I jedziemy dalej, w kierunku Awana Kancha. To już był fakultet, ale wszyscy z niego skorzystali. Takie trochę zoo, ja drugi raz chyba bym nie pojechała. Tam zobaczyliśmy kondory, ale też alpaki, wikunie i lamy. Zaprezentowano również sposób barwienia wełny i oczywiście tkania. Można było kupić przepiękne (naprawdę) i bardzo dobrej jakości wyroby z wełny- niestety ceny...
Wracając do hotelu wpadamy jeszcze na małą przekąskę...
Chyba nie muszę pisać, co to jest?
I już poporcjowane
Najlepsza z tego była... faszerowana papryka i ziemniaki. Ale tak jak pisałam wcześniej, świnkę też zjadłam. Chyba przełamałam się już i staram się poznawać dany kraj również przez smaki- a to przecież narodowa potrawa i przysmak Peru. Generalnie tamtejsze jedzenie bardzo mi pasuje (no może poza tą świnką morską). Pyszne pstrągi, ryby i owoce morza- bajka, bardzo smakowała mi kasza quinoa (nawet już kupiłam i ciągle próbuję odtworzyć z niej tamte smaki- bo przecież jest przy tym baaaardzo zdrowa), lama- jesli dobrze przyrządzona, świetne drinki pisco sour, ceviche- bajka.
I jedziemy dalej, w kierunku Awana Kancha. To już był fakultet, ale wszyscy z niego skorzystali. Takie trochę zoo, ja drugi raz chyba bym nie pojechała. Tam zobaczyliśmy kondory, ale też alpaki, wikunie i lamy. Zaprezentowano również sposób barwienia wełny i oczywiście tkania. Można było kupić przepiękne (naprawdę) i bardzo dobrej jakości wyroby z wełny- niestety ceny...
Widoczki gdzieś po drodze
I już Awana Kancha
Na początek tablica poglądowa
słodkie maleństwo
Umilka, nawet nie miałam pojęcia, że jest tyle "lamopodobnych" i jeszcze w dodatku krótko i długowłosych!!!!
Mariola
Wracając do hotelu wpadamy jeszcze na małą przekąskę...
Chyba nie muszę pisać, co to jest?
I już poporcjowane
Najlepsza z tego była... faszerowana papryka i ziemniaki. Ale tak jak pisałam wcześniej, świnkę też zjadłam. Chyba przełamałam się już i staram się poznawać dany kraj również przez smaki- a to przecież narodowa potrawa i przysmak Peru. Generalnie tamtejsze jedzenie bardzo mi pasuje (no może poza tą świnką morską). Pyszne pstrągi, ryby i owoce morza- bajka, bardzo smakowała mi kasza quinoa (nawet już kupiłam i ciągle próbuję odtworzyć z niej tamte smaki- bo przecież jest przy tym baaaardzo zdrowa), lama- jesli dobrze przyrządzona, świetne drinki pisco sour, ceviche- bajka.
Apisku, ja tez wcześniej o tym nie wiedziałam. Do tej pory wszystko to dla mnie były po prostu lamy
Umilko, bardzo dziękuję za odpowiedź I czekam na Twoje wrażenia z Machu Picchu
Umilka, dzięki za info, no tak mi sie wydawało, że w samym MP mało czasu jest, lepiej byłoby nocować w Aguas Calientes, zamiast dojeżdżać aż z Cuzco
...heee, te zwierzaki a,la Bob Marley superowskie !!! : )
a jedzonko...cóż trochę "dla odważnych" ; ))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Swinki morskie są też narodowym jadłem W Ekwadorze. No nie byłam w stanie sie skusić
No trip no life
Nelcia.. nie masz czego żałować, bardziej gumowego mięsa nie jadłem nigdzie
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...