Pora na obiadek. Okazało się, że polecana restauracja graniczy przez płot z naszym hotelem.
Kolejna odmiana kurczaka, jakby szaszłyk.
Po południu pora na Czerwony Fort, który leży na prawym brzegu rzeki Jamuny, na północno-zachodnich krańcach ogrodów otaczających Taj Mahal.
Budowa fortu rozpoczęła się w 1565 roku z inicjatywy Akbara (1556–1605), który przeniósł stolicę państwa Mogołów do Agry.
Prace budowlane były kontynuowane przez następców Akbara, zwłaszcza Szahdżahana w pierwszej połowie XVII w. Po przejęciu władzy przez jego syna i następcę Auranqzeba w 1658 roku Szahdżahan został uwięziony w Czerwonym Forcie, gdzie w 1666 roku zmarł.
Niektórzy twierdzą, że syn uwięził ojca, bo każdy chce sobie porządzić. Inni, że jedna z córek Szahdżahana tak była podobna do opłakiwanej żony,że lepiej było tatusia odizolować.
I tak przez ostatnie 8 lat życia był uwięziony w pałacu z widokiem na Taj Mahal.
W 1983 roku fort został wpisany na Listę Światowego Dziedictwa UNESCO.
Przy wyjściu nagrobek jednego z ostatnich brytyjskich dowódców fortu. To on stłumił powstanie sipajów.
No i mamy przepiękny Fort, nasz zdecydowany faworyt w Agrze, mimo sławy i rozmachu Tadż Mahal, to tym własnie obronnym pałacowym kompleksem się bardziej tam zachwycilismy.
Mam odczucia Jorguś, że u Ciebie na zdjęciach, podobnie jak u mnie nie widać tego rozmachu, tej wielkości całej budowli i że nie jest aż tak fotogeniczny jak wspomniany Tadż Mahal...
Moim skromnym zdaniem ten traci na fotach a tamten skubaniec mocno zyskuje... Nie uważasz??
Fort jest rzeczywiście przepiękny. W Delhi nam to obiecano, jak się dziwiliśmy, czemu nie zwiedzamy tamtejszego Red Forta.
Zwiedzaliśmy 2-3 godziny, niestety dokładnie nie pamiętam. Małża padła na przeziębienie dzień wcześniej, zwlokła się tylko na Taj Mahal. Musiałem więc zadbać o zwiedzenie, wysłuchanie, zrobienie zdjęć i słitfoci z widokiem na Tadż za plecami.
Co do zdjęć, to jest coś w tym co pisze Mika, ale może to urok Taj Mahal.
Jestem nieobiektywny, gdyż mój podziw wzbudzały tak zabytki jak i ludzie zagrzebujący na noc dzieci w wysypisku śmieci. To zdanie sie na los, potęga wiary i czekanie na następne wcielenie. Olśniewający kraj
Jestem nieobiektywny, gdyż mój podziw wzbudzały tak zabytki jak i ludzie zagrzebujący na noc dzieci w wysypisku śmieci. To zdanie sie na los, potęga wiary i czekanie na następne wcielenie. Olśniewający kraj
Dzień 9. Agra - Mathura - Delhi (trasa około 220 km, około 4-5 godzin).
Po śniadaniu ruszamy w drogę do Delhi. Po drodze zatrzymamy się w miejscowości Mathura, niezwykle ważnej dla hinduizmu i buddyzmu.
Zgodnie z tradycją przyszedł tam na świat bóg Wisznu w swoim ósmym wcieleniu - Kryszna.
Miejsce położone nad brzegiem rzeki Jamuna wraz z przylegającym Brindawan (Las Wonnej Bazylii) stanowi bardzo ważne miejsce pielgrzymek hindusów i buddystów.
W Mathurze mamy daje vu z pierwszego dnia po przylocie.
Do wejścia do świątyń można donieść wszystko. Można zrobić zdjęcie, ale na bramkach szczegółowa kontrola, że jeszcze nie byłem tak dokładnie obmacany (od kostek po włosy).
I wszędzie tłumy wojska z bronią maszynową.
Aparaty i komórki wrzuciliśmy do wora i kierowca odniósł je do autobusu.
Dopiero wewnątrz zrozumiałem, dlaczego takie środki ostrożności. Obok świątyni Wisznu muzułmanie postawili wielki meczet. I tak sobie obie świątynie graniczą miedzą, jak w "Sami swoi". A wojsko czeka, kto spróbuje którąś wysadzić w powietrze.
Hahaha, rum z colą... to się dopiero nazywa dobry marketing. Pomysł przedni
Pora na obiadek. Okazało się, że polecana restauracja graniczy przez płot z naszym hotelem.
Kolejna odmiana kurczaka, jakby szaszłyk.
Po południu pora na Czerwony Fort, który leży na prawym brzegu rzeki Jamuny, na północno-zachodnich krańcach ogrodów otaczających Taj Mahal.
Budowa fortu rozpoczęła się w 1565 roku z inicjatywy Akbara (1556–1605), który przeniósł stolicę państwa Mogołów do Agry.
Prace budowlane były kontynuowane przez następców Akbara, zwłaszcza Szahdżahana w pierwszej połowie XVII w. Po przejęciu władzy przez jego syna i następcę Auranqzeba w 1658 roku Szahdżahan został uwięziony w Czerwonym Forcie, gdzie w 1666 roku zmarł.
Niektórzy twierdzą, że syn uwięził ojca, bo każdy chce sobie porządzić. Inni, że jedna z córek Szahdżahana tak była podobna do opłakiwanej żony,że lepiej było tatusia odizolować.
I tak przez ostatnie 8 lat życia był uwięziony w pałacu z widokiem na Taj Mahal.
W 1983 roku fort został wpisany na Listę Światowego Dziedictwa UNESCO.
Przy wyjściu nagrobek jednego z ostatnich brytyjskich dowódców fortu. To on stłumił powstanie sipajów.
Jorguś
Jorgus, fort przepiekny !!! co za niesamowite mury...
tak mi sie kojarzy z bajkami z 1001 nocy, taki totalnie abstrakcyjny , nierealny
No trip no life
No i mamy przepiękny Fort, nasz zdecydowany faworyt w Agrze, mimo sławy i rozmachu Tadż Mahal, to tym własnie obronnym pałacowym kompleksem się bardziej tam zachwycilismy.
Mam odczucia Jorguś, że u Ciebie na zdjęciach, podobnie jak u mnie nie widać tego rozmachu, tej wielkości całej budowli i że nie jest aż tak fotogeniczny jak wspomniany Tadż Mahal...
Moim skromnym zdaniem ten traci na fotach a tamten skubaniec mocno zyskuje... Nie uważasz??
Długo go zwiedzaliście?
Fort jest rzeczywiście przepiękny. W Delhi nam to obiecano, jak się dziwiliśmy, czemu nie zwiedzamy tamtejszego Red Forta.
Zwiedzaliśmy 2-3 godziny, niestety dokładnie nie pamiętam. Małża padła na przeziębienie dzień wcześniej, zwlokła się tylko na Taj Mahal. Musiałem więc zadbać o zwiedzenie, wysłuchanie, zrobienie zdjęć i słitfoci z widokiem na Tadż za plecami.
Co do zdjęć, to jest coś w tym co pisze Mika, ale może to urok Taj Mahal.
Jestem nieobiektywny, gdyż mój podziw wzbudzały tak zabytki jak i ludzie zagrzebujący na noc dzieci w wysypisku śmieci. To zdanie sie na los, potęga wiary i czekanie na następne wcielenie. Olśniewający kraj
Jorguś
Jorguś TY szczęściarzu! Pamiętam Gejsze z Japonii, teraz tygryś tam gdzie juz dawno nie był widziany..:)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
podpisuję się pod każdym słowem, pięknie ujęte
Momi - chyba trzeba latać ze mną
Jorguś
Dzień 9. Agra - Mathura - Delhi (trasa około 220 km, około 4-5 godzin).
Po śniadaniu ruszamy w drogę do Delhi. Po drodze zatrzymamy się w miejscowości Mathura, niezwykle ważnej dla hinduizmu i buddyzmu.
Zgodnie z tradycją przyszedł tam na świat bóg Wisznu w swoim ósmym wcieleniu - Kryszna.
Miejsce położone nad brzegiem rzeki Jamuna wraz z przylegającym Brindawan (Las Wonnej Bazylii) stanowi bardzo ważne miejsce pielgrzymek hindusów i buddystów.
W Mathurze mamy daje vu z pierwszego dnia po przylocie.
Do wejścia do świątyń można donieść wszystko. Można zrobić zdjęcie, ale na bramkach szczegółowa kontrola, że jeszcze nie byłem tak dokładnie obmacany (od kostek po włosy).
I wszędzie tłumy wojska z bronią maszynową.
Aparaty i komórki wrzuciliśmy do wora i kierowca odniósł je do autobusu.
Dopiero wewnątrz zrozumiałem, dlaczego takie środki ostrożności. Obok świątyni Wisznu muzułmanie postawili wielki meczet. I tak sobie obie świątynie graniczą miedzą, jak w "Sami swoi". A wojsko czeka, kto spróbuje którąś wysadzić w powietrze.
Tak więc jedyne zdjęcia poniżej
Jorguś
Przejeżdżamy kilka (5-6 km) do światyni Kriszny.
Kompleks kilku budynków.
W każdym grają i śpiewają "Hare Krishna" jak przed laty George Harrison.
W jednej był zespół kobiecy. Zdążyłem pstryknąć zanim mnie pognali.
W innej, gdzie grali mężczyźni, można było filmować.
Dookoła tłumy żebraków i życie codzienne ulicy - garkuchnie, prysznic, fryzjerzy itd.
Jorguś