania - wyjazd do Petersburga).
Najpierw Bawaria lub austriacki Tyrol. Niestety, w terminie mojego urlopu wycieczki zostały usunięte z powodu pewnie kiepskiej sprzedaży.
No to Gruzja - kraj na dowód osobisty. Bilbao zasugerował, żeby nie robić bez Armenii (a tam potrzebny paszport). Po obejrzeniu jego relacji uwierzyłem. Gruzja poczeka.
Dobra, tydzień do urlopu a tu nic. Bierzemy północne Włochy - od Wenecji, po Mediolan, Turyn, Garda-do Portofino.
I wreszcie decyzja - z Itaką na Vuelta Espana. Choć Espana to powodem wyjazdu było połączenie z Portugalią, jednym z ostatnich krajów w Europie gdzie nie byliśmy. Reklamowana jako:
Jorguś
Dzień przed wylotem jedziemy do Warszawy, bo w wybranym terminie usunięto wylot z Poznania.
No i startujemy z Okęcia do Malagi. Samolot, ku memu zdziwieniu, czarter kanadyjski, linie CanJet. Lot ma trwać 4 godziny, w rzeczywistości 3.25. Caterin na pokładzie płatny - buła 20 zł, herbata 10, ale zestaw buła z herbatą 25 zł. Po locie do Tokio mam wrażenie, że nie zdążę usiąść jak będziemy ladować.
Lecimy
I jesteśmy w Maladze.
Oczekiwanie na bagaże w południowym tempie. Za to przejazd do hotelu do Torremolinos zaledwie 15 minut. Zakwaterowanie, kolacja, krótki wyskok na pasaż i pora spać. Jutro 700 km do Lizbony.
Jorguś
Po śniadaniu (bufet bardzo interesujący) wsiadamy do autokaru i ruszamy na zachód.
Pierwsza miła niespodzianka, grupa liczy 21 osób, a autokar wielki i wypas. Każdy może leżeć.
Jedziemy przez góry w kierunku Sewilli.
Po minięciu Sewilli jedziemy do nadmorskiego miasteczka Palos de la Frontera, skąd Kolumb wyruszył w 1492 r. na podbój Nowego Świata.
Niestety to skansen. Statki zrekonstruowane wiernie, ale sztuczne figurki Indian i drewniane papugi na drzewach to juz przesada. Do tego odgłosy dżungli z głośników. Taki Jurassic Park dla dzieci jak u nas przy zajazdach.
No, ruszamy dalej. Zbliża się most graniczny z Portugalią.
Jorguś
Widać już Lizbonę.
Przekraczamy rzekę Tag.
Przejeżdżamy obwodnicą na drugi koniec miasta do hotelu.
Śpimy w HollidayInn Express. Hotele w ogóle były dobre na całej trasie. Wygladały mniej wiecej tak:
Hotel miał zewnętrzny catering i na kolację była lasagne. Wstrętna. Najlepszy hotel na trasie i najgorsze jedzenie.
Pora spać.
Jorguś
Pora wstawać
Pierwsza
Czekam na Lisbonę
Explore. Dream. Discover.
Hyde, wstałem!
Po śniadaniu jedziemy na zwiedzanie Lizbony.
Tramwajem nr 28 jedziemy do Katedry Najświętszej Maryi Panny (port. Sé de Lisboa)
Katedra jest siedzibą biskupa. Zbudowana w XII w., potem ponownie na miejscu meczetu (po usunięciu Maurów). Wnętrze z XVIII wieku w stylu rokokowym.
Krypta, w której urodził sie św. Antoni.
Idziemy do najstarszej dzielnicy Lizbony - Alfamy oraz popatrzeć na ocean.
Jorguś
Wszedzie ciekawa architektura i budynki wykładane na ścianach płytkami ceramicznymi (azulejos)
Jorguś
Przejeżdżamy do dzielnicy Belem. Najpierw Klasztor Hieronimów. Znajdują się tam groby króla Manuela I i jego żony Marii Aragońskiej oraz króla Jana III i jego żony Katarzyny Habsburg.
Dawna jadalnia klasztorna
wspaniałe krużganki
oraz grobowiec Vasco da Gama
Jorguś
Po wyjściu z klasztoru trochę jazdy i jest wieża Belem.
Postawiona w epoce wielkich odkryć geograficznych, wieża odgrywała rolę strażnicy lizbońskiego portu, stała się także punktem orientacyjnym dla wracających do ojczyzny żeglarzy i symbolem morskiej potęgi Portugalii. W okresach późniejszych pełniła funkcję więzienia. W wyniku wielkiego trzęsienia ziemi z 1755 r. budowla przeniesiona została ze środka rzeki w obecne miejsce.
W 1833 r. przez dwa miesiące był tu więziony generał Józef Bem.
W 1983 r. Torre de Belém wpisano na Listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Budowla mierzy 35 m. Jej najniższe piętra znajdują się pod powierzchnią wody.
Obok Pomnik Odkrywców z sylwetką Henryka Żeglarza na czele.
A przed nim wielka róża wiatrów z mapą świata.
Obok Muzeum Armii i chyba Grób Nieznanego Żołnierza.
Jorguś
Jedziemy do centrum.
Elevator de Santa Justa (winda wzniesiona przez ucznia G. Eiffela).
Wejście na Praca do Comercio (Plac Pałacowy) z pomnikiem króla Józefa I.
No i na zakończenietego galopu z uwagi na porę obiadową czas na słynne grilowane sardynki.
Porcja jak na zdjęciu (no dobrze była jedna wiecej) plus browarek - około 20 euro. Jak na jeden z głównych placów stolicy, tanio.
Reasumując.
Przed wyjazdem obejrzałem 2 filmy na dvd o Lizbonie. Nie oddają jej uroku. To jedna z najcudowniejszych stolic UE. Polecam na 2-3 dniowy wypad.
Pakujemy sie do autokaru - kierunek Fatima.
Jorguś
I na dobranoc bonusik:
w Lizbonie nie kradną rowerów
Jorguś