--------------------

____________________

 

 

 



Santorini - wulkan z pocztówek

252 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 8 godzin 54 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Trina, zuch dziewczyny !! dotrzymalas slowa i  piszesz dalej , super Preved  jestem z Tobą na Santorini

No trip no life

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Trina....ależ wystawiasz moją pamięć na próbę.....musze zacząć od początku, bo chyba trochę zapomniałam....hehe....ale fajnie , że jest dalsza część..:)  

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Trina, fajnie że kontynuujesz!!!

Ja byłam na S tylko na jednodniowej wycieczce, więc zaledwie liznęłam...

Wprawdzie - jak na mój gust - trochę tam mało zieleni, ale niesamowite widoczki rekompensują jej brak!!!!

A twoje fotki chyba jeszcze bardziej zachęcają do dłuższych odwiedzin.

Mariola

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 2 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Nelcia Dance 4

Momi - no właśnie też tak miałam Biggrin

Apisku - dziękuję, ale jeżeli się tam wybierzesz i jednak Ci się nie spodoba, to reklamacji nie przyjmuję Biggrin W maju podobno jest zielono.

Uzupełniłam jeszcze poprzedni wpis, ciąg dalszy wieczorem, kolejny nieciekawy zachód słońca.

Dana_N
Obrazek użytkownika Dana_N
Offline
Ostatnio: 1 miesiąc 3 tygodnie temu
Rejestracja: 07 paź 2013

Super relacja, z przyjemnością się czyta i zwiedza z Tobą Santorini.

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 2 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Dana - dzięki Dance 4 miło, że wpadłaś Dance 4 

Po plażingu i walkingu po Perissie wracam do hotelu, szybki prysznic i jadę do Vlichady ostatnim autobusem (tylko 3 kursy dziennie z Firy przez Perivolos) na zachód słońca. Nie jest daleko, bo tylko ok. 4 km, więc można by nawet się przejść, w dodatku większość drogi nad brzegiem morza. Tak planuję wracać.

Vlichada to właściwie tylko plaża, nieduży port rybacki i marina. Kilka knajpek i hoteli. Plaża jest ładna, choć niezbyt długa, pokryta ciemnoszarym pumeksowym żwirkiem. Ciekawie wyglądają jasne klify wyrzeźbione przez wiatry i wodę, tworzą lekko księżycowy krajobraz. Choć na moich zdjęciach wydają się ciemne, to w ciągu dnia w pełnym słońcu są jasnobeżowe.

 

Klify ciągną się daleko poza Vlichadę aż do Akrotiri. Pomiędzy tymi miejscowościami, ale bliżej Vlichady  jest podobna do tej plaża i bardzo fajny bar, a właściwie mała restauracja Theros Wave (na zdjęciu ledwo widoczne dachy i drzewka w oddali za wystającą w morze skałą). Jest czynna także wieczorem, odbywają się tu różne imprezy, czasami też w ciągu dnia. Bardzo klimatyczne miejsce, tylko trudno tam trafić, niby jest tablica-drogowskaz przy skręcie z drogi wiodącej z Firy, ale ja jej nie kojarzę.


Z drugiej strony portu też jest plaża, ale ta chyba należy do miejscowości Exomitis.

Postanowiłam obejrzeć zachód słońca w tawernie, tym bardziej, że chciałam przy okazji napić się czegoś mocniejszego w celach - powiedzmy - leczniczych. Bo od lunchu przy plaży czułam lekkie mdłości i wielki ciężar w żołądku po zjedzeniu smażonych pomidorów wyglądających jak wielkie racuchy, potwornie tłustych i w dodatku niezbyt smacznych. Pomyślałam sobie, że jeśli mam być w formie na kolacji, czyli znowu móc jeść pyszne greckie dania, to tylko mocna wódka pomoże rozpuścić ten tłuszcz.

Akurat są dwie tawerny ze stolikami na klifie, trafiłam przypadkiem do Psaraki. Stolików tu co najmniej ze dwadzieścia, zajętych było może z pięć, wybrałam stolik przy samej barierce, taki pasujący mi najbardziej do fotografowania zachodzącego słońca. Po czym przyszedł kelner z menu i zaczął mnie usilnie nakłaniać, żebym przesiadła się do innego stolika, potem jeszcze dołączyła pani menadżerka czy może właścicielka lokalu. Dziwaczne wydało mi się ich zachowanie, w promieniu paru stolików ode mnie nikt nie siedział i raczej nie zamierzał, bo nikt więcej nie przyszedł do końca mojego pobytu, ani też nie było widać żadnych spacerowiczów, którzy ewentualnie chcieliby tam usiąść. Dali mi spokój dopiero po pytaniu, jakie mają wódki i informacji, że nie będę jeść, tylko pić. Chyba wzięli mnie za Rosjankę, bo zaproponowali Stolicznaja. Na szczęście setka (6 euro + 3 za sok) mnie uzdrowiła.

Nie polecam więc smażonych pomidorów ani tawerny Psaraki, a zachód słońca i tym razem był słaby, absolutne zero magii, tylko mgła…

Przyjemny akcent na koniec krótkiego wypadu do Vlichady - okazało się, że między Perissą a Vlichadą i z powrotem, drogą przy plaży kursują wagoniki z traktorem, czyli taki Happy Train, co oszczędziło mi kolejnego spaceru po ciemku.

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 8 godzin 54 minuty temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

ale fajna ta marina Preved

No trip no life

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 2 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Kolejnego dnia ponownie wybieram się do Firy i dalej - bo to właściwy cel - do Oia, gdyż wcześniej widziałam to miasteczko tylko wieczorem. Teraz chcę je zobaczyć w pełnej krasie za dnia, no i planuję zostać tam na zachód słońca.

Ale najpierw Fira. Z dworca autobusowego idę w górę w stronę kaldery, koło hotelu Atlantic wychodzę na “promenadę” na klifie. Tuż obok równie wielki biały Grecki Kościół Ortodoksyjny. Budynki hotelu i kościoła upodabniają się trochę do siebie dzięki łukowatym podcieniom.

I znowu patrzę na białe domki ułożone kaskadowo na czerwono-brązowej skale. Trzeba też koniecznie spojrzeć na morze i wulkan, dzisiaj tylko z daleka, z bliska przyjrzę mu się jutro, gdy popłynę w krótki rejsik po kalderze.

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 2 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Mimo że po Firze pochodziłam już trochę poprzednim razem, to nie mogę sie powstrzymać, by znowu nie poszwendać się chwilę tymi ciasnymi uliczkami. Jako że Fira to stolica wyspy, to tutaj jest najwięcej sklepów, butików, salonów z ciuchami, wszelakimi pamiątkami, biżuterią i tym co zawsze w kurortach. Trochę chińskiego badziewia, niewielki wybór światowych marek, sporo za to prac greckich projektantów i artystów. Jest mnóstwo sklepów z żywnością i przyprawami, alkoholem i kosmetykami. Głównie to lokalne produkty, ale nie tylko - w jednym ze sklepów oglądam chyba z kilkanaście rodzajów soli sprowadzonej z całego świata, do kupienia na wagę, pięknie wyeksponowanej w szklanych gablotach. Od białej poprzez żółtą, różową, niebieską, aż do czarnej. Nie wszystkie nadają się do konsumpcji, niektóre wyłącznie do celów kosmetycznych.

Ceny różne, zależy czego, ale generalnie raczej “turystyczne”. Podobnie z cenami w knajpkach z widokiem na kalderę, są o wiele wyższe, nawet dwukrotnie od tych przy plaży w Kamari czy Perissie, no ale wiadomo - tutaj płaci się przede wszystkim za widok.

 

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 2 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Tym razem zaglądam także do muzeów. Na początek Muzeum Archeologiczne, położone jest przy deptaku, blisko stacji kolejki linowej. Znajdują się tu eksponaty z Akrotiri, ze starożytnej Thiry z Mesa Vouno i różne inne z okresu hellenistycznego i rzymskiego.

 

Kuros, czyli postać młodego mężczyzny, z drugiej połowy VII w. p.n.e.

Marmurowy lew z roku 600 p.n.e.

Niezbyt bogate i niezbyt ciekawe było to muzeum.

Bardziej interesujące rzeczy znajdują się w Muzeum Prehistorycznym, blisko stacji autobusów. Można tu zobaczyć oryginalne freski przeniesione ze ścian domów odkopanych w Akrotiri (część znajduje się w Atenach), przedmioty domowego użytku, biżuterie, broń i inne eksponaty nawet sprzed 5 tysięcy lat, nie tylko z Santorini, ale z całego rejonu Cyklad.

Jedno z najcenniejszych znalezisk - złota figurka koziołka z XVII w. p.n.e.

Freski z Akrotiri:

“Błękitne małpy”

 

“Rybak” - częsty motyw na ścianach w tawernach i różnego rodzaju pamiątkach

 

“Papirusy” - dekoracja ze ściany tzw. Domu Kobiet

    

Waza z delfinami

Analogowi przodkowie naszych tabletów

 

Wyposażenie kuchni z XVII w. p.n.e.

Skały z wtopionymi listkami drzew oliwnych, świadczącymi o tym, że wybuch wulkanu, który zniszczył wyspę, nastąpił w porze ich kwitnienia - wiosną (ok. 1630 r. p.n.e.)

Ceny biletów do muzeów to 3-5 euro, otwarte są tylko do godz. 15 i jeden dzień w tygodniu - zazwyczaj w poniedziałek - muzea są nieczynne.

Dla lubiących odwiedzać tego typu przybytki jest jeszcze w Firze muzeum folklorystyczne (Laographic Museum) i Megaro Gyzi Museum (Gyzis Mansion), czyli centrum kultury urządzone w posiadłości z XVII w. starej rodziny Gyzi, które przetrwało trzęsienie ziemi w 1956 r. Prezentuje stałe ekspozycje kolekcji sztuki, poza tym odbywają się tu różne imprezy, koncerty, wystawy, festiwale.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap