...teraz o "hotelowych ptakach". To może sie zdawać dziwne ale właśnie na terenie "Le Panoramic" widziałem najwiecej reprezentantów skrzydlatych. Nie będę się silił na przytoczenie ich nazw..."bom laik" w tych sprawach ; ) Pewien jestem że rozpoznanie przyjdzie Wam łatwiej niż..."w temacie masztów" ; ))))
Pierwszy ptaszor. Niemal każde śniadanie jadaliśmy w jego towarzystwie. "Siedzibę" miał na drzewku. Bacznie obserwował okolicę. Gdy tylko wyłożylismy "okruchy" przylatywał. Lubił pieczywo,"radził sobie" z trzcinowym cukrem,nie przepadał za...ciasteczkami Oreo ; ))) Nawet jeśli "nie miał już siły jeść",nie dopuszczał innych. Odganiał tak przedstawicieli swego gatunku jak i inne ptaki. Ot,taki z niego..."ptak ogrodnika" ; )
Drugi gatunek który "podgladaliśmy"...
i ostatni,najbardziej "frapujący" ; ))
jak wspomniałem ,wszystkie fotki sa z terenu hotelu. Pierwszego ptaka obserwowaliśmy "na przypokojowej balustradzie". Natomiast pozostałe w okolicach basenu.Podobały nam się ...wszystkie ; )"Ze wskazaniem" na kolibry ; )))
Nastepne zdjęcia będą "nie nasze" ale z miejsca które odwiedziliśmy ; )
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
super Ci te foty wyszły i tak jak nr 2 to z całą pewnością cukrzyk (ptak z zajadami) tak pokazanego despotę jako nr 1 (już w zajawce) szukałem długo i nie mogłem natrafić, aż wreszcie bingo to ziębołuszcz rdzawobrody (Loxigilla noctis) pozostają jeszcze koliberki, które oczywiście też swoje nazwy mają te ostatnio pokazane to najprawdopodobniej antylak szmaragdowy (Eulampis holosericeus)
Dziś w relacji fotki..."zapożyczone". Ponieważ na tym spacerku nie mielismy ani aparatu,ani telefonu,ani...szkicownika. Dlaczego,mianowicie w "dniach pierwszych" budziły nas "jet lagi".Było zbyt wcześnie aby "iśc na plażę",więc...poszlismy sie rozejrzeć po okolicy. Za hotelem skręciliśmy "w lewo". Droga doprowadziła do tablicy z "info" że maszerując wskazaną dróżką dotrzemy do plaży po ,około,dwudziestu,trzydziestu minutach. Chwila niepewności "czy iść" dalej albowiem bylismy "w klapkach" i kompletnie nieuzbrojeni. Jak już pisałem ani telefonu ani aparatu. Dlatego "podpieram się" fotkami z netu. Zapewniam że dobrze oddają "klimat miejsca"...
Zapraszam na spacer do plaży Anse Bellay.
Z poczatku ścieżka wygladała "niegroźnie" ...
dalej,była coraz węższa...
najciekawszy był kawałek gdzie ścieżka niemal zanikała i należało iść.."intuicyjnie"...
wyobraźnia podsuwała obrazy czającej sie pomiedzy korzeniami żararaki. Na szczęscie,to tylko wyobraźnia ; )
sama plaża była..."sobie taka". Niby "dzika" ale upstrzona pozostałosciami po cywilizacji. Dlatego to nie jej obraz zapdł nam w opamięć ale "śieżka przez dzunglę" ; )
nastepna odsłona to...podsumowanie pobytu i ocena Martyniki.Oczywiście bardzo...subiektywna ; )
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
no głowę dam, że na takiej ścieżce można przejść obok ukrytej żararaki na szczęście wąż nie czai się na człowieka, bo to zbyt duży kąsek do spożycia, a atakuje, jak i każdy zwierz, gdy poczuje się zagrożony i osaczony nadepnąć więc nawet na koniec ogona nie wolno ścieżyna bardzo atrakcyjna i malownicza a kolibrów to Ci szczerze zazdroszczę
hahaha....kompletnie nie pamietam tej ostatniej plazy z Martyniki....ale pewnie tam nie bylismy bo oglądając fotki w necie celowo ją omineliśmy )) no ale piszesz...sama plaża była..."sobie taka" więc dobry to był nasz zamysł ))
przyroda w tej części świata - dosłownie wymiata! ; też bym biegała z aparatem i fociła wszystko w koło; a tych koliberków to i ja Ci zazdraszczam jak nie wiem co!
plus- lato niemal przez cały rok. Odpadają jedynie dwa miesiące "gdy wieje". Ale to "karaibska typówka" ; ) Stan dróg,"europejski". Dla większości, ruch na drodze "korzystny"-prawostronny ; )) EURO jako waluta !!! Brak formalności vizowych !!! Lokalesi żyją na "europejskim poziomie" nie ma więc "ciśnienia na kaskę". Turysta nie jest postrzegany jako ...bankomat ; )Ceny zbliżone do "kontynentalnych". Mieszanka kuchni francuskiej i kreolskiej powinna zadowolić każdego. Tu uwaga: wodę można pić "z kranu" bez przegotowania !!! Bardzo duża oferta,tak domków jak i pokoi do wynajęcia. Atrakcyjni "skrzydlaci" mieszkańcy wyspy ; ) Praktycznie brak "bezpańskich zwierząt",nie ma obaw przed agresywnymi czworonogami.Nasze telefony działaly tak jak byśmy byli we Francji !!!Martynika ma niezłe połączenia promowe z sąsiednimi wyspami.Może więc być "bazą wypadową" w tej części Antyli. Tyle pozytywów,pewnie jest ich więcej ale...na tę chwilę...nie pamiętam ; )
minus-komunikacja wewnętrzna bardzo słaba. Taksówkarze "grymaszą" ; ) Autobusy,jesli wogóle jeżdzą,to nie sposób dowiedziec sie "gdzie,jak i kiedy" ; ) Tu mały plusik,kierowcy dobrze reaguja "na stopa". Dla chcących zwiedzać wyspę,niezbędne wypożyczenie samochodu.Trzeba przygotować się na dość wysoki depozyt ,od 1500 do 2000 EURO !!! Z niebezpieczeństw. Należy zwrócić uwage na dość dużą populacje "żararaki lancetowatej". Zwłaszcza na północnych terenach wyspy !!! Sporo komarów potrafiących "latać po cichu" i podobnie kąsajacych. Widzieliśmy ludzi wręcz nieziemsko pogryzionych przez te owady !!! "Bieda" dla lubiacych wypoczywać w resortach. Na palcach jednej ręki można policzyć tego typu obiekty.Pewnie i minusów jest więcej ale tak jak przy pozytywach...ta tę chwilę...nie pamietam ; ))
Generalnie, na pytanie czy nam sie podobało,odpowiedź brzmi-podobało. A czy chcielibysmy na Martynikw wrócić ? Chcielibyśmy ; ) Choćby po to aby zobaczyć tak bardzo rekomendowaną północ wyspy. No i po to aby raz jeszcze zobaczyć jak zmierzch spowija wulkaniczne stożki na tle "vaniliowego nieba"...
...i tyle...dzięki za uwagę ; )))
—
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
...teraz o "hotelowych ptakach". To może sie zdawać dziwne ale właśnie na terenie "Le Panoramic" widziałem najwiecej reprezentantów skrzydlatych. Nie będę się silił na przytoczenie ich nazw..."bom laik" w tych sprawach ; ) Pewien jestem że rozpoznanie przyjdzie Wam łatwiej niż..."w temacie masztów" ; ))))
Pierwszy ptaszor. Niemal każde śniadanie jadaliśmy w jego towarzystwie. "Siedzibę" miał na drzewku. Bacznie obserwował okolicę. Gdy tylko wyłożylismy "okruchy" przylatywał. Lubił pieczywo,"radził sobie" z trzcinowym cukrem,nie przepadał za...ciasteczkami Oreo ; ))) Nawet jeśli "nie miał już siły jeść",nie dopuszczał innych. Odganiał tak przedstawicieli swego gatunku jak i inne ptaki. Ot,taki z niego..."ptak ogrodnika" ; )
Drugi gatunek który "podgladaliśmy"...
i ostatni,najbardziej "frapujący" ; ))
jak wspomniałem ,wszystkie fotki sa z terenu hotelu. Pierwszego ptaka obserwowaliśmy "na przypokojowej balustradzie". Natomiast pozostałe w okolicach basenu.Podobały nam się ...wszystkie ; )"Ze wskazaniem" na kolibry ; )))
Nastepne zdjęcia będą "nie nasze" ale z miejsca które odwiedziliśmy ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
super Ci te foty wyszły i tak jak nr 2 to z całą pewnością cukrzyk (ptak z zajadami)
tak pokazanego despotę jako nr 1 (już w zajawce) szukałem długo i nie mogłem natrafić, aż wreszcie bingo to ziębołuszcz rdzawobrody (Loxigilla noctis) pozostają jeszcze koliberki, które oczywiście też swoje nazwy mają te ostatnio pokazane to najprawdopodobniej antylak szmaragdowy (Eulampis holosericeus)
papuas
nie chcę krytykować, ale .... jakiś zastój od kilku dni
papuas
Wracając do zagadki.. może chodzi o dodatkowe tzw "bocianie gniazda" ?
No trip no life
...hmmm, aby "rozkminić" czym jeszcze,dodatkowo, są maszty (dwa od rufy !!!),należy zrobić "zoom" na ich (masztów) górnej części ; )
Zajęty byłem "że hej",organizowaniem majowego wypadu,stąd "zastój w Martynikowym temacie" ; )))
Dziś w relacji fotki..."zapożyczone". Ponieważ na tym spacerku nie mielismy ani aparatu,ani telefonu,ani...szkicownika. Dlaczego,mianowicie w "dniach pierwszych" budziły nas "jet lagi".Było zbyt wcześnie aby "iśc na plażę",więc...poszlismy sie rozejrzeć po okolicy. Za hotelem skręciliśmy "w lewo". Droga doprowadziła do tablicy z "info" że maszerując wskazaną dróżką dotrzemy do plaży po ,około,dwudziestu,trzydziestu minutach. Chwila niepewności "czy iść" dalej albowiem bylismy "w klapkach" i kompletnie nieuzbrojeni. Jak już pisałem ani telefonu ani aparatu. Dlatego "podpieram się" fotkami z netu. Zapewniam że dobrze oddają "klimat miejsca"...
Zapraszam na spacer do plaży Anse Bellay.
Z poczatku ścieżka wygladała "niegroźnie" ...
dalej,była coraz węższa...
najciekawszy był kawałek gdzie ścieżka niemal zanikała i należało iść.."intuicyjnie"...
wyobraźnia podsuwała obrazy czającej sie pomiedzy korzeniami żararaki. Na szczęscie,to tylko wyobraźnia ; )
sama plaża była..."sobie taka". Niby "dzika" ale upstrzona pozostałosciami po cywilizacji. Dlatego to nie jej obraz zapdł nam w opamięć ale "śieżka przez dzunglę" ; )
nastepna odsłona to...podsumowanie pobytu i ocena Martyniki.Oczywiście bardzo...subiektywna ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
papuas
hahaha....kompletnie nie pamietam tej ostatniej plazy z Martyniki....ale pewnie tam nie bylismy bo oglądając fotki w necie celowo ją omineliśmy )) no ale piszesz...sama plaża była..."sobie taka" więc dobry to był nasz zamysł ))
Piękne ptaszki na terenie hotelu.. pewnie bym latała non stop z aparatem ,żeby je focić ha ha
Lubię takie hotele ogrody
No trip no life
przyroda w tej części świata - dosłownie wymiata!
; też bym biegała z aparatem i fociła wszystko w koło; a tych koliberków to i ja Ci zazdraszczam jak nie wiem co!
Piea
...czas podsumować pobyt na Martynice.
plus- lato niemal przez cały rok. Odpadają jedynie dwa miesiące "gdy wieje". Ale to "karaibska typówka" ; ) Stan dróg,"europejski". Dla większości, ruch na drodze "korzystny"-prawostronny ; )) EURO jako waluta !!! Brak formalności vizowych !!! Lokalesi żyją na "europejskim poziomie" nie ma więc "ciśnienia na kaskę". Turysta nie jest postrzegany jako ...bankomat ; )Ceny zbliżone do "kontynentalnych". Mieszanka kuchni francuskiej i kreolskiej powinna zadowolić każdego. Tu uwaga: wodę można pić "z kranu" bez przegotowania !!! Bardzo duża oferta,tak domków jak i pokoi do wynajęcia. Atrakcyjni "skrzydlaci" mieszkańcy wyspy ; ) Praktycznie brak "bezpańskich zwierząt",nie ma obaw przed agresywnymi czworonogami.Nasze telefony działaly tak jak byśmy byli we Francji !!!Martynika ma niezłe połączenia promowe z sąsiednimi wyspami.Może więc być "bazą wypadową" w tej części Antyli. Tyle pozytywów,pewnie jest ich więcej ale...na tę chwilę...nie pamiętam ; )
minus-komunikacja wewnętrzna bardzo słaba. Taksówkarze "grymaszą" ; ) Autobusy,jesli wogóle jeżdzą,to nie sposób dowiedziec sie "gdzie,jak i kiedy" ; ) Tu mały plusik,kierowcy dobrze reaguja "na stopa". Dla chcących zwiedzać wyspę,niezbędne wypożyczenie samochodu.Trzeba przygotować się na dość wysoki depozyt ,od 1500 do 2000 EURO !!! Z niebezpieczeństw. Należy zwrócić uwage na dość dużą populacje "żararaki lancetowatej". Zwłaszcza na północnych terenach wyspy !!! Sporo komarów potrafiących "latać po cichu" i podobnie kąsajacych. Widzieliśmy ludzi wręcz nieziemsko pogryzionych przez te owady !!! "Bieda" dla lubiacych wypoczywać w resortach. Na palcach jednej ręki można policzyć tego typu obiekty.Pewnie i minusów jest więcej ale tak jak przy pozytywach...ta tę chwilę...nie pamietam ; ))
Generalnie, na pytanie czy nam sie podobało,odpowiedź brzmi-podobało. A czy chcielibysmy na Martynikw wrócić ? Chcielibyśmy ; ) Choćby po to aby zobaczyć tak bardzo rekomendowaną północ wyspy. No i po to aby raz jeszcze zobaczyć jak zmierzch spowija wulkaniczne stożki na tle "vaniliowego nieba"...
...i tyle...dzięki za uwagę ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav