Wróciliśmy do hotelu,na zimnę piwko zakupione w 7 eleven,cena śmieszna w porównaniu do baru hotelowego,30 peso za buteleczkę.Szybki prysznic,mimo że to jeszcze był poranek,słonko świeciło na maxa i dosyć grzało,po krótkim spacerze człowiek wraca jakby z sauny zbieramy się i schodzimy do recepcji w oczekiwaniu na transfer.Załatwiamy formalności hotelowe,wszystko jest ok,z mini barku my nie korzystali.
Za chwileczkę wchodzi Pan i nazywa moje imię i nazwisko...jestem! W takim razie zapraszam do auta,jedziemy na lotnisko i znów transfer tak jak i popszednio wszystko fajnie,kierowca o czasie,nawet 5 minut przed...
Tym razem dostarcza nas bardzo szybko w niecałe 15 minut,dosłownie pod drzwi wejściowe na lotnisko dla przewozów lokalnych,a to oznacza,że omijamy cały ten labirynt korytarzowy z lotniska głównego jeszcze lepiej.Wchodzimy szybko,ludzie są w kolejce,ale nie dużo,pare osób.Mamę wode...pytamy czy mamy wyrzucić,na co pada odpowiedź......hmmm a własciwie-kiwnięcie głową...że nie!!!! Przechodzimy,jest już odprawa,bagaże sztuk 1 oddajemy i przechodzimy na poczekalnie....WOW!!!! Hameryka!!!!! myślałam,że będzie gorzej,a jest SUPER!!! Czyściutko,elegansko,chłodnie (klima chodzi,tak jak należy),knajpy,kawiarnie,sklepiki,wszystko ciściutko,poukładane,wystrojone,jedzenie pachnace,są nawet moje SIOPAO
WC - muszę napisac czysto,pachnaco,nawet w malutkich flakonikach kwiatuszki,papier i suszarki do rąk,płyn do mycia rąk w dozowniku,no nie.....nie do wiary.... sprzątaczki 3 i każda na szmacie i miotle jedzie no mówie Wam...Hameryka!!!! czemu tak reaguje,no bo znów naczytałam się BZDUR w necie!!!
Siedzimy czekamy za pół godziny mamy być już w samolocie....i tu....zonk samolot opóźniony o 1h,no nic strasznego 1h,to nie 1 dzień posiedzimy,poczekamy,zwłaszcza,ze tak przyjemnie w tym momencie mąz idzie po kawę,dla mnie Frappe poproszę frappe okazało się wyśmienitę,pyszne pyszne pyszne,palce lizac czy usta lizać,a lizac wszystko co popadnie - PYCHA!!!
odpalam wi-fi i jazda piszemy z Agusią,nawet jakieś fotki jej z poczekalni wysyłam czas mi zleciał nie wiem kiedy.
Ogłaszają nas lot na Palawan,serce chcę mi wylecieć....że za chwileczkę,za momencik zobacze ten Piekny Raj hehe a może Piekło sama już nie wiem co zobacze,ale zobaczyć chcę,chcę,chcę ...... tup tup tup
Jest nasz Maluszek -Aśka!!!! Czeka na mnie,a no i na mojego męża tyzzzz
Wsiadamy,zapinamy pasy i czekamy.....czekamy.....czekamy......czekamy.....do cholery co jest grane ???? Siedzimy 15 minut,20..30....40...zaraz mnie "jasny gwint" już nie fajnie się robi,już mi duszno,już po mału klaustrafobia do mnie się odzywa....co jest!!!! Pytamy się o co chodzi,a stewka,że nic nadzwyczajnego,spokojnie,poprostu czekamy w kolejce na pas-startowy!!! Fuj,za ten czas,to ja już bym w barze hotelowym na Palawanie byłam no nic,sama nie po pilotuje,musze czekac ok po 1h 15 minut bylismy już w powietrzu
Za pare minut podchodzi stewka i pyta czy ja jestem....imię nazwisko moje nazywa ja w szokie,o co chodzi?! Nic nie zrobiłam przecież,kurcze chyba zaraz mnie na tym Palawanie zamkną i Raju czy Piekła nie zobaczę,a no nie wtedy to ja napewno Piekło zobacze,myślę mi sie plączą
Cicho odpowiadam,że taaaakkk to ja Patrze na męża,a On cały blady się zrobił no bo co,jak mnie zamkną,to co On z sobą zrobi na tym Palawanie,trasy nie zna,plan nie układał,nazwy hoteli....pojęcia nie ma
A Ona do mnie z takim czymś wyskakuje.......
jeszcze i dla mojego męża ma
No normalnie.....tego pośrednika zlińczuje,niespodziankę mi k....a sprawił,myslałam,że na zawał zejde *girl_devil* i te wszystkie Islandy z Hoppingami nie zobaczę,a tam przeciez ma być tak jak w Raju,nawet jeszcze lepiej
Cały samolot,no moze nie cały patrzy na nas jak na tych.....króli,no bo kazdy o krakersach i o wodzie,a my tutaj z ciepłym posiłkiem....ja już nie iwem czy mam jes c czy w kieszeni upychać no bo szkoda oddać,kto wie co nas czeka na tym znów zas rajskim Palawanie
Lenus Siopao widze, heee Nie jest to mój naj smak, ale małzonkowi Siopało podchodzi mega.
Co do Manilla to masz rację. trzeba wiedzieć gdzie nie wchodzić. Na forum była swojego czasu zbiorowa fobia jezeli idzie o Manilla. Zreszta pewnie na innych forach tez podobna. Powiem ci ze jak jechałam pierwszy raz, to tez miałam obawy, ale tak jak ty przekonałam sie, ze to niedokonca jest tak jak piszą tj. są rejony i rejony Manili.
Widze ze obykałaś rejon Malate, to taki mieszany rejon, tworzy z Ermitra taki mniej wiecej własne styl jak pokazujesz : trochę burdelu filipinskiego i trochę hoteli. Jak kiedyś zawitasz i zdecydujesz sie na Manille po raz drugi, to polecam ci Makat - to moja ulubiona czesć tego wielkiego miasta. Rejon Malate i Ermitrę też miło wspominam. Obcykalismy ten rejon za pierwszym razem miedzy innymi. Nie mniej moje naj to Makati, ale ja lubie stal i szkło.
Co do garkuchni, to racja. Na Filipinach stołować sie w garkuchniach typowo dla Filipinczyków sie nie da. Zupełnie nie nasza bajka.
Oj Mara,no nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze zawitam na Filipiny,trochę za daleko jak dla mnie,ale z małego już teraz doswiadczenia wiem,że nie trzeba słuchac i czytac wszystkiego co piszą,kazdy jest inny,jednemu odpowiada,drugiemu nie.Tak jak z tymi kluchami,jednemu smakują,drugiemu nie Wtedy jedyne te kluchy z ulicy wyglądaly mnie na bezpieczne dla tego traktowała ich jako przekąskę.Na Palawanie juz tych kluchów wiecej nie spotkałam.
Filipińskie gar kuchnie,to nie Taj...duuuuuża różnica.Wolałam nie ryzykowac W Makati też miałam oblookany hotel na nocleg,ale cena za noc 780 zł wychodziła,nie widziałam sensu bookować.
Oj tak tak z tym próbowaniem z garkuchni, racja. My siopao ( a raczej małoznek, niż ja ) kupowalismy na lotnisku - tam to wygladało ok. I w takich punktach cywilizowanych, a nie z ulicy. Głownie jako przekaska. Co do tych garkuchni, to wiem o czym piszesz, też tak mam na Filipinach - nie jadam tam. Tutaj na forum nawet była dyskusja jak tam z garkuchniami. Osobiscie mam tak jak i ty tj. nie jadam tam, z uwagi na odczucia o jakich piszesz. To nie Taj. No dobra, a teraz już siedze cicho, a ty stukaj relację dalej.
Ps. Z toaleta, nie wiem czy zauwazyłas, ale po kazdym gosciu wychodzacym się tam sprzata łacznie z perfumikiem hameryka w mordę
Odbieramy bagaże,szybko,sprawnie.Wychodzimy na zewnatrz,lotnisko małe,zgubić się nie da.Przed lotniskiem ludzie stoją z karteczkami,rozglądamy się.....hmmmm nikt na nas nie czeka.Póki co paniki nie mam,może kierowca się spóźnia? Czekamy bez nerwów.Mąż chodzi rozgląda się za karteczkami,ja stoje z bagażem czekam.
Za chwilę...jakiś facet do mnie podchodzi,rasy białej i zaczyna do mnie nawijac po angielsku,łapie coś tam z 5 na 10 i mówie do niego...
- no speak english (no cos tam troche rozumiem,ale po angielsku,to ja nie mowa tak ino cos na poziomie podstawówki,bez rozwijania tematu)
- pyta mnie,to może po rosyjsku? A goworite po ruski?
-Da
No to jazda do mnie,jak zaczął nawijać z róznymi ofertami.Ja tak słucham,słucham i za chwileczkę cos do mnie dociera......że znów że w necie przeczytałam,że w Puerta Princesie jakiś rusek,wita własnie takich zabłąkanych,którze przylatują na Palawan na włsna rękę i szukają noclegi itd itp przy lotnisku i proponuje im przerózne atrakcje,zwiedzania itd itp ma na imię Jarosław,no i ktoś napisał,że jest wyjatkowy nie fajny człowiek,że naciagacz z niego nie zły,że On mieszka własnie na Palawanie od paru lat i że w taki oto sposób prowadzi swój biznes.I że jak Go spotkacie,to uciekajcie od niego
-mówie do niego,że nie jestem zainteresowana jego ofertami i że mam wszystko już poplanowane tutaj.
-A on znów do mnie,że to co ja mam za plany,że napewno mnie tutaj naciagną itd,że on ma najlepsze oferty i najtańsze koszty na wycieczkach.Że on i tutaj ma biuro i na El Nido,że jutro on własnie jedzie na El Nido i będzie tam na lotnisku kogos szukać.No ma opanowane rejone myślę,wszędzie zdąrzy.
No już zaczyna mnie denerwować....wyraźnie powiedziałam,że nie jestem zainteresowana.
Wciska mi jakąs kartkę,patrze a tam jego numery telefonów,fb,skype itp i że ma na imię Yarik,tzn Jarosław.
Oho no to mam cię....faktycznie co za natrętny gosc
No to pierwsze pytanie do niego...
-Ile będzie kosztować według jego oferty,wyjazd z El-Nido na Nacpan Beach???
-2500 peso,odpowiada
-ja w śmiech,mówie grzecznie,że dziękuje i żeby dał mi spokój.
A on nie,nie odchodzi dalej nawiaja....co za typ
W końcu przychodzi mąż i mowi,że chyba cos nie gra,że już chwila minęła i nie ma naszego transferu??? Może weźmiemy Taxi?
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć,jak podjężdża bus,cały oklejony reklamą naszego hotelu i nazywa moje nazwisko,mówie że tak,to ja.On strasznie przeprasza za spóźnienie,pomaga załadować nasz bagaż.Tak czy inaczej stalismy ok 10 minut,dobra ok,nic się nie stało wszystko dobrze,jeszcze raz pod czas jazdy przeprosił,że się spóźnił.Ależ ok,nie ma tragedii
No i tak jedziemy do naszego hotelu,po drodzę mijamy przerózne widoki na miasteczko czy na wieś,sama juz nie wiem,jak to nazwać Też budynki róznego rodzaju,ale wszystko o niskiej zabudowie.
Malaria i Anusia witam Dziewczyny trochę cierpliwości wszystko obfociłam,wszystko pokaże i żarełko i ceny i napisze nazwy i z ulicy i z najlepszych knajp na Palawanie i jedzenie hotelowe.
Miałam prosbę,to ją spełniłam odnosnie żarcia,takiej relacji jeszcze nie było czekajcie spokojnie chyba cała moja relacja będzie oparta na samym żarciu,ja już Wam tutaj pokażę dopiero do Palawanu doleciałam ( w relacji) i mam tutaj siedzieć az 2 tygodnie wszystkie knajpy będą nasze
Wróciliśmy do hotelu,na zimnę piwko zakupione w 7 eleven,cena śmieszna w porównaniu do baru hotelowego,30 peso za buteleczkę.Szybki prysznic,mimo że to jeszcze był poranek,słonko świeciło na maxa i dosyć grzało,po krótkim spacerze człowiek wraca jakby z sauny zbieramy się i schodzimy do recepcji w oczekiwaniu na transfer.Załatwiamy formalności hotelowe,wszystko jest ok,z mini barku my nie korzystali.
Za chwileczkę wchodzi Pan i nazywa moje imię i nazwisko...jestem! W takim razie zapraszam do auta,jedziemy na lotnisko i znów transfer tak jak i popszednio wszystko fajnie,kierowca o czasie,nawet 5 minut przed...
Tym razem dostarcza nas bardzo szybko w niecałe 15 minut,dosłownie pod drzwi wejściowe na lotnisko dla przewozów lokalnych,a to oznacza,że omijamy cały ten labirynt korytarzowy z lotniska głównego jeszcze lepiej.Wchodzimy szybko,ludzie są w kolejce,ale nie dużo,pare osób.Mamę wode...pytamy czy mamy wyrzucić,na co pada odpowiedź......hmmm a własciwie-kiwnięcie głową...że nie!!!! Przechodzimy,jest już odprawa,bagaże sztuk 1 oddajemy i przechodzimy na poczekalnie....WOW!!!! Hameryka!!!!! myślałam,że będzie gorzej,a jest SUPER!!! Czyściutko,elegansko,chłodnie (klima chodzi,tak jak należy),knajpy,kawiarnie,sklepiki,wszystko ciściutko,poukładane,wystrojone,jedzenie pachnace,są nawet moje SIOPAO
WC - muszę napisac czysto,pachnaco,nawet w malutkich flakonikach kwiatuszki,papier i suszarki do rąk,płyn do mycia rąk w dozowniku,no nie.....nie do wiary.... sprzątaczki 3 i każda na szmacie i miotle jedzie no mówie Wam...Hameryka!!!! czemu tak reaguje,no bo znów naczytałam się BZDUR w necie!!!
Siedzimy czekamy za pół godziny mamy być już w samolocie....i tu....zonk samolot opóźniony o 1h,no nic strasznego 1h,to nie 1 dzień posiedzimy,poczekamy,zwłaszcza,ze tak przyjemnie w tym momencie mąz idzie po kawę,dla mnie Frappe poproszę frappe okazało się wyśmienitę,pyszne pyszne pyszne,palce lizac czy usta lizać,a lizac wszystko co popadnie - PYCHA!!!
odpalam wi-fi i jazda piszemy z Agusią,nawet jakieś fotki jej z poczekalni wysyłam czas mi zleciał nie wiem kiedy.
Ogłaszają nas lot na Palawan,serce chcę mi wylecieć....że za chwileczkę,za momencik zobacze ten Piekny Raj hehe a może Piekło sama już nie wiem co zobacze,ale zobaczyć chcę,chcę,chcę ...... tup tup tup
Jest nasz Maluszek -Aśka!!!! Czeka na mnie,a no i na mojego męża tyzzzz
Wsiadamy,zapinamy pasy i czekamy.....czekamy.....czekamy......czekamy.....do cholery co jest grane ???? Siedzimy 15 minut,20..30....40...zaraz mnie "jasny gwint" już nie fajnie się robi,już mi duszno,już po mału klaustrafobia do mnie się odzywa....co jest!!!! Pytamy się o co chodzi,a stewka,że nic nadzwyczajnego,spokojnie,poprostu czekamy w kolejce na pas-startowy!!! Fuj,za ten czas,to ja już bym w barze hotelowym na Palawanie byłam no nic,sama nie po pilotuje,musze czekac ok po 1h 15 minut bylismy już w powietrzu
Za pare minut podchodzi stewka i pyta czy ja jestem....imię nazwisko moje nazywa ja w szokie,o co chodzi?! Nic nie zrobiłam przecież,kurcze chyba zaraz mnie na tym Palawanie zamkną i Raju czy Piekła nie zobaczę,a no nie wtedy to ja napewno Piekło zobacze,myślę mi sie plączą
Cicho odpowiadam,że taaaakkk to ja Patrze na męża,a On cały blady się zrobił no bo co,jak mnie zamkną,to co On z sobą zrobi na tym Palawanie,trasy nie zna,plan nie układał,nazwy hoteli....pojęcia nie ma
A Ona do mnie z takim czymś wyskakuje.......
jeszcze i dla mojego męża ma
No normalnie.....tego pośrednika zlińczuje,niespodziankę mi k....a sprawił,myslałam,że na zawał zejde *girl_devil* i te wszystkie Islandy z Hoppingami nie zobaczę,a tam przeciez ma być tak jak w Raju,nawet jeszcze lepiej
Cały samolot,no moze nie cały patrzy na nas jak na tych.....króli,no bo kazdy o krakersach i o wodzie,a my tutaj z ciepłym posiłkiem....ja już nie iwem czy mam jes c czy w kieszeni upychać no bo szkoda oddać,kto wie co nas czeka na tym znów zas rajskim Palawanie
Lenus Siopao widze, heee Nie jest to mój naj smak, ale małzonkowi Siopało podchodzi mega.
Co do Manilla to masz rację. trzeba wiedzieć gdzie nie wchodzić. Na forum była swojego czasu zbiorowa fobia jezeli idzie o Manilla. Zreszta pewnie na innych forach tez podobna. Powiem ci ze jak jechałam pierwszy raz, to tez miałam obawy, ale tak jak ty przekonałam sie, ze to niedokonca jest tak jak piszą tj. są rejony i rejony Manili.
Widze ze obykałaś rejon Malate, to taki mieszany rejon, tworzy z Ermitra taki mniej wiecej własne styl jak pokazujesz : trochę burdelu filipinskiego i trochę hoteli. Jak kiedyś zawitasz i zdecydujesz sie na Manille po raz drugi, to polecam ci Makat - to moja ulubiona czesć tego wielkiego miasta. Rejon Malate i Ermitrę też miło wspominam. Obcykalismy ten rejon za pierwszym razem miedzy innymi. Nie mniej moje naj to Makati, ale ja lubie stal i szkło.
Co do garkuchni, to racja. Na Filipinach stołować sie w garkuchniach typowo dla Filipinczyków sie nie da. Zupełnie nie nasza bajka.
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Oj Mara,no nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze zawitam na Filipiny,trochę za daleko jak dla mnie,ale z małego już teraz doswiadczenia wiem,że nie trzeba słuchac i czytac wszystkiego co piszą,kazdy jest inny,jednemu odpowiada,drugiemu nie.Tak jak z tymi kluchami,jednemu smakują,drugiemu nie Wtedy jedyne te kluchy z ulicy wyglądaly mnie na bezpieczne dla tego traktowała ich jako przekąskę.Na Palawanie juz tych kluchów wiecej nie spotkałam.
Filipińskie gar kuchnie,to nie Taj...duuuuuża różnica.Wolałam nie ryzykowac W Makati też miałam oblookany hotel na nocleg,ale cena za noc 780 zł wychodziła,nie widziałam sensu bookować.
Hehe dobre z tym żarełkiem...wszak Państwo leci
Dalej, dalej ;)))
Pozdrawiam wakacyjnie,
Ewelina z EM
Oj tak tak z tym próbowaniem z garkuchni, racja. My siopao ( a raczej małoznek, niż ja ) kupowalismy na lotnisku - tam to wygladało ok. I w takich punktach cywilizowanych, a nie z ulicy. Głownie jako przekaska. Co do tych garkuchni, to wiem o czym piszesz, też tak mam na Filipinach - nie jadam tam. Tutaj na forum nawet była dyskusja jak tam z garkuchniami. Osobiscie mam tak jak i ty tj. nie jadam tam, z uwagi na odczucia o jakich piszesz. To nie Taj. No dobra, a teraz już siedze cicho, a ty stukaj relację dalej.
Ps. Z toaleta, nie wiem czy zauwazyłas, ale po kazdym gosciu wychodzacym się tam sprzata łacznie z perfumikiem hameryka w mordę
.
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
Lenuś a np. grile z kurakami czy innym mięskiem są na ulicy (nie mylić z jelitami )?
Czy w knajpach są takie ceny jedzenia jak w PL?
Czy coś poza Adobo mozna zamawiać ? czy tylko to zjadliwe?
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Lądujemy
No i jak widać,Palawan nas wita i to mnie cieszy
Odbieramy bagaże,szybko,sprawnie.Wychodzimy na zewnatrz,lotnisko małe,zgubić się nie da.Przed lotniskiem ludzie stoją z karteczkami,rozglądamy się.....hmmmm nikt na nas nie czeka.Póki co paniki nie mam,może kierowca się spóźnia? Czekamy bez nerwów.Mąż chodzi rozgląda się za karteczkami,ja stoje z bagażem czekam.
Za chwilę...jakiś facet do mnie podchodzi,rasy białej i zaczyna do mnie nawijac po angielsku,łapie coś tam z 5 na 10 i mówie do niego...
- no speak english (no cos tam troche rozumiem,ale po angielsku,to ja nie mowa tak ino cos na poziomie podstawówki,bez rozwijania tematu)
- pyta mnie,to może po rosyjsku? A goworite po ruski?
-Da
No to jazda do mnie,jak zaczął nawijać z róznymi ofertami.Ja tak słucham,słucham i za chwileczkę cos do mnie dociera......że znów że w necie przeczytałam,że w Puerta Princesie jakiś rusek,wita własnie takich zabłąkanych,którze przylatują na Palawan na włsna rękę i szukają noclegi itd itp przy lotnisku i proponuje im przerózne atrakcje,zwiedzania itd itp ma na imię Jarosław,no i ktoś napisał,że jest wyjatkowy nie fajny człowiek,że naciagacz z niego nie zły,że On mieszka własnie na Palawanie od paru lat i że w taki oto sposób prowadzi swój biznes.I że jak Go spotkacie,to uciekajcie od niego
-mówie do niego,że nie jestem zainteresowana jego ofertami i że mam wszystko już poplanowane tutaj.
-A on znów do mnie,że to co ja mam za plany,że napewno mnie tutaj naciagną itd,że on ma najlepsze oferty i najtańsze koszty na wycieczkach.Że on i tutaj ma biuro i na El Nido,że jutro on własnie jedzie na El Nido i będzie tam na lotnisku kogos szukać.No ma opanowane rejone myślę,wszędzie zdąrzy.
No już zaczyna mnie denerwować....wyraźnie powiedziałam,że nie jestem zainteresowana.
Wciska mi jakąs kartkę,patrze a tam jego numery telefonów,fb,skype itp i że ma na imię Yarik,tzn Jarosław.
Oho no to mam cię....faktycznie co za natrętny gosc
No to pierwsze pytanie do niego...
-Ile będzie kosztować według jego oferty,wyjazd z El-Nido na Nacpan Beach???
-2500 peso,odpowiada
-ja w śmiech,mówie grzecznie,że dziękuje i żeby dał mi spokój.
A on nie,nie odchodzi dalej nawiaja....co za typ
W końcu przychodzi mąż i mowi,że chyba cos nie gra,że już chwila minęła i nie ma naszego transferu??? Może weźmiemy Taxi?
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć,jak podjężdża bus,cały oklejony reklamą naszego hotelu i nazywa moje nazwisko,mówie że tak,to ja.On strasznie przeprasza za spóźnienie,pomaga załadować nasz bagaż.Tak czy inaczej stalismy ok 10 minut,dobra ok,nic się nie stało wszystko dobrze,jeszcze raz pod czas jazdy przeprosił,że się spóźnił.Ależ ok,nie ma tragedii
No i tak jedziemy do naszego hotelu,po drodzę mijamy przerózne widoki na miasteczko czy na wieś,sama juz nie wiem,jak to nazwać Też budynki róznego rodzaju,ale wszystko o niskiej zabudowie.
Malaria i Anusia witam Dziewczyny trochę cierpliwości wszystko obfociłam,wszystko pokaże i żarełko i ceny i napisze nazwy i z ulicy i z najlepszych knajp na Palawanie i jedzenie hotelowe.
Miałam prosbę,to ją spełniłam odnosnie żarcia,takiej relacji jeszcze nie było czekajcie spokojnie chyba cała moja relacja będzie oparta na samym żarciu,ja już Wam tutaj pokażę dopiero do Palawanu doleciałam ( w relacji) i mam tutaj siedzieć az 2 tygodnie wszystkie knajpy będą nasze
Ewela,no widziałaś to