--------------------

____________________

 

 

 



Wyspy Jońskie: Lefkada - dlaczego warto tam jechać?

238 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

APisku tak sie zaczytałam w te twoje wielkie greckie opowieści, ze zapomniałam się przyywitać!!! A zagladam juz parę dni...:)

Piękne widoki i Ty tak niesamowicie zrelaksowana...:) 

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Ulala, dzięki, cieszę się że ci się podoba.

Nelcia, hotelik marzenie!!!

Momi, powiem ci szczerze, że ja najlepiej się relaksuję na tych spokojniejszych greckich wysepkach. Tam mi po prostu najbardziej pasuje atmosfera ze wszystkich odwiedzonych dotychczas kierunków. I tam mogę jeździć co roku i mi się nie znudzi, a nigdzie indziej nie ciągnie mnie po raz drugi....

Mariola

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 2 lata 11 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku piękna miejcówka, co za widoczki z basenu , !!!!!!!  Man in love  Preved

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Bepi, już go miałam wcześniej oblukany w internecie i się na niego czaiłam.

Mężowi ściemniałam, ze niby fajna wysepka, ale priorytetem był ten hotel!!!! Ale przy okazji wyspa też nam się bardzo spodobała.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nie wiem skąd mi się te podkreślenia wzięły, coś gdzieś nie tak kliknęłam?????? Ale z premedytacją niczego nie podkreślałam....

Kolejnego dnia po wczesnym śniadaniu idziemy do wypożyczalni Dymitrisa. Wyszykował nam samochodzik, zaopatrzył w mapę i to taką, na której można jako tako polegać. I tu chcę zaznaczyć, że mapy na wyspach greckich potrafią często wprowadzać w błąd, są po prostu mało precyzyjne. Nie mam tu na myśli, że przykładowo na mapie nie ma jakiejś drogi, a w rzeczywistości – istnieje, bo ją niedawno zbudowano. Tu czasem miejscowości są zupełnie nie w tym miejscu umieszczone... A poza tym na jednej wyspie potrafi być więcej niż jedna wioska, czy kościół, bądź plaża o tej samej nazwie – jacyś mało kreatywni są...

Ponieważ my lubimy się powłóczyć po takich mało uczęszczanych szlakach, zboczyć z głównych szos, to bywa, ze mamy kłopoty z rzetelnością tych map.

Ponad 75% wyspy to góry, zdecydowaliśmy się zatem wypożyczyć mały samochodzik terenowy Suzuki Jimmy, by dotrzeć w takie bardziej dzikie i trudno dostępne ostępy. Takie miejsca najbardziej lubimy!!!! Koszt wynajęcia takiego samochodu na 4 dni z pełnym ubezpieczeniem to 170E, a 1 litr benzyny kosztuje od 1,65 – 1,70E.

Wiem, że najładniejsze – przynajmniej dla mnie - na Lefkadzie jest zachodnie wybrzeże oraz jej południowa część. A zatem zostawimy sobie te rejony na deser!!!! Żeby stopniować uroki tej wyspy...

Wyruszamy wzdłuż wschodniego wybrzeża w kierunku północnym. Mijamy niewielkie kurorciki, takie jak Perigiali, tuż za Nidri, dalej Nikianę i Lygię.

Okolica bardzo ładna, cały czas z boku towarzyszą nam lesiste pagórki, na których wybudowano wille, domki, apartamenty i pensjonaty. Niektóre wille super luksusowe i to zarówno w tradycyjnym greckim stylu zbudowane z jasnego kamienia, jak i typowo dizajnerskie, nowoczesne, prawie całe przeszklone. Są też skromne bezstylowe domki z płaskimi dachami, badź nijakie pensjonaty. Tak że każdy znajdzie coś w swoim guście i na swoją kieszeń!!!!

Ale niestety plaże nie są tu zachwycające, a więc nie radzę wybierać ten rejon wielbicielom plażowania. Bo albo zadowolą się całkiem nieciekawymi plażami– jak na warunki Lefkady słynącej z pięknych plaż – albo będą zmuszeni codziennie dojeżdżać wynajętym autem na te faktycznie atrakcyjne. I pomimo, że wyspa nie jest duża i odległości nierwielkie, to jednak jazda tymi drogami dość długo trwa...Przykładowo w linii prostej jest 10 km, a krętą drogą wychodzi około 30. Poza tym najczęściej jechać tu można na drugim biegu, jest tylko niewielki odcinek względnie prostej drogi, gdzie jeździliśmy czwórką. Bywało też na bocznych zakręciastych, mocno stromych dróżkach, że pomimo napędu na cztery koła trzeba jechać na jedynce.

A na komunikację autobusową w ogóle nie ma co liczyć. Autobusy jeżdżą bardzo rzadko, mało jest linii, na przystankach nie ma rozkładu jazdy, a zdarza się, że w ogóle wypadają kursy.

A więc ostrzegam przed plażowym rozczarowaniem na wschodnim wybrzeżu, no chyba, ze komuś wystarczy smażenie się przy basenie...ale chyba nie po to przyjeżdża się na Lefkadę?

Mijamy Nikianę - ładną, o wiele bardziej spokojną miejscowość niż Nidri z niewielkimi pensjonatami.

 A także klimatycznymi tawernami

 Wprawdzie plażom daleko do ideału, ale jak dla mnie są całkiem malownicze. W sumie to  taki mocno relaksujący kurorcik, bardziej do pospacerowania i posiedzenia w nadmorskiej knajpce niż do wylegiwania się na dość kamienistej i przybrudzonej trawą morską plaży...

.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Następnie przejeżdżamy kilka rond – i tu uwaga!!!!! - w Grecji na rondzie obowiązuje odwrotna zasada niż u nas: wjeżdżający ma pierwszeństwo, a nie ten jadący po rondzie. A tak naprawdę, to trzeba przez ronda śmigać na wyczucie, każdy jeździ jak chce!!!! Zasady niby są, ale kto by je przestrzegał????? Zdarzają się i tacy, którzy skręcają w lewo tuż przed rondem, zupełnie je pomijając, tak że oczy trzeba mieć naokoło głowy....Właśnie taką mieliśmy dość groźną sytuację, że przed samym rondem Grek dał ostro po hamulcach i tuż przed naszą maską dał nura w lewo, choć powiniem objechać rondo i dopiero skręcić – wcale mąż się nie spodziewał takiego manewru!!!! Ale po co fatygować się i objeżdżać trzy czwarte ronda, jak można na skróty???

Wprawdzie jadąc na północ jakoś minęliśmy niepostrzeżenie Lygię, to jednak wracając wieczorkiem zatrzymujemy się w tej miejscowości , by obejrzeć sobie hotel Porto Lygia nad którym się zastanawiałam czy go nie zabukować, bo też jest przy samej plaży, a zatem ładne widoki i szum oraz zapach morza gwarantowane.

Całkiem ładnie położony na niewielkim półwyspie, nad zatoczką,ale plaża znów niespecjalna. No, a poza tym wszędzie stąd daleko na zwiedzanie....

Nie bardzo jest gdzie pospacerować wieczorem, niewiele tawern do wyboru, aby wybrać się na jakiś rejs po wyspach trzeba jechać do Nidri. A w ogóle w samym centrum przy porcie panuje bałagan, jest brudnawo i dość zaniedbanie, na brzegu stoją jakieś wraki łodzi rybackich....Wyjątkowy burdelik – rzadkość na tej wyspie!

Za to fajny basen tuż przy plaży z pięknym widokiem na wyłaniające się z morza wysepki.

W sumie jednak jest tu o wiele mniej atrakcji niż w Nidri, a zatem cieszę się , że nie wybrałam tego hoteliku. Choć hotel sam w sobie jest elegancki!

 

Im bardziej zbliżamy się ku stolicy wyspy – miasta Lefkada- tym jest mniej gór, lasów. Krajobraz robi się bardziej monotonny, nizinny, gęściej zabudowany. Nie powiem, że mnie zachwyca....no, ale wypada przecież zobaczyć stolicę!

W pobliżu miasta parkujemy przy obrotowym moście o długości 50 metrów łączącym wyspę z kontynentem. Mamy szczęście, gdyż akurat można przejechać mostem po zamknięciu go. Most jest otwierany co godzinę w celu przepuszczenia jachtów i motorówek.

Zamierzamy zwiedzić średniowieczną twierdzę Santa Mavra pochodzącą z 13 wieku, która miała za zadanie chronić wyspę przed atakami piratów. Z daleka szara kamienna budowla otoczona potężnym murem obronnym robi niezbyt korzystne wrażenie.

Gdy jednak po wejściu przez ozdobną bramę baczniej zaczynam się przygladać detalom, widać różnorodność elementów zdobniczych dodawanych przez poszczególnych władców tych ziem, głównie Otomanów i Wenecjan.

Aż trudno uwierzyć, jak fantastyczni budowniczowie stworzyli tę potężną fortecę, która przez pięć wieków nie uległa zniszczeniu w czasie licznych najazdów i trzęsień ziemi. Dopiero wybuch składowanej tam amunicji w znacznym stopniu zdewastował budowlę....

Twierdza zaliczona, fakt - rozciąga się z niej fajny widok na górzyste stoki kontynentu, panoramę stolicy oraz rozległą płytką lagunę, pełną różnorakiego ptactwa wodnego, ale nie jest to jakieś konieczne must see...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

W pobliżu twierdzy znajduje sie plaża Ammoglossa – jak dla mnie brzydka, ale i ona ma swoich zwolenników, chyba głównie leniwców, kwaterujących w pobliżu stolicy, którym nie chce się tyłka ruszyć na piękniejsze plaże.

No, ale w sumie to dobrze, że turyści tak się rozpraszają po całym wybrzeżu....Niestety – jak się wkrótce okaże – na tych najładniejszych - tłok jest i tak największy. Dobrze, że są jeszcze cudowne plaże, na które trudno dotrzeć, tam faktycznie jest luzik!

Jedziemy już do stolicy założonej w drugiej połowie 17 wieku przez Wenecjan. Spory ruch samochodowy, a zatem problemy z zaparkowaniem. Radzę nie zapuszczać się w wąskie uliczki miasta, lepiej zaparkować gdzieś na przedmieściach i przejść się piechotką do centrum, przy okazji oszczędzimy sporo za płatne parkingi. Odległości nie są zbyt duże.

Miasto jest bardzo dumne z niedawno oddanej do użytku nowoczesnej mariny, w której pomieścić się może ponad 600 jachtów. Jest to największy port jachtowy w rejonie Wysp Jońskich. Jego otwarcie znacznie przyspieszyło rozwój miasta, powstały nowe hotele, knajpki, sklepy. To właśnie głównie Lefkada jest miejscem, z którego bardzo wielu żeglarzy czarteruje jachty, startując w swe morskie wyprawy po okolicznych wyspach i tu je kończąc.

Marina jest rzeczywiście imponująca z ogromną ilością jachtów, katamaranów i żaglówek. W jej pobliżu ciągnie się ruchliwy bulwar nadmorski, którym płynie rzeka turystów. Jak wszędzie w takich miejscach jest wiele tawern, restauracji, kafejek, lodziarni ze stolikami wystawionymi na zewnątrz, skąd rozciąga jest piękny widok na marinę, morze i niedaleki ląd stały.

Z nabrzeża skręcamy w zamknięty dla ruchu kołowego deptak, będący główną ulicą handlową. Obok wytwornych kawiarni - sklep z akcesoriami elektrycznymi, dalej z pamiątkami i sąsiadujący z nim rybny, lodziarnie i owocarnie – asortymenty bardzo różne!

Okazuje się, że właśnie teraz w sierpniu – szczycie sezonu – odbywa się tu przez cały miesiąc międzynarodowy festiwal zespołów ludowych i folklorystycznych, co krok jakieś występy.

W mieście jest kilka kościołów i muzeów, a także parę klimatycznych uliczek i zaułków oraz placyków.

Dla zainteresowanych zakupami tańszymi niż w małych lokalnych sklepikach jest tu kilka dużych marketów: dwa Carrefoury, Lidl i Spar.

Stolicę warto zobaczyć, ale mnie niezbyt zachwyciła....Przyjedziemy tu jeszcze raz wieczorem, by poczuć fajną atmosferę stołecznego miasta.

Parę fotek z wieczornego spaceru po stolicy od razu wstawię, by nie wracać do tematu.

 Bezlitosne jaskółki

Na samym północnym cypelku wyspy – tuż za stolicą – ciągnie się kilkukilometrowy pas płaskich szerokich piaszczystych plaż. Ale te plaże są zupełnie nie takie, jak lubię!!!!

Nie mają zielonego zaplecza, rosną tu tylko jakieś wyschnięte chwaścidła i krzaczory.

Z pobliskich gór ten ciąg plaż na lagunie tak wygląda

Samochód zostawiamy na parkingu i idziemy zobaczyć widniejące z daleka wiatraki. Chyba od zawsze wiały tu silne wiatry i dlatego wybudowano tu te wiatraki, do dziś zostało ich tylko pięć. Trzeba przyznać, że trochę dodają one uroku tej stosunkowo mało malowniczej plaży.

Dla mnie ta plaża – Agios Joannis – jest zupełnie nieciekawa, ale spotykałam się z opiniami, że taka piękna, szeroka, długa, miejscami piaszczysta....Podejrzewam, że zachwycają się nią głównie winsurferzy i kitesurferzy, gdyż wieje tu non stop wiatr, sprzyjający upawianiu tego rodzaju sportów.

Nawet nam się nie za bardzo chce tutaj kąpać, ale robi się coraz bardziej gorąco – w stolicy na termometrze w cieniu było 34 stopnie - a że zamierzamy wracać przez góry – to ostatnia szansa!!!!

No i kąpiemy się, woda cudowna ciepła, przejrzysta, jeszcze gdyby ta okolica była fajniejsza!!!!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 dni temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Teraz odbijamy w kierunku gór i jedziemy w okolice wioski Frini do najbardziej okazałego na Lefkadzie klasztoru Faneronmeni. Zbudowano go na początku 17 wieku w miejscu gdzie znajdowały się ruiny starożytnej świątyni Arthemisy – bogini polowań. Jest on najważniejszym miejscem kultu religijnego i przybywają tu pielgrzymki nie tylko z całej wyspy, ale również z okolicznych wysepek i lądu stałego. Jednocześnie jest to jedyny czynny na wyspie klasztor, gdzie żyją mnisi.

Ja nie jestem wielbicielką klasztorów ani kościołów, ale ten tutaj robi na mnie pozytywne wrażenie.

Pierwsze, co się rzuca w oczy to przepiękny widok z góry na całą okolicę. W dole widać ruchliwą i zatłoczoną stolicę, w jej pobliżu ciągnące się kilometrami złociste plaże przechodzęce w wąski półwysep mocno wcinający się w lagunę, a w dali osnute mgiełką wysokie, łysawe góry kontynentu.

Chwilę stoimy, by nacieszyć oczy tym widokiem w cieniu ogromnych pinii otaczających zabudowania klasztorne. Następnie wchodzimy przez okazałą bramę na dziedziniec. Wszędzie mnóstwo kwiatów, roślin i nawet nie tak dużo turystów, jak się spodziewałam. Pewno tylko zwiedzeniowi fanatycy – tacy jak my – snują się po wyspie w takim upale, zamiast walnąć się na jednej z cudownych plaż. No, ale my już tak mamy....

W klasztorze oglądamy w niewielkim muzeum bizantyjskie ikony, stare manuskrypty, przebory liturgiczne. Dodatkowym plusem jest to, ze jest tu całkiem przyjemnie, chłodnawo. Stare mury tworzą naturalnie klimatyzowane wnętrze!!!! Interesujący jest bogato rzeźbiony ikonostas.

Wspinamy się wysoko na dzwonnicę, by obejrzeć stare dzwony, które przed chwilą wybiły pełną godzinę.

I znowu ten widok!!!!

Następnie odwiedzamy klasztorną jadalnię, całkiem sympatyczne pomieszczenie.

W obrębie klasztoru jest możliwość poobcowania ze zwierzaczkami, są pawie, sarenki, indory, koguty, papugi – może i niezbyt egzotyczna kolekcja, ale i trochę atrakcji dla dzieciaczków znudzonych zapewne zwiedzaniem klasztoru się znajdzie. Ja też -choć raczej nie dzieciaczek – z przyjemnością spaceruję cienistymi alejkami wśród zwierząt.

Szczególnie przypadł mi do gustu potężny indyk, który zachowuje się jak rasowa modelka – z nastroszonymi piórami pozuje do zdjęć rozglądając się wokół, czy wszyscy go podziwiają.

Zmęczenie już trochę daje znać o sobie, a zatem marzy nam się jedynie kąpiel morska.

I żeby zmyć niekorzystne doświadczenia z oglądanymi dziś plażami wjeżdżamy na zachodnią stronę wyspy, słynną z przepięknych plaż. I w końcu zaczynają się widoczki zwiastujące prawdziwe lazurki.

Pierwszą z nich, która robi na nas bardzo dobre wrażenie jest plaża Pefkoulia. Dojeżdżamy do niej bardzo dobrą drogą prowadzącą ze stolicy i z niemałym trudem znajdujemy miejsce na parkingu.

Już sobie wyobrażamy ile będzie ludzi na plaży. Ale ku naszemu zdziwieniu okazuje się, że jest całkiem nieźle. Plaża jest po prostu bardzo długa, jak na tutejsze warunki, więc jest całkiem luźno.

O takiej właśnie spokojnej niezatłoczonej plaży bez żadnego zaplecza typu parasole i leżakt, za to z pięknym zapleczem w postaci częściowo zalesionej skalistej skarpy marzyliśmy. Kilkakrotne kapiele i totalny relaks kończą pierwszy dzień zwiedzania.

Mariola

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Takie miejsca są tak blisko...a ja jakoś trafić tam nie mogę Scratch one-s head Ta pierwsza wysepka - przepiękna! 

A w takim domkach jestem zakochana na zabój Smile

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

katerina
Obrazek użytkownika katerina
Offline
Ostatnio: 8 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

apisek :

Momi, powiem ci szczerze, że ja najlepiej się relaksuję na tych spokojniejszych greckich wysepkach. Tam mi po prostu najbardziej pasuje atmosfera ze wszystkich odwiedzonych dotychczas kierunków. I tam mogę jeździć co roku i mi się nie znudzi, a nigdzie indziej nie ciągnie mnie po raz drugi....

Clapping Clapping Clapping Drinks

Strony

Wyszukaj w trip4cheap