Ávila - Miasto założone zostało przez Celtyberów, a schrystianizowane w I wieku. Po trzech wiekach rządów Maurów, zdobył je król Alfons VI w 1085 r. Po rekonkwiście, w mieście ponownie zamieszkali chrześcijańscy rycerze, który rozpoczęli prace nad najbardziej charakterystyczną i reprezentatywną budowlą miasta - Las Murallas (mury obronne). Mają one średnio 3,6 m wysokości i 2,7 m grubości i liczą sobie prawie 2,7 km długości. Do miasta wiodło 9 bram, a 90 wież zwiększało obronność murów. Szlachta była odpowiedzialna za obronę poszczególnych ich odcinków. Powstało wówczas także wiele wytwornych, lecz dobrze ufortyfikowanych pałaców miejskich, a niektóre z nich stanowiły zaś integralną część murów. Z miastem jest związana Teresa z Ávili - katolicka święta.
Segowia - tutaj w 1474 Izabela I Katolicka została królową.
Katedra, ostatnia budowla gotycka wzniesiona w Hiszpanii (1525-XVII w.); szczególnie piękna z zewnątrz
Nasłynniejszy chyba w Hiszpanii akwedukt rzymski, zbudowany ok. 100 r. n.e., dostarczano nim wodę z odległości 15 km, wybudowany z bloków granitowych bez użycia zaprawy. Pozostało ok. 800 m, 129 przęseł.
I jeszcze Alkazar, zamek-forteca z XI w., przebudowany w XIV/XV w. i XIX w.
Niektórzy twierdzą, że to on posłużył Disneyowi za wzór do "Królewny Śnieżki", a nie bawarski Neuschwanstein.
Ten odcinek nie jest dla wegetarian i pewnie dla fanatycznych miłośników zwierząt też nie.
Candido www.mesondecandido.es/ – jest to jedna z najlepiej znanych restauracji w okolicach Madrytu. Za obiad dla 2 osób zapłacimy okolo 70 euro. Jak wieść niesie, można dostać tu najlepsze Cochinillo w Hiszpanii. Cochinillo jest to młody prosiak upieczony na rożnie. Tradycja nakazuje aby prosiak zostal upieczony na rożnie a nastepnie podzielony za pomoca talerza – powinien być na tyle miękki i chrupki, aby bez problemu dało się to zrobić. Następnie tradycja nakazuje stłuc talerz używany do dzielenia prosiaka.
Głowie rodu Candido, twórcy tego dania postawiono na rogatkach miasta pomnik. Przepraszam za jakość zdjęcia, ale ledwo zdążyłem złapać aparat w autokarze.
Jak galopem to galopem. Zamiast następnego dnia zacząć od zwiedzania Madrytu robimy stolicę jako trzecie miasto jednego dnia. Za to będzie premia - jutro Toledo (poza planem).
Było to tym łatwiejsze, że w Madrycie mieliśmy tylko zaplanowane zwiedzanie pałacu królewskiego.
Najpierw Puerta del Sol:
Następnie podążamy w stronę kościoła San Miguel przy Plaza de la Villa i do Katedry.
No i Pałac Królewski. We wnętrzach obowiązuje zakaz fotografowania, więc tylko kilka fotek ze schodów i z gabinetu, gdzie podpisano traktat akcesyjny Hiszpanii do UE.
Dzień przedostatni. W drodze do Malagii zatrzymujemy się w Toledo.
Miasto (starówkę) podobno można przejść w pół godziny, ale plątanina uliczek jest taka, że gubią się i Hiszpanie. Nas oprowadza Polka mieszkająca w Toledo i zajmuje jej to 3 godziny. Zwiedzamy kościoły, muzea, uliczki, wystawy.
Ale początek jest imponujący - panorama...
Z poziomu parkingu autobusowego do starego miasta wjeżdża się sześcioma poziomami ruchomych schodów. Z powrotem oczywiście też.
Odrębny punkt programu w Toledo to Muzeum Żydów Sefardyjskich.
pamiątki
Ja to gdzieś tam w Lisbonie zostałam
ale mury mi się podobały i dom muszli jest ciekawy
a Gaudi to wiadomo Gaudi
Explore. Dream. Discover.
Hyde,
zaręczam, że jeszcze będzie coś ciekawego - Segovia.
Ale to nie dzisiaj, za duzo sportu w TV.
Jorguś
Katedra Chrystusa Zbawiciela
Klasztor św. Teresy
Kościół św. Teresy
Jorguś
Katedra, ostatnia budowla gotycka wzniesiona w Hiszpanii (1525-XVII w.); szczególnie piękna z zewnątrz
Nasłynniejszy chyba w Hiszpanii akwedukt rzymski, zbudowany ok. 100 r. n.e., dostarczano nim wodę z odległości 15 km, wybudowany z bloków granitowych bez użycia zaprawy. Pozostało ok. 800 m, 129 przęseł.
I jeszcze Alkazar, zamek-forteca z XI w., przebudowany w XIV/XV w. i XIX w.
Niektórzy twierdzą, że to on posłużył Disneyowi za wzór do "Królewny Śnieżki", a nie bawarski Neuschwanstein.
Jorguś
A na deser coś dla podniebienia z Segowii.
Ten odcinek nie jest dla wegetarian i pewnie dla fanatycznych miłośników zwierząt też nie.
Candido www.mesondecandido.es/ – jest to jedna z najlepiej znanych restauracji w okolicach Madrytu. Za obiad dla 2 osób zapłacimy okolo 70 euro. Jak wieść niesie, można dostać tu najlepsze Cochinillo w Hiszpanii.
Cochinillo jest to młody prosiak upieczony na rożnie. Tradycja nakazuje aby prosiak zostal upieczony na rożnie a nastepnie podzielony za pomoca talerza – powinien być na tyle miękki i chrupki, aby bez problemu dało się to zrobić. Następnie tradycja nakazuje stłuc talerz używany do dzielenia prosiaka.
Smacznego !!!
Jorguś
Głowie rodu Candido, twórcy tego dania postawiono na rogatkach miasta pomnik. Przepraszam za jakość zdjęcia, ale ledwo zdążyłem złapać aparat w autokarze.
Jorguś
Jak galopem to galopem. Zamiast następnego dnia zacząć od zwiedzania Madrytu robimy stolicę jako trzecie miasto jednego dnia. Za to będzie premia - jutro Toledo (poza planem).
Było to tym łatwiejsze, że w Madrycie mieliśmy tylko zaplanowane zwiedzanie pałacu królewskiego.
Najpierw Puerta del Sol:
Następnie podążamy w stronę kościoła San Miguel przy Plaza de la Villa i do Katedry.
No i Pałac Królewski. We wnętrzach obowiązuje zakaz fotografowania, więc tylko kilka fotek ze schodów i z gabinetu, gdzie podpisano traktat akcesyjny Hiszpanii do UE.
I na koniec Plac Hiszpański
Śpimy w hotelu na przedmieściach Madrytu
Jorguś
Dzień przedostatni. W drodze do Malagii zatrzymujemy się w Toledo.
Miasto (starówkę) podobno można przejść w pół godziny, ale plątanina uliczek jest taka, że gubią się i Hiszpanie. Nas oprowadza Polka mieszkająca w Toledo i zajmuje jej to 3 godziny. Zwiedzamy kościoły, muzea, uliczki, wystawy.
Ale początek jest imponujący - panorama...
Z poziomu parkingu autobusowego do starego miasta wjeżdża się sześcioma poziomami ruchomych schodów. Z powrotem oczywiście też.
Odrębny punkt programu w Toledo to Muzeum Żydów Sefardyjskich.
Jorguś
Podążając na południe zatrzymujemy się w Consuegra w rejonie La Manchy.
Nie wiem, czy te wiatraki prawdziwe czy dla turystów, ale od razu wiadomo o co chodzi.
Jorguś
I tak siódmego dnia wracamy do Malagi, a własciwie do pierwszego z hoteli tj w Torremolinos.
Jest jeszcze popołudnie, więc trzeba nad morze (chociaż popatrzeć na lazurki).
Ostatnie zakupy, pamiątki i trzeba się szykować do powrotu. Następnego dnia o 8.05 mamy odjazd na lotnisko.
Jorguś