Olla popłakałam się ze wzruszenia a przy Bea ze śmiechu a propos muszelek..... wyobraźcie sobie że zbieracie takie muszelki po drodzę do pokoju wpadacie do baru wychylacie kilka teqil wracacie do pokoju i kładziecie muszelki na balkonie do wysuszenia... siadacie na krzesełko zapalacie papieroska i nagle widzicie ze te muszelki zaczynają chodzić myślę sobie- aż tyle tej teqili nie wypiłam coby zwidy mieć przecieram oczy a tam coraz więcej "chodzących" muszelek wołam do męża że muszelki nam spier....... a on ryczy na mnie że do końca wczasów już nie piję bo mam maniaki dopiero jak wszedł na balkon przyznał mi rację i pozwolił dalej muszelki zanieśliśmy do morza
druga sytuacja miała miejsce w Meksyku gdzie wiadomo strefa czasowa jest zupelnie inna od naszej... po przylocie oczywiście busy rozwozili nas po hotelach, w busie był duży zegar wiec ustawilismy sobie godzinę według tego zegara, po zakwaterowaniu nas w hotelu szybki prysznic, piwko na dzień dobry i dawaj na kolacje do restauracji która zaczynała się o 19.... na naszym zegarku jest 19 wiec idziemy.... hotel a raczej domki połozone były w dżungli więc na jpierw pytaliśmy sie jak dojść do recepcji a potem wiadomo do restauracji, kogo pytaliśmy sie o restaurację to tylko patrzał na zegarek i kierował nas na plażę.... na plaży oczywiscie snack bary...... mój mąż na mnie w ryk że to przecia hotel 5* i on nie bedzie na plaży siedział.... i wogóle w ryk że ja z moim angielskim to mogę do chin lecieć a nie do Meksyku że nawet o zwykłą restaurację nie potrafie zapytać.... dopiero następnego dnia wracając ze śniadania zauważyłam znwou zegar w recepcji i okazało się że godzina w busie była źle ustawiona na kolację zamiast na 19 szliśmy na 18 dlatego kierowali nas do snack baru
Pierwszy raz w Egipcie byliśmy w 2007r. i tak się nakręciłam podwodnym światem, że postanowiłam następnym razem spróbować nurkowania głębinowego…takiego tam dla początkujących. W 2009 r. polecieliśmy do Sharm. Nurkowanie wykupiliśmy w bp Itaka specjalnie żeby był polski instruktor i wytłumaczył mi wszystko dokładnie.
Przyszedł dzień wycieczki… Pod hotel przyjechał po nas miejscowy, pojechaliśmy po sprzęt i podpisać jakieś papiery o stanie zdrowia itd. Potem szybka jazda na statek gdzie okazuje się, że nie ma polskiego instruktora. I tu rozczarowanie bo z miejscowym biurem było dużo taniej. No ale nic! Nie załamujemy się przecież koleś wszystko pokazuje jak krowie na rowie a kasa to raz jest raz jej nie ma. Ubieramy te okropne wdzianka w których widać mi każdy dodatkowy kilogram, zakładamy sprzęt i czekamy, aż poprzednicy skończą nurkowanie. Jeniu jak mi zaczęło jeździć ze strachu w brzuchu! Myślałam, że zemsta zaraz dopadnie mnie właśnie na statku, ale po wejściu do wody uspokoiłam się. Zanurzamy się powoli. Najbardziej boję się, że mi uszy pękną , ale nie... spokojnie już pływam na luzie. Instruktor pokazuje pod wodą różne rybki, rafy a ja dostrzegam, że do maski leje mi się woda. O mamuniu co ja pocznę!!! Przypominam sobie, że trzeba przytrzymać maskę od góry i dmuchnąć nosem. Ok to prycham nochalem, ale z ust wyskakuje mi cały automat. I zaczęła się jazda! Arab szybko zauważył i wpycha mi swój do ust strzelając powietrzem o dziwo ja go wypluwam (czy tak powinno być?), znowu wpycha ja wypluwam i tak ze 3 razy. W tym czasie czuję, że idę na dno…czas mi się dłuży okropnie… Chyba umieram! Mój TŻ i instruktor złapali mnie obaj i dawaj do góry, a ten czas… no długo się wydawało jak cholera. Udało się wypłynęliśmy na wierzch. Woda leci z nosa, ust, kicham, prycham wymiotuję. Instruktor mówi spokojnie, wszystko jest ok. Przeszło mi! Pyta się czy schodzimy dalej pod wodę bo jest jeszcze trochę czasu. Pokazuję mu, że mój automat od początku był obgryziony i pewno dlatego wyskoczył mi z ust. Arab na to: no problem i odpiął mi z butli zapasowy Ja: ok. moment i strasznie głośno beknęłam Lecimy dalej! 50 $ ma się zmarnować? Zeszliśmy pod wodę, instruktor zaklaskał a ja do końca pływałam trzymając się w masce za nos
O rany koguta to miałaś przejścia... podziwiam Cię że zeszlaś jeszcze raz pod wodę...
Ja zanim zeszłam pod wodę(też w Egipcie) trzy razy zmieniali mi okulary bo wlewała się woda
A w opgóle to trzeba zacząć od tego że nie umiem pływać
ale uparłam się że nie muszę to zrobić bo wyczytałam żeby nurkować wcale nie trzeba pływać
Problem mieli ze mną z dobraniem ekwipunku, bo ja jestem wysoka inaczej najpierw latali po całym pokładzie żeby dobrać piankę
w koncu przychodzi pan cały szczęśliwy udało się ale jego radość trwała krótko bo płetwy tez trzeba było dobrać i latał od nowa
a potem już w wodzie jeszcze te okulary trzy razy a instruktora to trzymałam się tak kurczowo że rany miał chyba po pazurach moich.
A jak mi wkładali jeszcze na pokładzie pas z ociążenie jak zobaczyłam ile to waży to pomyślałam sobie że to za karę za to szukanie wszystkiego
i żebym poszła na dno
No ale wszystko skończyło się szczęśliwie a wrażenia pozostaną mi na całe życie
po powrocie do domu nie chcieli mi wierzyć że to zrobiłam ale na szczęście mam
Olla popłakałam się ze wzruszenia a przy Bea ze śmiechu a propos muszelek..... wyobraźcie sobie że zbieracie takie muszelki po drodzę do pokoju wpadacie do baru wychylacie kilka teqil wracacie do pokoju i kładziecie muszelki na balkonie do wysuszenia... siadacie na krzesełko zapalacie papieroska i nagle widzicie ze te muszelki zaczynają chodzić myślę sobie- aż tyle tej teqili nie wypiłam coby zwidy mieć przecieram oczy a tam coraz więcej "chodzących" muszelek wołam do męża że muszelki nam spier....... a on ryczy na mnie że do końca wczasów już nie piję bo mam maniaki dopiero jak wszedł na balkon przyznał mi rację i pozwolił dalej muszelki zanieśliśmy do morza
druga sytuacja miała miejsce w Meksyku gdzie wiadomo strefa czasowa jest zupelnie inna od naszej... po przylocie oczywiście busy rozwozili nas po hotelach, w busie był duży zegar wiec ustawilismy sobie godzinę według tego zegara, po zakwaterowaniu nas w hotelu szybki prysznic, piwko na dzień dobry i dawaj na kolacje do restauracji która zaczynała się o 19.... na naszym zegarku jest 19 wiec idziemy.... hotel a raczej domki połozone były w dżungli więc na jpierw pytaliśmy sie jak dojść do recepcji a potem wiadomo do restauracji, kogo pytaliśmy sie o restaurację to tylko patrzał na zegarek i kierował nas na plażę.... na plaży oczywiscie snack bary...... mój mąż na mnie w ryk że to przecia hotel 5* i on nie bedzie na plaży siedział.... i wogóle w ryk że ja z moim angielskim to mogę do chin lecieć a nie do Meksyku że nawet o zwykłą restaurację nie potrafie zapytać.... dopiero następnego dnia wracając ze śniadania zauważyłam znwou zegar w recepcji i okazało się że godzina w busie była źle ustawiona na kolację zamiast na 19 szliśmy na 18 dlatego kierowali nas do snack baru
Kasik twoje muszelki poszły sobie podobnie jak Anusi...
Ciesze sie ze moja torebkowa historia Wam sie podobala... jak znajde chwile to jeszcze opisze jak o malutki, malutenki, tyciusienki wlos nie spoznilam sie na samolot na Dominikane ktory byl...... 3 godziny opozniony
Ciesze sie ze moja torebkowa historia Wam sie podobala... jak znajde chwile to jeszcze opisze jak o malutki, malutenki, tyciusienki wlos nie spoznilam sie na samolot na Dominikane ktory byl...... 3 godziny opozniony
Olla popłakałam się ze wzruszenia a przy Bea ze śmiechu a propos muszelek..... wyobraźcie sobie że zbieracie takie muszelki po drodzę do pokoju wpadacie do baru wychylacie kilka teqil wracacie do pokoju i kładziecie muszelki na balkonie do wysuszenia... siadacie na krzesełko zapalacie papieroska i nagle widzicie ze te muszelki zaczynają chodzić myślę sobie- aż tyle tej teqili nie wypiłam coby zwidy mieć przecieram oczy a tam coraz więcej "chodzących" muszelek wołam do męża że muszelki nam spier....... a on ryczy na mnie że do końca wczasów już nie piję bo mam maniaki dopiero jak wszedł na balkon przyznał mi rację i pozwolił dalej muszelki zanieśliśmy do morza
druga sytuacja miała miejsce w Meksyku gdzie wiadomo strefa czasowa jest zupelnie inna od naszej... po przylocie oczywiście busy rozwozili nas po hotelach, w busie był duży zegar wiec ustawilismy sobie godzinę według tego zegara, po zakwaterowaniu nas w hotelu szybki prysznic, piwko na dzień dobry i dawaj na kolacje do restauracji która zaczynała się o 19.... na naszym zegarku jest 19 wiec idziemy.... hotel a raczej domki połozone były w dżungli więc na jpierw pytaliśmy sie jak dojść do recepcji a potem wiadomo do restauracji, kogo pytaliśmy sie o restaurację to tylko patrzał na zegarek i kierował nas na plażę.... na plaży oczywiscie snack bary...... mój mąż na mnie w ryk że to przecia hotel 5* i on nie bedzie na plaży siedział.... i wogóle w ryk że ja z moim angielskim to mogę do chin lecieć a nie do Meksyku że nawet o zwykłą restaurację nie potrafie zapytać.... dopiero następnego dnia wracając ze śniadania zauważyłam znwou zegar w recepcji i okazało się że godzina w busie była źle ustawiona na kolację zamiast na 19 szliśmy na 18 dlatego kierowali nas do snack baru
O rany koguta to miałaś przejścia... podziwiam Cię że zeszlaś jeszcze raz pod wodę...
Ja zanim zeszłam pod wodę(też w Egipcie) trzy razy zmieniali mi okulary bo wlewała się woda
A w opgóle to trzeba zacząć od tego że nie umiem pływać
ale uparłam się że nie muszę to zrobić bo wyczytałam żeby nurkować wcale nie trzeba pływać
Problem mieli ze mną z dobraniem ekwipunku, bo ja jestem wysoka inaczej najpierw latali po całym pokładzie żeby dobrać piankę
w koncu przychodzi pan cały szczęśliwy udało się ale jego radość trwała krótko bo płetwy tez trzeba było dobrać i latał od nowa
a potem już w wodzie jeszcze te okulary trzy razy a instruktora to trzymałam się tak kurczowo że rany miał chyba po pazurach moich.
A jak mi wkładali jeszcze na pokładzie pas z ociążenie jak zobaczyłam ile to waży to pomyślałam sobie że to za karę za to szukanie wszystkiego
i żebym poszła na dno
No ale wszystko skończyło się szczęśliwie a wrażenia pozostaną mi na całe życie
po powrocie do domu nie chcieli mi wierzyć że to zrobiłam ale na szczęście mam
zdjecia pod wodą...
Sonia i super że to zrobilaś!!!
Też się cieszę łokrutnie... ale pływać dalej nie umię jakoś mnie ciągnie na dno...
słyszałam że jak sie dobije dna trzeba iść na odwyk...
Kasik twoje muszelki poszły sobie podobnie jak Anusi...
Ola,Bea,Anulka......
Ciesze sie ze moja torebkowa historia Wam sie podobala... jak znajde chwile to jeszcze opisze jak o malutki, malutenki, tyciusienki wlos nie spoznilam sie na samolot na Dominikane ktory byl...... 3 godziny opozniony
Zdolna jesteś...
tak! tak! olla chcemy!!!!!!!!!!!!!
Dawaj olla prędziuśko...