Zielone wzgórza to dopiero będą gdy apisek dojdzie do bardziej panoramicznych ujęć (tak myślę) Położenie miasta jest niezwykle urodziwe. Górki i góreczki, wyspy i wysepki tworzą niesamowite widoki
Kiwi, właśnie nie spodziewałam się aż takiej ilości terenów, albo chociaż skrawków zieleni. Myślałam, że będzie to hałaśliwe blokowisko z przewalającymi się tłumami. A tu taka fajna niespodzianka.
Bilbao, ja nie umiem robić dobrych fotek, ani nie mam porządnego sprzętu. Cykam detale, które mi wpadną w oko, także z tymi panoramami będzie kiepsko.
Niestety, gdy pod koniec pobytu mogliśmy dopiero odwiedzić te naprawdę malownicze okolice na Nowych Terytoriach spsuła się pogoda.....
Idziemy sobie powoli wśród tych cudów architektury, nawet Bing się trochę rozkręcił, widząc mój entuzjazm. I tak sobie doszliśmy do ulicy Hennessy Road, którą biegnie linia tramwajowa.
.Ale nie są to takie tramwaje, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Jeżdżą po mieście od 1904 roku i są wyłącznie piętrowe. Niektóre z nich są stare, inne nowe, ale też stylizowane na zabytkowe. Kursują na kilku trasach od godziny 6 do 24. I nie szukajcie tu rozkładów jazdy, bo ich nie ma. Po prostu tramwaje kursują co 2-3 minuty, nigdy się na nie nie czeka.
A teraz parę fotek tych stylowych tramwajów.
Wsiadamy do tramwaju tylnym wejściem i ja oczywiście zasuwam na górę wąskimi stromymi i krętymi schodkami. Już po godzinach szczytu, w wozie pustawo. Drewniane ławki też wyglądają na stuletnie zabytki. Tramwaje nazywają się Ding – Dong, bo tak sobie podzwaniają – jadąc, gdy im jakiś samochód lub autobus wejdzie w paradę.
Z góry wszystko fajnie widać. Wyjeżdżamy ze schludnego, nowoczesnego i wypolerowanego centrum w nieco starszą część miasta – dzielnicę Wan Chai. Tutaj panuje już typowo chińska atmosfera. Kolorowe reklamy – tylko pisane krzaczkami. Cholera wie, o co chodzi. Małe lokalne restauracyjki, skromniejsze sklepy.
W bocznych uliczkach stragany z ciuchami, warzywami i owocami. Bing opowiada mi o mieście, w którym mieszka już półtora roku. Jego angielski jest taki bardziej chiński, ale powoli przyzwyczajam się do jego wymowy.
Pora wysiadać, zbiegamy krętymi schodkami w dół. Osoby bardziej przy kości miałyby problem z poruszaniem się w tych zabytkowych tramwajach. Chyba były one specjalnie konstruowane dla malutkich , chudziutkich Chińczyków. Teraz już nie odbiegają ani wzrostem ani wagą od nas.
Wychodząc z tramwaju skanujemy oktopuski – przejazd bez względu na długość trasy – kosztuje 2 $HK.
Apisku z pewnością zaprezentujesz nam jeszcze coś pięknego.Jakością zdjęć sobie głowy nie zaprzątaj .Nie jest to forum o tematyce optycznej,foto tylko zapaleńców podróżniczych i tych którzy nie mogą sobie pozwolić na takie podróże a chętnie przeniosą się do wielu opisywanych miejsc chociaż wirtualnie .
Apisku bez przesady! zdjecia są naprawdę fajne! a na dodatek fajnie selekcjonowane. Każde przedstawia coś innego, a na dodatek ciekawego. Nie trawię relacji gdzie jeden obiekt jest z czternastu ujęć a na dodatek trochę bkiżej, trochę dalej....
czekam na cd
ps. Po zdjatkach poznaję że nasze tropy już kilkakrotnie się przecieły "howgh"
Apisku znalazlam Cie...... super.....a ja wychodzi na to ze jestem milosniczka takich miast......Szanghaj przyznam troche odpuscilam, czego bardzo zaluje.....bo moglam napewno duzo wiecej zibaczyc........no i zdjec niestety nie znalazlam.....ale sorry jestesmy w Hongkongu.......i jedna sugestia odnosnie jedzenia paleczkami.....lepiej cos wziac w lapke i zjesc, ale nigdy nie nabijac jedzenia na paleczke
Czy to oznacza,że jakiś nietakt popełniłam????? nigdzie o tym nie przeczytałam, ze to jest źle widziane. Na szczęście to było w knajpie, gdzie nikt nas nie znał. Potem w towarzystwie tamtejszych znajomych zawsze mi zapewniali przynajmniej widelec i łyżkę. Rzadziej bywał w komplecie nóż.
Kiwi, tak tramwaje bardzo stylowe, a reklamy na nich wymalowane, kolorowe, wesolutkie.... A jak się z górnego piętra wszystko fajnie ogladało!!!!
Czy to oznacza,że jakiś nietakt popełniłam????? nigdzie o tym nie przeczytałam, ze to jest źle widziane. Na szczęście to było w knajpie, gdzie nikt nas nie znał. Potem w towarzystwie tamtejszych znajomych zawsze mi zapewniali przynajmniej widelec i łyżkę. Rzadziej bywał w komplecie nóż.
Kiwi, tak tramwaje bardzo stylowe, a reklamy na nich wymalowane, kolorowe, wesolutkie.... A jak się z górnego piętra wszystko fajnie ogladało!!!!
Nie powinno się wbijać paleczek na sztorc w żaden posilek. Taki uklad pałeczek kojarzony jest ponoć ze śmiercią
—
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Zielone wzgórza to dopiero będą gdy apisek dojdzie do bardziej panoramicznych ujęć (tak myślę) Położenie miasta jest niezwykle urodziwe. Górki i góreczki, wyspy i wysepki tworzą niesamowite widoki
czekamy na cd
Kiwi, właśnie nie spodziewałam się aż takiej ilości terenów, albo chociaż skrawków zieleni. Myślałam, że będzie to hałaśliwe blokowisko z przewalającymi się tłumami. A tu taka fajna niespodzianka.
Bilbao, ja nie umiem robić dobrych fotek, ani nie mam porządnego sprzętu. Cykam detale, które mi wpadną w oko, także z tymi panoramami będzie kiepsko.
Niestety, gdy pod koniec pobytu mogliśmy dopiero odwiedzić te naprawdę malownicze okolice na Nowych Terytoriach spsuła się pogoda.....
Mariola
Idziemy sobie powoli wśród tych cudów architektury, nawet Bing się trochę rozkręcił, widząc mój entuzjazm. I tak sobie doszliśmy do ulicy Hennessy Road, którą biegnie linia tramwajowa.
.Ale nie są to takie tramwaje, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Jeżdżą po mieście od 1904 roku i są wyłącznie piętrowe. Niektóre z nich są stare, inne nowe, ale też stylizowane na zabytkowe. Kursują na kilku trasach od godziny 6 do 24. I nie szukajcie tu rozkładów jazdy, bo ich nie ma. Po prostu tramwaje kursują co 2-3 minuty, nigdy się na nie nie czeka.
A teraz parę fotek tych stylowych tramwajów.
Wsiadamy do tramwaju tylnym wejściem i ja oczywiście zasuwam na górę wąskimi stromymi i krętymi schodkami. Już po godzinach szczytu, w wozie pustawo. Drewniane ławki też wyglądają na stuletnie zabytki. Tramwaje nazywają się Ding – Dong, bo tak sobie podzwaniają – jadąc, gdy im jakiś samochód lub autobus wejdzie w paradę.
Z góry wszystko fajnie widać. Wyjeżdżamy ze schludnego, nowoczesnego i wypolerowanego centrum w nieco starszą część miasta – dzielnicę Wan Chai. Tutaj panuje już typowo chińska atmosfera. Kolorowe reklamy – tylko pisane krzaczkami. Cholera wie, o co chodzi. Małe lokalne restauracyjki, skromniejsze sklepy.
W bocznych uliczkach stragany z ciuchami, warzywami i owocami. Bing opowiada mi o mieście, w którym mieszka już półtora roku. Jego angielski jest taki bardziej chiński, ale powoli przyzwyczajam się do jego wymowy.
Pora wysiadać, zbiegamy krętymi schodkami w dół. Osoby bardziej przy kości miałyby problem z poruszaniem się w tych zabytkowych tramwajach. Chyba były one specjalnie konstruowane dla malutkich , chudziutkich Chińczyków. Teraz już nie odbiegają ani wzrostem ani wagą od nas.
Wychodząc z tramwaju skanujemy oktopuski – przejazd bez względu na długość trasy – kosztuje 2 $HK.
Mariola
Apisku z pewnością zaprezentujesz nam jeszcze coś pięknego.Jakością zdjęć sobie głowy nie zaprzątaj .Nie jest to forum o tematyce optycznej,foto tylko zapaleńców podróżniczych i tych którzy nie mogą sobie pozwolić na takie podróże a chętnie przeniosą się do wielu opisywanych miejsc chociaż wirtualnie .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Apisku bez przesady! zdjecia są naprawdę fajne! a na dodatek fajnie selekcjonowane. Każde przedstawia coś innego, a na dodatek ciekawego. Nie trawię relacji gdzie jeden obiekt jest z czternastu ujęć a na dodatek trochę bkiżej, trochę dalej....
czekam na cd
ps. Po zdjatkach poznaję że nasze tropy już kilkakrotnie się przecieły "howgh"
Kiwi, Bilbao, dzięki.
Pomimo, że to ogromne miasto, to jednak w czasie dłuższego pobytu dotrze się w wiele miejsc, więc i duża szansa na przecięcia szlaków.
Mariola
Apisku znalazlam Cie...... super.....a ja wychodzi na to ze jestem milosniczka takich miast......Szanghaj przyznam troche odpuscilam, czego bardzo zaluje.....bo moglam napewno duzo wiecej zibaczyc........no i zdjec niestety nie znalazlam.....ale sorry jestesmy w Hongkongu.......i jedna sugestia odnosnie jedzenia paleczkami.....lepiej cos wziac w lapke i zjesc, ale nigdy nie nabijac jedzenia na paleczke
Tramwaje bomba
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Witaj Pumcia,
Czy to oznacza,że jakiś nietakt popełniłam????? nigdzie o tym nie przeczytałam, ze to jest źle widziane. Na szczęście to było w knajpie, gdzie nikt nas nie znał. Potem w towarzystwie tamtejszych znajomych zawsze mi zapewniali przynajmniej widelec i łyżkę. Rzadziej bywał w komplecie nóż.
Kiwi, tak tramwaje bardzo stylowe, a reklamy na nich wymalowane, kolorowe, wesolutkie.... A jak się z górnego piętra wszystko fajnie ogladało!!!!
Mariola
Nie powinno się wbijać paleczek na sztorc w żaden posilek. Taki uklad pałeczek kojarzony jest ponoć ze śmiercią
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/