--------------------

____________________

 

 

 



Irlandia

411 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 21 godzin 59 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...do Banagher pojechałem sam.Dlaczego,otóż gdy moje wędkowanie jest..."wędkowaniem typowym",zawsze jeżdżę sam. Co innego ,gdy wybywamy na piknik a wędkowanie jest..."dodatkiem do imprezy". Mówię o całodniowym wypadzie na "statyczne łowienie" tak w oceanie jak i wodach słodkich. Rozkładamy wtedy manele a "łowienie" ogranicza się do obserwowania wędek lubo zmiany przynęty...czasem...wyjmowania ryby ; ) Jednak łowy z "wędkarskim sztucerem" czyli metodą spinningową,odbywam sam.Koniecznośc stałego przemieszczania się,czasem skradania lub..."upaprania w błocku" nie jest tym co..."Basia lubi najbardziej". Stąd "moja samotność" na takich wyprawach...

O łowisku w Banagher słyszałem wiele dobrego. Tak "na kanałku" jak i na samej Shannon.Pojechałem tam przed sezonem aby,jesli łowisko rzeczywiście jest cool,jak najwięcej zobaczyć a nie zająć się łowieniem.Może to brzmi dziwnie ale najlepiej byłoby jechać bez wędki !!! Niestety,nie umiałem sobie odmówić frajdy "porzucania gumką" ; )))

Wpierw oględziny kanałku. Ławeczki namawiają na "chwilkę posiedzenia" ale ja nie mam na to czasu. Spieszno mi do pierwszych rzutów...

okolice śluz,kamiennych mostków czy brzegowych umocnień to "miejsca bankowe" jesli chodzi i okonki...

łowi sie "sztuk pare" w tym jeden "średniak"

rzeczywiście,późną jesienia miejsce będzie dobre "na okonka". Przestaje wedkowac i ruszam w stronę największej z irlandzkich rzek. Oględziny zaczynam od starego,kamiennego mostu.

miasteczko jest tak małe jak i senne. Nawet kolorowe domki "nie ozywiaja atmosfery" ; )

przenoszę sie w pobliże mariny. To własnie ona (marina) ma sławę łowiska duzych szczupaków. Ale tylko zimą,gdy ruch w marinie i na rzece zamiera...

rzucam kilka razy i łowie dwa (może trzy !???) "jackpike,y". To dobry znak,ryby "nie wzieły się z powietrza". Musza to miejsce odwiedzać 'mamuśki". Zapewne zimą skrywaja sie w cieniu zacumowanych łodzi aby wiosna przystapic do tarła na rzecznych płyciznach. Trzeba bedzie wybrać sie tu zimą. Tylko sprzęt musze zamienić na "bardziej solidny" niż "okonkowa rózga" ; ))

...tyle z wrzesniowych wspominek. Październik znów "pusty" ponieważ...bylismy w Joradanii. Zapraszam więc na listopadowe migawki"...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

alamed
Obrazek użytkownika alamed
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 6 dni temu
Rejestracja: 11 kwi 2017

Też tu zaglądam Preved

 

Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 1 dzień 4 godziny temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Radek, rybki wypuszczasz czy konsumujesz?

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 6 godzin 4 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

 Rybki słusznych rozmiarów Good na Kaszubach były maleństwa w porównaniu z twoimi .

Samotność czasem tez potrzebna ........

No trip no life

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 21 godzin 59 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...jeśli chodzi o wypuszczanie złowionych ryb to w moim przypadku wyglada to tak:

ryby słodkowodne (okoń,szczupak,leszcz,lin itp) ZAWSZE wypuszczam

ryby oceaniczne,czasem zabieram (makrela,bass,monkfish) czasem wypuszczam (wszystkie gatunki rekinów)

irlandczycy jeszcze do niedawna zabierali złowione łososie (konieczna licencja !!!) ale teraz ,ze względu na "zarażenie " ryb pasozytami (przyczyna: nadmierna populacja delfinów !!!),przestali zabierać te ryby. Ba,nawet sprzedaz licencji uprawniajacej do połowu drastycznie zmalała...

Dziś"podróż w czasie i przestrzeni" ; ) A wszystkiemu "winne" dziewczyny na forum. One to bowiem ogladając rewelacyjny wąwóz w Namibii,dopatrzyły sie podobieństwa z irlandzkim "cudem natury"-Giant Causeway. Czyli ,po naszemu Groblą Olbrzyma...

Wiedziałem,że wstawiałem fotki z tego miejsca w "irlandzkim dziale" ale wczasie "zdjęciowych perturbacji" obrazki zaniknęły a podpisy pod nimi usunąłem. Uznałem,że teraz własnie jest "dobry czas" aby uzupełnić tę lukę. Tu uwaga,"rzecz cała",działa się...12-ście lat temu !!! Stąd osoby na fotkach mogą się Wam wydać..."udziwnione" ; )))

Gdy pierwszy raz zawitaliśmy do Irlandii Północnej częśc atrakcji turystycznych była "za free". Dziś za każde wejście trzeba zapłacić. Ot,takie czasy...

Wybrzeże w pobliżu miasteczka Portrush nie odbiega od atlantyckiej części wyspy. Może tylko klify są...ciutek jaśniejsze.

Dlaczego znaleźlismy się w tej części hrabstwa Antrim ? Otóż najważniejszymi atrakcjami na "samej północy" są: ruiny zamku Dunluce,Grobla Olbrzyma oraz most sznurowy Carrick a Rede.

Od strony zachodniej owe atrakcje wystepuja w takiej własnie kolejności. A my postanowilismy zacząc od zamku,stąd obecnośc przy miasteczku od którego zamek oddalony jest około dwóch kilometrów.

Ponieważ droga wije się wzdłuz wybrzeża a nas "kusiły" każde widokowe miejsca,mogliśmy obserwować jak zamek "rosnie w oczach"...

Pamietam,że do zamku wtedy nie weszliśmy. Powód prozaiczny,nie mielismy angielskiej waluty a płatnośc tak kartą jak i euro nie była możliwa : ( Dziś zapewne usunieto ten mankament...

Sam zamek "z bliska" wyglada bardzo atrakcyjnie. Gdy dodać do tego jego historię,miejsce jawi sie jako "must see" w trakcie zwiedzania Irlandii Północnej.

Patrząc na ruiny przypomniała mi sie opowieść o tragedii jaka wydarzyła się na zamku wieki temu. Żona jednego "Pana na włościach" nie była zadowolona z "życia na odludziu" i oznajmiła ,że "przeprowadza sie " do posiadłości w bardziej cywilizowanej okolicy. Nocą rozszalał sie atlantycki storm o sile jakiej nie pamietano. Zamek stoi na samej krawedzi klifu więc fale z siłą taranu waliły o jego mury. Wystraszeni mieszkańcy schronili sie w zamkowej kuchni. Była tam również niezadowolona hrabianka. Gdy wydawało sie ,że zamek przetrzyma napór fal,z głebi Oceany nadeszła fala o której mówi sie ,ze jest..."przeznaczeniem ludzi morza". Uderzyła w brzeg i choc zamek wytrzymał uderzenie to w kipiel runął fragment klifu na którym stoi twierdza. Wraz ze skałami zawaliła się część z zamkowa kuchnią. Zgineli wszyscy...oprócz kuchcika który przerażony ogromem burzy ,skrył sie w jednym kątów kuchennej izby.Był jedynym świadkiem tragedii i to jego wersja wydarzeń przedstawiana jest do dziś...

Z zamku kolejne dwa kilometry dzielą nas od Grobli Olbrzyma...

Historię powstania tego "cudu natury" zapewne znacie więc,"oficjalnie"-gdy płynna lava zaczynała stygnąć,nastapiły pęknięcia podobne do wysychajacego mułu.

i oczywiście wersja "nieoficjalna"-groble zbudował irlandzki olbrzym Fionn aby doprowadzic do walki z olbrzymem ze Szkocji...

Tak naprawdę nie ważne która z wersji jest prawdziwa ; ),ważne że mozemy podziwiać tę "naturalną niezwykłość"...

Musimy po raz koleny odwiedzic z Basią to miejsce gdyż "naturalni pesymiści" głosza wieśc iz przez postepujace "globalne ocieplenie" groblę na stałe skryja oceaniczne fale...

dodam tylko,że bazaltowe kolumny znajdziemy nie tylko na samym brzegu ale i w wyzszych częściach klifu. Niektóre skupiska kamiennych filarów doczekały sie własnej nazwy tak jak te "organy olbrzyma"...

zostawmy "skamieliny" Czas na ostatnia z atrakcji czyli spacer po sznurowym moście...

aby doń dotrzeć trzeba ostani odcinek pokonać pieszo,Zostawiamy więc auto na parkingu i ruszamy ścieżka wijąca sie po krawędzi klifu. Widoczki wciąż "przymuszaja" do focenia...

w końcu stajemy na wyniesieniu skąd widac i okolicę i "smiałków" chętnych do przejścia rozchybotana kładką ; )

dodam tylko że "pokonaliśmy" mostek "bez strachu" ; )))

czas wracać na ziemie Republiki. Z pewnościa wrócimy "na pólnoc" jeszcze nie raz . Fotek bedzie wówczas znacznie wiecej ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 6 godzin 4 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

tak, to dokładnie te cudne klify

No trip no life

Dana_N
Obrazek użytkownika Dana_N
Offline
Ostatnio: 1 miesiąc 3 tygodnie temu
Rejestracja: 07 paź 2013

Piękna ta Twoja Irlandia, w sumie nie wiem dlaczego jeszcze tam nie dotarłam Sad Pewnie za blisko Biggrin

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 21 godzin 59 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...Dana_N,mam bardzo podobne odczucia do blisko leżących lokacji. Wielokrotnie mielismy zamiar lecieć do pólnocnej Francji,Szkocji czy popłynąc do Walii. Ale...sa "za blisko". No bo co to za "wyprawa" gdy lot samolotem trwa...godzinę ; ))) Generalnie to "zostawiamy" sobie Europę na "czas emerytalny",gdy ciężko bedzie znosic wielogodzinne loty...

W irlandzkim listopadzie trudno planować całodniowe wyprawy. Pogoda jest całkowicie "nieprzewidywalna". Zamiast wycieczek na "dalekie rubieże",lepiej wykorzystać czas gdy świeci słoneczko i połazić po plażach wschodniego wybrzeża. Takim miejsce ,które "zawsze jest fajne" są plaże przy misateczku Greystones.Aby tam dotrzeć my potrzebujemy niecałej godziny,"dubs",jeszcze ,mniej ; )

mimo,iż "to listopad" na plaży zawsze napotkamy spacerowiczów. Ale bez obaw,"nie ma ciżby" ; )

listopad to pierwszy zimowy miesiąc w Irlandii. Mimo to zawsze znajdziemy "coś zielonego" i kwitnacego ; )

to w bardzo telegraficznym skrócie zalety tego miejsca. Zapewniam,ze warto je odwiedzić...

Jesli pogoda jest "mocno ryzykowna" aby wybrac sie na wybrzeże,można pojechac na spacer do któregos z miast midlandu. Może to być np.Athy. Godzinka spaceru nad brzegiem River Barrow bedzie "orzeźwiajacym łykiem" w czasie listopadowych "w domu siedzeń"...

przy rzece,zadbane ścieżki. Gdyby znalazł się chetny,można nimi dojść aż do...Carlow. Miasta oddalonego od Athy o 20-ścia kilometrów...

niespełna kilometr od centrum,marina i stary kamienny mostek. Z niego można rozejzeć sie po okolicy. We wspomnianej marinie,zimą zawsze "wędkarski tłok". To łowcy szczupaków polujący na te ryby wpływajace do mariny w tym czasie...

Jesli będziemy uważni,nie czyniąc "raptownych ruchów" mamy szansę popodgladać polujące czaple...

Takie spacery nie zastapią całodniowych wypraw ale będą "resetem" w czasie zimowego marazmu...

tyle z ubiegłorocznego listopada. Czas na...grudzień...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 6 godzin 4 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

ależ tu pięknie !!!

No trip no life

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 21 godzin 59 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...jako,że "za oknem" pogoda niemal grudniowa, biorę się za opis ostatniego miesiaca w 2019 roku ; )

Podobnie jak w listopadzie,zaliczyliśmy dwa wypady. Pierwszy na włościa "czarnego księcia" nieopodal wioski Kilkea. Do dziś siedziba rodu Fitzgerald "ma się dobrze",mowa oczywiście o Kilkea Castle. Co ciekawe,zamek (jak i ziemie przyległe) pozostawały własnością Fitzgerald,ów przez...700-set lat !!! Sprzedano wszystko (zamek oraz grunta),dopiero w 1960 roku...

Z poczatku "drewniany fort" z biegiem lat rozbudowany został do postaci kamiennej warowni. Największe zmiany w wygladzie zamku poczynił 6-ty hrabia Kildare,John Fitzgerald. Kronikarz napisał:"zmiany są tak duże,że można powiedzieć iż zbudował go (zamek) na nowo". W takiej właśnie postaci możemy ogladać zamek dzis...

po sprzedaży,zamieniono posiadłość na klub golfowy z hotelem. Taki stan trwał do czasu "ostatniego kryzysu" (2009-2010). Wpierw obiekt zamknięto a nastepnie sprzedano za "smieszną kwotę" czterech milionów EURO. Było na ten temat sporo spekulacji w irlandzkich mediach. Dość,że teraz właścicielem jest amerykański business-man. Obiekt poddano renowacji i zamieniono na ekskluzywny resort...

Odwidziliśmy go w grudniu stąd,"pustki" w ogrodach i świąteczne akcenty ; )

znaczna część parku została zamieniona na pole golfowe i spacer po tym kawałku jest zabroniony. Ale,pozostały obszar jest na tyle duży,że wędrówka dobrze nas wymęczyła ; )

Czy taki zamek w Irlandii może pozostawać nienawiedzonym !??? Oczywiście ,że nie. Tym bardziej ,gdy jednym z "Panów na Zamku" był...czarnoksiężnik ; ) Tenże,11-sty Hrabia Kildare w wieku 12-stu lat musiał uciekać z Irlandii. Wysłano go "na kontynent" gdzie "pobierał nauki". Wrócił jako dorosły i..."odmieniony". Jedna z komnat zaadoptowana została jako "pracownia alchemika". Nie do konca wiadomo "co porabiał" władyka ale tak sasiedzi w swych zamkach jak i wieśniacy żyli w strachu, Zaczęli "znikać" młodzi ludzie płci obojga a nocami nad zamkiem widziano "czerwone łuny". Wieśc niesie,że "czarny hrabia" powraca do swj siedziby co siedem lat. Przybywa na dziwnym,jaskrawo srebrnym "pojeździe"...

Tyle legendy. Ale,gdy zamek po raz pierwszy zamieniono na hotel. Jednym z pokoi stała sie alchemiczna pracownia. I tu zaczęły sie kłopoty,poniewaz nocujacy w niej goście skarzyli sie na bóle głowy,nudności i zmeczenie spowodowane "cięzkim snem". Wiekszośc słyszało w nocy wibrujacy dźwięk. Zaradzono temu w prosty sposób. Pokój zamieniono na...składzik. Nie jest "do wynajęcia" ; )

na zamkowej ścianie, "rzeźba" przedstawiajaca walkę ("obcowanie" ???) człowieka z wilkiem. To pozostałośc po "czarnoksiężniku",kazał ją (rzeźbę) umieścic właśnie w pobliżu swej pracowni...

Zamek jest miejscem gdzie bardzo często odbywaja sie "bankiety weselne" Tego dnia dgy byliśmy,wnętrza były dostepne jedynie dla weselników. Pamietam,że "suknia tej młodej"...robiła wrażenie ; )

no i oczywiście 'identyczne" suknie druchen ; )

...to i tyle z Kilkea Castle.Bylismy tu "nie raz" i z pewnościa nie raz jeszcze będziemy...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Strony

Wyszukaj w trip4cheap