Mala, ale fajnie z Tobą powspominać przechodziłam koło tego pierwszego pola bawełny, na którym piknikowaliście
ale miło
Pewnie podzielasz nasz zachwyt
marinik :
Ale fajnie MaLa. Wiem, ze musieliscie brac pod uwage maluchy (jakze dzielnie sie sprawujace i w gorach), jednak az zal ze cudowny drewniany Maramuresz przeskoczyliscie. Coz - nie mozna miec wszystkiego.
Trochę za dużo na raz chcieliśmy dlatego nast razem chemy się skupić na kilku regionach i pokonywać mniejsze odległości darując sobie morze. A drewniany Maramuresz zobaczyliśmy w drodze powrotnej ale to na sam koniec
Już wiem dlaczego mdleliśmy z gorąca. Potoki faktycznie prawie wszystkie suche. Ale z nami tak jest że albo trafiamy w Toskanii na najzimniejszy maj od 10 lat (11st) albo w upalne lato akurat 2 tyg zimne to nasz rejs po Mazurach albo jak widac najcieplejsze od lat lato w Rumunii. Kto chętny na wakacje z nami?
Równie piękny i bardzo podobny. Monastyrów i świątyń jest w RO cała masa. Wszystkie warte odwiedzenia ale po tym drugim nasyciliśmy już swoją potrzebę turystyki sakralnej
Wracając z monastyru poczuliśmy głód. Mobilna kuchnia daje pewną wygodę
Kaczyka – (rum. Cacica) – wieś gminna, do której w 1791 roku sprowadzono pierwsze rodziny Polaków z okolic Bochni do pracy w kopalni soli. Niegdyś polsko-niemiecka, dziś zamieszkała przez Polaków, Rumunów i Ukraińców. Nazywana Bukowiną w pigułce ze względu na wielonarodowość i wielowyznaniowość – w Kaczyce oprócz ponad 100-letniej katolickiej bazyliki mniejszej – centrum kultu maryjnego, wybudowanej przez misjonarzy z Krakowa, konsekrowanej w 1905 roku, znajdują się kościoły: ukraiński grekokatolicki i rumuński prawosławny. Stowarzyszenie Polaków skupione jest wokół Domu Polskiego, posiadającego 16 miejsc noclegowych dla turystów. W miejscowej Szkole Podstawowej języka polskiego od 13 lat uczą nauczyciele z Polski. Prezesem Stowarzyszenia Polaków w Kaczyce jest Krystyna Cehaniuc.
Tam udaliśmy się do Domu Polskiego. Dom był otwarty w środku żywego ducha. Na szybie wisiał nr tel do p. Krystyny która jak się dowiedzieliśmy od męża "JEST TERAZ DALEKO". Sam dom zrobił na mnie średnie wrażenie. Udało się jednak znaleźć kawałeczek dalej camping. Mieliśmy tam zamiar zostać 2 dni. Kilka domków, tylko nasz namiot, czyste sanitariaty, króle w klatkach które były hitem u naszych dzieci. Miło i przyjemnie do...wieczora. Wiata na tym kameralnym campingu zamieniła się w imprezownie z rumuńską muzą na full. Dodam że to rumuńska muzyka z elementami etno, zupełnie nieprzyswajalna dla naszych uszu.
Przypadkiem trafiliśmy na basen który nasze dzieci zapragnęły odwiedzić. Jakie było ich zdziwienie po wejściu do wody Okazało się że woda ma 85%zasolenia. Tu też pierwszy raz spotkaliśmy się na Bukowinie z językiem polskim. Przywitała się z nami miła pani która piękną polszczyzną wytłumaczyła co i jak
Już wiem dlaczego mdleliśmy z gorąca. Potoki faktycznie prawie wszystkie suche. Ale z nami tak jest że albo trafiamy w Toskanii na najzimniejszy maj od 10 lat (11st) albo w upalne lato akurat 2 tyg zimne to nasz rejs po Mazurach albo jak widac najcieplejsze od lat lato w Rumunii. Kto chętny na wakacje z nami?
Jak tylko wybiorę kierunek to albo się tam ziemia trzęsie, albo wulkany wybuchają, albo jakiś przewrót polityczny się szykuje. Ostatecznie wyspy zmiata z powierzchni największy w historii tajfun. Chyba pasowałabym do Was, co?!
Już wiem dlaczego mdleliśmy z gorąca. Potoki faktycznie prawie wszystkie suche. Ale z nami tak jest że albo trafiamy w Toskanii na najzimniejszy maj od 10 lat (11st) albo w upalne lato akurat 2 tyg zimne to nasz rejs po Mazurach albo jak widac najcieplejsze od lat lato w Rumunii. Kto chętny na wakacje z nami?
Jak tylko wybiorę kierunek to albo się tam ziemia trzęsie, albo wulkany wybuchają, albo jakiś przewrót polityczny się szykuje. Ostatecznie wyspy zmiata z powierzchni największy w historii tajfun. Chyba pasowałabym do Was, co?!
Nowy Sołoniec (rum. Soloneţu Nou) – spora wieś w gminie Kaczyka, zamieszkała w większości przez Górali czadeckich. Dom Polski służy nie tylko miejscowym Polakom, przyjmuje także jednorazowo 15 turystów. Gościnę znajdą oni także w wielu gospodarstwach. Działa zespół folklorystyczny „Sołonczanka”, języka polskiego uczą się dzieci w Szkole Podstawowej im. Henryka Sienkiewicza. W centrum stoi kościół p.w. Zesłania Ducha Świętego. Do wsi prowadzi solidna, betonowa droga, wybudowana przez rumuńskie władze jako spłata części długu Rumunii względem Polski za pierwszej kadencji prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezesem miejscowego Stowarzyszenia Polaków jest Anna Zielonka. Opiekuje się równocześnie Domem Polskim oraz zespołem „Sołonczanka”.
Udaliśmy się do kolejnej polskiej wsi na Bukowinie. Tu zakosztowaliśmy trochę luksusu i zatrzymaliśmy się w Domu Polskim który ma naprawdę wysoki standard. Koszt 40zł/os ale spokojnie dla naszej 4-ki wystarczył spory pokój z wielkim łożem. W deszczowy dzień spacerując po wsi poznaliśmy pana prowadzącego sklep który po polsku oczywiście długo opowiadał nam o życiu na Bukowinie. Dziwne uczucie kiedy następne osoby wchodzące do sklepu który jednak mieścił się w RO witały się z pozostałymi "dzień dobry"
Potem wróciliśmy na zwiedzanie do Kaczyki. W planach kopalnia soli. Hehe po kupnie biletów pani wskazał nam schody, poinformowała że są śliskie i tak oto sami zanurzyliśmy się do solnego królestwa.
Bardzo czekalismy na to miejsce podsycani różnymi relacjami w sieci. Nie mam pojęcia dlaczego nie natknęłam się na to w przewodnikach bo to absolutnie odwiedzić trzeba.
Cięzko było nam tam trafić ale za pomocą wydrukowanych w sieci mapek i wskazówek jakoś się udało. Kiedy człowiek wieżdża w góry Buzau już nagle przenosi się do innego świata. Niestety nie jestem w stanie pokazac tego na zdjęciach ale to góry jakiś nie spotkaliśmy nigdzie innej. Pofałdowany teren, głównie pokryty trawami. Jeśli ktoś oglądał Hobbita to wie o co chodzi
W niedalekiej odległości są dwa biletowne miejsca z wulkanami. Najpierw podjechaliśmy do tych najbardziej znanych gdzie podjeżdża się pod samą bramę, masa autokarów, pensjonat itd ale wiedząc z sieci że gdzieś przy wulkanach ma być camping nic takiego nie znaleźliśmy. Wróciliśmy pod wulkany które są kawałeczek dalej i ciężej do nich dojechac ale za camping na nas czekał Jedno z bardziej magicznych miejsc w jakim spaliśmy. Niebo pełne gwiazd, góry i odgłosy zwierząt których nie byliśmy w stanie zidentyfikować Do tego introwertyczny i bardzo ciepły pan prowadzący który przepraszającym tonem poinformował nas że nocleg będzie nas kosztował...13lei i ewentulanie prysznic 5lei. To nasze najtańsze spanie i jedne z najmilszych wspomnień. Byliśmy sami + kamper oczywiście z NL Do dyspozycji przy namiocie oświetlana wiata, gniazdka, zlew.
rozbijamy
Tego dnia to dzieci chciały ugotować nam obiad, no...kolację
Rano ruszyliśmy zwiedzać wulkany. Zaczęliśmy od tych przy campingu, czyli tych mniej popularnych które zresztą znacznie bardziej przypadły nam do gustu. Być może turystów odstrasza gorszy dojazd i to że trzeba tam dojśc na nogach ok 500m
Na miejscu naszym oczom ukazał się iście księżycowy krajobraz. Bulgoczące błoto, czasami delikatnie wyrzucane do góry, spękana ziemia i okolica która cały czas żyje i rzeźbi swój wygląd. Kratery małe, malusie, duże i wielkie. Do tego zabawa jak do nich dojść aby nie zapaść się w błocie. Zostaliśmy poinformowani że błoto jest toksyczne więc lepiej się w nim nie wykąpać
Dzieci miały zabawę, dorośli mieli zabawę Fantastyczne miejsce.
Pewnie podzielasz nasz zachwyt
Trochę za dużo na raz chcieliśmy dlatego nast razem chemy się skupić na kilku regionach i pokonywać mniejsze odległości darując sobie morze. A drewniany Maramuresz zobaczyliśmy w drodze powrotnej ale to na sam koniecCiągle przed siebie...
W drodze do polskich wiosek odwiedziliśmy dwa słynne monastyry.
Pierwszy - Monastyr Moldovița
Pięęęęękny
Ale zanim do niego weszliśmy nie mogłam się oprzeć
Trochę z ukrycia
W XIXw też istnieli wandale
Ciągle przed siebie...
Właśnie podali w tv http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/swiat,27/mieszkancy-rumunii-modla-sie-o-deszcz,174712,1,0.html
Już wiem dlaczego mdleliśmy z gorąca. Potoki faktycznie prawie wszystkie suche. Ale z nami tak jest że albo trafiamy w Toskanii na najzimniejszy maj od 10 lat (11st) albo w upalne lato akurat 2 tyg zimne to nasz rejs po Mazurach albo jak widac najcieplejsze od lat lato w Rumunii. Kto chętny na wakacje z nami?
Ciągle przed siebie...
Drugi Monastyr Voroneț
Równie piękny i bardzo podobny. Monastyrów i świątyń jest w RO cała masa. Wszystkie warte odwiedzenia ale po tym drugim nasyciliśmy już swoją potrzebę turystyki sakralnej
Wracając z monastyru poczuliśmy głód. Mobilna kuchnia daje pewną wygodę
Tu zrobiło się ciepło
Ciągle przed siebie...
W końcu dojechaliśmy do Kaczyki.
Kaczyka – (rum. Cacica) – wieś gminna, do której w 1791 roku sprowadzono pierwsze rodziny Polaków z okolic Bochni do pracy w kopalni soli. Niegdyś polsko-niemiecka, dziś zamieszkała przez Polaków, Rumunów i Ukraińców. Nazywana Bukowiną w pigułce ze względu na wielonarodowość i wielowyznaniowość – w Kaczyce oprócz ponad 100-letniej katolickiej bazyliki mniejszej – centrum kultu maryjnego, wybudowanej przez misjonarzy z Krakowa, konsekrowanej w 1905 roku, znajdują się kościoły: ukraiński grekokatolicki i rumuński prawosławny. Stowarzyszenie Polaków skupione jest wokół Domu Polskiego, posiadającego 16 miejsc noclegowych dla turystów. W miejscowej Szkole Podstawowej języka polskiego od 13 lat uczą nauczyciele z Polski. Prezesem Stowarzyszenia Polaków w Kaczyce jest Krystyna Cehaniuc.
Tam udaliśmy się do Domu Polskiego. Dom był otwarty w środku żywego ducha. Na szybie wisiał nr tel do p. Krystyny która jak się dowiedzieliśmy od męża "JEST TERAZ DALEKO". Sam dom zrobił na mnie średnie wrażenie. Udało się jednak znaleźć kawałeczek dalej camping. Mieliśmy tam zamiar zostać 2 dni. Kilka domków, tylko nasz namiot, czyste sanitariaty, króle w klatkach które były hitem u naszych dzieci. Miło i przyjemnie do...wieczora. Wiata na tym kameralnym campingu zamieniła się w imprezownie z rumuńską muzą na full. Dodam że to rumuńska muzyka z elementami etno, zupełnie nieprzyswajalna dla naszych uszu.
Przypadkiem trafiliśmy na basen który nasze dzieci zapragnęły odwiedzić. Jakie było ich zdziwienie po wejściu do wody Okazało się że woda ma 85%zasolenia. Tu też pierwszy raz spotkaliśmy się na Bukowinie z językiem polskim. Przywitała się z nami miła pani która piękną polszczyzną wytłumaczyła co i jak
Ciągle przed siebie...
Cudny ten monastyr... klimaty trochę jak z mojego Podlasia z błękitnymi, drewnianymi cerkiewkami i babuszkami w białych chusteczkach na głowie
Jak tylko wybiorę kierunek to albo się tam ziemia trzęsie, albo wulkany wybuchają, albo jakiś przewrót polityczny się szykuje. Ostatecznie wyspy zmiata z powierzchni największy w historii tajfun. Chyba pasowałabym do Was, co?!
Ciągle przed siebie...
DZIEŃ: 6
NOCLEG: - Nowy Sołoniec - Bukowina
http://dompolski.ro/pl/miejsowosci-z-mniejszoscia-polska/nowy-soloniec/
KOSZT: 80lei
Nowy Sołoniec (rum. Soloneţu Nou) – spora wieś w gminie Kaczyka, zamieszkała w większości przez Górali czadeckich. Dom Polski służy nie tylko miejscowym Polakom, przyjmuje także jednorazowo 15 turystów. Gościnę znajdą oni także w wielu gospodarstwach. Działa zespół folklorystyczny „Sołonczanka”, języka polskiego uczą się dzieci w Szkole Podstawowej im. Henryka Sienkiewicza. W centrum stoi kościół p.w. Zesłania Ducha Świętego. Do wsi prowadzi solidna, betonowa droga, wybudowana przez rumuńskie władze jako spłata części długu Rumunii względem Polski za pierwszej kadencji prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Prezesem miejscowego Stowarzyszenia Polaków jest Anna Zielonka. Opiekuje się równocześnie Domem Polskim oraz zespołem „Sołonczanka”.
Udaliśmy się do kolejnej polskiej wsi na Bukowinie. Tu zakosztowaliśmy trochę luksusu i zatrzymaliśmy się w Domu Polskim który ma naprawdę wysoki standard. Koszt 40zł/os ale spokojnie dla naszej 4-ki wystarczył spory pokój z wielkim łożem. W deszczowy dzień spacerując po wsi poznaliśmy pana prowadzącego sklep który po polsku oczywiście długo opowiadał nam o życiu na Bukowinie. Dziwne uczucie kiedy następne osoby wchodzące do sklepu który jednak mieścił się w RO witały się z pozostałymi "dzień dobry"
Potem wróciliśmy na zwiedzanie do Kaczyki. W planach kopalnia soli. Hehe po kupnie biletów pani wskazał nam schody, poinformowała że są śliskie i tak oto sami zanurzyliśmy się do solnego królestwa.
http://navtur.pl/place/show/4082,kopalnia-soli-w-kaczyka
miejsce na piknik
I Dom POlski
Przed jazdą śniadanko
Ciągle przed siebie...
DZIEŃ: 7
NOCLEG: wulkany błotne/ góry Buzau
KOSZT: 13lei (!)
Bardzo czekalismy na to miejsce podsycani różnymi relacjami w sieci. Nie mam pojęcia dlaczego nie natknęłam się na to w przewodnikach bo to absolutnie odwiedzić trzeba.
Cięzko było nam tam trafić ale za pomocą wydrukowanych w sieci mapek i wskazówek jakoś się udało. Kiedy człowiek wieżdża w góry Buzau już nagle przenosi się do innego świata. Niestety nie jestem w stanie pokazac tego na zdjęciach ale to góry jakiś nie spotkaliśmy nigdzie innej. Pofałdowany teren, głównie pokryty trawami. Jeśli ktoś oglądał Hobbita to wie o co chodzi
W niedalekiej odległości są dwa biletowne miejsca z wulkanami. Najpierw podjechaliśmy do tych najbardziej znanych gdzie podjeżdża się pod samą bramę, masa autokarów, pensjonat itd ale wiedząc z sieci że gdzieś przy wulkanach ma być camping nic takiego nie znaleźliśmy. Wróciliśmy pod wulkany które są kawałeczek dalej i ciężej do nich dojechac ale za camping na nas czekał Jedno z bardziej magicznych miejsc w jakim spaliśmy. Niebo pełne gwiazd, góry i odgłosy zwierząt których nie byliśmy w stanie zidentyfikować Do tego introwertyczny i bardzo ciepły pan prowadzący który przepraszającym tonem poinformował nas że nocleg będzie nas kosztował...13lei i ewentulanie prysznic 5lei. To nasze najtańsze spanie i jedne z najmilszych wspomnień. Byliśmy sami + kamper oczywiście z NL Do dyspozycji przy namiocie oświetlana wiata, gniazdka, zlew.
rozbijamy
Tego dnia to dzieci chciały ugotować nam obiad, no...kolację
Rano
Ciągle przed siebie...
Rano ruszyliśmy zwiedzać wulkany. Zaczęliśmy od tych przy campingu, czyli tych mniej popularnych które zresztą znacznie bardziej przypadły nam do gustu. Być może turystów odstrasza gorszy dojazd i to że trzeba tam dojśc na nogach ok 500m
Na miejscu naszym oczom ukazał się iście księżycowy krajobraz. Bulgoczące błoto, czasami delikatnie wyrzucane do góry, spękana ziemia i okolica która cały czas żyje i rzeźbi swój wygląd. Kratery małe, malusie, duże i wielkie. Do tego zabawa jak do nich dojść aby nie zapaść się w błocie. Zostaliśmy poinformowani że błoto jest toksyczne więc lepiej się w nim nie wykąpać
Dzieci miały zabawę, dorośli mieli zabawę Fantastyczne miejsce.
rzeka błota
Ciągle przed siebie...