Neli, pozwolisz, że jeszcze ja dorzucę swoje 5 bahli do historii o żółwiach.
Szczerze pisząc, to myślałem, że to jakaś ściema, bo niby dlaczego akurat w noc przyjazdu Neli i Andrew żółwie mają pętać się po plaży i składać jaja? To raz, a po drugie cała sprawa była owiana nicią tajemniczości: na plaży trzeba być przed brzaskiem (czytaj w środku nocy), nie wolno samemu, tylko z przewodnikiem, etc. Pomyślałem sobie, że łowią gdzieś te żółwie i podrzucają je na plażę dla turystów, że to taka ściema. I tu się myliłem.
Niestety jedyne zdjęcie, bo z fleszem było zabronione
Żółwie były prawdziwe, ślady na plaży wskazywały na to, że same przylazły z morza, a ostatnie "uciekające" już o brzasku sam widziałem. Co do tych 200 jaj, to ich nie widziałem, bo przecież żółwica je gdzieś zakopała i na pewno nie po to, aby zwykły śmiertelnik mógł je znaleźć...
Jest niestety drugie dno tej historii... Z tej całej "jajecznicy", o ile nie zostanie pożarta przez jakieś inne żyjątka (a jest duże prawdopodobieństwo), to wykluwają się małe, bezbronne żołwiątka, które w te pędy biegną do morza... Czekają tam na nie kolejni amatorzy świeżej żółwiny... Pocieszające jest jednak to, że jeśli już uda się przetrwać, to taki żółw potrafi żyć nawet 188 lat...
Jesteśmy więc w Sur. Miasto z duszą i całkiem pokażną historię.
W dawnych dobrych czasach kiedy Oman był potegą, Sur jako głóny port na wielu szlakach miało w tym swój olbrzymi udział. Byłe przez kilka wieków centrum handlu z Indiami i Afryką wschodnią. Wszystko upadło kiedy Brytyjczycy wprowadzili zakaz handlu niewolnikami a potem dołożyło się jeszcze otwarcie kanału sueskiego..
To tutaj odbywała sie i wciąż odbywa produkacj tradycyjnych statkow arabskich.
Sur jak inne miasta omańskie był mocno ufortyfikowany, Wciąż widać wiele pozostałości wież.
Te dwie poniżej usutuowane w zatoce , są najbardziej znane i są "widkokówką " miasta.
Z tych ostatnich zdjęć bije taka energia, związana ze słońcem, którą można się „zasilać” w zimie. To takie osobiste odczucie. Czy zdjęcia były robione rano.
Z tych ostatnich zdjęć bije taka energia, związana ze słońcem, którą można się „zasilać” w zimie. To takie osobiste odczucie. Czy zdjęcia były robione rano.
Asiu, tak to poranne foty, takie specyficzne oświetlenie prawda ?
Wiesz, dla nas ten marcowy kilkudniowy wyjazd gdzie u nas zima była w pełni , był super Witamina D w olbrzymich ilościach i jakie oderwanie od codzienności i rzeczywistości... Wrócilismy do pracy w poniedziałek z mega naładowanymi bateriami
Opuszczamy żółwie i według ,mnie jedną z największych atrakcji Omanu.
Wsakujemy w autko i prujemy na północ w kierunku stolicy. Jedziemy ok 50 km do miasta Sur
Po drodze mijamy fajne skałki
Do miasta Sur wjeżdżamy przez brame wjazdową
No trip no life
...oooo, te "biało-czarne" wzgórza (pierwsza fotka w poście) wygladają..."nierzeczywiście"...zupełnie jak w "atelier" !!!
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Neli, pozwolisz, że jeszcze ja dorzucę swoje 5 bahli do historii o żółwiach.
Szczerze pisząc, to myślałem, że to jakaś ściema, bo niby dlaczego akurat w noc przyjazdu Neli i Andrew żółwie mają pętać się po plaży i składać jaja? To raz, a po drugie cała sprawa była owiana nicią tajemniczości: na plaży trzeba być przed brzaskiem (czytaj w środku nocy), nie wolno samemu, tylko z przewodnikiem, etc. Pomyślałem sobie, że łowią gdzieś te żółwie i podrzucają je na plażę dla turystów, że to taka ściema. I tu się myliłem.
Niestety jedyne zdjęcie, bo z fleszem było zabronione
Żółwie były prawdziwe, ślady na plaży wskazywały na to, że same przylazły z morza, a ostatnie "uciekające" już o brzasku sam widziałem. Co do tych 200 jaj, to ich nie widziałem, bo przecież żółwica je gdzieś zakopała i na pewno nie po to, aby zwykły śmiertelnik mógł je znaleźć...
Jest niestety drugie dno tej historii... Z tej całej "jajecznicy", o ile nie zostanie pożarta przez jakieś inne żyjątka (a jest duże prawdopodobieństwo), to wykluwają się małe, bezbronne żołwiątka, które w te pędy biegną do morza... Czekają tam na nie kolejni amatorzy świeżej żółwiny... Pocieszające jest jednak to, że jeśli już uda się przetrwać, to taki żółw potrafi żyć nawet 188 lat...
Mieliście hotel w samym centrum. Ten miejski zgiełk, tramwaje, samochody itd... Aż strach...
Ciekawy architektonicznie. Ładny.
Ładnie się prezentuje miasto przez tą bramę. Tak jakby miasto było w ekranie telewizora. Ten kopiec piachu trochę psuje widok.
Jesteśmy więc w Sur. Miasto z duszą i całkiem pokażną historię.
W dawnych dobrych czasach kiedy Oman był potegą, Sur jako głóny port na wielu szlakach miało w tym swój olbrzymi udział. Byłe przez kilka wieków centrum handlu z Indiami i Afryką wschodnią. Wszystko upadło kiedy Brytyjczycy wprowadzili zakaz handlu niewolnikami a potem dołożyło się jeszcze otwarcie kanału sueskiego..
To tutaj odbywała sie i wciąż odbywa produkacj tradycyjnych statkow arabskich.
Sur jak inne miasta omańskie był mocno ufortyfikowany, Wciąż widać wiele pozostałości wież.
Te dwie poniżej usutuowane w zatoce , są najbardziej znane i są "widkokówką " miasta.
Spacerujemy sobie wybrzeżem
No trip no life
Jeszcze kilka fotek z nadbrzeża..
i kilka ujęć z drogi
No trip no life
Z tych ostatnich zdjęć bije taka energia, związana ze słońcem, którą można się „zasilać” w zimie. To takie osobiste odczucie. Czy zdjęcia były robione rano.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asiu, tak to poranne foty, takie specyficzne oświetlenie prawda ?
Wiesz, dla nas ten marcowy kilkudniowy wyjazd gdzie u nas zima była w pełni , był super Witamina D w olbrzymich ilościach i jakie oderwanie od codzienności i rzeczywistości... Wrócilismy do pracy w poniedziałek z mega naładowanymi bateriami
No trip no life
Jedziemy do Wadi Ash Shab, miejsce jest oddalone od Sur o ok 70 km od Sur na północ w kierunku, Muscat.
Po drodze takie fajne widoczki z... kozami
No trip no life