--------------------

____________________

 

 

 



Myanmar czyli Oblicza Birmy

115 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 12 godzin 51 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Andrew :

Jorguś,

Wszystko do tego miejsca przeczytane i obejrzane. Bardzo ciekawi mnie ten kierunek, bo też w ub.tygodniu wróciłem z Wietnamu i nie ukrywam, że bardzo mnie interesują pozostałe kraje płw. Indochińskiego.

Z pierwszych Twoich dni już widzę, że "Mniam-mniam" (ja sobie tak nazywam Myanmar) zdecydowanie różni się do Wietnamu.

Tym bardziej mnie ciekawi ciąg dalszy opowieści...

 

Andrew,  przed rokiem byłem w Wietnamie. Choć niechętnie, myślałem, że to katolicki, pofrancuski kraj w Azji.

Do dzisiaj walę się w łeb za głupotę. Wietnam jest wspaniały.

Ale to problem Indochin. Co zobaczyć - Wietnam, Tajlandię, Kambodżę, Birmę???

Nie ma wyboru - wszystko  Clapping

Jorguś

Bea37
Obrazek użytkownika Bea37
Offline
Ostatnio: 9 miesięcy 1 tydzień temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Jorguś, bardzo interesująca wycieczka i piękne zdjęcia. A przygoda na motorynkach na pewno na długo do zapamiętania Biggrin

Bea

Zajac1
Obrazek użytkownika Zajac1
Offline
Ostatnio: 3 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

Jorguś jestem i ja. Birma ciągle w planach więc chętnie czytam. Jak na razie wszystko pozytywnie zaskakuje, dużo gorzej wyobrażałam sobie ten kraj.Mając do wyboru Birmę lub Laos padło na Laos, bo wydawało mi się, że Birma może poczekać na lepsze czasy, a tu widzę, że nie musi, jest całkiem ok. Mam nadzieję, że dalej też tak będzie Biggrin

http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 12 godzin 51 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Po imponującym zachodzie słońca jedziemy jeszcze do regionalnej restauracji na kolację.

Jest podawana w misach z przegrodami, a w nich kurczak/wołowina, ryba, ziemniaki, orzeszki, jakieś glony, oczywiście ryż i jedno miejsce puste. To do mieszania dań.

W kącie przygrywa orkiestra, a po jakimś czasie na scenie odbywa się przedstawienie kukiełkowe.

Jorguś

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 12 godzin 51 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Następnego dnia przejazd na Górę Popa.

Ale zanim tam dotrzemy, kilka przystanków po drodze.

Pierwszy to fabryczka wyrobów z palmy.

Człowieczek wspina się i pobiera syrop. Wół obraca prasę, a pod daszkiem do skosztowania wyroby.

Od bimbru (niezły jak na śniadaniową porę), poprzez zupy i surówki, po cukierki (pycha, jak nasze "krówki").

Przy drodze sklepik z tym co wyżej opisałem.

Jorguś

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 12 godzin 51 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Jedziemy dalej.

Kolejny przystanek to szkoła z językiem angielskim.

Dla dzieciaków mamy ołówki, kredki, zeszyty i oczywiście słodycze.

A ten przedszkolak musi jeszcze poczekać na naukę.

Jorguś

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 12 godzin 51 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Jest szkoła, to musi być i wioska.

Domy kryte strzechą, drogi wyrzeźbione przez ulewne deszcze.

Przy każdym domu łódka, jak przychodzą ulewy to tylko można pływać.

Miłośnicy zwierząt nie byliby zadowoleni...

Tylko ludzie mili i uśmiechnięci. Nie każdy musi żyć tak jak wyobraża sobie Europejczyk.

A to toaleta  I-m so happy

Można ???  Można !!!

Jorguś

joasiamac
Obrazek użytkownika joasiamac
Offline
Ostatnio: 3 lata 7 miesięcy temu
Rejestracja: 24 wrz 2015

Zupełnie inny świat. Po prostu, inny...

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 12 godzin 51 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

joasiamac :

Zupełnie inny świat. Po prostu, inny...

 

Trafnie to ujęłaś. Inny i piękny.

Jorguś

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 12 godzin 51 minut temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Mount Popa jest wulkanem (1518 m n.p.m.) znajdującym się w centralnej części Birmy około 50 km na wschód od Bagan.

Nazwa Popa pochodzi od słowa „puppa”, które oznacza kwiat. U podnóża góry tłumnie gromadzą się sprzedawcy kwiatów.

Na szczycie wulkanu znajduje się Monaster Popa Taungkalat, który zgodnie z lokalnymi wierzeniami jest siedzibą dla 37 Natów, czyli potężnych duchów. Z tego powodu Mount Popa porównywana jest do greckiego Olimpu. Niemal wszystkie 37 duchów było kiedyś ludźmi, którzy zginęli tragiczną śmiercią.

Aby dojść do świątyni należy pokonać dokładnie 777 schodów pod blaszanym zadaszeniem, po którym skaczą małpy. Trzeba na nie uważać, ponieważ chętnie zabierają turystom jedzenie i różne przedmioty.

Po drodze znajdują się liczne kapliczki, w których Birmańczycy się modlą i składają ofiary. Po wyjściu na szczyt wulkanu można odpocząć i popodziwiać piękne widoki na równinę Myingyan.

Planując zwiedzanie świątyni należy pamiętać, że nie powinno się mieć na sobie ubrań w kolorze czerwonym, czarnym ani zielonym, gdyż, jak wierzą miejscowi, może nie spodobać się to Natom. Z tego samego powodu pod żadnym pozorem na górę nie wolno zabierać ze sobą mięsa.

Pomimo, że wygląda strasznie wysoko średni czas wejścia to ok.40 minut.

Oczywiście wchodzi się na bosaka.Po drodze zaczepiaja tubylcy ze szmatami i ofertą "cleaning?" i ręką wyciagniętą po kyaty. Są jeszcze tzw strażnicy z procami. Oni strzelają do zbyt natrętnych małp.

Mount Popa i świątynia Popa Taungkalat ładnie wyglądają z pewnej odległości i chyba trzeba szczerze powiedzieć, że lepiej prezentują się na zdjęciach i pocztówkach niż z bliska w rzeczywistości.

Po zejściu, w oczekiwaniu na zebranie się wszystkich, spacerek po miasteczku (raczej po straganach).

A ten kolorowy wózek z wyjącą tubą, to sprzedawca losów na loterii.

Wracając do Bagan zatrzymujemy sie w przepięknym resorcie (jakby nie Birma). Jest tam świetny punkt widokowy.

I motylek

Jorguś

Strony

Wyszukaj w trip4cheap