--------------------

____________________

 

 

 



Rumunia - czyli 4000km naszej małej wielkiej podróży

95 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
MaLa
Obrazek użytkownika MaLa
Offline
Ostatnio: 6 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 07 kwi 2014
Rumunia - czyli 4000km naszej małej wielkiej podróży

Za obiecaną relację czas się zabrać. No to lecimy Wink

Zaznaczam, że są to mocno subiektywne oceny i odczucia osób, które pierwszy raz trafiły do tego pięknego kraju.

Trochę wstępu

Wiele osób posiada mocno stereotypowe myślenie nt Rumunii. Sama tak miałam jeszcze kilka lat temu. Pomału zmieniałam to wraz z ilością przeczytanych for, blogów i przewodników. Wielu z nas ten kraj kojarzy się z żebrzącymi pod dworcem. To mylne myślenie i bardzo dla mieszkańców tego kraju krzywdzące. Na pocieszenie oni tak samo nie przepadają za żebrzącymi cyganami jak i my (na pocieszenie na Słowacji podobno żyje więcej cyganów niż w RO). Można się też mocno zdziwić widząc mieszkańca RO, który ma jasne blond włosy. To kraj kontrastów. Jeśli ktoś myśli że jedzie do kraju UE i zastanie tam warunki, jakie zna z innych krajów UE może się zdziwć. Tam wciąż wieś jest wsią, a przyroda często wciąż bardzo dzika.

Trochę danych:

WALUTA - leje pisane także jako RON - w przybliżeniu 1 lej to 1zł więc łatwo ocenić ceny

KLIMAT - od pogody kiedy spałam w nocy w namiocie w kurtce, lub 8st na przełęczy z lodowatym wiatrem po ponad 40st kiedy prawie mdleliśmy

DŁUGOŚĆ WYPRAWY - 2,5 tyg - w sumie 18 nocy poza domem, z czego 15 w RO, 2 na Słowacji i 1 u rodziców w PL

 

KOSZT - jeszcze nie podliczone, ale jakieś 4tys z haczykiem na 4 os (2os dorosłe + 2 dzieci 8 i 11lat) ze wszystkim czyli paliwo, jedzenie (często także w knajpach), noclegi.

NOCLEGI - 878 lei za 15 noclegów w RO(4os) + 32 euro dwa noclegi na Słowacji.

AUTO - nissan almera - ma swoje plusy i minusty - minus to malusienki bagaznik - HA! daliśmy radę zmieścić cały dobytek 4os, wielki plus to spalanie Biggrin - 4,3 - 4,5l/100km Małe, zwinne, genialne na serpentyny.

DZIECI - jestem w szoku, nie wiedzielismy czy przypadnie im do gustu takie nomadowanie. Jestem dumna, bo raz, że były zachwycone, to jeszcze chyba podłapały bakcyla, bo starsza po kilku dniach nad morzem pytała kiedy i gdzie pojedziemy dalej bo już jej się nudzi Wink Ale co pewnie istotne zostały już wcześniej zaprawione w takim nomadowaniu na rejsach mazurskich

BEZDOMNE PSY - to o czym czytałam wcześniej i niestety masakra. Chyba największy minus RO. Smutne to strasznie, bo widywaliśmy szkielety pokryte skórą. To psy które mają zawsze smutne, pełne miłości oczy. Warto wozić ze sobą karmę dla psów. Rzucają się nawet na suchy chleb. Widziałam plakaty z kampanią odnośnie adopcji psów itd ale mentalność i sposób myslenia potrzebuje jeszcze wielu lat aby to zmienić. RO to głównie tereny wiejskie i tam wciąz pies to maszyna do pracy. Inną stroną medalu są psy pasterskie. Tych należy się bać. Mieliśmy jedno niesympatyczne spotkanie i jak kocham psy prawie narobiłam w portki. Zresztą właścicielka schroniska, która nas w góry nie wypuściła bez kijków (właśnie na ewentualne spotkanie z psami) opowiedała że kilka dni wczesniej pewną Polkę pies pasterski poszarpał.

NIEDZWIEDZIE - RO ma największą populację tych zwierząt w Europie, czytałam że (jesli dobrze pamiętam) 6000szt. Dlatego też zrezygnowałam z tak popularnego tam spania na dziko i...nie spotkaliśmy ani jednego. Stety i niestety, bo dzieci jeździły z nosem przy szybie wypatrując dzwiadka Wink którego podobno często przy drodze można spotkać.

DROGI - wiele się naczytałam o stanie dróg w RO ale powiem że w ponad 90% były dobre i bardzo dobre. Czytałam na forum jak ktoś przeżył załamanie zaraz po przekroczeniu granicy wjeżdżając na dziurawą drogę. Nasze zdziwienie było ogromne bo po przekroczeniu granicy droga okazała się dużo lepsza niż ta na Węgrzech. Potem się dowiedzieliśmy że przypadkowo wybraliśmy najlepsze z możliwych przejść granicznych ( na Satu Mare). Załamały nas tylko 2 odcinki - zjazd z Prislop w kierunku Bukowiny (droga krajowa i dziury do połowy łydki) i skrót jaki sobie zrobiliśmy od południa do Sighisoary.

JEDZENIE - głównie mięso niestety. Nie bardzo miałam tam co jeść Wink Kiedyś pani w jednej restauracji pytana czy ta warzywna ciorba (zupa) ma mięso, stanowczo zaprzeczyła po czym dostałam ciorbę z kawałkami krowy Wink to samo kiedy postanowiłam zaryzykować i zamówić ciorbę z kurczakiem. Kurczak też był krową Biggrin Moja reszta rodziny zachwycona była MICI - to takie kiełbaski z mielonego mięsa, w oryginale z baraniny. I smaczne były te które były faktycznie z baraniny, w innym miejscu trafili na świńskie, wcześniej mrożone i ich zachwyt był już dużo mniejszy.

CENY - tu opinie w necie czytałam bardzo sprzeczne i o ile od miejscowych można przy drodze kupić reklamówkę warzyw (pomidory, cebula, papryka)i zapłacić 2,5 to o tyle rzeczy z importu w sklepach bywają droższe niż w PL. Paliwo (diesel) płaciliśmy nawet ponad 6lei, papierosy 15l, chleb 2-3leje chociaż za 1,20 udało nam się też kupić, pizza od 8-30 lei w zależności od miejsca, mici 1-2,5l za sztukę, zupa od 3lei do 16 nad morzem. Nad morzem zresztą ceny windują w górę, np woda mineralna w sklepie 0,5l to ok 4leje czyli 4zł

Sporo informacji znaleźliśmy na blogu rodzinki która podróże ma we krwi http://leoleablog.com/2014/11/09/rumunia-w-pigulce-fotogaleria/#comment-1573 Biggrin

cdn

Ciągle przed siebie...

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

pierwsza!!!! Clapping

janjus
Obrazek użytkownika janjus
Offline
Ostatnio: 2 lata 4 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Chętnie poznam Rumunię Smile Do tej pory nikt nie pisał relacji z tego bliskiego kraju więc MaLa jesteś prekursorem.

Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Ja również bardzo chętnie tam wrócę Biggrin

I zgadzam sie z Tobą MaLa - Rumunia to kraj kontrastów. Ja byłam baaardzo zaskoczona może nie widokami, bo zdjęcia z Rumunii już widziałam wcześniej, ale miastami! Są przepiękne!

A starówki to już odlot Biggrin No i te wsie...cukierkowe budowle...naprawdę bardzo mi się tam podobało i jestem ciekawa Twoich wrażeń

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

MaLa
Obrazek użytkownika MaLa
Offline
Ostatnio: 6 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 07 kwi 2014

Kolka :

Ja również bardzo chętnie tam wrócę Biggrin

I zgadzam sie z Tobą MaLa - Rumunia to kraj kontrastów. Ja byłam baaardzo zaskoczona może nie widokami, bo zdjęcia z Rumunii już widziałam wcześniej, ale miastami! Są przepiękne!

A starówki to już odlot Biggrin No i te wsie...cukierkowe budowle...naprawdę bardzo mi się tam podobało i jestem ciekawa Twoich wrażeń

o rany to napisz więcej o miastach bo ja jestem akurat załamana. Mój przepis na Rumunię to ominąć i nie zgłębiać bo popsuje to wrażenie z Rumunii. Wszystkie miasta jakie mijaliśmy to były socrealistyczne blokowiska do których nikt od czasu budowy nie dołożył ani grosza, witryny sklepowe jak 30 lat temu. Zdecydowalismy się na jedno miasto o czym później - Sighisoare. Zwiedzaliśmy go prawie nocą bo wcześniej upał nie pozwolił i to jedno z najpiękniejszych miast jakie widziałam. Nie mogłam zrozumieć skąd taka różnica ale okazało się że to miasto dofinansowywane przez Niemców. Sprawa wydała się jasna Wink Ale może w przyszłości jeszcze do jakiegoś zajrzymy skoro piszesz że warto.

Idę zgrywać zdjęcia do relacji

Ciągle przed siebie...

MaLa
Obrazek użytkownika MaLa
Offline
Ostatnio: 6 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 07 kwi 2014

To jedziemy Wink

DZIEŃ 1

NOCLEG: Słowacja http://www.slovenskyraj.sk/atc/

KOSZT: 16euro (wszystkie ceny za 4os 2+2)

Mieszkamy pod W-wą i podróż podzieliliśmy z noclegiem gdzieś w połowie. Wyszło akurat w Słowackim Raju gdzie mają fajny camping na który zresztą zamierzamy wrócić. Google maps pokazało nam że z domu na camping wyjdzie 6h i potem z campingu do pierwszego naszego punktu W RO kolejne 6h. Niestety google maps chyba dzień wczesniej popiło bo okazało się to w praktyce mało realne. Wyjechaliśmy rano i na miejscu byliśmy dopiero wieczorem. Właściwie już zaczynało się ściemniać.

Namiot kupiliśmy tuż przed wyjazdem. Raz poszliśmy na łąkę przetestować jego rozkładanie i składanie. I nagle na Słowacji przychodzi nam go rozkładać podczas deszczu i do tego zaczynała się burza. Okazało się że pobiliśmy rekord świata w rozkładaniu namiotu Biggrin Zrobiliśmy to w kilka minut i do tego żeby było śmieszniej nigdy potem nie wyszło nam to tak perfekcyjnie Wink Dzieci potem się śmiały że powinno codziennie tak padać to namiot będzie szybciej rozkładany. Inna sprawa że lepiej rozkłada się namiot w deszczu niż w upale ponad 40st 

Rano wyjątkowo wcześnie się obudziliśmy aby ogarnąć bałagan i ruszyć dalej.

Pierwsze wspólne śniadanie w namiocie, pierwsze wspólne składanie i pakowanie i ku naszej uciesze zachwyt dzieci Biggrin

Składamy

Pakujemy i w drogę. To zdjęcie zostało zrobione jako ściąga przy nast pakowaniach bo jakoś nam lepiej to wszystko weszło niż w domu Wink

Ciągle przed siebie...

MaLa
Obrazek użytkownika MaLa
Offline
Ostatnio: 6 lat 4 miesiące temu
Rejestracja: 07 kwi 2014

DZIEŃ 2

NOCLEG: Sapanta http://www.sapantamaramures.ro/pensiuni/camping-poieni-casa-ana/

KOSZT: 25 lei

Ze Słowacji ruszyliśmy rano. W międzyczasie mieliśmy kilka odpoczynków. Przez Węgry myślałam że nie przejedziemy bo robiłam za pilota i z mapą miałam czytać gdzie/na co jechać ale jak to komuś powiedzieć kiedy nie da się przeczytać takich łamańców językowych Wink Na granicy poszło gładko chociaż naczytałam się o kolejkach. Sprawdzili dowody i wio jesteśmy w RO i tu niespodzianka - piękna droga czyli gdzie te dziury o których tyle piszą. Zaraz za granica pierwszy postój na stacji benzynowej, a tam niezliczona ilość motocykli - wszystkie z PL - OT przecież to Eldorado dla motocyklistów, góry, serpentyny i do tego niepowtarzalna Transfogaraska.

Po kraju poruszaliśmy się głównie drogami lokalnymi mijając dzięki temu dziesiątki wiosek. Już te pierwsze nas zauroczyły. MARAMURESZ w którym był nasz pierwszy nocleg w RO zauroczył nas. Myślałam że nie ma już takich wsi. Tu wieś jest wiejska do bólu a ludzie starzy piękni, domy zdobione a słynne drewniane bramy powalają (bramy akurat fotografowałam w drodze powrotnej). Mało mam zdjęc z drogi bo nie bardzo był na to czas. 

W okolice Wesołego Cmentarza dojechaliśmy...wieczorem. Jazda zaczęła nam wchodzić w krew. Znaleźliśmy camping który mieliśmy wcześniej namierzony w sieci. Tam też spotkaliśmy pana którego widzieliśmy na wspomnianej wcześniej stacji benzynowej. Pan jechał z Poznania. Wiek na oko ok 60 lat, wielki motor i samotne podróże po Europie.

Camping okazał się bardzo kameralny, malutki, spokojny. Głównie kampery w NL. 

Pierwsze zaskoczenie. Przywitała nas krowa która wpadła ze wsi na trawkę Wink

Obad ok 22 Wink

Zaraz za płotem campingu

Ponieważ campery zastawiły całą wolną trawkę pan zaproponował nam takie miejsce

Co wyszło nam na dobre bo widok z namiotu mieliśmy taki jak poniżej dzięki czemu całą noc szumiał nam strumyk Biggrin

Widok z okna Wink

Po zapakowaniu całego dobytku pojechaliśmy do Wesołego Cmentarza.

WESOŁY CMENTARZ - polecają odwiedzić to miejsce w niedzielę gdzie przybywają całe rodziny ubrane często w tradycyjne stroje, nam nie było to niestety dane ale i tak warto. Cmentarz robi wrażenie. Feria kolorów. Dla nas pewnie śmiałe pomysły bo jak to na krzyżu wyrzeźbiona i pomalowana pijana postać lub rozpustna kobieta. Ale tak właśnie autor tego pomysłu postanowił uwieczniać to kim za życia byli pochowani tu ludzie. Na cmentarzu otacza nas kolor niebieski, to tzw "Błękit Sapanty".  Wszystko to znacznie różni się z naszym postrzeganiem nagrobków i cmentarzy. I...zachwyca.

Wszystko zaczęło się w 1935 roku kiedy to miejscowy rzeźbiarz Ioan Stan Patras poproszony został o wyrzeźbienie nagrobka. Dotyczył on tragicznej śmierci lokalnego mężczyzny który tragicznie utonął w rzece Tisie. Powstało dzieło które łamało wszelkie dotychczasowe konwenanse. Nagrobek był krzykliwy, kolorowy, przedstawiał moment śmierci i opatrzrony był w śmieszną rymowankę. Od tej pory każdy chciał mieć kolorowy nagrobek Biggrin Podobno niektórzy za życia zamawiają sobie już dzieła. I co istotne tu nie istnieje zasada "o zmarłym nie mówi się źle" Wink Artysta za życia obserwował ludzi i potem uwieczniał to na nagrobkach.

Bardzo żałowaliśmy że nie rozumiemy rymowanek na grobach ale znalazłam w sieci tłumaczenie jednego z nich: " Komu wódka dobrze wchodzi, to co mnie go spotkać musi, bo mnie zawsze trunek kusił i z nim w ręce w śmierci odszedłem".

Na cmetarzu spotykamy roześmiane rodziny, niektórzy popijają wino, śmieją się. Wszystko to siedząc na betonowej mogile. Przecież to Wesoły Cmentarz. Bardzo spodobało mi się pewne zdanie przeczytane w sieci "to cmentarz z lekką nutą ironii zamkniętej w karykaturalnych nagrobkach"

Ciągle przed siebie...

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

jestem w szoku! Przepiękny cmentarz!

puma
Obrazek użytkownika puma
Offline
Ostatnio: 8 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Niesamowite ...myslalam ze weselszych niz w Meksyku juz nie ma, a tu prosze takie cudenko jesli tak mozna powiedziec o cmentarzu.....

Hapol
Obrazek użytkownika Hapol
Offline
Ostatnio: 7 lat 9 miesięcy temu
Rejestracja: 01 sie 2014

Ja pinkole Biggrin....a właśnie miałem pisać żebyś od razu przeszła do "wesołego cmentarza" w Sapandzie ROFL

Yahoo

"Nadzieja to największe skur......two jakie wyszło z puszki Pandory"....

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

puma :

Niesamowite ...myslalam ze weselszych niz w Meksyku juz nie ma, a tu prosze takie cudenko jesli tak mozna powiedziec o cmentarzu.....

o tym samym pomyślałam, że robi większe wrażenie, niż ten w Meksyku.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap