To widzę, że ten program jakoś pozmieniany w stosunku do tego, co jest w katalogu, bo tam piszą, że po przylocie jest przejazd do Ha Long, a potem nocleg na statku. Wiedzieliście wcześniej o tej zmianie czy dowiedzieliście się na miejscu?
cienkibolek i basia35 - najpierw jest Hanoi, a dopiero 3-go dnia przejazd na Ha Long. O zmianie dowiedzieliśmy sie na miejscu, ale ja się domyślałem już przed wylotem. Znając godziny przelotów było wiadomo, że po wylądowaniu po 15-ej, po odprawie, załatwieniu wiz, nie dojedzie się na Ha Long (chyba że w nocy). Tak samo w ostatni dzień mieliśmy po śniadaniu transfer na lotnisko, a w rzeczywistości wylot był o 1 w nocy. Dało nam to dodatkowy dzień w Hong Kongu poza programem i to gratis (no za cenę biletu na metro).
Następnego dnia po śniadaniu całodzienne zwiedzanie Hanoi. Na początek Mauzoleum Ho Chi Minha, leżący po sąsiedzku parlament oraz siedziba partii komunistycznej.
O ile te dwa ostatnie oczywiście tylko z zewnątrz, to liczyłem na wejście do Wujaszka Ho. Byłem w mauzoleum Mao, w mauzoleum Włodzimierza Ilicza i to miało być trzecie. Nic mnie tak nie ożywia jak groby i cmentarze.
Niestety, ukochany Wujaszek Wietnamczyków był w rekonstrukcji i można było tylko popatrzeć na budynek. Dobrze, że choć trafiliśmy na zmianę warty. A robotnicy uwijali się jak w ukropie, by teren był przepiękny...
Następnie kilkadziesiąt metrów od Mauzoleum pałac prezydencki (z zewnątrz) i „Domek na Palach” - rezydencja Ho Chi Minha. Pałac prezydencki jest czasem używany jako rezydencja dla szczególnych gości, ale z racji rozległego, trudnego do ochrony terenu, raczej nie dla najwybitniejszych.
Rezydencja Ho Chi Minha to kompleks budynków, w których mieszkał i pracował, garaże ze znanymi samochodami, ogrody z pawiami i drzewa papai. I słynny „Domek na Palach”. W rzeczywistości Wielki Przywódca starość spędził i prawdopodobnie zmarł w baraku parterowym znajdującym się za tym domkiem. Z uwagi na wiek i choroby nie był w stanie wchodzić po schodach i uciekać do schronu podczas amerykańskich bombardowań.
Pagoda na Jednej Kolumnie uważana jest za jedną z dwóch najbardziej znanych świątyń Wietnamu. Zbudowana została w 1049 r przez cesarza Lý Thái Tông jako wyraz wdzięczności za narodziny syna. Za wzór konstrukcji świątyni posłużył kwiat lotosu, bowiem bezdzietny jeszcze cesarz podczas snu ujrzał boginię, która przepowiedziała mu syna ukazując dziecko siedzące na kwiecie lotosu. Kiedy po latach przepowiednia sprawdziła się, cesarz wzniósł świątynię o tak nietypowym kształcie. Świątynia zbudowana jest z drewna i wspiera się na jednej kamiennej kolumnie o średnicy 1,25 metra.
W 1954 r. zabytkowa pagoda została zniszczona. Jednak już rok później podjęto decyzję o jej rekonstrukcji. Do dziś, zgodnie z wietnamską tradycją, nowo zamężne kobiety przychodzą tu po błogosławieństwo, składają ofiary i palą kadzidła w intencji płodności i szczęśliwego macierzyństwa.
Obok znajduje się druga świątynia, ale nie pamiętam nic o niej.
Kolejny punkt to Świątynia Literatury , kompleks budynków powstały w 1070 roku jako świątynia, ufundowany przez króla Lý Thánh Tônga z przeznaczeniem na uczelnię kształcącą urzędników państwowych zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Świątynia była wielokrotnie rozbudowywana pomiędzy XV a XVIII wiekiem, obecnie teren świątyni o kształcie prostokąta odgrodzony jest murem od miasta.
I jeszcze ciekawostka.
W samym centrum Hanoi, blisko Mauzoleum znajduje sie polska ambasada. Znakomite położenie jest obiektem zazdrości wielu państw, które próbowały teren odkupić.
Po raz drugi podkreślam, ze Polaków i Wietnamczyków coś łączy.
To widzę, że ten program jakoś pozmieniany w stosunku do tego, co jest w katalogu, bo tam piszą, że po przylocie jest przejazd do Ha Long, a potem nocleg na statku. Wiedzieliście wcześniej o tej zmianie czy dowiedzieliście się na miejscu?
Chyba w katalogach jest napisane, że kolejność może ulec zmianie....*to_pick_ones_nose*
Po obiedzie wracamy do hotelu, a reszta grupy jedzie na fakultet - wietnamska wieś.
Przyznam ze wstydem, że to był błąd, bo wszyscy wrócili zachwyceni. Poruszali się rowerami (dość antycznymi), wieś wygladała jak sprzed stu lat.
Gdy po stronie chińskiej też był fakultet wyjazd na wieś, to oczywiście pojechaliśmy. A to już nie to. Ale chińską wieś jeszcze zobaczycie.
Zdążylismy jeszcze wyskoczyć na okoliczny bazar licząc na jakąś lokalną kolacyjkę, ale nic interesującego w okolicy nie znalazłem. Były więc kabanosy.
I całe szczęście, bo ok. 19.30 rozpętała się tropikalna burza. takiej ulewy jeszcze nie spotkałem nigdy. Niebo robiło się białe, ale nie było widać pojedynczych błyskawic jak u nas. Po prostu czarno, biało, czarno itd. Lało do 8 rano. Efekty zobaczyliśmy wyjeżdżając nad zatokę Ha Long.Ulice nadal zamienione w rzeki, gigantyczne korki z powodu objazdów. Radio podało, że od podmycia zawaliły się 2 domy.
To widzę, że ten program jakoś pozmieniany w stosunku do tego, co jest w katalogu, bo tam piszą, że po przylocie jest przejazd do Ha Long, a potem nocleg na statku. Wiedzieliście wcześniej o tej zmianie czy dowiedzieliście się na miejscu?
Super ten jarmark na rondzie w Hanoi.
Bardzo lubię okolicę jeziora Kiem. Mostek zakochanych, świątynia na jeziorku (za mostkiem), przylegająca stara dzielnica. Jest się gdzie szwędać.
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Wydaje mi się że teraz jest gorzej bo nie chciałabym zwiedzac Ha Long bezpośrednio po przylocie.
basia35
Tom-Gdynia - ale masz pamięć
cienkibolek i basia35 - najpierw jest Hanoi, a dopiero 3-go dnia przejazd na Ha Long. O zmianie dowiedzieliśmy sie na miejscu, ale ja się domyślałem już przed wylotem. Znając godziny przelotów było wiadomo, że po wylądowaniu po 15-ej, po odprawie, załatwieniu wiz, nie dojedzie się na Ha Long (chyba że w nocy). Tak samo w ostatni dzień mieliśmy po śniadaniu transfer na lotnisko, a w rzeczywistości wylot był o 1 w nocy. Dało nam to dodatkowy dzień w Hong Kongu poza programem i to gratis (no za cenę biletu na metro).
Jorguś
Następnego dnia po śniadaniu całodzienne zwiedzanie Hanoi. Na początek Mauzoleum Ho Chi Minha, leżący po sąsiedzku parlament oraz siedziba partii komunistycznej.
O ile te dwa ostatnie oczywiście tylko z zewnątrz, to liczyłem na wejście do Wujaszka Ho. Byłem w mauzoleum Mao, w mauzoleum Włodzimierza Ilicza i to miało być trzecie. Nic mnie tak nie ożywia jak groby i cmentarze.
Niestety, ukochany Wujaszek Wietnamczyków był w rekonstrukcji i można było tylko popatrzeć na budynek. Dobrze, że choć trafiliśmy na zmianę warty. A robotnicy uwijali się jak w ukropie, by teren był przepiękny...
Jorguś
Następnie kilkadziesiąt metrów od Mauzoleum pałac prezydencki (z zewnątrz) i „Domek na Palach” - rezydencja Ho Chi Minha. Pałac prezydencki jest czasem używany jako rezydencja dla szczególnych gości, ale z racji rozległego, trudnego do ochrony terenu, raczej nie dla najwybitniejszych.
Rezydencja Ho Chi Minha to kompleks budynków, w których mieszkał i pracował, garaże ze znanymi samochodami, ogrody z pawiami i drzewa papai. I słynny „Domek na Palach”. W rzeczywistości Wielki Przywódca starość spędził i prawdopodobnie zmarł w baraku parterowym znajdującym się za tym domkiem. Z uwagi na wiek i choroby nie był w stanie wchodzić po schodach i uciekać do schronu podczas amerykańskich bombardowań.
Jorguś
Pagoda na Jednej Kolumnie uważana jest za jedną z dwóch najbardziej znanych świątyń Wietnamu.
Zbudowana została w 1049 r przez cesarza Lý Thái Tông jako wyraz wdzięczności za narodziny syna.
Za wzór konstrukcji świątyni posłużył kwiat lotosu, bowiem bezdzietny jeszcze cesarz podczas snu ujrzał boginię, która przepowiedziała mu syna ukazując dziecko siedzące na kwiecie lotosu. Kiedy po latach przepowiednia sprawdziła się, cesarz wzniósł świątynię o tak nietypowym kształcie. Świątynia zbudowana jest z drewna i wspiera się na jednej kamiennej kolumnie o średnicy 1,25 metra.
W 1954 r. zabytkowa pagoda została zniszczona. Jednak już rok później podjęto decyzję o jej rekonstrukcji. Do dziś, zgodnie z wietnamską tradycją, nowo zamężne kobiety przychodzą tu po błogosławieństwo, składają ofiary i palą kadzidła w intencji płodności i szczęśliwego macierzyństwa.
Obok znajduje się druga świątynia, ale nie pamiętam nic o niej.
Kolejny punkt to Świątynia Literatury , kompleks budynków powstały w 1070 roku jako świątynia, ufundowany przez króla Lý Thánh Tônga z przeznaczeniem na uczelnię kształcącą urzędników państwowych zgodnie z zasadami konfucjanizmu. Świątynia była wielokrotnie rozbudowywana pomiędzy XV a XVIII wiekiem, obecnie teren świątyni o kształcie prostokąta odgrodzony jest murem od miasta.
I jeszcze ciekawostka.
W samym centrum Hanoi, blisko Mauzoleum znajduje sie polska ambasada. Znakomite położenie jest obiektem zazdrości wielu państw, które próbowały teren odkupić.
Po raz drugi podkreślam, ze Polaków i Wietnamczyków coś łączy.
Jorguś
Chyba w katalogach jest napisane, że kolejność może ulec zmianie....*to_pick_ones_nose*
Kontynuuję. To nadal drugi dzień w Hanoi. Przed obiadem czeka nas przejazd rikszami rowerowymi przez dzielnicę kolonialną.
To będzie długa galeria, do znudzenia...
Jorguś
Nareszcie lunch
Po obiedzie wracamy do hotelu, a reszta grupy jedzie na fakultet - wietnamska wieś.
Przyznam ze wstydem, że to był błąd, bo wszyscy wrócili zachwyceni. Poruszali się rowerami (dość antycznymi), wieś wygladała jak sprzed stu lat.
Gdy po stronie chińskiej też był fakultet wyjazd na wieś, to oczywiście pojechaliśmy. A to już nie to. Ale chińską wieś jeszcze zobaczycie.
Zdążylismy jeszcze wyskoczyć na okoliczny bazar licząc na jakąś lokalną kolacyjkę, ale nic interesującego w okolicy nie znalazłem. Były więc kabanosy.
I całe szczęście, bo ok. 19.30 rozpętała się tropikalna burza. takiej ulewy jeszcze nie spotkałem nigdy. Niebo robiło się białe, ale nie było widać pojedynczych błyskawic jak u nas. Po prostu czarno, biało, czarno itd. Lało do 8 rano. Efekty zobaczyliśmy wyjeżdżając nad zatokę Ha Long.Ulice nadal zamienione w rzeki, gigantyczne korki z powodu objazdów. Radio podało, że od podmycia zawaliły się 2 domy.
Jorguś