Nelcia jesteś jak zwykle niezawodna ale rejsik zawsze mile widziany.
Basiu, do rejsików jeszcze na forum na pewno wróce , bo mam dwa ,o których w ogóle nie pisałam,a jeszcze powinnam przenieśc ze starego forum, aby gdzies tam nie zniknęły....
Nelciu ,jestem i czekam na c.d , krabów nie lubię ,ale zdjęcie miszczunio
Karisssko kochana jak można krabów nie kochać .Zobacz jak fajnie Nelcia podeszła tego Słodziaka .Bardziej bym się obawiała tego Szczerbola na pierwszym zdjęciu ... prehistorycznego dinozaura mnie przypomina .Nelcia Parku Jurajskiego nie zwiedzałaś ????
Aga, witam na pokładzie egzotyki nie zabraknie, obiecuje
Kiwi, Karisska, kraby na Galapagos są przepiękne, małe ,duże kolorowe ,duży wybór he he . W parku Jurajskim jeszcze nie bylam, a to był tylko taki i fajny płot z czaszek urokliwy ?
Tak jak wspominalam mieszkaliśmy w hotelu Antinea , który wyszukałam i sprawdziłam na róznych portalach typu booking.com,tripadvsor.com , holidaycheck etc. Hotel super, bardzo mi sie podobał, zamieściłam zresztą szczegółową opinię na tripadv. i holidaych., więc mogę śmiało polecić. Mały, bardzo przytulny, przemiła atmosfera. "Apartamencik" skladal sie z salonu/kuchni , jednej sypialni a na górze byla druga sypialnia i łazienka.Taki hotel z duszą. Nie spodoba sie raczej osobom lubiącym molochy. Pani Veronica z recepcji, przesymaptyczna osoba, pomagla i doradzała nam bardzo w organizacji wszystkiego , najpierw mailowo a póżniej już na miejscu.
Pierwszego dnia wstajemy dosyc pózno czasu lokalnego,bo trzeba bylo odespac zaleglości. Idziemy na śniadanko, na którym ja z córą zachwycamy się przepysznym ,świezo wycisaknym sokiem owocowym w dużej szklanie a mąż fantastyczną kawą. Po śniadanku jedziemy na naszą pierwszą wycieczkę, więć przebieramy z ciekawości juz mocno nogami Kierowca już czeka , na szczeście świetnie spika w jezyku lenglycz nie ma wiec problemu z komunikacją, bo tego się obawiałam. Ja niestety po hiszpansku zero ( zaczelam sie jednak uczyć po powrocie do Polski he he). Jedziemy na północ od Quito blisko granicu z Kolumbią.
Jedziemy na pólnoc słynną drogą Panamaricaną mijając wysokie wgórza. Zatrzymujemy się przy małym sklepiku,aby kupić napoje i spotkamy dzieczynke z kramkikiem lokalnych wyrobów i lamą *smile*, chodzącą za nią krok w krok
Basiu, do rejsików jeszcze na forum na pewno wróce , bo mam dwa ,o których w ogóle nie pisałam,a jeszcze powinnam przenieśc ze starego forum, aby gdzies tam nie zniknęły....
No trip no life
Ja też dołączam, u Nelci zawsze taka piękna egzotyka
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Aga, witam na pokładzie egzotyki nie zabraknie, obiecuje
Kiwi, Karisska, kraby na Galapagos są przepiękne, małe ,duże kolorowe ,duży wybór he he . W parku Jurajskim jeszcze nie bylam, a to był tylko taki i fajny płot z czaszek urokliwy ?
No trip no life
Nelcia,
Galapagos ,to całkiem dla nas egzotyka,jak kiedyś Grenlandia w Twoim wydaniu
Kwiatków tam raczej niewiele,ale zwierzątka i ptaszki w wydaniu Twojego męża będą zarąbiste
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Nelcia. Ale będzie super relacja. Hotelik bardzo fajny
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/
Nelciu to zdecydowanie najpiękniejszy krab jaki widziałam
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
No to jedziemy dalej kochani
Tak jak wspominalam mieszkaliśmy w hotelu Antinea , który wyszukałam i sprawdziłam na róznych portalach typu booking.com,tripadvsor.com , holidaycheck etc. Hotel super, bardzo mi sie podobał, zamieściłam zresztą szczegółową opinię na tripadv. i holidaych., więc mogę śmiało polecić. Mały, bardzo przytulny, przemiła atmosfera. "Apartamencik" skladal sie z salonu/kuchni , jednej sypialni a na górze byla druga sypialnia i łazienka.Taki hotel z duszą. Nie spodoba sie raczej osobom lubiącym molochy. Pani Veronica z recepcji, przesymaptyczna osoba, pomagla i doradzała nam bardzo w organizacji wszystkiego , najpierw mailowo a póżniej już na miejscu.
Pierwszego dnia wstajemy dosyc pózno czasu lokalnego,bo trzeba bylo odespac zaleglości. Idziemy na śniadanko, na którym ja z córą zachwycamy się przepysznym ,świezo wycisaknym sokiem owocowym w dużej szklanie a mąż fantastyczną kawą. Po śniadanku jedziemy na naszą pierwszą wycieczkę, więć przebieramy z ciekawości juz mocno nogami Kierowca już czeka , na szczeście świetnie spika w jezyku lenglycz nie ma wiec problemu z komunikacją, bo tego się obawiałam. Ja niestety po hiszpansku zero ( zaczelam sie jednak uczyć po powrocie do Polski he he). Jedziemy na północ od Quito blisko granicu z Kolumbią.
Widoczki po drodze
No trip no life
Janjus, kwiatkow troszke tez będzie a zwierzątek duzo równiez w moim wykonaniu nie tylko mężą a jakże..
No trip no life
Jedziemy na pólnoc słynną drogą Panamaricaną mijając wysokie wgórza. Zatrzymujemy się przy małym sklepiku,aby kupić napoje i spotkamy dzieczynke z kramkikiem lokalnych wyrobów i lamą *smile*, chodzącą za nią krok w krok
No trip no life