Siedzimy sobie w czwórkę, obieramy mango, popijamy piwkiem ......
Idzie parka . Blondynka i jakiś włochaty.
Rozkładają ręczniczki, blondynka ściąga stanik i zaczyna prężyć co tam ma najlepszego. Grzechem było nie spoglądać od czasu do czasu. Miejscowe dzieciaki przechadzały sie raz w jedną stronę raz w drugą......z jakąś taką nieskrywaną ciekawością zerkając niby przypadkiem.
Nico - mega przewodnik i chłopak od załatwiania wszystkiego. Sympatyczny, komunikatywny, uczciwy.
Dołączam się też do podziękowań dla Kasi - Nico to jej "nabytek" lub jak kto woli "znalezisko" oraz dla Adama za dogadanie tematu.
tym samym , przyjeżdzając po 23-ciej do ElNido, raniutko mieliśmy zapewnionego gotowca. W świetnej cenie za osobę , w świetnym towarzystwie samych fajnych ludzi.
Następnego dnia rano chłopaki nasze wstali wczesniej i poszli na lokalny targ po ryby na wieczornego grilla. Ja próbowałam dojść do ładu i składu w naszym magicznym domku...
Po zakupie ryby zostały włozone do termosu z lodem- oczywiście termos na lód trzeba równiez ze sobą zabrać jak chcecie grillowac , hehe
Po tragicznym sniadaniu spotkalismy sie wszyscy przed naszą Casą - Adaś z ekipą dotarli do nas w złym stanie. Gorączka 38 stopni, totalne rozbicie i wogóle maskara. Ale cóż chęć pojechania na wycieczkę była silniejsza niż zdrowy rozsądek, hehe, co niestety miało swoje złe skutki wieczorową porą.
Do centrum El Nido niew wiem w sumie dlaczego, heheh, (chyba emocje, radość ze spotkania i tyle do opowiedzenia ) poszlismy z buta mijając po drodze SYF którego jeszcze nigdzie nigdy nie widziałam. Witamy w El Nido za dnia Na droge główną przeszlismy poprzez miejscowe kwaterunki znajdujące sie po prawej stronie na koncu plazy coron coron.
Powiem w skrócie i dosadnie- Ja pier......no total masakra, wierzcie mi kochani, ale szłam i oczy coraz większe robiłam, a nieraz zamknięte miałam, żeby się nie załamać gdzie ja przyjechałam... No takie mysli przez chwile w głowie, że sie człowiek pcha na drugi koniec świata żeby takie klimaty oglądać.... no załamka była, momentami nie rejestrowałam tego co mijamy... brakowało chyba jedynie zarzniętej świni.....bo fryzjer również był i golenie całej głowy tępą żyletką na zwykły pot no tu się aż zatrzymałam na chwile żeby popatrzeć bo widok bezcenny...
Niestety nie porobiłam za duzo zdjęć- mam kilka takich gdzie jeszcze w miarę mozna było aparat wyciągnąć bo nawet jakoś tak nie wypadało fotek robić a i strach ze aparat wzbudza zainteresowanie...pisze zupełnie serio..... no stanowiliśmy przez moment nie lada atrakcję, grupka białasów przebijająca sie przez lokalne życie...dziwnie sie czułam i jakoś tak wogóle nie na miejscu . Nigdy wiecej juz tamtędy nie szłam....Oprócz dziwnego strachu serce sie człowiekowi kroi na widok takiego życia, oj jakiej pokory można sie wtedy nauczyć .....
Na głównej drodze było juz lepiej, słońce napierdzielało niemiłosiernie- filtr 50 chyba nie dawał rady!!!! także polecam zabrać nawet i 100 na pierwsze słońce.
Droga do miasta nawet szybka do przejścia, z buta jakieś 20-25 minut, ale w tym słońcu pot po dupie leciał ciurem
W mieście cool- pełno lokalnych markecików, sklepików, piekarnia, knajpki, ciucholandia tańsza i droższa, agencja na agencji...wszystko co potrzebne można dostać .
Doszliśmy do plaży głównej, po drodze zakupiłam jakąś wodę na wszelki wypadek, ale zupełnie niepotrzebnie bo jak sie potem okazało na łodzi była i woda i coca cola .
Pierwsze oblukanie co i jak- naprawde przyzwoicie, plaża w centrum El Nido jest naprawde niezła...woda niebieska, łódeczki gotowe do startu, ludki na plaży zbierały sie na wycieczki...Widok na piękne skały, jakies stoją hoteliki, mozna sie kawki napić siedząć przy knajpkach...
Aga, czytam i dobrze, że piszesz jak jest ! Subiektywnie, obiektywnie! Ważne , że Twoje oczy tak to widzą ! Tak czujesz, Ty tam byłas nie ja, nie my ! Cały czas próbuję ogarnąć fenomen Filipin - i co i NIC. Nie rozumiem tych tripów A, B, C..... ale co tam może kiedyś przykumam. Czy ja tam chcę jechac ? Nie wiem? Wszyscy jeżdżą, no niektórzy po kilka razy, no to może powinnam i jak kupić bileciki ? Ale mnie tam nie ciągnie..... No ale "Wszyscy" , którzy byli wracją zachwyceni, no więc czytam z bardzo dużym zainteresowaniem!
Ojtam ojtam....
A przed naszą casą też można było wypocząć.
Siedzimy sobie w czwórkę, obieramy mango, popijamy piwkiem ......
Idzie parka . Blondynka i jakiś włochaty.
Rozkładają ręczniczki, blondynka ściąga stanik i zaczyna prężyć co tam ma najlepszego. Grzechem było nie spoglądać od czasu do czasu. Miejscowe dzieciaki przechadzały sie raz w jedną stronę raz w drugą......z jakąś taką nieskrywaną ciekawością zerkając niby przypadkiem.
Po godzinie się pozbierali i poszli sobie.
Da się ? Da się.....
zapomniałem pstryknąć zdjęcia.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Potwierdzam.
Nico - mega przewodnik i chłopak od załatwiania wszystkiego. Sympatyczny, komunikatywny, uczciwy.
Dołączam się też do podziękowań dla Kasi - Nico to jej "nabytek" lub jak kto woli "znalezisko" oraz dla Adama za dogadanie tematu.
tym samym , przyjeżdzając po 23-ciej do ElNido, raniutko mieliśmy zapewnionego gotowca. W świetnej cenie za osobę , w świetnym towarzystwie samych fajnych ludzi.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
DZIEN PIERWSZY- TOUR B
Następnego dnia rano chłopaki nasze wstali wczesniej i poszli na lokalny targ po ryby na wieczornego grilla. Ja próbowałam dojść do ładu i składu w naszym magicznym domku...
Po zakupie ryby zostały włozone do termosu z lodem- oczywiście termos na lód trzeba równiez ze sobą zabrać jak chcecie grillowac , hehe
Po tragicznym sniadaniu spotkalismy sie wszyscy przed naszą Casą - Adaś z ekipą dotarli do nas w złym stanie. Gorączka 38 stopni, totalne rozbicie i wogóle maskara. Ale cóż chęć pojechania na wycieczkę była silniejsza niż zdrowy rozsądek, hehe, co niestety miało swoje złe skutki wieczorową porą.
Do centrum El Nido niew wiem w sumie dlaczego, heheh, (chyba emocje, radość ze spotkania i tyle do opowiedzenia ) poszlismy z buta mijając po drodze SYF którego jeszcze nigdzie nigdy nie widziałam. Witamy w El Nido za dnia Na droge główną przeszlismy poprzez miejscowe kwaterunki znajdujące sie po prawej stronie na koncu plazy coron coron.
Powiem w skrócie i dosadnie- Ja pier......no total masakra, wierzcie mi kochani, ale szłam i oczy coraz większe robiłam, a nieraz zamknięte miałam, żeby się nie załamać gdzie ja przyjechałam... No takie mysli przez chwile w głowie, że sie człowiek pcha na drugi koniec świata żeby takie klimaty oglądać.... no załamka była, momentami nie rejestrowałam tego co mijamy... brakowało chyba jedynie zarzniętej świni.....bo fryzjer również był i golenie całej głowy tępą żyletką na zwykły pot no tu się aż zatrzymałam na chwile żeby popatrzeć bo widok bezcenny...
Niestety nie porobiłam za duzo zdjęć- mam kilka takich gdzie jeszcze w miarę mozna było aparat wyciągnąć bo nawet jakoś tak nie wypadało fotek robić a i strach ze aparat wzbudza zainteresowanie...pisze zupełnie serio..... no stanowiliśmy przez moment nie lada atrakcję, grupka białasów przebijająca sie przez lokalne życie...dziwnie sie czułam i jakoś tak wogóle nie na miejscu . Nigdy wiecej juz tamtędy nie szłam....Oprócz dziwnego strachu serce sie człowiekowi kroi na widok takiego życia, oj jakiej pokory można sie wtedy nauczyć .....
Na głównej drodze było juz lepiej, słońce napierdzielało niemiłosiernie- filtr 50 chyba nie dawał rady!!!! także polecam zabrać nawet i 100 na pierwsze słońce.
Droga do miasta nawet szybka do przejścia, z buta jakieś 20-25 minut, ale w tym słońcu pot po dupie leciał ciurem
W mieście cool- pełno lokalnych markecików, sklepików, piekarnia, knajpki, ciucholandia tańsza i droższa, agencja na agencji...wszystko co potrzebne można dostać .
Doszliśmy do plaży głównej, po drodze zakupiłam jakąś wodę na wszelki wypadek, ale zupełnie niepotrzebnie bo jak sie potem okazało na łodzi była i woda i coca cola .
Pierwsze oblukanie co i jak- naprawde przyzwoicie, plaża w centrum El Nido jest naprawde niezła...woda niebieska, łódeczki gotowe do startu, ludki na plaży zbierały sie na wycieczki...Widok na piękne skały, jakies stoją hoteliki, mozna sie kawki napić siedząć przy knajpkach...
życie to nieustająca podróż
Foty wrzucam z drogi od coron coron do El Nido beach
Wyjście z casa avenily a także cała prawa strona plazy coron coron
życie to nieustająca podróż
PO WYJŚCIU NA DROGE GŁÓWNĄ :
MIASTECZKO ( TU JEDNA FOTKA Z NETA- BO JA MAM TYLKO WIECZORNE)
życie to nieustająca podróż
PLAŻA GŁÓWNA W EL NIDO (Tu startuje większość wycieczek)
życie to nieustająca podróż
JUTRO FOTY Z TOUR B
życie to nieustająca podróż
Hey Aga, melduje sie w relacji. Filipiny sa na mojej liscie, czuje ze bedzie to super przydatna relacja
Ps kurcze jaki folklor na maksa, nie zdawalem sobie sprawy ze az taki. Szok
Not all who wander are lost.
zedytowane jako zbędne.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Aga, czytam i dobrze, że piszesz jak jest ! Subiektywnie, obiektywnie! Ważne , że Twoje oczy tak to widzą ! Tak czujesz, Ty tam byłas nie ja, nie my ! Cały czas próbuję ogarnąć fenomen Filipin - i co i NIC. Nie rozumiem tych tripów A, B, C..... ale co tam może kiedyś przykumam. Czy ja tam chcę jechac ? Nie wiem? Wszyscy jeżdżą, no niektórzy po kilka razy, no to może powinnam i jak kupić bileciki ? Ale mnie tam nie ciągnie..... No ale "Wszyscy" , którzy byli wracją zachwyceni, no więc czytam z bardzo dużym zainteresowaniem!
Bea