--------------------

____________________

 

 

 



Samodzielna tułaczka Zajęcy po Chinach 2012

65 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Po drodze do Guilin czeka nas jeszcze jedna atrakcja - Wizyta w skansenie jednego z tutejszych plemion etnicznych...

Najpierw krótki rejs po stawie na bambusowych tratwach i widoki na nadbrzeżne budynki...

Jest i rybak na trafwie...

Później zwiedzanie wioski. To plemię utożsamia się z krowami, które hoduje

Totemy prawie jak u amerykańskich Indian...

Kobiety zajmują się tkactwem...

Później pokazy kobiet z długimi do ziemi włosami...

Kołatki, bębenki...

Kogut szczęścia z dziurką w grzbiecie - jeżeli rzucony przez ciebie pieniążek wpadnie, będziesz mieć szczęście...

Znowu zaczyna mocno padać, ale przed nami już tylko występ folklorystyczny pod dachem...

Nasi zrobili dla "swoich białasów" miejsce, żebyśmy mogli lepiej widzieć...

No i wracamy do hotelu...

Duży Zając

MOHEROWY BERECIK.
Obrazek użytkownika MOHEROWY BERECIK.
Offline
Ostatnio: 6 lat 12 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Zajączkowa, czytam Wasze relacje, tylko poproszę  o radę ......jak Ty utrzymujesz makijaź ??

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Po powrocie do hotelu czekał na nas całkiem miły pokoik...

Rozgościliśmy się godnie i poszliśmy na spacerek obok jeziora, na którym znajdują się dwie pagody

Było pięknie, ale zrobiło się nieco głodno. Wylądowaliśmy więc w miłej restauracji, gdzie zamówiliśmy gęś... była świetna

A po kolacji wstąpiliśmy do biura China International Travel Service, gdzie dało się dogadać po angielsku i zakupiliśmy na następny dzień pakiet wycieczkowy - Rejs po rzece Li do Yangshuo, przedstawienia Impresion Sanjie Liu oraz powrót do Guilin. Razem za 2 osoby kosztowało nas to 1156 RMB - i wcale nie było to więcej, niż gdybyśmy załatwiali wszystko sami, bowiem:

LEKCJA PIĄTA: JEŻELI NIE JESTEŚ PEWIEN, ŻE DASZ RADĘ ZROBIĆ COŚ SAMEMU TANIEJ, SKORZYSTAJ Z PRZYZWOITEJ OFERTY A ZAOSZCZĘDZISZ CZAS, ZDROWIE I PIENIĄDZE A ZOBACZYSZ TO, CO ZOBACZYĆ CHCESZ...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Odpowiem za Zajączka: Ona makijaż zmywa codziennie wieczorem i robi nowy codziennie rano - zajmuje jej to po jakieś 15 minut... A w dzień po prostu się nie rozmazuje...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Rano, o wyznaczonej godzinie, pod hotel podjeżdża Pani Przewodnik i zabiera nas razem z resztą grupy - znowu sami Chińczycy na rejs po rzece Li (tutaj moja relacja będzie się pokrywać trochę z tym, co opisywał Bilbao...)

Wprawdzie pogoda pochmurna a między chmurami tylko czasami prześwituje słoneczko, ale krasowe skały w tej wersji wyglądają wspaniale...

Na rzece Li panuje spory ruch, i to nie tylko turystyczny...

Za każdym zakrętem pojawiają się nowe atrakcyjne widoki, więc nic dziwnego, że jeden z nich znalazł się nawet na chińskich banknotach...

Mijamy położone na brzegach wioski, jaskinie, groty... Jest wspaniale...

I tak oto powoli dojeżdżamy do Yangshuo

Miasteczko przyjemne, z charakterem... Miło po nim pospacerować...

Na głównej ulicy stragany i kosze z owocami...

Lokalni rzemieślnicy produkują swoje wyroby...

Można nawet zrobić sobie zdjęcie z oswojonym orłem...

Na straganach są też przeróżne ichnie kiszonki...

Można nabyć sezamki z żółtego i czarnego ziarna sezamowego

A wszędzie w koło wapienne krasowe górki...

Duży Zając

Zajac1
Obrazek użytkownika Zajac1
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

ROFLpomylił się 15 min ROFL 5 i to prawda zmyju wiecorem, a rano na nowoI-m so happy 5 min max, a MB makijaż na wakacjach to naprewdę moja pomyłka, codzien wygląda to o wiele lepiej, żz sama się dziwię, że tak wyszło

http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Ale czadowo! Jakie fajne górki Yahoo Piękne te Wasze Chiny - i te i te poprzednie Biggrin

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Po spacerku po Yangshuo dajemy się namówić na dodatkową wycieczkę popołudniową.

 Jedziemy jakieś pół godziny do wioski Yulong... Krajobrazy wspaniałe...

Wsiadamy na bambusowe tratwy po dwie osoby i płyniemy...

Najpierw pokaz połowu ryb we współpracy z kormoranami. Biedne ptaki mają na gardłach zawiązane przepaski, żeby nie mogły połykać złowionych ryb...

 

Z głodu jednak nie cierpią i widać, że chętnie współpracują ze swoim właścicielem...

Dalej płyniemy na łąkę zdobyć nowych przyjaciół... Zającowi idzie bardzo dobrze...

Płyniemy dalej... Robi się dziwnie ciemno...

Mijamy parę młodą, która robi sobie właśnie sesję zdjęciową...

Jest coraz ciemniej, zaczyna padać, a za chwilę rozpętuje się krótka, ale bardzo intensywna burza...

Jak burza nagle się zaczęła, tak i dość szybko przeszła... Zając złapał za wiosło...

Wysiadamy, idziemy na most i wracamy do Guilin na wieczorne show...

Nasza przewodniczka wytłumaczyła nam, że przy kasie po prawej stronie będą czekać na nasprzedstawicielki biura z biletami. Mamy 2 godziny czasu i postanawiamy coś zjeść...

Katastrofa... Wybór miejsca minimalny. Tu, gdzie powinno być pełno knajp czekających na przyjeżdżających na występ jest zaledwie kilka żarciowni. Wybraliśmy jedną... zamówiliśmy coś, co na obrazku wyglądało ładnie... Po podaniu okazało się, że to kawały podgrzanej, niedoprawionej wieprzowej słoniny ... Nie dało się tego jeść... Było to najgorsze chińskie jedzenie z jakim kiedykolwiek spotkaliśmy się...

Idziemy do teatru na wodzie.

Panie z biletami same nas znajdują, gdy tylko idziemy w ich stronę...

Wchodzimy do amfiteatru... Powoli robi się coraz ciemniej i w koło jest coraz więcej ludzi... Czekamy na Show, którego reżyserem jest ta sama osoba, która wyreżyserowała ceremonię otawrcia igrzysk olimpijskich w Pekinie...

Robi się ciemno i zaczyna się występ - Trudno oderwać wzrok od tego, co dzieje się na scenie-zatoce

Takie przedstawienie zapamiętuje się na zawsze...

Po przedstawieniu szukamy swojego autokaru - nie jest to wcale łatwe, bo na parkingu jest ich ponad setka... Ale się udaje...

Wracamy do naszego hotelu... Jutro będziemy samodzielnie zwiedzać Guilin...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Nasz hotel w Guilin nie wygląda zbyt okazale z zewnątrz, w środku natomiast jest wygodny, czysty i, co najważniejsze, pracują w nim życzliwi ludzie. Ponadto położony jest w samym centrum, a jednocześnie nieco z boku oferując wygodny dostęp do wszystkich ciekawych miejsc...

Po krótkim spacerze łapiemy taksówkę i udajemy się do oddalonej o około 5 km od centrum Guilin Jaskini Trzcinowej Fujarki.

Taksówkarz podwozi nas pod same kasy. Idzie z nami do kasy i pomaga kupić bilety. Płacimy po 60 RHB za wstęp i idziemy do wejścia przez bardzo ładny park...

Od samego wejścia jaskinia robi niesamowite wrażenie. Chińczycy umieją uatrakcyjnić swoje atrakcje turystyczne. Wspaniałe kolorowe oświetlenie dodatkowo intensyfikuje doznania estetyczne...

Każda kolejna sala sprawia, ża "kopara"opada coraz niżej i nieomal wali o posadzkę...

Dochodzimy do "Kryształowego Pałacu" - największej sali w tym kompleksie

Jezioro, odpowiednie podświetlenie i odbicia formacji w wodzie sprawiają niesamowite wrażenie...

Opuszczamy bajkowy podziemny świat i po krótkim spacerze przez park łapiemy taksówkę do Parku Siedmiu Gwiazd...

Park Siedmiu Gwiazd to 137 ha pięknych ogrodów, świątyń oraz kolejna jaskinia. Wstęp do parku 35 RMB 

Zaczynamy od Świątyni...

Jak zwykle witają nas straszni Królowie - ale że złymi duchami nie jesteśmy, nie boimy się i idziemy dalej...

Oczywiście jest "ołtarzyk" fundatora...

Dochodzimy do Jaskini Siedmiu Gwiazd (wstęp to kolejne 30 RHB). Ta jaskinia jest inna. Nie ma tak bogatego "wystroju" ale warto spędzić tu nieco czasu...

Mamy jeszcze trochę czasu na wędrówki po parku. Podziwiamy więc Wzgórze Wielbłąda...

Piękne pawie...

i porozstawiane po parku rzeźby...

Niestety, samolot nie poczeka... Wracamy więc do centrum. Jeszcze raz rzut oka na pagody na wodzie...

I na lotnisko...

Niestetyzmiany temperatury, wcześniejsze zmoknięcia i wysychanie na powietrzu dają o sobie znać... Dodatkowo, z powodu silnej burzy odwołane zostaje wiele lotów... Nasz, na szczęście jest jedynie opóźniony o ponad 6 godzin. Na lotnisku nadgorliwość klimatyzacji i... Zające są chore. Pojawia się spora gorączka i bóle głowy... Ale jakoś damy sobie radę...

Najpierw jednak

LEKCJA SZÓSTA: SAMOLOTY W CHINACH LATAJĄ JAK CHCĄ. ROZKŁAD JAZDY JEST 'WSKAŹNIKOWY' I SAMOLOT LECI WTEDY, GDY DOSTANIE ZGODĘ. OPÓŹNIENIA SĄ SPRAWĄ NORMALNĄ, NATURALNĄ I NIE NALEŻY SIĘ NIMI PRZEJMOWAĆ - NATOMIAST NALEŻY UWZGLĘDNIAĆ JE W SWOICH PLANACH...

Duży Zając

Duży Zając
Obrazek użytkownika Duży Zając
Offline
Ostatnio: 3 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 21 sty 2014

Do Szanghaju przylatujemy w środku nocy zmęczeni i chorzy... Na lotnisku dopadają do nas taksówkarze oferując podwózkę za, wydaje się nam, trochę zawyżone ceny...

Upieramy się, że chcemy jechać "na licznik". OK, nie ma sprawy... Okazuje się, że w stosunku do ceny "bez licznika" przepłacamy blisko 50%. Wynika z tego kolejna nauka...

LEKCJA SIÓDMA: CZASAMI NIE WARTO UPIERAĆ SIĘ PRZY SWOIM. MIEJSCOWA OFERTA MOŻE BYĆ ZNACZNIE LEPSZ, NIŻ TO, CO WYDAJE NAM SIĘ JEDYNYM SŁUSZNYM ROZWIĄZANIEM...

W hotelu pokój na nas czeka... Tym razem wiedzieliśmy, że przylecimy bardzo późno, więc zarezerwowaliśmy późny check in. Padamy i śpimy... do wczesnego popołudnia...

Czujemy się jakby trochę lepiej, ale z pewnością nie dobrze... Ale decydujemy się uratować przynajmniej pół dnia...

Idziemy szukać wymiany pieniędzy... Jest bank... Mały postanawia nie wchodzić i czeka na świerzym powietrzu... Mnie wymiana zajmuje ponad pół godziny (to doświadczenie z bankiem powtarza się kilka razy, stąd...

LEKCJA ÓSMA; W CHINACH PIENIĄDZE NAJLEPIEJ WYMIENIA SIĘ W KANTORACH. W BANKACH JEST OGROMNA PAPIEROLOGIA, STRATA CZASU, A KURS I TAK NIE JEST LEPSZY...

Mały odnalazł najbliższą naszego hotelu stację metra (jakieś 300 m), która będzie naszym punktem odniesienia w podróżach po Szanghaju na najbliższe trzy dni...

Zanurzamy się... Wszystko świetnie oznakowane, że trudno byłoby się zgubić...

Jedziemy na Nanjing Road...

I dalej spacerkiem do Bundu. Prace, które podczas poprzedniej wizyty były w toku zostały zakończone przed Expo. Teraz możemy wreszcie nacieszyć oczy promenadą Szanghaju. Zaczynamy od pomnika Mao...

Dalej Pomn ik Bohaterów...

I już jesteśmy na końcu Bundu...

Jak zwykle w Szanghaju mamy lekką mgiełkę

Spoglądamy na dzielnicę Pudong po drugiej stronie Jangcy...

Widać wierzę telewizyjną Oriental Pearl, i Centrum Kongresowe (to z dwoma połówkami globusa po bokach)

Wracamy na pięknie oświetlony Bund...

Głowa sama kręci się raz w lewo, raz w prawo...

Każdy z tych budynków kiedyś był, lub aktualnie jest siedzibą jakiegoś banku. Bund to była azjatycka City czy Wall Street...

Wracamy do hotelu i jesteśmy nie dość, że osłabieni, to jeszcze głodni... Recepcjonistka zapytana o radę, gdzie tu dobrze zjeść (w Szanghaju problemy językowe są chyba najmniejsze z pośród chińskich miast) bez wahania wskazuje knajpkę w suterynie domu po przeciwnej stronie ulicy...

Wchodzimy, zastanawiamy się... W środku jest dwójka młodych ludzi. Chłopak mówi po angielsku bardzo dobrze, okazuje się, że jest Malezyjczykiem... Podpowiada, co wybrać i wybór okazuje się świetny...

Duży Zając

Strony

Wyszukaj w trip4cheap