Dziwne są tu również procedury wyjazdowe i wjazdowe. Musielismy opuścić nasz autobus jeszcze w Boliwii, przejść chyba z 200m do biura odprawy, by wbić pieczątki do paszportu. Następnie powrót do autobusu i załadowanie bagaży na riksze. Znów na piechotkę, tym razem trochę dalej do kolejnego biura- juz peruwiańskiego po kolejne pieczątki i dalszy spacerek kilkaset metrów poza teren graniczny, gdzie oczekiwał już nasz kolejny autobus. Tymczasem nasze walizki jechały sobie spokojnie załadowane na rikszach. Trochę to trwało, ale z ogromna przyjemnością i niemałym zdziwieniem obserwowaliśmy to niezwykle egzotyczne dla nas miejsce.
I jeszcze droga do Puno- dość długo jechaliśmy wzdłuż wybrzeża Jeziora Titicaca
Jezioro to słynie m.in. z hodowli pstrąga, którego mieliśmy okazję kilka razy kosztować.
I jedna z kolejnych wiosek, a pani... w stroju tradycyjnym
Dalsza część drogi do Puno przebiegła juz w silnych opadach deszczu i śniegu. Dopadła nas nawet burza i wyglądało bardzo groźnie. Na szczęście nie mieliśmy już tego dnia żadnych planów na zwiedzanie więc tylko zza szyb busa obserwowaliśmy groźne granatowe niebo, błyskawice przeszywające nieboskłon i tworzącą sie na poboczach coraz grubszą warstwę śniegu.
Dziwne są tu również procedury wyjazdowe i wjazdowe. Musielismy opuścić nasz autobus jeszcze w Boliwii, przejść chyba z 200m do biura odprawy, by wbić pieczątki do paszportu. Następnie powrót do autobusu i załadowanie bagaży na riksze. Znów na piechotkę, tym razem trochę dalej do kolejnego biura- juz peruwiańskiego po kolejne pieczątki i dalszy spacerek kilkaset metrów poza teren graniczny, gdzie oczekiwał już nasz kolejny autobus. Tymczasem nasze walizki jechały sobie spokojnie załadowane na rikszach. Trochę to trwało, ale z ogromna przyjemnością i niemałym zdziwieniem obserwowaliśmy to niezwykle egzotyczne dla nas miejsce.
i nasze walizki
i Jezioro Titicaca po stronie peruwiańskiej
I jeszcze taka refleksja... kobiety mają tam naprawdę ciężko
Umilka, widać że kobitki lubują się w jaskrawych kolorkach.
Ale to dodaje malowniczości...
Mariola
I jeszcze często dziecko na plecach czy "pod pachą"
No trip no life
Apisku, kobiety tam bardzo lubują się w jaskrawych, błyszczących kolorkach no i, jak widać na zdjęciach, nakryciach głowy
I jesteśmy już w Peru
Jezioro Titicaca po stronie peruwiańskiej
i pierwsze wioski widziane z busika
Peru powitało nas zielonością. Aż trudno uwierzyć, że w sumie tuż po przekroczeniu granicy, tak bardzo zmienił się krajobraz, widoki, kolory
kolejne widoczki na mijane wioski, zabudowania, pola uprawne
przepięknie wyglądają pola komosy ryżowej, czyli quinoi, które na tle soczystej zieleni kontrastują różowo- czerwonym kolorem
i tereny wokół jeziora
bogactwo ptaków, zwłaszcza flamingów- raj dla ornitologów
Umilko, przepiekne, oryginalne miejsca pokazujesz. Wspaniala wycieczka SUPER .
I jeszcze droga do Puno- dość długo jechaliśmy wzdłuż wybrzeża Jeziora Titicaca
Jezioro to słynie m.in. z hodowli pstrąga, którego mieliśmy okazję kilka razy kosztować.
I jedna z kolejnych wiosek, a pani... w stroju tradycyjnym
Dalsza część drogi do Puno przebiegła juz w silnych opadach deszczu i śniegu. Dopadła nas nawet burza i wyglądało bardzo groźnie. Na szczęście nie mieliśmy już tego dnia żadnych planów na zwiedzanie więc tylko zza szyb busa obserwowaliśmy groźne granatowe niebo, błyskawice przeszywające nieboskłon i tworzącą sie na poboczach coraz grubszą warstwę śniegu.
Umilka, pięknie wygląda to ogromne jezioro w górami w tle.
Nie lubię okolic równinnych!!!!
Mariola