Śniadanie... hmmm śniadanie z Wuzhen było przy tym królewskie,
brudne, lepiące się naczynia, zjedliśmy tylko tosty...
widok na plażę:
pralnia:
dziecko w fajnym stroju – proszę zwrócić uwagę na rozcięcie, tu akurat widać pampersa, ale ogólnie tego pampersa nie ma, i dziecko robi swe potrzeby gdzie popadnie.
Kasa
Nasi przewodnicy – po prawej Derek, który opiekował się nami przez cały czas.
Zwiedzanie najbardziej znanych świątyń buddyjskich poświęconych bogini miłosierdzia Guanyin - Puji Chansi i Fayu Si,
trafiliśmy na przeddzień świąt, więc trochę ludzi było.
Ostatnia nasza atrakcja to Maglew – szybka kolej, miało być 430 km/h. Niestety było tylko 300km/h. Czułem się jak dziecko, któremu pokazano zabawkę a potem dano drugą – gorszą.
Właściwie to prędkości nie czuć.
Nasza maszyna – tym razem wracamy AirFrance:
tuż przed startem, Chiny pożegnały nas deszczem.
widoki z góry:
nasze jezioro Śniardwy:
Ogólnie AirFrance pod względem obsługi tragiczna, wszystko byle jak, łaziliśmy po samolocie, trzeba było dopraszać się o napoje, lody czy inne przekąski były wyłożone z tyłu, i jak człowiek nie wiedział – bo nie poszedł to jego strata. Łaskawie wydali 2 posiłki ciepłe – o gorącym ręczniczku jak w KLM zapomnij. A szampan podany jako aperitif nie osłodził marnej jakości.
Z Paryża do Warszawy podobnie, byle szybciej, byle mieć to z głowy.
nie ma czego się bać, jest w miarę bezpiecznie, jedzenie jest ok, pyszny obiad można zjeść za 15-20RMB (łącznie z piwem), nikt nie miał żadnych dolegliwości, taksówki są niedrogie, ludzie są mili i pomocni. Na pewno warto pojechać – jest co zobaczyć, tym bardziej, że dosyć często są promocje na przeloty. Ja polecam, na pewno tam wrócę.
Oczywiście tu w tym miejscu pragnę wyrazić podziękowania firmie OPAL, za możliwość wzięcia udziału w study tour, naszemu pilotowi Jackowi, który wspaniale opowiadał o Chinach, historii, buddyzmie, zwyczajach.
Pragnę również podziękować za towarzystwo przemiłych ludzi, których miałem okazję poznać. Wyprawy na kolację jak również późniejsze - pokojowe dyskusje na tematy wszelakie pozostaną na długo w pamięci.
A jak by ktoś miał pytania proszę śmiało pisać, wszelkie komentarze mile widziane. Pozdrawiam i zapraszam do Chin.
Dzięki Linuś. Potwierdzasz, że w tak krótkim czasie można zobaczyć tak wiele Zawsze uważałam, że na tydzień to się nie opłaca bo zanim człowiek pozna otoczenie - już trzeba wracać. Z objazdówkami jest jednak inaczej - warto nawet na 6 dni!
Kolka - oczywiście że warto, wiesz lepiej krócej i niech zostanie niedosyt, niz za długo i mieć przesyt czy zniechęcenie. Chiny są zbyt inne dla europejczyka więc np taki tour 26 dniowy może byc męczący.
Jak by mi ktoś zaproponował choćby wykend w Szanghaju to od razu pakuje torbe
Dzięki Linuś. Potwierdzasz, że w tak krótkim czasie można zobaczyć tak wiele Zawsze uważałam, że na tydzień to się nie opłaca bo zanim człowiek pozna otoczenie - już trzeba wracać. Z objazdówkami jest jednak inaczej - warto nawet na 6 dni!
Kolka widzałaś i u mnie że w 6 dni można dużo zobaczyć, więc warto
—
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Kolka: mi też by było mało, ale znam relacje, gdzie ludzie się strasznie męczyli kulinarnie i zwyczajowo i pewnie do tej pory jak słysza Chiny to drżą
Oprócz tego to są potężne odległości - żeby to sprytnie zorganizować trzeba korzystać z samolotów lub przemieszczać się pociągiem nocą. Mi chodzi po głowie taki miesiąc w Chinach - pólnoc - południe + Hongkong, może za 2 lata... bo jednak funduszy trochę trzeba będzie.
mówisz, że 26 dni to za dużo? Ja bym tam przesytu nie miała
Kolka i masz rację. Jestem pewna, że 26-go dnia byś powiedziała szkoda, że to już koniec. Jeszcze tyle chciałam zobaczyć.
Chiny oferują tyle niesamowitych atrakcji, że najwiekszym problemem jest co wybrać i jak sie zorganizować, zeby moć zobaczyć minimum tego co byś chciała zobaczyć.
Pokonywanie duzych odległości w Chinach nie jest problemem. Nocne pociągi niesamowicie wygodne, z prysznicami i wszelkimi udogodnieniami. Pościel czysta, pachnąca. Szybkie dzienne pociągi, komfort jazdy niesamowity. Samoloty niestety maja jedną wadę, ruch powietrzny jest ogromny i spóźnienie samolotu to normalka.
Spokojnie planuj długi wyjazd.
Jeżeli chodzi o jedzenie w Chinach, wiele hoteli oferuje "zachodnie" śniadania, podobnie z lunchami, a jak ktoś już zupełnie nic nie znajdzie Pizza Hut, Makuś i inne sieciówy na każdy przysłowiomym rogu są.Jak się znudzisz chińszczyzną spoko zjesz "nasze badziewko"
Kolka - uzupełnię nieco wypowiedź Małego. W przypadku Chin, tak jak i większości innych wyjazdów, podstawą jest planowanie. Mam znajomych, którzy od kilku lat spędzają w Chinach po ponad miesiąc rocznie i nadal odczuwają niedosyt. Ale pierwsza rzecz to mapa, a przy niej świadomość, że do zobrazowania Chin stosuje się nieco inne skale niż w przypadku mniejszych państw. W związku z tym malutki wydawałoby się odcinek na mapie okazuje się kilkudziesięciokilometrową wyprawą.
Kiedy podczas pierwszego wyjazdu pytałem przewodnika, co to za miasto, do którego wjeżdżamy, odpowiadał: A to taka wioska ... (nazwa), jakieś 2 miliony mieszkańców...
Natomiast pod względem wygody transportu, możliwości przemieszczania się Chiny dawno wyprzedziły Europę i idą do przodu.
Ceny przejazdów kolejowych są porównywalne z naszymi... to znaczy, za ekspres sypialny np. z Szanghaju do Pekinu płacisz mniej więcej tyle, co za kuszetkę z Gdańska do Zakopanego, tyle, że odległość dwa razy większa, a czaspodróży o kilka godzin krótszy.
Ponieważ Chińczycy nie przejmują się oszołomami z zakresu ekologii tylko potrzebami ludzi, linie kolejowe rosną w tempie zadziwiającym (W jednej tylko prowincji wybudowano ponad 2000 km szybkiej - tzn. ponad 200 km/h kolei w ciągu roku.)
O jedzenie, jak napisał Mały się nie martw... Zawsze jak poszukasz dobre papusiu się znajdzie...
A jak chcesz się czuć "swojsko" na miejscu, to kup miejscową kartę telefoniczną i przez cały czas korzystaj ze smartfona - wtedy wmieszasz się w tłum...
Dzień 7:
Śniadanie... hmmm śniadanie z Wuzhen było przy tym królewskie,
brudne, lepiące się naczynia, zjedliśmy tylko tosty...
widok na plażę:
pralnia:
dziecko w fajnym stroju – proszę zwrócić uwagę na rozcięcie, tu akurat widać pampersa, ale ogólnie tego pampersa nie ma, i dziecko robi swe potrzeby gdzie popadnie.
Kasa
Nasi przewodnicy – po prawej Derek, który opiekował się nami przez cały czas.
Zwiedzanie najbardziej znanych świątyń buddyjskich poświęconych bogini miłosierdzia Guanyin - Puji Chansi i Fayu Si,
trafiliśmy na przeddzień świąt, więc trochę ludzi było.
Nasz transport do Szanghaju:
pozdrowienia
CS
Dzień 8 (niestety ostatni)
Ostatnia nasza atrakcja to Maglew – szybka kolej, miało być 430 km/h. Niestety było tylko 300km/h. Czułem się jak dziecko, któremu pokazano zabawkę a potem dano drugą – gorszą.
Właściwie to prędkości nie czuć.
Nasza maszyna – tym razem wracamy AirFrance:
tuż przed startem, Chiny pożegnały nas deszczem.
widoki z góry:
nasze jezioro Śniardwy:
Ogólnie AirFrance pod względem obsługi tragiczna, wszystko byle jak, łaziliśmy po samolocie, trzeba było dopraszać się o napoje, lody czy inne przekąski były wyłożone z tyłu, i jak człowiek nie wiedział – bo nie poszedł to jego strata. Łaskawie wydali 2 posiłki ciepłe – o gorącym ręczniczku jak w KLM zapomnij. A szampan podany jako aperitif nie osłodził marnej jakości.
Z Paryża do Warszawy podobnie, byle szybciej, byle mieć to z głowy.
pozdrowienia
CS
Ogólnie:
nie ma czego się bać, jest w miarę bezpiecznie, jedzenie jest ok, pyszny obiad można zjeść za 15-20RMB (łącznie z piwem), nikt nie miał żadnych dolegliwości, taksówki są niedrogie, ludzie są mili i pomocni. Na pewno warto pojechać – jest co zobaczyć, tym bardziej, że dosyć często są promocje na przeloty. Ja polecam, na pewno tam wrócę.
Oczywiście tu w tym miejscu pragnę wyrazić podziękowania firmie OPAL, za możliwość wzięcia udziału w study tour, naszemu pilotowi Jackowi, który wspaniale opowiadał o Chinach, historii, buddyzmie, zwyczajach.
Pragnę również podziękować za towarzystwo przemiłych ludzi, których miałem okazję poznać. Wyprawy na kolację jak również późniejsze - pokojowe dyskusje na tematy wszelakie pozostaną na długo w pamięci.
A jak by ktoś miał pytania proszę śmiało pisać, wszelkie komentarze mile widziane. Pozdrawiam i zapraszam do Chin.
pozdrowienia
CS
Dzięki Linuś. Potwierdzasz, że w tak krótkim czasie można zobaczyć tak wiele Zawsze uważałam, że na tydzień to się nie opłaca bo zanim człowiek pozna otoczenie - już trzeba wracać. Z objazdówkami jest jednak inaczej - warto nawet na 6 dni!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Kolka - oczywiście że warto, wiesz lepiej krócej i niech zostanie niedosyt, niz za długo i mieć przesyt czy zniechęcenie. Chiny są zbyt inne dla europejczyka więc np taki tour 26 dniowy może byc męczący.
Jak by mi ktoś zaproponował choćby wykend w Szanghaju to od razu pakuje torbe
pozdrowienia
CS
Kolka widzałaś i u mnie że w 6 dni można dużo zobaczyć, więc warto
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
mówisz, że 26 dni to za dużo? Ja bym tam przesytu nie miała
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Kolka: mi też by było mało, ale znam relacje, gdzie ludzie się strasznie męczyli kulinarnie i zwyczajowo i pewnie do tej pory jak słysza Chiny to drżą
Oprócz tego to są potężne odległości - żeby to sprytnie zorganizować trzeba korzystać z samolotów lub przemieszczać się pociągiem nocą. Mi chodzi po głowie taki miesiąc w Chinach - pólnoc - południe + Hongkong, może za 2 lata... bo jednak funduszy trochę trzeba będzie.
pozdrowienia
CS
Kolka i masz rację. Jestem pewna, że 26-go dnia byś powiedziała szkoda, że to już koniec. Jeszcze tyle chciałam zobaczyć.
Chiny oferują tyle niesamowitych atrakcji, że najwiekszym problemem jest co wybrać i jak sie zorganizować, zeby moć zobaczyć minimum tego co byś chciała zobaczyć.
Pokonywanie duzych odległości w Chinach nie jest problemem. Nocne pociągi niesamowicie wygodne, z prysznicami i wszelkimi udogodnieniami. Pościel czysta, pachnąca. Szybkie dzienne pociągi, komfort jazdy niesamowity. Samoloty niestety maja jedną wadę, ruch powietrzny jest ogromny i spóźnienie samolotu to normalka.
Spokojnie planuj długi wyjazd.
Jeżeli chodzi o jedzenie w Chinach, wiele hoteli oferuje "zachodnie" śniadania, podobnie z lunchami, a jak ktoś już zupełnie nic nie znajdzie Pizza Hut, Makuś i inne sieciówy na każdy przysłowiomym rogu są.Jak się znudzisz chińszczyzną spoko zjesz "nasze badziewko"
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Kolka - uzupełnię nieco wypowiedź Małego. W przypadku Chin, tak jak i większości innych wyjazdów, podstawą jest planowanie. Mam znajomych, którzy od kilku lat spędzają w Chinach po ponad miesiąc rocznie i nadal odczuwają niedosyt. Ale pierwsza rzecz to mapa, a przy niej świadomość, że do zobrazowania Chin stosuje się nieco inne skale niż w przypadku mniejszych państw. W związku z tym malutki wydawałoby się odcinek na mapie okazuje się kilkudziesięciokilometrową wyprawą.
Kiedy podczas pierwszego wyjazdu pytałem przewodnika, co to za miasto, do którego wjeżdżamy, odpowiadał: A to taka wioska ... (nazwa), jakieś 2 miliony mieszkańców...
Natomiast pod względem wygody transportu, możliwości przemieszczania się Chiny dawno wyprzedziły Europę i idą do przodu.
Ceny przejazdów kolejowych są porównywalne z naszymi... to znaczy, za ekspres sypialny np. z Szanghaju do Pekinu płacisz mniej więcej tyle, co za kuszetkę z Gdańska do Zakopanego, tyle, że odległość dwa razy większa, a czaspodróży o kilka godzin krótszy.
Ponieważ Chińczycy nie przejmują się oszołomami z zakresu ekologii tylko potrzebami ludzi, linie kolejowe rosną w tempie zadziwiającym (W jednej tylko prowincji wybudowano ponad 2000 km szybkiej - tzn. ponad 200 km/h kolei w ciągu roku.)
O jedzenie, jak napisał Mały się nie martw... Zawsze jak poszukasz dobre papusiu się znajdzie...
A jak chcesz się czuć "swojsko" na miejscu, to kup miejscową kartę telefoniczną i przez cały czas korzystaj ze smartfona - wtedy wmieszasz się w tłum...
Duży Zając