Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Nasz krótki wypad do Grecji jest kolejnym dowodem, jaki wielki wpływ mają na nas relacje na Forum.
Ot, weszłam kiedyś na wątek Hapola z Grecji. Nawet nie jestem do końca pewna dlaczego… mało mnie Grecja dotąd pociągała, ale jak już weszłam, to zostałam do końca Przypomniałam sobie o moim dawnym greckim marzeniu, jakim były od lat Meteory… Tak więc, jak trafiła się w ciągu paru kolejnych dni okazja na bilety, na długi weekend do Salonik, to ja już wiedziałam jaki będzie plan…
Od razu tez przypomniała mi się też relacja Apiska z Lefkady oblukałam mapę czy to realne i plan powstał w 2 dni, bo czasu do wylotu mieliśmy malutko… Wszystko na wariata, pierwszy raz taka organizacja na lasta. W sobotę w nocy kupione bilety, a wylot w Boże Ciało, w czwartek raniutko. Rezerwacje wszelakie robiłam do ostatniej chwili, dosłownie, nocleg w Meteorach rezerwowałam z dnia na dzień.
A zatem można by rzec, że Matką Chrzestną wyjazdu był Apisek, a Łojcem Chrzestnym don Korleone vel Hapolek
Nasz plan na 4 dni w Grecji wyglądał tak + na zachętę zdjęcia z każdego dnia
Dzień 1. Przelot Ryanair, raniutko z Modlina do Salonik, ok. 10.00 na miejscu. Wynajęcie małego samochodu (przez Internet na stronie economycarrentals.com najtaniej było w Thrifty, 4 dni Seat Mii automat 120E + 32E nawigacja + 40E doubezpieczenie, zniesienie udziału własnego). Przejazd 240 km do Kalambaki. Meteory + nocleg (Meteora Hotel at Kastraki, rez. przez booking, 2os pok. 260zł/noc)
Dzień 2. Meteory cd, po południu przejazd na Lefkadę, ok. 260km, ok. 4 godz. jazdy. 2 noce w Vasiliki, hotel Grand Nefeli, przez booking 2 os pok. 310zł/noc.
Dzień 3. Lefkada plaże południowo wschodnie, objazd wybrzeża + odpoczynek na plaży Porto Katsiki
Dzień 4. Lefkada plaże północno-wschodnie i po południu przejazd do Salonik 430 km, ok. 6 godz. jazdy. Nocleg przy lotnisku, hotel Iris, przez booking 160 zł/noc.
Dzień 5. Rano oddanie samochodu na lotnisku i powrót Ryankiem do Modlina.
Przejechaliśmy ponad 1.000km, na paliwo wydalismy ok. 90E (1,6/litr)
Grecja to moja wielka miłość , może dlatego że po otwarciu granic było to jedno z pierwszych państw do których pojechaliśmy i które nas zauroczyło. Mika poza tym twoje super zdjęcia i opisy z przyjemnością zasiadam
ooo!!!!! moja ulubiona tym razem "dwójeczka"
Mika, cieszę się, że cię zainspirowałam Lefkadą!!!!
Mam nadzieję, że nie żałujesz????
Mariola
Mika....Ty już dobrze ffffiesssszzz czemu zajrzałaś hehehe chciałaś zobaczyć gdzie jesio nie ma wzorkuuufff
Tak siem starałem tak sie starałem "obrzydzić" i nie wyszło
Ale reklamacji jak co to nie przyjmuja
"Nadzieja to największe skur......two jakie wyszło z puszki Pandory"....
Mika zdjecia jak zwykle świetne, kolory oszałamiające
Pisz pisz, chętnie odgapię od Ciebie plan na taki przedłużony weekend znaczy weekendos
Fantastyczny spontan!
Bea
Lubię lubię lubię
A plan na pewno kiedyś wcielę w życie ...
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
Witajcie!
Olo zdjęć będzie trochę, ale opisów nie planuję za dużo. Kokkrety zebrane na początku, jak mi sie coś ważnego przypomni to będę dopisywać w pierwszym poscie Historia, to nie moja domena, nie będę zanudzać, może przy klasztorach tylko info z grubsza, w 1 zdaniu
Kasik , a skąd wiesz, że bez dzieci byliśmy??? aaaaa pewnie na Picasie już oblukałaś???
Apisku... jak to "że nie żałujesz"??? Ty dobrze wiesz, że jesteśmy zachwyceni
Antenko, tez się cieszę
Hapolos, no faktycznie..... przeca ja wyczekiwałam na te rozbierane Twoje foty i na te zadziarane/bądź nie, rózne części Twego ciała, hi hi no dobrze, że mi pamięć odświeżyłeś... dlaczego to ja tak długo u Ciebie na tej greciej relacji tak cierpliwie "siedziałam" .
No cóż... pasowałoby się odwdzięczyć teraz tym samym... więc dla cierpliwych jakaś lekko rozbierana fota, w bikini znaczy się, też będzie bez tatoo co prawda, ale czymś trzeba przyciągnąć publikę...
Asisko, odgapienie planu to zaszczyt
Bea, no własnie spontan, w końcu , bo u nas zazwyczaj wszystko poukładane, podopinane na 6-8 mies. do przodu... fajnie pczuć smaczek takiej nieoczekiwanej przygody.
Hej Kasiu
czyli plan mamy, wstęp był, powitania tez, to możemy ruszać
Wylot z Modlina okazał się dla nas całkiem spoko, nie taki diabeł straszny nie, nie a szczególnie te 60 km., o 5 rano zleciało szybciorkiem. Miotły zaparkowane, na wykupionym przy rezerwacji biletów, parkingu (Orange czy Yellow, juz nie pamietam, ale było kolorowo). Wybrana najtańsza opcja (chyba 10zł/dzień). Parking dobrze oznakowany, znaleziony od razu, bez przygód.
Wylot Ryanka ok. 7.00, bez opóźnienia, wszystko o czasie, bez przygód. Bagaz tylko podręczny, ale na 4 dni to nie problem.
W Salonikach (lądowanie 10.15) od razu do wypozyczalni, nawet kolejki nie ma, szybkie formalności, dostajemy gps'a, potem tylko dokupujemy zniesienie udziału własnego (ceny we wstępie), przebieramy spodenki na krótsze i odjazd. Najpierw dowożą nas busem do parkingu Hertza/Thrifty, bo to współne. Tam trochę ludzi jest i małe zamieszanie, ale chłopaki szybko ładnie ogarniają sprawe i expresowo wydają samochody, znaczy miotły
Ważna uwaga, przy oddaniu auta!!! przewidzieć zapas czasowy na zdawanie pojazdu!!! My mielismy 1 godzinę zapasu i ok, chyba w poniżej pół godziny oddalismy, ale rano to kocioł był taki ... duzo ludzi oddających, zniecierpliwionych że im samolot ucieknie, inni chcą szybko samochód dostac... nie wiadomo który pracownik wydaje który przyjmuje... zamieszanie... nieźle tam mają, tak więc zgodnie z tym co piszą na umowie, bo przestrzegaja przed tym lojalnie, należy przewidzieć ok. 1 godz. na zdanie samochodu!!!
Już autko jest, nasz sliczny czerwoniutki maluszek, o imieniu Mii możemy smigać! Najpierw jednak chcemy wbić w nawigację Meteory, a dokładnie Kalambakę lub Kalampakę lub Kalabakę... bo po grecku to na kilka sposobów mozna... i nie ma... znaczy są Kalambaki ale kilkanaście... a my nie wiemy którą wybrać, bo przy nazwie miasta jest tez i jakaś ich "gmina" czy "województwo'... kto to widział w jednym kraju miasta nazywać tak samo w nastu miejscach...
Pan od wypozyczalni zniecierpliwiony, każe nam opuścic parking, więc wyjeżdżamy i na poboczu walczymy. Ostatecznie wstukalismy jakieś inne większe miasto, a potem stwierdziliśmy że się będziemy martwić.
U nas to juz chyba tradycja... zawsze na początku walka z nawigacją, zanim ją poznamy to czas mija i czasem błądzimy albo stoimy i to ustawiamy... Ja nawigacji nie używam, mąż ma wbudowaną, dużą, inna obsługa... a tu walka, żeby wyswietlało trochę większą mapą, żeby toto do nas mówiło, bo milczało na pocątku... ale ostatecznie tracąc trochę czasu ogarnęlismy sprawe z gpsem.
Droga fantastyczna! Najpierw autostrada i ograniczenia do 130 km/h. Nie ma obowiązku jazdy w dzień na światłach! Na autostradzie prawie nie ma parkingów, poszerzeń ani stacji benzynowych. Często jest znak i trzeba zjechac z autostrady i w miasteczkach się tankować, informują o tym znaki. Czasem stacja jest blisko a czasem np. 17km.
My mamy samochód z pełnym bakiem, co jest najlepszym rozwiązaniem, więc na razie się tym nie martwimy.
Napiszę też za Apiskiem, bo wyłowiłam u niej bardzo cenną informację! Grecy na rondach jeżdżą inaczej, czyli pierwszeństwo ma wjeżdżający na rondo, a nie jak u nas ten na rondzie i bardzo się tego pilnowaliśmy. Dzięki Apisku, raz jeszcze!
Po zjeździe z autostrady droga do samej Kalambaki tez była dobra, a widokowo ciekawsza. Bardzo tu zielono, jak na Grecję, co nas naprawdę zaskakuje, bo tyle opinii i opowieści słyszymy, że Grecja sucha, a tu jednak nie wszędzie. Są lasy, są zielone łąki, są zielone góry, porośnięte bujnymi krzewami
nawigacja juz się nas słuchała, więc chyba ok. 14.00 byliśmy na miejscu.
Po drodze jeszcze jedzonko, bez szału, jakiś grecki fastfood czyli suwlaki w bułce + warzywa, sprzedawane z przyczepy campingowej na jednym z nielicznych parkingów. Zaleta: tanio, szybko i całkiem ok smakowo i zapycha na długo, bo buła... czyli w sam raz przez zwiedzaniem bo czas dla nas dziś najcenniejszy.
Kupujemy też przy drodze z jednego z kolorowych straganików owoce; siatę czereśni, nektaryny i morele. Czereśnie tańsze niż u nas wtedy były (3E), ale trochę też gorsze smakowo, morele i nektarynki pyszne, takie jak czasem u nas się trafiają (cena ta sama, też po 3 E/kg). Takich straganów potem widzieliśmy kilka jeszcze przy drogach. Sprzedają tam tez często miody, konfitury, oliwki, oliwy... ach same kuszące pyszności i gdyby nie fakt że wracaliśmy tanimi liniami bez bagażu nadawanego, to kto wie ile litrów jakich przysmaków byśmy dowieźli do domu. Tamtejsza oliwa jest niesamowita, oliwki też, u nas chyba takich smaków się nie odnajdzie, choc musze się do greckiego sklepiku udać, bo jest ponoc blisko mnie ale jeszcze tam nie byłam... błąd, trzeba nadrobić.
Juz na miejscu jedziemy na wyczucie, ale zaraz też mamy znaki drogowe na Meteory, już w samej Kalambace.
Samo miasto jest niewielkie i bajecznie położone pośród ostańców górskich z piaskowca.
Wjazd do miasteczka, zdjęcia robione w ruchu, przez szybę...
Pogubić się tam chyba ciężko, bo jest jedna asfaltowa pętla, z niedługimi odnogami, wyjeżdża się i wraca w to samo miejsce. Miałam wydrukowane mapki z googli i inne ale wszystko na miejscu okazało się bardzo proste.