Janjus. wiem ,wem jesteś jak zawsze kochany i gdyby nie mój mąż to....tuff az sie boje konczyć to wypijmy za ptaszki jak to Kiwi by powiedziała za ptaszki duże i małe he he
Peg, krabów będzie jeszcze dużo..
Oczywista oczywistość że za wszystkie ptaszki trzeba wypić.Nelcia na odwyku skończymy.Codziennie balanga na innym kontynencie
iKiwi,jak dobrze ,ze takie wirtualane picie rumu, nie grozi syndromem dnia nastepnego he he , mozna pic do woli
Bilbao, witam podróznika Skoro planujesz wyjazd w te strony , to może relacja ci sie w jakim stopniu przyda..Ja szczerze mowiac tez bym, chetnie wróciła ..
Po obejrzeniu targu i kilku sklepików, idziemy na dalsze zwiedzanie miasteczka. Wszystko nas interesuje budynki, ludzie, roslinność.
Zatrzymujemy sie przed pomnikiem, ciekawi nas czyja to głowa ? Okazuje sie ,ze jest ku czci inkaskiego wojownika Ruminahui. Historia sięga xVI wieku i czasów imperium Inków rozciagających sie od Kolumbie, przez Ekwador, Peru,Boliwie az po Chile i Argentynę. Ostatni suwerenny władca Inków Atahualpa został przez Hiszpanów podstepnie pojmany, zmuszony do przejscia na chrzescijanstwo i uduszony a potem poćwiartowany. Nasz wojownik z pomnika, wraz z kilkoma tonami złota byl w drodze do Hiszpanów ,aby wykupic swojego władcę. Niestety nie zdążył a skarb do tej pory jest poszukiwany, bo nie wiadomo gdzie go schował. Inkowie wykradli ciało swojego władcy i pochowali też nie wiadomo gdzie. Nasz znajomy Ruminahui walczył jeszcze dzielnie z hiszpanskimi najeżdzcami do kiedy nie zostal pojmany i bezlitośnie torturowany przed śmiercią ,aby wyjawil tajemnice gdzie ukrył skarb
Po śmierci Atahualpa nastąpił rozpad imperium
Niestety pogoda nie sprzyja, mało że jest pochmurno, to w pewnym momencie zaczyna padać. Jesteśmy jednak przygotowani , wyjmujemy plaszcze przeciwdeszczowe i ziwedzamy dalej.
Kurcze... coraz bardziej mi się podobają te rejony....
Elu, powiem ci ze absolutnie zakochalam sie w tych klimatach poludniowo ameryk. Szkoda ,ze to tak daleko, no i niestety ciezko o bilety lotnicze w dobrych cenach. Z koleii wycieczki z biur podrózy są wg mnie b.drogie.
Kurcze... coraz bardziej mi się podobają te rejony....
Elu, powiem ci ze absolutnie zakochalam sie w tych klimatach poludniowo ameryk. Szkoda ,ze to tak daleko, no i niestety ciezko o bilety lotnicze w dobrych cenach. Z koleii wycieczki z biur podrózy są wg mnie b.drogie.
Nelcia
Fascynuje mnie sposób noszenia przez kobiety dzieci ,ale i innych ciężarów na plecach w chustach nie mogłam się napatrzeć
No trip no life
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Z przyjemnością obejrze. Ekwador jest bardzo wysoko na mojej liście wyjazdowej
iKiwi,jak dobrze ,ze takie wirtualane picie rumu, nie grozi syndromem dnia nastepnego he he , mozna pic do woli
Bilbao, witam podróznika Skoro planujesz wyjazd w te strony , to może relacja ci sie w jakim stopniu przyda..Ja szczerze mowiac tez bym, chetnie wróciła ..
No trip no life
Po obejrzeniu targu i kilku sklepików, idziemy na dalsze zwiedzanie miasteczka. Wszystko nas interesuje budynki, ludzie, roslinność.
Zatrzymujemy sie przed pomnikiem, ciekawi nas czyja to głowa ? Okazuje sie ,ze jest ku czci inkaskiego wojownika Ruminahui. Historia sięga xVI wieku i czasów imperium Inków rozciagających sie od Kolumbie, przez Ekwador, Peru,Boliwie az po Chile i Argentynę. Ostatni suwerenny władca Inków Atahualpa został przez Hiszpanów podstepnie pojmany, zmuszony do przejscia na chrzescijanstwo i uduszony a potem poćwiartowany. Nasz wojownik z pomnika, wraz z kilkoma tonami złota byl w drodze do Hiszpanów ,aby wykupic swojego władcę. Niestety nie zdążył a skarb do tej pory jest poszukiwany, bo nie wiadomo gdzie go schował. Inkowie wykradli ciało swojego władcy i pochowali też nie wiadomo gdzie. Nasz znajomy Ruminahui walczył jeszcze dzielnie z hiszpanskimi najeżdzcami do kiedy nie zostal pojmany i bezlitośnie torturowany przed śmiercią ,aby wyjawil tajemnice gdzie ukrył skarb
Po śmierci Atahualpa nastąpił rozpad imperium
Niestety pogoda nie sprzyja, mało że jest pochmurno, to w pewnym momencie zaczyna padać. Jesteśmy jednak przygotowani , wyjmujemy plaszcze przeciwdeszczowe i ziwedzamy dalej.
No trip no life
Kurcze... coraz bardziej mi się podobają te rejony....
http://corazdalej.pl/
Elu, powiem ci ze absolutnie zakochalam sie w tych klimatach poludniowo ameryk. Szkoda ,ze to tak daleko, no i niestety ciezko o bilety lotnicze w dobrych cenach. Z koleii wycieczki z biur podrózy są wg mnie b.drogie.
No trip no life
Na szczęście czasami trafiają się falne lasty.
Ja też choruję na Amerykę Pd od lat. Może kiedyś się uda
Bez podróży się duszę....
http://kolekcjonujacchwile.blogspot.com/