Mika, właśnie interesują mnie te wysepki, bo mi Nelcia smaku narobila swą relacją z rejsu. W tym roku Horizon ma trochę inną trasę, bez Barbadosu, ale jest między innymi Guadelupa i Martynika. Czekam więc na twą relację i może się na ten rejsik skuszę, choć w zasadzie po jedynym w życiu, jaki odbyłam, miałam duży niedosyt i jakoś mnie nie ciągnęło, by powtórzyć. Ale może to i dobra forma rekonesansu, czy warto na którąś z wysepek jechać na dłużej???? A więc czekam...
Mika, dopiero co uporalam sie z Namibia .. bo to pierwszy raz kiedy musialam WSZYSTKO przekladac z polskiego na insze.. a tu znowu mi sie robota szukuje ale to akurat mila robota i znowu bedzie szturchanie lokciem.. "no idz! zobacz.. sprawdz.. moze jest jakis nowy wpis i nowe fantastyczne zdjecia"
Rano idziemy na sniadanko do restauracji hotelowej, które jest dodatkowo płatne i oczywiście tanie nie jest... no, ale musimy przyzwyczaic się do tej innej rzeczywistości...
Przynajmniej wybór jedzenia był przyzwoity i smacznie zjedliśmy, więc było ok. W hotelu znaczna przewaga emerytów z UK.
Mamy spakowane rzeczy, więc szybko zostawiamy bagaże w przechowalni hotelowej, bo dziś mamy wieczorem przelot na Guadeloupę i jedziemy zobaczyc kilka plażyczek na południowym wschodzie wyspy.
Ta część wyspy bardzo na razie "łysa", brak bujnej roślinności, ale rzuca nam się w oczy taki porządek tej wyspy. Znów porównujemy do Azji, gdzie wszystko jest w nieładzie, bałagan, smieci, chaos, a tu czyściutko, poukładane, domeczki równiutkie, zadbane, pomalowane na pastelowe wesołe kolory, tak też dość z angielska.
Ha, nie mielismy gps-a, jedynie rózne mapki wydrukowane z googli i myslelismy, że super prosto będzie się jeździło... a tu zonk, wcale nie tak łatwo... Cała masa dróg, dróżeczek, odnóg, rozgałęzień, czego na mapkach nie mielismy, do tego opisane na co trzeciej "krzyżówce" czy rozjeździe... i tak na czuja jechalismy. Fakt, że trudno się było tak zupełnie zgubic, ale troszkę pokluczylismy momentami, zanim dojechalismy do naszego pierwszego celu - królowej barbadoskich zatok - Bottom Bay!
Wiatr szalał niesamowicie i rozganiał chmurki, które momentami zasłaniały słoneczko. Bardzo się bałam o pogodę w tym jednym jedynym dniu... czy nam sie uda zobaczyć piękną szmaragdową Bottom w pełnej krasie?, czy będzie pochmurno i szarawo?... Narzekac na pogodę nie moglismy, bo było naprawdę pięknie, tylko pierwsze, dopołudniowe godzinki, to słoneczko było na przeciwko nas, więc pierwsze zdjęcia - widoczki na skałach były jeszcze mało kolorowe, bo pod swiatło, dopiero postanowilismy po kilku godzinach wrócić na górę i powtórzyć ujęcia plaży ze skał.
z naszym "4kołowym kurczakiem" (kiwi ) nad Bottom
i schodzimy na plażę, gdzie zostajemy parę godzin. Kapać się niestety nie odważylismy. Po pierwsze, bo ogromne fale i bardzo niebezpiecznie, po drugie bo zimna woda, po trzecie mamy dzisiaj lot, więc potem musielibyśmy gdzieś wziąć prysznic... tak więc jedynie sobie posiadywaliśmy, polegiwali, moczyli nogi i spacerowali po tej niebiańskiej plażyczce.
Mika...dawaj-zlituj sie znaczy ja tu co chwila zagladam i NIC.....a takiej ochoty narobiłaś.
Z takiej podrózy to sie wszystko pamieta,nawet po kilku latach-tylko sie rozkręc i przerw nie rób a bedzie szło jak po maśle
Filip nic! No fakt, że był pogryziony przez iguanę (ale bez szycia) i dostał z główki od żyrafy...
Mika
Mika, właśnie interesują mnie te wysepki, bo mi Nelcia smaku narobila swą relacją z rejsu. W tym roku Horizon ma trochę inną trasę, bez Barbadosu, ale jest między innymi Guadelupa i Martynika. Czekam więc na twą relację i może się na ten rejsik skuszę, choć w zasadzie po jedynym w życiu, jaki odbyłam, miałam duży niedosyt i jakoś mnie nie ciągnęło, by powtórzyć. Ale może to i dobra forma rekonesansu, czy warto na którąś z wysepek jechać na dłużej???? A więc czekam...
Mariola
Mika, dopiero co uporalam sie z Namibia .. bo to pierwszy raz kiedy musialam WSZYSTKO przekladac z polskiego na insze.. a tu znowu mi sie robota szukuje ale to akurat mila robota i znowu bedzie szturchanie lokciem.. "no idz! zobacz.. sprawdz.. moze jest jakis nowy wpis i nowe fantastyczne zdjecia"
juz sie nie mozemy doczekac
Oj tam oj tam Apisku. Nieporzadne pisanie ale zrozumale i. Ja tez ciagle bez polskch znakow.
Mika czekamy na wspaniala podroz
Mika moze faktycznie zalezy gdzie - my rybek nie mielismy w panierce, ino z grila
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Holi, ale ty jestes rozgrzeszona, a mnie to wkurza...
Sorry, za wcinke
Mariola
Mika fantastyczne te Twoje relacje...........................Wielkie Ci za nie podziekowania.
Pozdrawiam
Rano idziemy na sniadanko do restauracji hotelowej, które jest dodatkowo płatne i oczywiście tanie nie jest... no, ale musimy przyzwyczaic się do tej innej rzeczywistości...
Przynajmniej wybór jedzenia był przyzwoity i smacznie zjedliśmy, więc było ok. W hotelu znaczna przewaga emerytów z UK.
Mamy spakowane rzeczy, więc szybko zostawiamy bagaże w przechowalni hotelowej, bo dziś mamy wieczorem przelot na Guadeloupę i jedziemy zobaczyc kilka plażyczek na południowym wschodzie wyspy.
Ta część wyspy bardzo na razie "łysa", brak bujnej roślinności, ale rzuca nam się w oczy taki porządek tej wyspy. Znów porównujemy do Azji, gdzie wszystko jest w nieładzie, bałagan, smieci, chaos, a tu czyściutko, poukładane, domeczki równiutkie, zadbane, pomalowane na pastelowe wesołe kolory, tak też dość z angielska.
Ha, nie mielismy gps-a, jedynie rózne mapki wydrukowane z googli i myslelismy, że super prosto będzie się jeździło... a tu zonk, wcale nie tak łatwo... Cała masa dróg, dróżeczek, odnóg, rozgałęzień, czego na mapkach nie mielismy, do tego opisane na co trzeciej "krzyżówce" czy rozjeździe... i tak na czuja jechalismy. Fakt, że trudno się było tak zupełnie zgubic, ale troszkę pokluczylismy momentami, zanim dojechalismy do naszego pierwszego celu - królowej barbadoskich zatok - Bottom Bay!
Wiatr szalał niesamowicie i rozganiał chmurki, które momentami zasłaniały słoneczko. Bardzo się bałam o pogodę w tym jednym jedynym dniu... czy nam sie uda zobaczyć piękną szmaragdową Bottom w pełnej krasie?, czy będzie pochmurno i szarawo?... Narzekac na pogodę nie moglismy, bo było naprawdę pięknie, tylko pierwsze, dopołudniowe godzinki, to słoneczko było na przeciwko nas, więc pierwsze zdjęcia - widoczki na skałach były jeszcze mało kolorowe, bo pod swiatło, dopiero postanowilismy po kilku godzinach wrócić na górę i powtórzyć ujęcia plaży ze skał.
z naszym "4kołowym kurczakiem" (kiwi ) nad Bottom
i schodzimy na plażę, gdzie zostajemy parę godzin. Kapać się niestety nie odważylismy. Po pierwsze, bo ogromne fale i bardzo niebezpiecznie, po drugie bo zimna woda, po trzecie mamy dzisiaj lot, więc potem musielibyśmy gdzieś wziąć prysznic... tak więc jedynie sobie posiadywaliśmy, polegiwali, moczyli nogi i spacerowali po tej niebiańskiej plażyczce.
Szczenka zgubiona...