Apisku, wyobraź sobie, że myślałam od niedzieli o spędzeniu najbliższego weekendu w Sopocie... (po raz trzeci w tym roku zresztą) a tu taka niespodzianka z Twojej strony
Uwielbiam Sopot, jak dla mnie to najładniejsze miasto w Polsce i w dodatku nad morzem. Czasami jestem raz na dwa, trzy lata, a czasami parę razy w roku. I też wolę okolice trochę dalsze od Monciaka. Chociaż molo jest fajne.
Polecam wszystkim zboczyć trochę w mniej ludne zaułki. Na przykład z Monciaka, idąc od mola, w prawo skręcić w uliczkę Czyżewskiego, a tam pięknie odnowione kamienice, dojść do malutkiego Dworku Sierakowskich, jest w nim kawiarenka z ogrodem - tu można zjeść dobre ciastko, a potem zejść schodkami w dół, iśc znowu w stronę morza, zaplątać się w tamtejszych uliczkach z trochę mniej zadbanymi kamienicami, willami często sprzed stu lat, ale takimi właśnie z duszą, popatrzeć na te balkony, werandy, balustradki, witraże, narożne wieżyczki... Właśnie te baszto-wieżyczki tak mi się podobają w architekturze Sopotu.
Albo można pójść w stonę Górnego Sopotu - tam też lubię spacerować, minąć szybko głośną Al. Niepodległości i potem już jest spokojnie - wzdłuż ul. Armii Krajowej i przecznic Konopnickiej, Mickiewicza, Kasprowicza, Wybickiego, tam też są piękne stare wille, trochę nowych domów (nawet takich mini-apartamentowców, ale dobrze wkomponowanych w dawniejszą zabudowę), ogródki, cisza, i ukryty w lesie nieduży stadion. Mam tam wrażenie, że gdybym mieszkała tam na stałe, to i tak zawsze czułabym się jak na wakacjach...
Albo można pójść w stronę Opery Leśnej, tam raczej też nigdy nie ma tłumów, droga przez niewielki lasek, po drodze jeziorko. Z prawej strony chodnika (idąc od morza), chyba juz za jeziorkiem, jest ścieżka wiodąca na wzgórze, a tam punkt widokowy i można stamtąd dojrzeć morze i wieżę-latarnię przy Zakładzie Balneologicznym..
A potem można wracać w kierunku morza - do ulicy Kościuszki, potem schodkami przez podwórza i dziedzińce pięknych kamienic przy Lipowej, Chrobrego, Chopina albo gdzieś w tych okolicach nie pamiętam dokładnie... Tam dużo zieleni...A na dole tez klimatyczne uliczki - Traugutta, Poniatowkiego, Kilińskiego - tam jest jedno z moich ulubionych miejsc - willa Rusałka, jest na Twoich zdjęciach Apisku, w środku trochę zapyziała, ale z zewnątrz cudna, dalej jeszcze Plac Rybaków. Stąd dwa kroki do morza - tu bar Przystań, którego nie lubię. Wracając do mola możemy dojśc do Willi Sedan - to klimatyczny hotelik, z ogólnie dostępną świetną restauracją. Tu polecam obiady, czy kolacje, naprawdę dobrze karmią. I w Bulaju, to z drugiej strony Monciaka, kawałek w kierunku Gdyni, ale tam jest najfajniej latem, bo wtedy część stolików prawie na piasku...
A na śniadanie można się wybrać do Sanatorium przy Grunwaldzkiej - niedrogo i bardzo smacznie.
Apisku, mnie też się podoba Błękitny Pudel, w zeszłym roku spędziłam tam nawet drugą część sylwestra. Lubię być w Sopocie, cieszę się, że pokazałaś też miejsca, gdzie niewiele osób zagląda
Trina, bardzo się cieszę, że uzupełniłaś trasę mojego spaceru o nowe rejony. Myśmy w czasie tej czterogodzinnej wędrówki nie dotarli do Górnego Sopotu.
Ta okolica jest mi szczególnie bliska, gdyż studiowałam właśnie tam w Wyższej Szkole Ekonomicznej, obecnie wchodzącej w skład Uniwersytetu Gdańskiego.
Widzę, że doskonale znasz kurort, ja nawet nie znam tak dobrze nazw poszczególnych ulic!!!!
A ponieważ rejon Placu Rybaków, jak również Baru Przystań bardzo lubię - zostawiłam ją sobie na deser!
Tym moim ulubionym miejscem jest Plac Rybaków – w skrócie można go określić: klimat, spokój, historia!!!
Historia - bo właśnie tu były początki Sopotu – czyli mała osada rybacka, składająca się z kilkunastu skromnych chatek.
Klimat – w dwojakim znaczeniu: zdrowotnym, bo zawiewa tu świeża bryza od morza niosąca drobinki jodu, a w tym drugim – to wiadomo o co chodzi.
Spokój – bo to kilkanaście domków stanowiących enklawę położoną w pobliżu morza, okoloną lasem.
I już zbliżamy sie do celu....
Obecnie te domki są odrestaurowane, mają zadbane ogródki i naprawdę pięknie się prezentują.
Domki otaczają niewielki placyk, na którym rosną stare, powykręcane od wiejących tu sztormowych wiatrów – sosny.
Stąd już tylko kilka kroków do plaży i kultowej knajpki Przystań słynącej ze smakowitych dań rybnych. Tutaj ruch już jest duży!!!!
Drewniany budynek w miarę zyskiwania popularności rozrastał się. I choć na początku jego istnienia - czyli przeszło 22 lata temu - porcje były znacznie większe, a ceny bardziej przyjazne – to jednak odwiedzających nas znajomych od lat tu przyprowadzamy, gdyż rybki są tu najświeższe. I nic dziwnego, gdyż tuż obok znajduje się niewielka przystań rybacka!!!! Ale fakt, rybka jedzona na zacisznym tarasiku z widokiem na plażę, morze i kolorowe kutry pozostaje długo w pamięci...
Tu również można kupić świeżo wędzone ryby z lokalnej wędzarni.
I tym sposobem dochodzimy do parkingu...
Trzeba przyznać, że sympatycznie spędziliśmy tę jesienną słoneczną niedzielę, może już ostatnią przed zbliżającą się szarą , wietrzną i deszczową porą roku.
Widać – takich jak my fanów posezonowego Sopotu – było bardzo wielu, gdyż ruch na molo, Monciaku i w knajpkach – niemal jak w środku lata!!!!
Powróciły także wspomnienia z dawnych lat....Dla mnie to pełne magii miasto z secesyjnymi, nieco wówczas obdrapanymi kamieniczkami, Non Stopem przy molo, gdzie grały Czerwone Gitary, smakowitym kebabem koło PTD (Państwowy Dom Towarowy – gwoli wyjaśnienia młodszej generacji), lodami U Włocha oraz herbatką w chłodniejsze dni w kawiarni Złoty Ul na Monciaku w przerwach między zajęciami...bo tylko na herbatę na ogół było nas stać w tej eleganckiej kawiarni.
I choć tamten Sopot nie był taki wyretuszowany, wymuskany i ukwiecony, jak ten obecny, to i tak miał w sobie to COŚŚŚŚŚŚ.
A zatem jak macie wolny weekend, to naprawdę warto odwiedzić ten klimatyczny kurort.
Centrum - faktycznie ruchliwe, tłoczne i hałaśliwe, ale wystarczy zboczyć z najbardziej uczęszczanych traktów i znajdziemy się na spokojnej – przynajmniej o tej porze roku – plaży, lub w urokliwym parku, albo na zalesionych wzgórzach.
I wierzcie mi - Sopot jest o wiele ładniejszy niż niejedno mocno rozreklamowane miasto europejskie...
Apisku ,przez myśl mi również przebiegł Plac Rybaków ale pognałam w innym kierunku.Dla nas Trójmiasto i jego okolice to magia.Miejsce gdzie niespodzianka kryje się za każdym rogiem.Z jednej strony miejsce oblężane przez turystów z drugiej pelne nieodkrytych przez nich bezludnych zakątków.
Apisku ogromne dzięki za spacer po Sopocie.Mam nadzieję,że pokusisz się jeszcze o przybliżenie nam kolejnych trójmiejskich miejsc.
Dla mnie jeszcze top miejsca to Gdynia Orłowo,Gdańsk Brzeźno a trochę odleglej mierząc rezerwat Mewia Łacha .
Kiwi, miejsce równie relaksujące, ale blisko morza w rejonie Sopot Wyścigów - dla ułatwienia....
Mariola
Apisku, wyobraź sobie, że myślałam od niedzieli o spędzeniu najbliższego weekendu w Sopocie... (po raz trzeci w tym roku zresztą) a tu taka niespodzianka z Twojej strony
Uwielbiam Sopot, jak dla mnie to najładniejsze miasto w Polsce i w dodatku nad morzem. Czasami jestem raz na dwa, trzy lata, a czasami parę razy w roku. I też wolę okolice trochę dalsze od Monciaka. Chociaż molo jest fajne.
Polecam wszystkim zboczyć trochę w mniej ludne zaułki. Na przykład z Monciaka, idąc od mola, w prawo skręcić w uliczkę Czyżewskiego, a tam pięknie odnowione kamienice, dojść do malutkiego Dworku Sierakowskich, jest w nim kawiarenka z ogrodem - tu można zjeść dobre ciastko, a potem zejść schodkami w dół, iśc znowu w stronę morza, zaplątać się w tamtejszych uliczkach z trochę mniej zadbanymi kamienicami, willami często sprzed stu lat, ale takimi właśnie z duszą, popatrzeć na te balkony, werandy, balustradki, witraże, narożne wieżyczki... Właśnie te baszto-wieżyczki tak mi się podobają w architekturze Sopotu.
Albo można pójść w stonę Górnego Sopotu - tam też lubię spacerować, minąć szybko głośną Al. Niepodległości i potem już jest spokojnie - wzdłuż ul. Armii Krajowej i przecznic Konopnickiej, Mickiewicza, Kasprowicza, Wybickiego, tam też są piękne stare wille, trochę nowych domów (nawet takich mini-apartamentowców, ale dobrze wkomponowanych w dawniejszą zabudowę), ogródki, cisza, i ukryty w lesie nieduży stadion. Mam tam wrażenie, że gdybym mieszkała tam na stałe, to i tak zawsze czułabym się jak na wakacjach...
Albo można pójść w stronę Opery Leśnej, tam raczej też nigdy nie ma tłumów, droga przez niewielki lasek, po drodze jeziorko. Z prawej strony chodnika (idąc od morza), chyba juz za jeziorkiem, jest ścieżka wiodąca na wzgórze, a tam punkt widokowy i można stamtąd dojrzeć morze i wieżę-latarnię przy Zakładzie Balneologicznym..
A potem można wracać w kierunku morza - do ulicy Kościuszki, potem schodkami przez podwórza i dziedzińce pięknych kamienic przy Lipowej, Chrobrego, Chopina albo gdzieś w tych okolicach nie pamiętam dokładnie... Tam dużo zieleni...A na dole tez klimatyczne uliczki - Traugutta, Poniatowkiego, Kilińskiego - tam jest jedno z moich ulubionych miejsc - willa Rusałka, jest na Twoich zdjęciach Apisku, w środku trochę zapyziała, ale z zewnątrz cudna, dalej jeszcze Plac Rybaków. Stąd dwa kroki do morza - tu bar Przystań, którego nie lubię. Wracając do mola możemy dojśc do Willi Sedan - to klimatyczny hotelik, z ogólnie dostępną świetną restauracją. Tu polecam obiady, czy kolacje, naprawdę dobrze karmią. I w Bulaju, to z drugiej strony Monciaka, kawałek w kierunku Gdyni, ale tam jest najfajniej latem, bo wtedy część stolików prawie na piasku...
A na śniadanie można się wybrać do Sanatorium przy Grunwaldzkiej - niedrogo i bardzo smacznie.
Apisku, mnie też się podoba Błękitny Pudel, w zeszłym roku spędziłam tam nawet drugą część sylwestra. Lubię być w Sopocie, cieszę się, że pokazałaś też miejsca, gdzie niewiele osób zagląda
Ciekawe, które to Twoje ulubuione...
Ale mi się przewodnik napisał... Mam nadzieję Apisku, że nie weźmiesz mi tego za złe, może komuś jednak się przyda
Trina, bardzo się cieszę, że uzupełniłaś trasę mojego spaceru o nowe rejony. Myśmy w czasie tej czterogodzinnej wędrówki nie dotarli do Górnego Sopotu.
Ta okolica jest mi szczególnie bliska, gdyż studiowałam właśnie tam w Wyższej Szkole Ekonomicznej, obecnie wchodzącej w skład Uniwersytetu Gdańskiego.
Widzę, że doskonale znasz kurort, ja nawet nie znam tak dobrze nazw poszczególnych ulic!!!!
A ponieważ rejon Placu Rybaków, jak również Baru Przystań bardzo lubię - zostawiłam ją sobie na deser!
Mariola
Tym moim ulubionym miejscem jest Plac Rybaków – w skrócie można go określić: klimat, spokój, historia!!!
Historia - bo właśnie tu były początki Sopotu – czyli mała osada rybacka, składająca się z kilkunastu skromnych chatek.
Klimat – w dwojakim znaczeniu: zdrowotnym, bo zawiewa tu świeża bryza od morza niosąca drobinki jodu, a w tym drugim – to wiadomo o co chodzi.
Spokój – bo to kilkanaście domków stanowiących enklawę położoną w pobliżu morza, okoloną lasem.
I już zbliżamy sie do celu....
Obecnie te domki są odrestaurowane, mają zadbane ogródki i naprawdę pięknie się prezentują.
Domki otaczają niewielki placyk, na którym rosną stare, powykręcane od wiejących tu sztormowych wiatrów – sosny.
Stąd już tylko kilka kroków do plaży i kultowej knajpki Przystań słynącej ze smakowitych dań rybnych. Tutaj ruch już jest duży!!!!
Drewniany budynek w miarę zyskiwania popularności rozrastał się. I choć na początku jego istnienia - czyli przeszło 22 lata temu - porcje były znacznie większe, a ceny bardziej przyjazne – to jednak odwiedzających nas znajomych od lat tu przyprowadzamy, gdyż rybki są tu najświeższe. I nic dziwnego, gdyż tuż obok znajduje się niewielka przystań rybacka!!!! Ale fakt, rybka jedzona na zacisznym tarasiku z widokiem na plażę, morze i kolorowe kutry pozostaje długo w pamięci...
Tu również można kupić świeżo wędzone ryby z lokalnej wędzarni.
I tym sposobem dochodzimy do parkingu...
Trzeba przyznać, że sympatycznie spędziliśmy tę jesienną słoneczną niedzielę, może już ostatnią przed zbliżającą się szarą , wietrzną i deszczową porą roku.
Widać – takich jak my fanów posezonowego Sopotu – było bardzo wielu, gdyż ruch na molo, Monciaku i w knajpkach – niemal jak w środku lata!!!!
Powróciły także wspomnienia z dawnych lat....Dla mnie to pełne magii miasto z secesyjnymi, nieco wówczas obdrapanymi kamieniczkami, Non Stopem przy molo, gdzie grały Czerwone Gitary, smakowitym kebabem koło PTD (Państwowy Dom Towarowy – gwoli wyjaśnienia młodszej generacji), lodami U Włocha oraz herbatką w chłodniejsze dni w kawiarni Złoty Ul na Monciaku w przerwach między zajęciami...bo tylko na herbatę na ogół było nas stać w tej eleganckiej kawiarni.
I choć tamten Sopot nie był taki wyretuszowany, wymuskany i ukwiecony, jak ten obecny, to i tak miał w sobie to COŚŚŚŚŚŚ.
A zatem jak macie wolny weekend, to naprawdę warto odwiedzić ten klimatyczny kurort.
Centrum - faktycznie ruchliwe, tłoczne i hałaśliwe, ale wystarczy zboczyć z najbardziej uczęszczanych traktów i znajdziemy się na spokojnej – przynajmniej o tej porze roku – plaży, lub w urokliwym parku, albo na zalesionych wzgórzach.
I wierzcie mi - Sopot jest o wiele ładniejszy niż niejedno mocno rozreklamowane miasto europejskie...
Mariola
Piękny spacer Apisku. Czy lody u Włocha były w tym miejscu, gdzie teraz też jest lodziarnia/cukiernia - koło spatifu?
A jeszcze mi się przypomniało coś a propos Czerwonych Gitar - przy promenadzie na morzem jest mural z Klenczonem.
APisku z przyjemnością się z WAmi przespacerowałam....cudny klimat bałtyckiego kurortu....
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Apisku,hehehehe,TEZ byłam w ten weekend w Sopocie,ino wiecej spacerowłam w sobotę,za to w niedzielę "odchorowywałam" ból głowy
szłyśm praktycznie identycznym szlakiem
a Grand to klasa sama w sobie,klimat rewelacyjny ,obym tam jescze kiedyś zawitała
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
Apisku ,przez myśl mi również przebiegł Plac Rybaków ale pognałam w innym kierunku.Dla nas Trójmiasto i jego okolice to magia.Miejsce gdzie niespodzianka kryje się za każdym rogiem.Z jednej strony miejsce oblężane przez turystów z drugiej pelne nieodkrytych przez nich bezludnych zakątków.
Apisku ogromne dzięki za spacer po Sopocie.Mam nadzieję,że pokusisz się jeszcze o przybliżenie nam kolejnych trójmiejskich miejsc.
Dla mnie jeszcze top miejsca to Gdynia Orłowo,Gdańsk Brzeźno a trochę odleglej mierząc rezerwat Mewia Łacha .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Piękną pogodę mieliście Apisku, świetny spacer nam zafundowałaś, dziękuję !